To, że mężczyźni nie chorują, to wiemy wszyscy. Oni walczą o życie! I tutaj nie ma, co się okłamywać – my, kobiety, jako boginie domowego ogniska mamy nadzwyczaj mało czasu, aby takiego osobnika wskrzesić! Aby uratować go z odmętów kataru i stanu podgorączkowego nie możemy się za długo zastanawiać! ;-)
Musimy działać! Co robić, aby pomóc mężczyźnie walczącemu o życie, który leży przykryty kołdrą i niczym Kubuś Puchatek użądlony przez pszczołę, nie ma siły ruszyć łapkami? Z dużą dozą dystansu (ale i doświadczenia również) :D
1.
Sprawdź, czy on jeszcze w ogóle oddycha.
Jest duża szansa, że sprawdzając jego lichy oddech zza kołdry usłyszysz słowa w stylu: „Skarbie, podasz mi iPada?”. To właściwie jedno z niewielu lekarstw, które jest w stanie pomóc umierającemu mężczyźnie. Jego przeziębieniowa niedola w mig zostaje zazwyczaj ukojona. Tablet odejmuje im jakby 1 stopień z gorączki. A u nich gorączka to już 37,8! :D
2.
Zadzwoń do jego rodziców, tak niby od niechcenia.
Przy okazji odpowiadania na pytania o to, jak miewają się dzieci, Ty napomkniesz (niby) przez przypadek, że ich syn właśnie leży i walczy z przeziębieniem. Dosłownie WAL-CZY, to nie są przelewki! A kiedy tylko wspomnisz, że trafił go jakiś wirus rozmiarów meteorytu, jego mama zacznie litować się nad nim jakby był co najmniej w stanie agonalnym i od razu sprzeda Ci tysiąc pomysłów na miksturę, jaką należy mu podać! Wiadomka! Mikstury od mamci na 100% pomogą! ;-)
3.
Ostrzeż dzieci, że ich tata jest chory i nie należy się do niego zbliżać.
Ale nie przesadzaj też z przekazem i zostaw mu tę przyjemność, aby sam mógł ich poinformować o tym, że właśnie o dzielnie walczy. Zapewne powie im coś w stylu:
„Kochani, nie zbliżajcie się teraz do mnie za bardzo. Właśnie wziąłem do ręki mosiężną tarczę i niczym wiking z północy będę teraz odpierał ataki kolonizujących w moim ciele bakterii. Trzymajcie za mnie kciuki, kochani! Nie dam się! Zawsze będę z Wami!”
I wtedy pomacha im ledwo unosząc ramię znad tabletu (na którym przegląda z nudów aukcje na allegro), ale tak, aby tego nie zauważyli i by mu go nie zabrali. Wszak nie zapominajmy, że tablet jest jedną z najważniejszych czynników uzdrawiających! ;-)
4.
Otwórz drzwi koledze, który przyszedł do niego w odwiedziny i patrz jak sobie nawzajem współczują.
Tak naprawdę to kolega myślał, że sprzeda mu nowości ze świata i okolicy, ale kiedy zobaczył, że jego kumpel jest w stanie agonalnym, to popatrzył na niego ze smutkiem i nie mógł się pozbierać. Kolega jest równie ważnym elementem w uzdrawiającej układance! Dlaczego? Bo kolega mu sprzeda patenty, które jemu kiedyś pomogły w wychodzeniu z tej nieoczekiwanej zdrowotnej zapaści! Pewnie wspomni o świętym spokoju, pilocie od telewizora, tablecie, herbatce podawanej do łóżka i dużej dawce czułości i braku narzekania żony.
5.
Postaraj się nie narzekać, że wybrał sobie właśnie „najlepszy” moment do chorowania.
Wiadomo, że teraz wszystko jest na Twojej głowie. Masz z nim dwoje dzieci, to za moment ogarniesz, że masz tak naprawdę już ich troje. A on jest tym najbardziej czasochłonnym ogniwem. tak naprawdę, to jak rzucisz sobie „soczystą kur…ą”, to trochę Ci wtedy ulży. Mężczyźni wybierają zawsze najmniej odpowiednie terminy do chorowania. Skąd ja to znam ;-)
6.
Rozpisz mu po kolei co i kiedy ma brać.
On będzie uparcie twierdził, że jemu wystarczy się wygrzać w łóżku i mieć święty spokój przy laptopie. Ale jak facetowi nie rozpiszesz, co i o której ma łykać, aby przywrócić go z martwych, to masz jak w banku to, że on o tych lekach zapomni. Bądź jego dobrą wróżką. Zaciśnij zęby i z zegarkiem w ręku pomagaj mu w tej przeziębieniowej niedoli.
7.
Kiedy jego stan agonalny (tj. zazwyczaj 37,8) zamienia się w nicość i tępy wzrok (w okolicach 38,5) a chłopaczyna odmawia współpracy i kaszel przybiera dźwięki przypominające odtykanie rury kanalizacyjnej, to umów go do lekarza.
Pewnie będzie się zapierał nogami i rękami, że lekarz mu do niczego niepotrzebny, ale nie słuchaj faceta. On przy 38,5 już nie wie co mówi. Zapewnie majaczy. Jak nie da się go wygonić z domu do lekarza to zamów wizytę domową.
8.
Kiedy jego chorowanie się przedłuża to napomknij mu o tym, że jego samochód jest strasznie brudny a w Leroy Merlin właśnie rzucili najlepszy zestaw kluczy, wkrętarek czy innych pierdół, które gromadzi i są jego konikiem.
Mój na hasło o brudzie na samochodzie dostaje gęsiej skórki :D Uwierz mi, że jest szansa, że po takich komunikatach Twój facet wstanie z łóżka szybciej niż się do niego położył! :D Dostanie jakby więcej energii, zacznie Cie przekonywać, że czuje się coraz lepiej a choroba minęła mu jak ręką odjął, bo to był prawdopodobnie wirus niespodziewaczek, który jak niespodziewanie przyszedł, tak sobie niespodziewanie poszedł :D
Piąteczka! ;-)
4 komentarze
Dobre ?
Jakbym czytała o moim mężu! Tylko on jak jest chory to łyka leki chętnie jak cukierki. Oczywiście stopuje go. A kiedy widzę, że ze dostaje kataru i np. idzie do pracy ja gotuję rosół. On wraca i czując rosół od drzwi mówi – życie mi tym rosołem ratujesz. A co do leżenia pod kołdrą to bym dodala do Twojego postu sporządzanie Testamentu. Ile zostawia mi i ile dzieciom w razie swojej śmierci …
no taaak… czyż bym to znała? ;) aktualnie mój mąż jest po operacji kolana,a raczej dwóch to wszystko jest na mojej ciężarnej głowie-dzieci,dowożenie do żłobka i do domu, zakupy,samochody,dom,moja firma oraz ciąża. A zapomnialabym jeszcze jego lekarze,rehabilitanci i inne zabiegi, rajdy po aptekach. Mój dzień jeat jak cyrk :) A nie zapowiada się na zmiany na lepsze :)
Ale się uśmiałam! Masz cudowne poczucie humoru :D