Prawie każda mama posiada te umiejętności, jeśli mam być precyzyjna! ;-) Bardzo ciekawa jestem czy i Wy je posiadacie! :D Ja je mam w swoich zasobach :-)
Dzisiaj na jednej z „mamowych” grup facebookowych zobaczyłam wiadomość, która dała mi do myślenia. Jedna z mam miała gorszy dzień i opisawszy swój dzień i to, jak się zachowywała, zapytała inne grupowiczki, czy sądzą, że ona jest fatalną matką dla swoich dzieci.
Czytając, co ją danego dnia spotkało mogłabym śmiało powiedzieć, że czułam jakbym czytała o … sobie!
Trochę pokrzyczała na dzieci (zupełnie jak ja), trochę się powku…iała pod nosem na to, że nie chcą jeść i ubierać się na spacer (jakbym siebie widziała dzisiaj o 14 z minutami!), trochę nie chciało jej się po raz n-ty sprzątać po nich, bo jak ogarnęła ich zabawki, to po godzinie pokój wrócił do stanu poprzedniego (moim chłopcom wystarczyło dzisiaj 5 minut, aby wywalić całą skrzynkę lego, którą mamy ze sobą w Bieszczadach, sprawiając, że połowa klocków znalazła się pod niemalże nieprzesuwalnym łóżkiem! Kto będzie to łóżko przesuwał i wydobywał klocki? No pewnie, że bęben maszyny losującej wskazał matkę, bo oni sprzątaliby te klocki pół dnia…) Reasumując – miała dziewczyna za sobą fatalny dzień, a może nawet fatalne dni, bo zaczęła ją przygniatać codzienność i zaczęła się zastanawiać, czy tylko ona jest takim cholernym wyjątkiem, że czuje się beznadziejnie.
Miałam jej coś odpisać wtedy, że właściwie to możemy przybić sobie piąteczkę, ale dosłownie w trakcie, gdy zaczynałam coś odpisywać okazało się, że właśnie w tym momencie mój cudowny i jedyny w swoim rodzaju Junior zaplątał sobie we włosy gumę rozpuszczalną! Ach, Juniorze! Miałam ochotę Cię tymi moimi „ręcyma” udusić, ale powstrzymałam się i skończyło się na krzyknięciu, przerażeniu i … krótkim acz wymownym „kurła” pod nosem. Także możecie się domyślić, że miałam przes..rane 2 godziny ze sprzątaniem w tle (w końcu znalazłam również tę gumę w dywanie, włosach Starszaka i na Gaiki stopach). Miodzio!
Pomyślałam sobie jednak, że jak to jest, że my – kobiety skupiamy się najczęściej na tych momentach, gdy dajemy ciała! A jakby totalnie zapominamy o tym, że dzień nasz nie składa się z samych porażek (choć może być ich w ciągu doby niemało, normalka), ale jest tyle genialnych momentów, które powinny nas wynosić na matczyny piedestał, że czas skupić się właśnie na tych pozytywach!
Toteż ja dzisiaj powiem Wam, za które rzeczy siebie uwielbiam a Wy w ramach autoterapii dorzucicie do mojej listy Wasze momenty/talenty, w których wiecie, że jesteście zajebiste! Bo jesteście. Serio, w te rzeczy się nie wątpi, bo one są po prostu faktem :D
1. Potrafię zrobić obiad z niczego!
Są takie sytuacje (choć oczywiście staram się by były jak najrzadziej), że w lodówce jest światło. No za cholerę jasną nie można nic sklecić z tej pustki na obiad a dzieci wołają, że są głodne a zakupy mają przyjść za godzinę (ja z tych, co zamawiają zakupy spożywcze przez internet, ale czasami dostawy się spóźniają i to trochę psuje szyki…)
Ale nie są głodne za 45 minut, bo bym pewnie zamówiła coś z mlecznego baru albo zrobiła z mrożonek. One są głodne TERAZ! I mędzą, marudzą, łaszą się, płaczą, że ich „brzuszek jest tak pusty, że zaraz umrze” (jak to stwierdza mój Junior).
I co robi wtedy Matka Polka Zdolniacha? I wtedy na stół wjeżdżają naleśniki z siemieniem lnianym zamiast jajka jako spoiwo [bo jajek jak na złość w lodówce też nie było], z dżemem. Ha, jakże wykwintnie ;-) A jaka radość dzieci, że zamiast ryby pojawiły się naleśniki :D
Albo wjeżdżają kromki chleba maczane w jajku (jeśli jajko było) z szynką i serem (choć ostatnio i tym próbują gardzić, gdy mają jedzeniowe humory.)
Czy tej umiejętności „gotowania z niczego” nie trzeba wynosić na piedestał macierzyńskości? No trzeba, przecież! Tę naszą umiejętność karmienia dzieci, gdy w domu pustki, trzeba wręcz celebrować :D
2. Utulę tak skutecznie, jak nikt nie utuli!
Są sytuacje, w których czuję się panią sytuacji :-) Wiem, że to może być uznane, że się szarogęszę i brak mi wyczucia, bo publicznie o tym pisać nie wypada, ale uznajmy, że ja taktu czasami nie mam i tyle ;-)
Jak to moje skuteczne tulenie wygląda? Otóż bywają u nas noce poprzedzone dniem pełnym wrażeń. Ale to tak pełnym tych wrażeń, że aż w czasie snu te wrażenia wychodzą z moich dzieci i dla przykładu jeden z chłopców budzi się zlękniony, płaczący czy wrzeszczący. Albo im się coś śniło, albo coś ich nagle przebudziło. No nie poradzisz.
I mojemu M. często udaje się ten ich płacz utulić (bo mamy taką zasadę, że do chłopców pierwszy on wstaje, gdy jest taka potrzeba, a dopiero później ja, gdy już jest sytuacja na ostrzu noża). Ale zdarza się, że nie ma szans na utulenie tego płaczu, i wtedy wchodzę ja i jak za pomocą czarodziejskiej różdżki ten płacz ich koję :D
No tak jakoś jest, że jak słyszą matczyny głos, ciche szumienie, głaskanie i kołysanie to od razu im lepiej.
Czyż nie jest to supermoc, z której powinnyśmy być dumne?! No pewnie, że jest! Założę się, że i Wy tę supermoc posiadacie ;-)
Umiejętności w usypianiu też mam genialne, choć na zdjęciu do tego postu widać akurat talent mojego Męża, który w nosidle ululał Gaię, a następnie nie wybudzając jej przełożył ją do fotelika do karmienia, dzięki czemu mogliśmy zjeść obiad w ciszy i spokoju i bez mędzenia ;-) Och, pierwszy raz od … yyy kilku miesięcy na pewno!
3. Potrafię odwrócić uwagę dzieci i skutecznie zapobiec płaczowi lub histerii!
Mam tę moc, która bardzo przydaje się w życiu rodzica w szczególności, że gdy widzę na horyzoncie płacz albo zwiastuny histerii (co zdarza się szczególnie mojemu Juniorowi, bo to typ bezkompromisowy), to wiem, jak mogę zareagować, aby temu skutecznie zapobiec :-)
Mam takie moje triki odwracające uwagę, które działają w 90% przypadków! Gaia robi usta w podkówkę? No to hyc! Szczerzę się jak durna pokazując jej moje migdałki! Gwarantowany wybuch śmiechu! Teosiek ma zamiar wydrzeć się, ponieważ nie może znaleźć swojej zabawki a Gaia mu zabiera jego drugą ulubioną? No to ja hyc! Rzucam się na dywan i udaję, że tańczę break dance’a! Szok na jego twarzy nie do opisania i pół godziny zaoszczędzone na słuchaniu płaczu i histerycznych zachowań.
Oczywiście, że nie za każdym razem udaje mi się zatrzymać reakcję w porę robiąc z siebie idiotkę :D Ale z reguły w 75% daję radę. W pozostałych przypadkach albo już mi brakuje sił i godzę się na płacz lub histerie, albo te ich emocje są tak silne, że zaciskam zęby i modlę o przetrwanie tego dnia :D
4. Śpiewać kołysanki i popularne utwory umiem wybitnie!
No właśnie. Jestem jedną z tych osób, która uwielbia sobie nucić pod nosem. A jak usłyszę jakiś utwór, który wpadnie mi w ucho, to otoczenie ma przechlapane :D Uwielbiam też śpiewać te wszystkie przedszkolne piosenki w stylu „pasta, szczotka, kubek dynamitu” czy „wpadł kotek na płotek i … walnął go młotek”, albo „aaa kotki dwa szarobure weszły w rurę”.
Lubię Bajlando Bajlando, albo Gangnam Style. Lubię też Crazy Frog. To znaczy, że oczywiście, że nie są to moje ulubione gatunki muzyczne :D Ale lubię się przy nich wygłupiać. Ja nawet lubię śpiewać kołysanki dzieciom! I uważam, że tak jak ja je śpiewam, tak nikt inny nie zaśpiewa! :D Dzieci moje uwielbiają, jak ich matka fałszuje. Co uważam za idealna warunki do rozwijania mojego talentu ;-)
Choć ostatnio Starszak prosił mnie, żebym jednak była cicho, bo on „nie może skupić myśli”, jak ja śpiewam. No jakby to powiedzieć… pechuncio ;-) Nie no, żartuję sobie. Dzieci chyba pomału ogarniają, że można śpiewać lepiej niż ja to robię, ale dopóki Gaia jest mała, będę jej nucić i śpiewać ile tylko ;-) Ona przynajmniej nie protestuje i świetnie się przy tym bawi!
No właśnie, mateczki! Zamiast się biczować, że mamy nasze wady, to pokazujmy nasze zalety! To teraz wy podzielcie się Waszymi talentami, które czynią Was genialnymi i najlepszymi na świecie! Nasze wady znamy, a teraz poznajmy nasze talenty! :D
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i fajnie się go Wam czytało, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
3 komentarze
Bajeczka na dobranoc- kto ją lepiej opowie niż mama?
Kto zrobi super zabawkę z niczego? (a właściwie ze śmieci)
Kto po raz 10 tego samego dnia z cierpliwością anioła( i k….. na języku) przebierze w czyste ubranie?
Kto w lecie najlepiej buja na huśtawce, a w zimie wozi na sankach?(choć sama ledwo zipie)
Czy to nie są super moce mamy?
ja chyba z tych co mało wierzą w siebie jako mama. Często myśle,że robię coś źle że mało im czasu poświęcam-dla 3 dziexi ciężko podzielić jedna osobę-trochę lepiej ogarniam jak mąż wraca z pracy. i na koniec dnia żałuję,że byłam mało cierpliwa,za mało im uwagi im poświęciłam. Ale jak się tulą do mnie…. wiem,że jestem dla nich wszystkim.
Ja szukam wszędzie gdzie mogę oszczędności czasu, aby móc poświęcić jak najwięcej uwagi mojemu maleństwu. Zrezygnowałam praktycznie całkowicie z oglądania telewizji, zakupy spożywcze robię przez Internet. Zamawiam wszystko na http://www.zakupyzdowozem.pl i dowożą mi do domu.