Sytuacja sprzed kilku dni. Byliśmy z dzieciakami w parku poza Krakowem. Młoda w piaskownicy, Junior i Starszak na drabinkach. Najpierw stałam przy nich, bawiłam się grabkami, patykami i kamieniami, ale nie będę ściemniać, że byłam tym zachwycona. :D
Po godzinie stania, chichrania z moimi dziećmi, i kilkukrotnym przygrzmoceniu w te metalowe drabinki (bo człowiek nieprzyzwyczajony do dziwnych wysokości :D), a także po liczeniu ziarenek piasku podczas przesypywania ich do kolejnego wiaderka, postanowiłam usiąść sobie na chwilę. Z ławki oddalonej o kilka metrów od moich dzieci wszystko widziałam i miałam moich gagatków jak na dłoni.
Aż tu nagle słyszę paplaninę dwóch kobiet. Hmm… powiedzmy dwukrotnie starszych ode mnie, mających oko na swoje wnuki najprawdopodobniej.
„I usiądzie sobie taka na ławce jak ta i myśli, że wszystko widzi. Nawet nie podejdzie do dziecka. Takie teraz jest to pokolenie, że myśli, że dziecko samo się wychowa, a to trzeba się pobawić z nim, zagadywać, wymyślać zadania, to wtedy się rozwija”.
To było o mnie. :D Przyszły kobieciny na plac zabaw godzinę po mnie i dały sobie prawo do niskich lotów plotek. :D Myślicie, że zabawiały te swoje wnuki, wymyślały zabawy i zagadywały je, stojąc koło tych drabinek? Ani razu! :D Stały tylko i gadały, napierdzielając coraz mocniej na młodsze pokolenie. Kolejne teksty brzmiały mniej więcej tak:
„Moja córka to jak wraca z pracy, to padnięta, powiem Pani. Ona przychodzi do domu i nie ma siły z dzieckiem się bawić. Pobawi się z godzinę i tyle, od razu je do kąpieli. No i myśli, że jak ugotuje na dwa dni, to będzie dobrze, a dziecku to powinno się codziennie świeże gotować. Ja jej nie będę przygadywać, ale swoje wiem”.
Kumpela tej plotkującej nie była lepsza – zaczęła napieprzać na swoją synową. Że a ta to ma pralkę i sobie suszarkę ostatnio kupiła, że nie wie, co to prawdziwa praca w domu. Że ma też zmywarkę i „nigdy dłoni zniszczonych nie będzie miała od mycia naczyń„. „Delikatniusia to ona„ – padło nawet.
Dobrze, że zeszły ze mnie, bo już szykowałam się na odwet, a ja z tych, co to nie chrzanią się z tematem i walą prosto z mostu. Czasami, co prawda, za mocno, ale trudno mi się opanować, jak słyszę głupotę ludzką. Ale nie musiałam nawet wkraczać do akcji, bo za chwilę zrobił to za mnie młody tata, który nadzorował swojego kilkuletniego syna przy huśtawce. Skoro ja wszystko słyszałam z kilku metrów, to on stojąc niemalże przy nich, słyszał to jeszcze wyraźniej niż ja. :D
Po ostatnim tekście, jaki padł z ust tej najbardziej gadatliwej, w stylu:
„Dobrze, że my jeszcze żyjemy, to jakoś się to kupy trzyma i dzieci przynajmniej dopilnowane”,
wkroczył do akcji:
„Skoro Panie już się nagadały i postawiły sobie panie ołtarzyk, to teraz proszę spojrzeć na tego jednego chłopczyka. Czy to nie Pani wnuk, ten taki DOPILNOWANY?” – i zrobił w tym momencie pauzę. :D
„No, ten, co to właśnie chyba psią kupą się wysmarował, tam przy stole pingpongowym?” – dodał.
Dziewczyny! To była akcja roku! :D Na oko dwu-, trzyletni chłopczyk, wnuk tej najbardziej rozgadanej, był cały obsmarowany brązową mazią, która rzeczywiście okazała się psią kupą. Babcia się zagadała, opluwając innych i zupełnie zapominając o tym, że sama wcale nie jest święta. :D
Dlatego też wy wszyscy, którym to się wydaje, że jesteście świętsi od papieża, zapominając o tym, że sami jesteście nie lepsi niż ci, których krytykujecie – a dajcie wy nam święty spokój! Nie mierzcie innych swoją miarą. Nie licząc naprawdę marginalnych przypadków, my naprawdę kochamy te nasze dzieci, dbamy o nie i na głowach stajemy, aby pogodzić pracę, życie rodzinne i dogadzanie całemu otoczeniu! Świat pędzi, a my padamy na twarz, próbując jeszcze udawać, że mamy na wszystko czas, siłę i ochotę, choć rzeczywistość bywa zgoła inna, kiedy codzienność dopada nas znienacka.
Uściski, kochani! Nie przejmujmy się durnym gadaniem. Takich „świętych” jest bez liku, a my życie i rozum mamy jedno – nauczmy się odróżniać przyjaciół od nieprzyjaciół, i tych drugich trzymajmy na jak największy dystans!
PS. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i jest on Wam bliski, to zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat, ku przestrodze – z góry dziękuję! :*
1 komentarz
w sedno! :D