Internet to taka bezczelna machina, która pokaże Ci wszystko to, czego nawet nie chcesz zobaczyć. Ba! Choćbyśmy się zarzekali, że pewne treści omijamy w internecie za wszelką cenę i nie sięgają one naszych oczu, to czasami możemy się srogo zdziwić.
I ja się ostatnio zdziwiłam.
Dopóki jedna z moich znajomych nie polubiła pewnego zdjęcia, które wywalił mi Facebook na sam środek tablicy, dopóty nie zdawałam sobie sprawy, że internet to naprawdę i bez ściemy bezkresna pustynia nie tylko samowolki, ale i braku logicznego myślenia :D My tu śmiechy-chichy, ale sprawa jest poważna :D
Mam teraz na myśli naprawdę ekstremalne moim zdaniem zachowania, do których regularnie dochodzi w internecie i wywołują one u wielu osób spore, niekoniecznie pozytywne emocje. U mnie wywołują one zdecydowany niesmak, ale może jestem przewrażliwiona?
Jakiś czas temu rozmawiałam z moją bliską znajomą, która była kilka tygodni po porodzie. M. zadała mi krótkie pytanie, twierdząc pewnie, że jestem starą internetową wyjadaczką i coś jej poradzę:
– Madzia, jak myślisz. Czy mogę na zdjęcie w tle na moim Facebooku dać zdjęcie z porodu? W sumie nic na nim nie widać intymnego, tylko naszego F. i trochę mojego ciała. Ale ani sutków, ani krocza. Trochę wód płodowych.
Byłam zaskoczona tym pytaniem i wzięłam głęboki oddech.
– Stara, opublikować możesz wszystko, naprawdę. Nic mi do tego. Jeśli chcesz, aby wszyscy Twoi znajomi, szef i sąsiad z dołu, zobaczyli takie zdjęcie, i nie masz z tego powodu problemu, że zobaczą Cię w jednej z najbardziej intymnych dla rodziny sytuacji, to ustaw sobie taką fotkę. Ja na przykład nie opublikowałabym mojego zdjęcia z porodu. Dla mnie to mistyczne przeżycie, takie nasze-nasze. Nie wiem, czy wiesz, co mam na myśli. Nie opublikowałabym też pierwszej kupy mojego dziecka, jego krocza i jeszcze paru innych scenek rodzajowych. Ale ja to ja, a Ty to Ty. Zrobisz, jak uważasz.
– Ale na tym zdjęciu jest radość, miłość, pierwszy oddech. No wszystko jest! I jak tu się tym nie pochwalić?!
I nastała chwila ciszy.
– Kochana, zrobisz, jak uważasz. Decyzja należy do Ciebie. W sumie do Was należy ta decyzja. Najpierw zapytaj Krzyśka, czy nie ma nic przeciwko takiemu zdjęciu, które zobaczą wszyscy Wasi znajomi, i rób, co uważasz za stosowne, ale licz się z konsekwencjami, niekoniecznie przyjemnymi.
Po kilku kolejnych tygodniach spotkałyśmy się znowu. Z publikacji tego zdjęcia nic nie wyszło w końcu, bo Krzysiek definitywnie nie wyraził na to zgody.
Szczerze? Ucieszyłam się, że ta ich piękna fota została w rodzinnym albumie a nie poszła w świat, który niepotrzebnie oceniałby tę ich jedną z najpiękniejszych chwil w życiu :-)
Z drugiej jednak strony przypominam sobie cudowne sesje porodowe, które kiedyś mignęły mi na Facebooku i to były dzieła sztuki! Uwiecznione emocje. Czyste piękno wyjątkowego momentu! Może jestem trochę zbyt surowa, jednak?
Zatem czego jeszcze moim zdaniem nie warto publikować w internecie, aby ani siebie ani dziecka nie narazić na niepotrzebny lincz? Co warto zostawić w czeluściach naszych prywatnych telefonów zamiast dzielić się tym z całym światem?
To moja subiektywna lista 5 rzeczy, które powinny zostać na naszych telefonach, aparatach bądź w naszych głowach. Internet nie jest najlepszym miejscem do ich publikacji, moim zdaniem. I tak każdy zrobi tak, jak uważa to za właściwe.
1. Zdjęcia okołoporodowe.
Kocham matkę naturę. Doceniam kobiecy wysiłek podczas porodu i zdaję sobie sprawę, że narodziny dziecka to wyjątkowa chwila w naszym życiu.
A gdyby tak zamiast publikować zdjęcie malucha pokrytego mazią płodową, to pokazać małą stópkę bądź rączkę? Pokazać symboliczny fragment, który też mówi jak tysiące słów? Albo zatrudnić do tego fotografa, który naprawdę wie, co i jak i ma człowiek talent do uwieczniania tej mistyczności?
Narodziny to wyjątkowo intymny moment nie tylko dla rodziców, ale i dla malucha. Czy ono potrzebuje w tym momencie takiego obnażenia? Pytam głośno. Sama jestem ciekawa Waszego zdania.
Lubicie ser?
Opublikowany przez Spotted: Madka na 15 kwietnia 2016
2. Zdjęcia dziecięcych fekaliów.
Pierwsza kupka czy pierwsze „siusiu” zrobione do nocnika. Ściana wymazana dziecięcym bobkiem. Czy warto takie rzeczy publikować w internecie, aby narazić siebie i dziecko na śmieszność? Wiem, że nam matkom udziela się macierzyńskie zwariowanie i radość z tych drobnych momentów. Czy jednak musimy dzielić się tym na forum publicznym?
Ja nie miałabym odwagi ani potrzeby publikować zdjęcia pierwszej kupy moich dzieci. Tę radość z pierwszego „nocnikowego klocka” zostawiam w rodzinie :D ;-)
Świętujemy
Opublikowany przez Spotted: Madka na 9 maja 2016
3. Pytania pediatryczne zadawane tłumowi.
Wiem, że Dr Google bywa dobrym specjalistą od chorób wszelakich i niejednemu dupę uratował. Jednak są momenty, kiedy wizyta u lekarza byłaby rozsądniejszym krokiem niż zwlekanie z udaniem się na konsultację i zadawanie medycznego pytania na facebookowych grupach, forach czy innych stronach.
Jeśli dziecku puchnie oko, boli go ucho, leci mu krew z głowy, jamy ustnej czy odbytu, ma spuchnięty brzuch, wysoką gorączkę, z którą rodzic nie może sobie poradzić, czy cokolwiek innego, na co rozkładacie w niewiedzy ręce, to warto ruszyć tyłek i pójść z tym do lekarza a nie liczyć na cud ze strony anonimowego pomagacza w internecie.
Lepiej dmuchać na zimne a nie później razem z dzieckiem obrywać za nasz opóźniony zapłon.
Opublikowany przez Spotted: Madka na 9 kwietnia 2016
4. Chwalenie się tym, że łamiemy prawo.
To chyba jakaś plaga ostatnio i niektórzy nie zdają sobie sprawy, że jest naprawdę niebezpieczna. Można śmiało oberwać za to po dupie a nawet ponieść konsekwencje prawne, których skutki będziemy odczuwać przez długi czas.
Darujmy sobie bzdurne chwalenie się tym, że nasze dziecko dostaje od nas klapsa w tyłek i nic mu od tego nie jest. Milczmy na temat tego, na co wydajemy 500+ i nie sugerujmy tego, że mogło ono pójść na nasze kobiece zakupy w drogerii a nie rzeczy dla dziecka. Zastanówmy się, zanim napiszemy publicznie o tym, że zdarza nam się wyjść do sklepu i zostawić dwuletnie dziecko same w domu.
Albo nie łammy prawa albo popracujmy nad tym, co publikujemy w internecie.
Nie trzeba długo czekać, aby „życzliwi” internauci zgłosili Was do MOPsu, na policję czy do innych służb, które będą miały obowiązek te Wasze wypowiedzi zweryfikować i przez długi czas będziecie zmagać się z sytuacją rodem z Big Brothera. Dostałam już kilka maila od takich ofiar, które zostały zgłoszone przez kogoś i przechodzą teraz gehennę i muszą się teraz ze wszystkiego tłumaczyć.
Współczuję, ale wiem, że to niestety na własne życzenie.
#run
Opublikowany przez Spotted: Madka na 21 kwietnia 2017
5. Obnażanie ciała własnego i dziecka.
Celebrujmy naszą kobiecość. Szanujmy nagość naszych dzieci. Propagujmy karmienie piersią. Zachęcajmy do niego kobiety. Ale nie róbmy z tego cyrku i postawmy sobie jakieś granice. Łatwo wejść w absurd. Momentami (ale tylko momentami) nie dziwię się, że część społeczeństwa traktuje matki jak zło konieczne, skoro są oni często świadkami dziecinady, która nie ma nic wspólnego z dojrzałym macierzyństwem.
Są chwile, które powinny zostać w rodzinnych albumach, jeśli naprawdę muszą być uwiecznione ;-)
#pleasedontworry
Opublikowany przez Spotted: Madka na 20 maja 2017
Coś dodalibyście do tej listy, co wyprawia Was w osłupienie? Ciekawa jestem Waszych doświadczeń.
Życzyłabym sobie, aby to był taki mini-przewodnik, abyśmy nie musieli oglądać kolejnych dziecięcych kup na Facebooku i by patrzono na nas jak na zbiór normalnych rodziców a nie zafiksowane jednostki, które straciły kontakt z rzeczywistością;-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i jest on Wam bliski, to zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat – z góry dziękuję! :*
22 komentarze
Oj tak. Zdjęcia okropne… ?
Oprócz tych z niesmakiem patrzę też na pierwsze zupki (i dziecko wymazane na buzi i nie tylko) – też mam takie, ale bawią i rozczulają mnie tylko te nasze, moich córek. Nie pokazuję tego ludziom (ja w ogóle jeśli publikuję zdjęcie dzieci, to tak, aby nie były wyraźnie widoczne, tyłem lub bokiem lekko osłonięte).
I parę przykładów by się znalazło..
W samo sedno ?
Jestem za wszystkim co napisalas . Najbardziej i najczesciej spotykanym jest 5 . Nie rozumiem matek , sama nia jestem i nie wyobrazam sobie nagiego dziecka umieszczac w sieci. Nawet w pampersie i bez bluzki na Boga nie mozna zostawic tego dla siebie ? Zdjec w kapieli na golasa itp. ? Nie wiecie kto naprawde je oglada . Nie malo trzeba do tragedii. Nie musi widziec wszystkiego caly swiat .
Uwielbiam takie grupy jak np „Spotted madka”, aż dziwi mnie głupota niektórych matek, dziwi nie, szokuje- to lepsze słowo, nprawde mam wrażenie ze niektóre z nas wraz z urodzeniem dziecka pozbywają się rozumu, taktu… Mozna się za glowe złapać
Napewno też nie jestem za upublicznianiem zdjęć podczas kompieli dzieci. Te zdjęcia powinny pozostać tylko dla rodziców chociaż by były najsłodsze na świecie. Ostatnio czytałam też artykuł że ogólnie powinniśmy się zastanowić nad wrzucaniem aż tylu zdjęć naszych dzieci w różnych śmiesznych dla nas czułych i słodkich może momentach. Niestety w internecie nic nie ginie, a my niestety też nie jesteśmy jeszcze tego świadomi jakie to może za sobą nieść w przyszłości konsekwencje ani kto i co z tym może zrobić w przyszłości. Nie wiemy kim nasze dzieci będą w przyszłości i jakie to może mieć też dla nich konsekwencje. Ja osobiście lekko przystopowalam z pokazywaniem każdego etapu życia dzieci.
W punkt. Ludzie coraz rzadziej znają granice dobrego smaku. No cóż nie jeden bloger się znajdzie, który całe swoje życie wystawia na pokaz – od zdjęcia od razu sekundy po narodzinach dziecka po zdjęcia z wanny podczas karmienia. Jedni się zachwycają a mnie zastanawia gdzie są granice prywatności dla niektórych :/ biedne dzieci
O masakra te zdjęcia. Jakaś Wariatka. Ale apropo wspomnienia, że lepiej w telefonie to też nie do końca to dobre. No bo mamy ful zdjęć różnych przecież w takim telefonie prywatnych i nie daj Boże zgubimy telefon lub ktoś go nam ukradnie to co wtedy z naszymi zdjęciami i prywatą. Bóg wie co taka osoba może z nimi zrobić lub do czego je wykorzystać! Ja się tego boję dlatego gdy robimy sobie jakieś sesje rodzinne, wakacyjne itp to zaraz je zgrywam na kompa lub na płytkę czy pamięć i usuwam z tel zostawiając z kilka sztuk.
Kiedyś moja szefowa zostawiła w toalecie tel i ktoś go wziął to płakała nie za telefonem tylko, że miała tyle zdjęć w nim swoich dzieci i powiedziała nigdy więcej zdjęć w telefonie.
Pozdrawiam.
Zgadzam się!! Jednak musimy przyznać, iż niektórzy na takich ? się wybili… Właśnie przez kontrowersje!! Ludzie, nie wiem dlaczego, ale lubią tego typu zdj.
Zgadzam się w 100% szczególnie z kupami :D Ale rozbawiła mnie jedna rzecz: zanegowanie zdjęć okołoporodowych, podczas gdy pod tym postem wyświetla się odnośnik do wpisu o trzecim porodzie, którego zdjęcie nagłówka to dziecko tuż po porodzie leżące na mamie :D Może jest profesjonalne, piękne, ale jednak to jakaś matka i jej dziecko tuż po porodzie ;)
Fuj, to jest starsznie nieprzyjemne… nie wiem skąd u ludzi się biorą pomysły na dodawanie takich rzeczy…
Ja bym dodała umieszczanie zdjęcia dziecka jako swoje profilowe na FB.
Gołe zdjęcia dziecka…czy to w czasie kąpieli czy biegania po ogródku… Dziecko też ma swoją intymność to raz, a dwa nigdy nie wiadomo kto to w internetach ogląda…
takiej kompilacji intymnej ohydy dawno nie widziałam o_O
A ja bym poszła o krok dalej i nie opublikowała wizerunku dziecka nigdzie. Dziecko jest małe,nie rozumie bo co sesje na bloga i jak to się może na nim odbić w późniejszym życiu. Fajnie pisała o tym MatkaPrezesa-obcy ludzie zaczepial i jej syna i mówili „hej prezesie” oraz trochę ironizowali z niego w szkole. Po takich incydentach przestała pokazywać syna na blogu. O jeszcze świetnie tłumaczy to Nishka ->https://www.nishka.pl/dlaczego-nie-publikuje-na-blogu-zdjec-moich-dzieci/
Dokładnie :) ja nie wstawiam nigdzie zdjęć mojego dziecka. Mamy piękne albumy w domu i jeżeli ktoś nas odwiedza i wyrazi taką chęć może go oglądać :)
A jednym z najgorszych debilizmow matek blogujacych jest pokazywanie dziecka w szpitalu. Jest taka jedna co jak jej córka trafi do szpitala to odrazu sesja i nowy wpis. Jak mozna tak upokarzac własne dziecko,które cierpi. Nie wiem czego ta kobieta oczekuje-oklaskow,współczucia, lajkow.
Zgadzam się w pełni. Myślę, że oczekuje zainteresowania własną osobą… To obrzydliwe.
A mnie dziwi jak matki na forum wrzucają zdjęcie swojego dziecka i piszą pokażcie swoje maluszki i na hura wszystkie po kolei wrzucają. I weź tu pamiętaj gdzie jakie zdjęcie umieściłeś. A w internecie zostaje na zawsze. Ja nie wrzucam zdjęć mojego dziecka nigdzie.
Moim faworytem i tak jest, za przeproszeniem, osrana dupa dziecka. Już dwa razy się z tym spotkałam przy czym raz matka część fekaliów trzymała na swojej dłoni. W obu przypadkach panie prosiły ludzi z facebooka o konsultację medyczną bo dziecko ma dziwną biegunkę. Przecież to jest jakiś dramat
Zdjęcia z pogrzebu, szczególnie z pogrzebu własnego dziecka jako forma terapii zalecana przez terapeutę. Ja bym na to nie wpadła :-(
Ja nie rozumiem kobiet, które dodają nagie zdjęcia swoich dzieci. Pomijam fakt, że będą one tym zażenowane za kilka lat, ale dają także doskonały materiał dla pedofilów… mamy pomyślmy dobrze kilka razy zanim coś wrzucimy do internetu…