Bez owijania w bawełnę cytuję poniżej maila od Ani W. Mail został tylko kosmetycznie skrócony i zedytowany. Moje podsumowanie znajdziecie na samym końcu.
” […] Czasami już odchodzę od zmysłów i nie wiem, czy może przesadzam. Może Ty sama oceń. Od ponad 8 lat mieszkam w jednym domu z teściami i bratem mojego męża. Każde z nas ma swoje osobne wejście do mieszkania i tyle właściwie dobrego w tej całej sytuacji. […]
Na nic zdały się rozmowy z moim mężem. On twierdzi, że ja wyolbrzymiam i szukam dziury w całym. To samo twierdzą moi teściowie i szwagier. Szwagierka w ogóle się nie wypowiada. Ona jest z natury tych cichych i mam też wrażenie, że szwagier dopuszcza się wobec niej przemocy, dlatego ona nie bierze udziału w żadnych dyskusjach i chowa się w cień. […]
Wspólnie z moim mężem prowadzimy firmę. Jak tylko odwiozę dzieci do przedszkola, to jadę do biura i zajmuję się dzwonieniem do Klientów, księgowością i całym tym biurokratycznym bajzlem. Pracy jest tyle, że ledwo udaje mi się zakończyć wszystko przed 17.00 a i tak wiele rzeczy zostaje na dzień następny. Wolałabym nie zdradzać, czym dokładnie się zajmujemy, aby pozostać w miarę anonimową, dlatego wybacz mi małą ilość szczegółów. Mój mąż zazwyczaj dociera do firmy później niż ja, bo on zawsze twierdzi, że on się musi wyspać. […]
Czasami mam ochotę pierdolnąć tym wszystkim i powiedzieć, że ja też muszę się wyspać, ale takie moje przytyki w jego stronę zawsze prowadzą do awantury i cichych dni, czego ja nienawidzę. Ja jakoś idę spać po 24.00 a muszę wstać po 5.00 żeby ogarnąć rano dzieci i jeszcze ugotować albo posprzątać. Teść kiedyś stwierdził, że kobiety odpoczną po śmierci a faceci są słabsi i żeby oni dożyli sędziwego wieku, to muszą się oszczędzać za życia. Dobre żarty. Coś chyba kur*a w tym musi być i wziął sobie to za bardzo do serca bo teściowa już po dwóch zawałach a on kopytami do góry leży kilka razy dziennie, bo bez drzemki to on nie funkcjonuje podobno. Teściowa ogarnia dom, gotowanie, sprzątanie i całe podwórko z kurami, kaczkami i kilkoma krowami. Teść z kolei już piąty rok remontuje ten sam traktor, i to jak on twierdzi jest jego robotą. To nic, że traktor nie jest nikomu potrzebny, bo pola to oni nie mają. On twierdzi, że to sprawa honorowa, także codziennie idzie do szopy, sączy kilka piwek i remontuje tego rzęcha. Remontuje go już kolejny rok, w czym pomaga mu sąsiad. Opędzlowują kilka browarów i idą na drzemkę. Teściowa go jeszcze żałuje, że nie idzie mu z tym remontowaniem i co chwilę go woła na herbatę, żeby odpoczął. Nie ogarniam tego ich pierdolnika, ale to osobny temat. […]
Kiedy mój mąż przyjeżdża do firmy, to jak on to mówi: „musi teraz chwilę odsapnąć”. Czyli przyjeżdża i rozkłada się na kanapę przy okazji próbując prosić mnie o kawę. Magda, Ty się tylko nie śmiej. To wygląda jak jakaś tragikomedia dla Ciebie pewnie. To ja Cię naprostuję – to JEST tragikomedia […]
Jak już sobie kur*a odsapnie, to wybija jakoś godzina 12.00 z minutami i wtedy zawsze codziennie przyjeżdża jego kumpel, z którym wspominają stare czasy. Ja zaganiam go do obsługi sklepu, to on twierdzi, że nic tu po nim, bo on ma od tego ludzi. Kiedy mówię, żeby pomógł mi w papierach i urzędach, to on twierdzi, że jeszcze zrobi mi taki bajzel, że lepiej, żeby tego nie dotykał. Tak jest codziennie. Czasami wku*wi się, że czegoś nie może znaleźć, to wtedy obrywa się mi i pracownikom, ale głównie to jego dzień polega na strzelaniu sobie drzemki i narzekaniu, jak to szefowie mają ciężko i jak ta odpowiedzialność ich stresuje. Szkoda to komentować. To jest człowiek widmo dla pracowników. Niektórzy nowi już nawet mylą jego imię, bo on cały czas odsapuje w biurze. […]
Tak wygląda nasz dzień w pracy. Póżniej ja jadę odebrać dzieci a on w tym czasie jedzie do teściów na „widzenie”, jak on to określa. Tam jego mama mu daje obiad. Jak już przyjadę z dziećmi do domu i stawiam obiad na stół, to on mi oznajmuje, że nie jest głodny, bo już jadł u mamusi. Szkoda tylko, że dzieci nigdy taty nie widują przy stole, bo on albo śpi, albo jest u mamusi albo przegląda internet […]
Zapytasz pewnie, czy ja rozmawiałam z nim na ten temat, że mi się to w ogóle nie podoba. Nie zliczę, ile razy! Próbowałam nas zapisać na terapię. Bezskutecznie. On jest z rodziny prostych chłopów. Może zabrzmiało to niegrzecznie, ale taka jest prawda. Dla nich terapia to jak wariatkowo. Ze wstydu by się spalili zanim przekroczyliby próg jakiegokolwiek gabinetu psychoterapeutycznego. U nich kobieta zapier*ala a facet się jawnie i legalnie opier*ala.
Najtrudniejsze w tym wszystkim jest to, że ja go kocham. Dzieci go kochają mimo że widują go sporadycznie. Sama już fizycznie nie daję rady. Wg moich teściów gówniarą jeszcze jestem, bo mam 26 lat, a on ma 31 i jego trzeba oszczędzać. Ja w moim wieku mam już nerwicę, której dorobiłam się przy nim. Wcześniej taki nie był. Odkąd pojawiły się dzieci, to nagle jakby dostał spadku sił witalnych, czy jak to nazwać? Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Do psychologa nie pójdzie, bo mnie wyśmiewa. Rozmowa z nim samym nie daje rezultatu, bo on nie chce słuchać. Rozmowa z teściami nie wchodzi w rachubę, bo już próbowałam rozmawiać, to wychodziło na to, że ja się jego czepiam a on biedaczysko ma w domu jędzę a nie żonę. […]
Może poratujesz mnie jakimś dobrym słowem? A może Twoje czytelniczki coś podpowiedzą? Doła mam strasznego i ten nowy rok wcale nie zapowiada się lepszy :(
A. „
Co za śmierdzący leń! Oczami wyobraźni widzę jaśnie pana leżącego na sofie i aż mnie od tego mdli! Wiecie, co ja bym Ani zaproponowała? Terapię wstrząsową dla jej męża! Ania bierze 2 tygodnie urlopu, na który nigdy nie mogła pójść, bo jej mąż nie uznawał wakacji podobno. I stawia paniczowi ultimatum – albo się chłopak opamięta, albo Ania się wyprowadza przy okazji szukając nowej pracy. Jaśnie Pan zobaczy wtedy, czy pociągnie tę firmę sam, z nogami do góry ;-) Ania ma o tyle komfortową sytuację, że jak mi napisała nadal ma swoje mieszkanie, które stoi puste i spokojnie mogłaby w nim zamieszkać z dziećmi na ten czas, aż szefuncio się ogarnie… Kochana Aniu, Ty nie wymagasz za dużo od swojego męża! To on w ogóle nie wymaga niczego od siebie!
Niech podsumowaniem będzie dzisiaj krótkie zdaniem, które wypowiedziała pani w kapeluszu, o której pisałam Wam we wczorajszym poście:
„Wysługiwanie się innymi to nabyty męski niedorozwój, czego należy się wstydzić a nie gloryfikować go publicznie!”
I tyle w temacie. Czas dorosnąć, niektórzy panowie. I wytrzeć to mleczko spod Waszego noska.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i jest on bliski waszemu sercu, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić. Dziękuję!
Możesz obserwować mnie na Instagramie: ❤️https://www.instagram.com/szczesliva/ ❤️
Brak komentarzy