Post archiwalny, oparty na faktach. Trochę z przymrużeniem oka we fragmentach, które brzmią nadto poważnie, niczym z zakonu Matki Polki Przewrażliwionej ;-)
Na samą myśl o tym aż mną trzęsie, dostaję gęsiej skórki i mam odruch wymiotny. Pewnie niektórzy z Was powiedzą, że przesadzam. Spoko, wszak wszyscy mamy prawo mieć odmienne zdanie.
Jednak odkąd zostało mi to wytłumaczone „jak krowie na rowie”, że naprawdę tak nie można, a to co robi moja Teściowa jest nieodpowiedzialne i nie ma żadnego logicznego wytłumaczenia, to nie mam skrupułów, aby informować o tym otoczenie. Wiedzy nigdy za wiele. Paniki siać nie będę, ale podrzucę Wam kilka niepodważalnych danych, z którymi zrobicie, co chcecie.
Poinformowałam już mamę mojego Męża, że będzie bohaterem tej historii, ale zdecydowanie będzie to w bardzo słusznej sprawie. Zgodziła się ze mną i bije się w pierś, że już więcej nie zrobi tego, o czym miałyśmy przedwczoraj dość długą dyskusję. Najbardziej przekonał ją argument „otworu wydalniczego”, o którym za moment ;-)
Historia zaczęła się bardzo niewinnie.
Ponieważ z racji ciąży, w trakcie której jestem momentami totalnie osłabiona, częściej przebywam u moich Teściów niż u siebie, to tak się złożyło, że ta sytuacja miała miejsce w domu rodziców mojego Męża.
Moja Teściowa świetnie gotuje, czego często jej zazdroszczę, bo ja raczej jestem typem, który nie szaleje w kuchni. Prędzej sięgnę po zamrożony bigos niż będę go trzaskać na poczekaniu i spędzę w kuchni 5 godzin. A ona nie ma przed tym oporów ;-)
Tym razem Teściowa obwieściła wszystkim głodomorom, że robi tartę. Nikt nie miał nic przeciwko. Wnętrze tarty było na masie budyniowej. Teściowa poszła do piwnicy po jajka. Przygotowała miskę, mleko, budyń, cukier i jaja, i zaczęła je po kolei ładować do misy.
I nagle o mało nie dostałam zawału!
Co ja „paczę”?!
Ano patrzę, że do misy zostały wbite jajka. Jakie jajka? Ano kurze jajka. Bez czego zostały wbite? Bez (kurfa) mycia zostały wbite do środka!
No i krzyczę na całą kuchnię!
– Ale te jaja nie były myte, kurdebalans!
– No ja jajek nie myję. Jakoś nie mam w zwyczaju. – odpowiada mama mojego Męża.
– No, ale trzeba jajca myć, no bezwzględnie! – mówię oburzona wręcz i zdziwiona zarazem.
– No, ale my mamy jaja od baby ze sprawdzonego źródła.
– Ale to nie ma różnicy, skąd są jajka.
– Ale przecież wysoka temperatura niszczy wszystkie te bakterie, salmonelle i całą resztę.
– Co z tego, że wysoka temperatura niszczy, skoro wbijając jajka „ręcyma” zostawiamy to wszystko na rękach! Te wszystkie drobnoustroje, te potencjalne salmonelle i całą resztę. Na rękach i na wszystkim, co dotknęliśmy, kurde.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam spokojnie tłumaczyć.
1.
Po pierwsze – jajka nie są na fermach myte, aby nie skracać ich trwałości. Mycie jajek powoduje usunięcie ze skorupki otoczki mucynowej, która chroni pory skorupy przed wnikaniem do wnętrza jaja drobnoustrojów. Jajka pozbawione tej otoczki szybciej się psują.
2.
Dlatego warto jajka umyć tuż przed ich użyciem, a nie np. przed wsadzeniem do lodówki. Dlaczego należy je umyć? Po pierwsze – aby usunąć drobnoustroje, które znajdują się na skorupce, i które mogą znaleźć się na naszych dłoniach. A z dłoni najkrótsza droga, aby np. taka Ciocia Salmonella znalazła się w naszym przewodzie pokarmowym i zrobiła niezłą rozpierduchę (wybaczcie ten kolokwializm, ale co co Ciocię S. przeżyli, to wiedzą, jaka z niej niebezpieczna wredota).
3.
Po drugie – jajka warto przechowywać w lodówce, a nie w temperaturze pokojowej. Najlepiej zamknięte w przegródce na jajka. A jeśli nie w lodówce, to w innym suchym i chłodnym miejscu.
4.
Jeśli chcemy być bardzo dokładni i zależy nam na jak najdłuższej przydatności jajek do spożycia, to warto jajka ułożyć tępym końcem ku górze, aby spowolnić proces powiększania się komory powietrznej.
5.
Ważne jest również, aby jajka nie miały bliskiego kontaktu z innymi produktami, ponieważ łatwo przejmują ich smak i zapach. Dodatkowo zarówno jajka jak ich opakowanie mogą być skażone mikrobiologicznie, dlatego bliski kontakt z innymi produktami, szczególnie tymi, których się nie myje przed spożyciem, może stanowić zagrożenie.
Znajdą się tacy, co będą się sprzeczać i powiedzą tak:
No skoro mycie jajek pozwala na usunięcie mikroorganizmów tylko z powierzchni jaja, natomiast całkowite ich wyeliminowanie gwarantuje jedynie obróbka termiczna tj. gotowanie, smażenie, pieczenie, to po co te jajka myć, skoro później jest ta obróbka termiczna?!
A no po pierwsze: jaką mamy gwarancję, że np. nie wyjdzie nam zakalec i coś tam gdzieś tam się nie dopiecze. Albo robimy jakąś masą, kogel mogel czy inną jajecznicę, która pozostaje w niektórych fragmentach surowa. A po drugie: a co z tym wszystkim, co pozostało nam na dłoniach, hę? Z tym wszystkim co po drodze dotknęliśmy łapami, a później dotknie tego dziecko, paluchy do buzi i sraczka jak się patrzy. Już widzę, jak po wbiciu niemytych jajek gospodynie domowe z moją Teściową na czele myją ręce :D
Jeśli ktoś nadal ma opory i nie wie, czy należy myć jajka, i twierdzi, że to raczej niepotrzebne, to ja tylko cichutko nadmienię, że jajka (na których mogą znajdować się np. Coli, Salmonella, Streptococcus, Staphylococcus i Yersinia, grzyby mikroskopowe, pleśnie i inne) nie wychodzą z takiej kurki jakąś cudowną magiczną rurką i wychodzą z niej czyściuteńkie. Co to to nie! Panie i Panowie:
Jaja wychodzą kloaką, czyli wspólnym otworem dla układu płciowego i wydalniczego.
No cudowności, że tak powiem macać takie jajeczka z otworu wydalniczego kury bez ich uprzedniego umycia. No smacznego dosłownie i w przenośni :D
Mam nadzieję, że przekonam chociaż nielicznych. Myjmy jajka, bezwzględnie, panowie i panie! Wszystkie i bez wyjątku! ;-)
29 komentarzy
Kurczę sama też nie myje jajek przed użyciem ale mam taki nawyk że muszę natychmiast umyć dokładnie ręce zanim czegokolwiek dotkne, nawet jeśli by to miała być łyżka do ich wymieszania.
Też tak robię, myje ręce od razu po kontakcie z jajkami i raczej nie będę się bawiła w mycie jaj.
Oczywiscie trzeba myć ale tak dla jasności to salmonella jest nie tylko na jajkach ale i w jajkach.
Hmm… Ja nigdy jajek nie myję, ale zanim dotknę czegoś innego to koniecznie dokładnie szoruję ręce. Dopiero po tym wracam do dalszego pichcenia.
Mam tak samo ;]
Nigdy nie myję jaj -czym to myć? Płynem do mycia naczyń? Skorupka jest porowata i nie wierzę, że opłukanie pod woda wystarczy
. Salmonella jest na skorupce, dopiero po rozbiciu może dostac się do zawartości. Zawsze po kontakcie z jajami myję ręce. Potrawy muszą być przetworzone do odpowiedniej temperatury. Jesli potrzebuję np. surowe żółtko do tatara wrzucam jajko do wrzacej wody na ok 20 sekund.
Swoją drogą szkoda,że w sprzedaży nie ma jaj zółtek i jaj sterylizowanych (tzn. są, ale nie w detalu). Można sobie kupić naświetlarkę do jajek, jak ktoś więcej zużywa
Tylko – jest jeden problem – taka woda z kranu o temp. 20 kilku stopni nie zabija salmonelli, ergo- nic nie daje. O wiele skuteczniejsze jest parzenie jajek, tzn. zanurzanie ich we wrzątku na ok. 10 sekund. Wtedy masz pewność, że salmonella i inni goście znikną ze skorupki jajka (przy sparzeniu – z wnętrza też). Dlatego ja parzę jajka jeśli robię z nich coś surowego, a jeśli idą do obróbki termicznej nie myję ale za to myję ręce (tak, naprawdę, to nie boli) – choć i tak powinno by się jej odkazić, bo zwykłe mydło nie zabija bakterii, a jedynie „zmywają się” wraz z nim i z wodą (co oznacza tyle, że wciąż tam mogą zostać). Chyba, że mamy ochotę umyć ręce w wodzie o 60 st. C. Jest jeszcze inna kwestia – przepłukujesz jaja pod bieżącą wodą czy je „szorujesz” żeby były czyste? Bo jeśli to drugie – sama wcierasz sobie bakterie w ręce. A potem ich nie myjesz? No moim zdaniem koło się zamyka … Parzmy jaja, postawmy sobie octanisept w kuchni, spryskujmy sobie ręce po kontakcie z jajkami i wszyscy będą zdrowi. Jedyne rozwiązanie.
Faceci od zawsze myją jajka i sensacji z tego nie robią…
A wyparzają? ;)
A ja mieszkam u teściowej i ona ma 20 kur i uwierzcie mi, że zawsze myje jajka, bo wiem jak często są oblepione gu..em. myje jajka nawet przed gotowaniem, bo jakby pękło w trakcie to się coś może przylepić.
dodam tylko, że jajka do sklepu są czyszczone szczotkami żeby nic na nich nie było
Kurcze ja nigdy nie mylam jaj, ani nikt w mojej rodzinie blizszej i dalszej nie myje, dałaś mi teraz do myślenia.Mieszkam w Irlandii i tu tez nikt nie myje ,a wiem bo wszyscy w pracy wiecznie jedza jajecznice,omlety, lub sadzone na bekonie. .dałaś mi temat do dyskusji przy jutrzejszym śniadaniu z kolegami z pracy..bedzie ciekawie :-)
A myjąc jajka pod bieżącą wodą pryska woda razem z zarazą na wszystko dookoła…np na umyte naczynia i sztućce, którymi będziesz jeść. Więc nie wiem co gorsze. Chyba nie da się, nie umyć rąk po wbiciu jajka, bo zawsze trochę się palce upaprzą w białku, więc automatycznie wkładasz je pod wodę.
Ewentialnie jeśli przyrządzam jaja na surowo np do tatara to wcześniej jajko polewam wrzątkiem.
Hmmm jak robię jajecznice dla dziecka (17msc) to myje płynem do naczyń i potem jeszcze oblewam wrzątkiem. Gdy używam do czegoś innego to nie myje bo i tak się upieka usmaza lub ugotuja. Aby zmyć wszystko to chyba za każdym razem czymś antybakteryjnym trzeba byłoby myć lub właśnie wrzątkiem przelewać. Wtedy po prostu zaraz po ich użyciu (np rozbiciu i wrzuceniu do ciasta) myje ręce. Czy tyle nie wystarczy?
powiem tak: ja w życiu nie przekonałam się do zjedzenia jajka własnie dlatego, że pochodzi skąd pochodzi. smuteczek dla mojego partnera, który kiedyś kochał jedzenie jaj ale dziś nie mają porostu racji bycia w naszym domu. kazdy może skrytykować oczywiście tę skrajność ale brzydzę się ich równie mocno co kurzej kupy więc nikt mnie nie nakłoni do ich zjedzenia
Nie myję jajek prawie nigdy bo mi się nie chce w sytuacji kiedy i tak będę te jaja gotować, smażyć, piec, ale i tak za chwilę myję dłonie, bo się lepią, a tego nie lubię. Zakalec też piekł się w temp powyżej 60 stopni, więc powinien być bezpieczny. Jajka mam od kur rodziców więc wiem jak świeże są i skąd pochodzą.
Brawo, Magda!
No mnie przekonałaś… Od dziś myję jajka! :D
Fajnie, że masz teściową, która potrafi wziąć dobre wskazówki bez wytykania co tam u Ciebie nie tak ? ?
Mycie jajek to jedno. A ciekawe czy myjecie lub wyparzacie wszystko. Czy np owoce, które obiera się ze skórki typu pomarańcze, grejpfruty myjecie lub wyparzacie przed obraniem? Bo co niektórzy też twierdzą „a po co myć czy wyparzać jak się je obiera ze skórki” A tymczasem warto pomyśleć ile ludzi i o jakiej higienie osobistej je zbierało, je dotykało przy pakowaniu, je dotykało w sklepie bo przecież każdy wybiera najlepsze itd. itp. Mnie aż trzęsie jak pomyślę kto mógł je dotykać. O matko!
Od zawsze, najpierw mama mi to pokazała, potem ja sama, zawsze wyparzam owoce typu pomarańcze czy grejpfruty, dopiero wtedy widać i przede wszystkim czuć w powietrzu ile to ma na sobie chemii, masakra :O
Brawo!
Zawsze myję jajca przed dodaniem ich do czegokolwiek. W moim domu to mój mąż kładzie na to szczególną uwagę. Jest uczulony na tym punkcie bo jako dziecko przechodził horror związany z salmonellą. Ps. Ostatnio oglądaliśmy program w tv gdzie wspominali, ze salmonella jest tylko na skorupce (?) i na to tez trzeba zwracać uwagę! Myć i uważać na skorupki!
Witam dziwne pani Magda ale ja pamiętam to z lekcji biologii. Hehe dużo rzeczy i ciesze się ze coś ze szkoly się przydaje w codziennym życiu. Ja tak jak pani wyczuwalna jestem i jajka są materiały przez teściowa. Bo ma swoje kurki
Ja tam myje przed i po tłuczeniu :D
Najlepiej to ogólnie jajka z diety wykluczyć i po problemie :D Na skorupce takie fujki, ale wewnątrz nie jest lepiej :D
Jajek nie myje, ale zawsze myje rece po wbijaniu jajek zanim cokolwiek dotkne
Ja również! :)
Ja myje jajka po przyniesieniu do domu, zanim włóże do lodówki, zjadamy je w 3 dni. Mimo to że umyte to od razu myje ręce po rozbiciu skorupek, jakoś mnie to strasznie obrzy…. Trafiony temat! Pozdrawiam ?
Tak ale jak leżą nieumyte w lodówce to już ok?
Babcia mojego męża robiła mu i naszym dzieciom kluseczki i o zgrozo tych brudnych jaj w kupach nie umyła tylko od razu wbijała do miski. I rąk też nie umyła… fuj