Inspiracją do napisania tego postu była wiadomość od Marleny*, która nie potrafiła poradzić sobie z dość osobliwą sytuacją. Bardzo byłam ciekawa opinii mojego Męża w danym temacie, więc w rezultacie i jego zapytałam o zdanie
Zacznę może od początku i bez owijania w bawełnę przytoczę maila Marleny.
„[…] Kochana, bardzo ciekawa jestem Twojej opinii w pewnej kwestii. Opinie innych kobiet też są dla mnie ważne, dlatego nie mam nic przeciwko, abyś opublikowała moją sytuację publicznie, jeśli miałabyś taką ochotę.
Jestem szczęśliwą mamą trzyletniej dziewczynki. Mam męża, z którym do tej pory świetnie się dogadywaliśmy. Na chwilę obecną nie planujemy jeszcze powiększenia rodziny. Planujemy przeprowadzkę do innego kraju i dopiero gdy poukładamy sobie nasze sprawy, to pomyślimy o rodzeństwie dla naszej A.
Wszystko jak widzisz idealnie. Tymczasem idealnie wcale nie jest. Nie ukrywam, że bliskość zawsze była dla mnie bardzo ważna. Nigdy nie narzekaliśmy z moim Mężem – jesteśmy bardzo temperamentnym małżeństwem. Problem w tym, że mój mąż odmawia zabezpieczania się i całą sprawę zostawia mnie a doskonale wie, że fatalnie czuję się po antykoncepcji hormonalnej. Próbowałam chyba tysięcy różnych tabletek i plastrów. Zawroty głowy, puchnięcie. Ginekolog odradził mi w takim wypadku. Spirala odpada, ze względu na moją budowę i problemy zdrowotne z przeszłości, nie chcę wdawać się w szczegóły. Stosunek przerywany to nie nasza bajka i fatalna skuteczność, te całe preejakulacje itd. o czym doskonale przekonaliśmy się, kiedy zaszłam w pierwszą ciążę, która nie była planowana. Mamy cudne dziecko, które kochamy nad życie, ale jak widzisz – to mój cudowny małżonek tak „przerywał”, że już raczej mu nie zaufam w tej kwestii. Ja często choruję, przeziębienia i te sprawy więc to mierzenie temperatury i śluzu to czarna magia i zerowa skuteczność.
Więc mówię mojemu małżonkowi ostatnio, że to nie jest moje widzi-mi-się, że prezerwatywa jest jedynym bezpiecznym wyjściem, tylko przyszedł czas, kiedy musi przeprosić się z nią przeprosić. Na co on odparł: „że chyba ocipiałam bo seks w gumce to jak całowanie się przez szybę.”
Zdziecinniał mi chłop, sama widzisz. Co mam z nim robić? Nie śmiej się, a wiem że pewnie to robisz czytając moją wiadomość. Nawet Ci się nie dziwię. Doszłam do wniosku, że muszę się postawić wreszcie. Nie będę pół życia katować się tabletkami, mdleć w pracy przez to, bo tak na mnie działają podczas gdy on olewa sprawę! […]
Ratuj! Jak to ugryźć?”
Ależ ja wiem chyba, jak to ugryźć! Prawdopodobnie wiem. Po pierwsze, to mąż Marleny nie jest odosobnionym przypadkiem! Znam całe mnóstwo mężczyzn, którzy bronią swojego przyrodzenia i za cholerę jasną nie chcą go przyodziać w lateksowe szaty! Stoją na pieprzonej straży swoich klejnotów traktując prezerwatywę jak kosmiczny skafander, który ma potencjał zakleszczyć się na nich i zmniejszyć dopływ powietrza ograniczając do zera jakiekolwiek doznania!
Tacy to są właśnie herosi, którzy w dupie czasami mają to, że ich kobieta za jasną cholerę nie może brać antykoncepcji hormonalnej. Próbowała tysięcy pigułek i organizm jej odmawiał hormonów. Nie mogła ich łykać nie dlatego, że miała takie widzi mi się! Organizm po prostu jej nie tolerował ich przyjmowania.
Co więcej! Bywa i tak, że również spirala, jako jedna z najskuteczniejszych metod antykoncepcyjnych, o ile jest prawidłowo założona, też nie może być stosowana! Nie dlatego, że my kobiety nie mamy ochoty sobie wszczepiać do środka szyjki macicy czegoś, co zostanie tam często na lata. Głównie dlatego, że zdarza się, iż nasza budowa ciała lub zdrowie tamtych okolic na to nie pozwala.
Reasumując. Panowie, skoro wszelkie metody należące do najbardziej skutecznych i pewnych, sprawdzalnych i mierzalnych nie mają racji bytu, to ja znam pewną metodę, która w takim wypadku zabezpieczy interesu obojga partnerów nie planujących dziecka! Wyobraźcie sobie, że istnieje coś takiego jak „prezerwatywa”! Dla niektórych archaizm, a dla mnie we wspomnianym wypadku modernizm! Chociaż od kiedy tylko pamiętam sama należałam do kobiet, które wolą polegać nie tylko na drugiej stronie, ale również na sobie, to uważam że … uwaga … [to niektórym mężczyznom może bardzo się nie spodobać, chociaż mam cichą nadzieję, że są w mniejszości]
… antykoncepcja to nie tylko kobiecy obowiązek! Ha! Jak to się dzieje, że spore grono mężczyzn uważa sprawę antykoncepcji mężczyzn za nadużycie? Skąd w mężczyznach przekonanie, że to nasza kolokwialna „brocha” i nasz ogródek, aby dbać o to by w niechcianą ciążę nie zachodzić?
Skrycie czekam na moment, w którym obok gabinetu ginekologa będzie przyjmował również seksuolog, do którego będą kolejki mężczyzn proszących o wydanie kolejnej recepty na antykoncepcję hormonalną dla mężczyzn. Chciałabym, aby ten temat dotyczył nie tylko nas – kobiet. Bo kiedy przeczytałam ostatnio, że pigułka hormonalna dla mężczyzn została już wyprodukowana, ale nie jest dopuszczona do obrotu ze względu na skutki uboczne, to trzęsę się! :D
Bo niby żeńska pigułka hormonalna tych skutków ubocznych jest pozbawiona? Wahania nastroju i powodowanie tycia, spadek libido, zwiększenie ryzyka zakrzepicy, trudności z osiągnięciem orgazmu. Nie wspominając związku z dodatkowymi dawkami estrogenów, co może w niektórych przypadkach prowadzić do nowotworów? ;-)
A co do przypadku Marleny, to skoro nie pomaga po dobroci a tłumaczenia zdają się na nic, to może trzeba osobnika przetrzymać? ;-)
Kiedy zapytałam mojego Męża, co sądzi o zachowaniu męża Marleny, powiedział mi krótko i dosadnie:
14 komentarzy
Ja też nie mogłam brać tabletek bo mi nie służyły. Zainwestowaliśmy w pearly (uproszczona wersja lady comp). Super sprawa :-) a po kilku miesiącach stosowania jest mnóstwo zielonych lampek ;-). Warto poczytać o tym urządzeniu. Ja skusiłam się gdy zobaczyłam to u koleżanki. No i co najważniejsze- skuteczność taka jak przy tabletkach.
Też czytalam o dużej skuteczności urządzenia. Ale cena odstrasza.
Zgadzam się. Mam wrażenie, że społeczeństwo wymaga tylko od nas kobiet zabezpieczenia przed ciążą. Aż mi się nie chce tego komentować…
Parę lat temu była u nas w szkole pani ginekolog i powiedziała, że istnieje pigułka dla mężczyzn, ale że to się nie sprawdzi, bo na kobietę można w tej kwestii bardziej polegać! Że facet zapomni itd… a broń boże zapomnieć kobiecie! Poza tym, ja też od czasu do czasu choruję i czasem się nie da obejść bez antybiotyku. Wtedy trzeba ten tydzień odczekać, zanim pigułka znowu na te 99% będzie działać. Dlatego fajnie byłoby, gdyby mężczyźni też mogli się w ten sposób zabezpieczać. Skoro im ta gumka tak przeszkadza…
Ta sprawa jest po prostu przykra. Przecież mężczyzna powinien się troszczyć o swoją kobietę, mamę swojego dziecka… A nie kazać jej się dalej męczyć, przecież to nie doprowadzi do niczego dobrego. Jak można być aż takim egoistą?!
Na wazektomię z nim ;)
A ja nie brałam tabsów i nie biorę. Zabezpieczam sie gumką. Nawet nie wiem jak moj organizm zareagowałby na prochy, ale po co sie truc. Mam synka i meza i sex …tyle,ze w gumce noo…i jak zaczniemy sie starac o kolejne to chwila chwaly dla mezusia sie znow nadarzy.
A jak radzicie sobie naturalnymi metodami podczas karmienia? W moim przypadku rzekoma nieplodnosc w tym czasie okazala sie mitem.
jest 12 tygodni tak naprawdę tylko tej niepłodności w czasie
karmienia, trzeba też spełnić pewne warunki – wkleję dla zainteresowanych;
U większości kobiet karmiących ekologicznie występuje okres
naturalnej niepłodności, który może trwać całe miesiące. To tak, jakby sama natura umożliwiła kobiecie opiekę nad dzieckiem, chroniąc ją przed zbyt prędkim poczęciem następnego. Przy pełnym karmieniu piersią kobieta jest niepłodna przez co najmniej 12 tygodni, jeżeli spełnione są następujące warunki:
karmi wyłącznie piersią, bez podawania dodatkowych pokarmów i płynów,
dziecko uspokaja piersią, tzn. nie podaje mu smoczka,
podaje dziecku pierś na każde jego żądanie.
Ponadto bardzo ważne jest, by w ciągu doby dziecko było przystawione do piersi co najmniej 6 razy, a sumaryczny czas karmienia w ciągu 24 godzin powinien wynosić nie mniej niż 100 minut. Przerwa między poszczególnymi karmieniami nie powinna być dłuższa niż 6 godzin. Dotyczy to zarówno przerw nocnych, jak i dziennych.
Jeżeli dziecko jest silne, je krótko – wtedy suma czasów karmienia może być mniejsza niż 100 minut i już warunki nie są spełnione. Z kolei jeśli dziecko silnie ssie, dobrze
się najada, wkrótce będzie przesypiać noc, a to nie będą już warunki
ekologicznego karmienia piersią (karmienie nocne jest bardzo ważne dla
przedłużonej niepłodności po porodzie).
Warto w zeszycie obserwacji zanotować dzień porodu i zapisywać uwagi, typu: ilość karmień 9-10 razy łącznie 120 minut, dziecko grymasi 5-6 karmień w sumie ok. 100 minut. Musimy kontrolować, czy spełniamy warunki ekologicznego karmienia piersią i czy w dalszym ciągu możemy zaliczać się do kobiet z pewnością niepłodnych przez 12 tygodni po porodzie.
Mimo tej niepłodności warto prowadzić obserwacje, by prawidłowo oceniać czas, który nastąpi po tych 12 tygodniach.
Jak już wiemy, każdy zauważony śluz trzeba uznać za objaw płodności. Gdy jednak lepki śluz utrzymuje się przez trzy tygodnie, małżonkowie mogą przyjąć, że jest to stała cecha modelu niepłodności żony w okresie karmienia piersią. Dni z takim śluzem należy traktować tak jak dni suche, ale przypominamy: dopiero wtedy, gdy po trzech tygodniach obserwacji stwierdzimy, że jest tak codziennie. Do 12-go tygodnia ekologicznego karmienia piersią prowadzenie obserwacji jest dobrym ćwiczeniem i pomaga pilnować warunków karmienia. Zaś od 13 tygodnia prowadzimy obserwacje, aby wykryć powracającą płodność.
https://npr.pl/index.php/content/view/60/43/
U nas zdecydowanie był model suchy, więc nie miałam żadnego śluzu aż do powrotu cyklu, łatwo mi zatem było ocenić kiedy wraca płodność. W każdym wypadku u mnie to był 5-6 miesiąc po porodzie. Przy pierwszym synu jak chcieliśmy się zacząć starac o drugie dziecko musiałam odstawić Stasia, bo nie mogłam zajść w ciązę, przy drugim już tak nie było, bo zaszłam w ciążę karmiąc Bartka do 1,5 roku, w 5 miesiacu ciązy skończyłam karmienie. Ogólnie trzeba rzeczywiście poświecić czas i uwagę na obserwację, podjąć czasem okresy wstrzemięźliwości z racji niepewności, ale to rozwija nas w szukaniu nowych sposobów okazywania sobie miłości, czułości nie tylko seksualnej i spędzania razem czasu, którego przy trójce dzieci „jakby” mamy mniej :)
Piękne. Też polecam model Creightona. Tylko nauczyć się go można u przeszkolonych instruktorów. Mi pomógł określić problemy z różnymi stanami zapalnymi i problemami hormonalnymi
Hej, my też lecimy na modelu Creithona, rewelacja! Gorąco polecam :-) Kiedyś też mierzyłam temperaturę, ale słabo mi to szło, bo nie potrafiłam być punktualna :-P ale nigdy nie brałam żadnych tabletek, jakoś im nie ufam…
Hej, my też lecimy na modelu Creithona, rewelacja! Gorąco polecam :-) Kiedyś też mierzyłam temperaturę, ale słabo mi to szło, bo nie potrafiłam być punktualna :-P ale nigdy nie brałam żadnych tabletek, jakoś im nie ufam…
Hej, my też lecimy na modelu Creithona, rewelacja! Gorąco polecam :-) Kiedyś też mierzyłam temperaturę, ale słabo mi to szło, bo nie potrafiłam być punktualna :-P ale nigdy nie brałam żadnych tabletek, jakoś im nie ufam…
Hej, my też lecimy na modelu Creithona, rewelacja! Gorąco polecam :-) Kiedyś też mierzyłam temperaturę, ale słabo mi to szło, bo nie potrafiłam być punktualna :-P ale nigdy nie brałam żadnych tabletek, jakoś im nie ufam…
U mnie jak wyżej, a nawet prościej, bo mam tak regularne cykle, że wystarczy… kalendarz. Warto jeszcze dodać, że dni płodnych w cyklu jest zaledwie 3-4 (ostatnio przeczytałam opinię jakiegoś dziewczęcia, że kobieta jest płodna przez cały miesiąc!). A temu Panu z maila warto przypomnieć, że to z nim jest „problem”, bo to on jest płodny cały czas, więc niech on coś z tym robi!
hmm, ja mam trochę wiecej płodnych. Jak wstrzymujemy się z rozmnażaniem, to tego bardziej pilnujemy. Tak naprawdę, trzeba pamiętać, że w odpowiednich warunkach (śluz) plemnik może przezyć do 7 dni. Stąd te wszystkie metody mają obliczenia, oglądanie wzrostu temperatury, czekanie na 3 dni wyższych temperatur itd. Po Owulacji normalnie powinno ponad 9 dni całkowitej niepłodności (bezwgzlednej), w pierwszej fazie cyklu jest względna :)