
I kolejny dzień prawie za nami. Wystarczyło tylko, że na chwilę zniknęłam z zasięgu wzroku moich dzieci, żeby wystukać na klawiaturze parę tych zdań, a moje dziamdziaki już zaczęły mnie szukać. Właściwie to lepszym słowem będzie nie „szukać” a „drzeć się”, „krzyczeć”, jakby nagła moja nieobecność była końcem świata :D