Ania napisała:
„Madzia, ratunku! Nasz czteroletni synek budzi się kilka razy w nocy. Już nie daję rady. […] Nie pamiętam nawet, kiedy przespałam noc w jednym kawałku. Ale to jeszcze nic. Ściąga mnie z łóżka czasami o czwartej czy piątej a ja jestem nieprzytomna bo wieczorami jeszcze robię na drutach, żeby dorobić coś na zimę i podreperować budżet.
Pamiętam jak w jednym w artykułów pisałaś, żeby sprawdzić, czy nie ma pasożytów. No więc nie ma. Zdrowy jak byk. Biega po działce cały dzień to myślałam, że jak przyjdzie lato to będzie spał dłużej ale jest jeszcze gorzej niż zimą. Oczy mam na zapałki bo to żywe srebro. Poradź mi coś bo daję słowo że już dłużej nie wytrzymam a w brzuszku 8 tygodniowa fasolka i czuję że lepiej nie będzie ze mną.”
Oessssuuu! Jak ja to dobrze znam! To samo przeżywałam, kiedy urodził się nasz Junior prawie 3 lata temu! Starszak potrafił spać do 9tej, ale Junior za nic w świecie nie pospał dłużej niż do 6.00. Momentami byłam tak padnięta, że byłam niemalże pewna, że on to robi matce specjalnie :D Nie tylko chłopak budził się w nocy kilka czy kilkanaście razy, ale o 5.00 z minutami już był gotowy do ponownego marudzenia. Pamiętam, że mówiłam sobie wtedy:
„Nigdy więcej kolejnego dziecka! Nigdy! „
:D Jak widać, człowiek ma pamięć wybitnie krótką, bo jak wiadomo na świecie jest już z nami Gaia, nasze trzecie dziecko :D
Próbowaliśmy wielu sposobów wtedy. Wieczorne wyciszanie. Ciepła kąpiel. Dodatek lawendy do kąpieli. Audiobooki, które działały na wieczorne zasypianie, ale nie przedłużały niestety samego snu choćby do 7.00 czy 8.00. Lekkostrawna kolacja. Dużo bliskości. Kołysanki. Bajeczki. Nic! Z czasem zmniejszyła się ilość pobudek w nocy, ale to raczej naturalne, że im dziecko starsze tym rzadziej budzi się choćby na karmienie czy dopajanie. Do dzisiaj pamiętam wizytę u przypadkowej pani pediatry, która otworzyła mi wtedy oczy. Od słowa do słowa, coś tam zaczęłam się żalić jej, że padam na twarz a dzieci matce spać nie dają, a ona we mnie „sierpowym”, w sensie nokaut umysłowy mi dała:
– Ale rolety w oknach Państwo macie, rozumiem? A jak nie rolety, to chociaż żaluzje czy grube zasłony?
„No nie macie, kurde!” – powiedziałam wtedy w myślach, bo do dzisiaj pamiętam bolączki mojego męża, który wmawiał mi, że na nasze niestandardowe okna żadnych zasłon czy rolet się nie da zrobić. A g… prawda!
W końcu jak go przyszpiliłam i powiedziałam, że jak on nie pomierzy to ja to zrobię i kupię w pierwszym lepszym sklepie, tak chłopina ocknął się i wziął się w garść. I nieprzepuszczające światła rolety zamontował sam!
Co to dało?! Ano dało tyle, że nie licząc niektórych epizodów, Junior zaczął się budzić nam zamiast o 5.00 to o 9.00! Z Gaią jeszcze bywa różnie, ale daje dziewczynie czas, bo odkąd rozszerzam jej dietę, to tzw. „dwójeczka” ją męczy od 6.00 z minutami ;-)
Teraz jak mam jechać do rodziny, u której rolet np. nie ma albo są cienkie zasłony to, obgryzam paznokcie na myśl o wczesnych pobudkach bo jednak są zdecydowanie wcześniejsze niż u nas :D
Czy ma to uzasadnienie naukowe?
Wtedy pediatra nie rozwinęła tej myśli dot. żaluzji, a ja jakoś nie miałam odwagi pytać. Ale na pewno o to właśnie jej chodziło i swoją uwagę oparła na dowodach naukowych. Z tego, co wyczytałam obecność światła w pokoju, którym śpimy, ma jednak wielkie znaczenie! Jak światło wpływa na sen? Obecność światła może wpływać negatywnie na długość i jakość snu. Co się dzieje, kiedy nasz organizm „zauważy” światło? Światło wysyła sygnał do naszej szyszynki, żeby przestała produkować obniżającą ciśnienie melatoninę, zwaną hormonem snu i wtedy sen ulega skróceniu. Czyli zasłonięcie okien a co za tym idzie ograniczenie dostępu światła do naszej sypialni może wydłużyć nam sen. Proste?! Ano proste :-) Od kiedy z mężem mamy rolety w oknach też dłużej śpimy!
Posiadacie rolety, zasłony czy żaluzje? Pomagają Wam w wydłużeniu snu?
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
7 komentarzy
Nie mam rolet ale okno w sypialni zasłaniam grubym kocem. Czasami spimy nawet do 11 także wstajemy i robimy obiad bo na śniadanie to już zdecydowanie za późno ?
To prawda. Zgadzam się z tym.
Dzieci w pokoju mają rolety, które zakupiliśmy w sklepie z oknami robione na zamówienie. I one są świetne bo jak się zasłoni je nawet w pełni słońcu to naprawdę zaciemniają i w pokoju jest ciemno a są w kolorze jasnej zieleni. A u nas w pokoju mamy roletę zakupioną w markecie budowlanym i niestety jak się zasłoni to i tak w pokoju jest jasno. I faktycznie dzieci śpią spokojnie i długo a ja np przebudzam się wcześnie bo mi jasno jest. Tak więc czekam aż wymienią okna w naszym pokoju i zaraz zamawiam rolety w sklepie z oknami.
A ja bym tam nie wierzyła badaniom. Moje dzieci miały robione badania ponad 10ciokrotnie i nic. A robale były. Cale szczęście znalazłam lekarza, który leczył objawy a nie wynik. Moje dzieci śpią już spokojnie.
co do robali się nie wypowiem,ale my mamy roletkę zaciemniającą chyba 80% i serio to działa. Choć syn miał inny problem pobudek pp 100 na noc. Pił za dużo co za tym idzie….pieluchy to ze 3 szły w nocy. Az się delikatnie mówiąc zdenerwowałam i powiedziałam „dosyć” ograniczyłam mu picie na wieczór a w nocy nie miał już kubeczka niekapka z herbatką dosłodzoną ale zwyklą wodę. i ot problem sie skończył. Co prawda miał akcje wstawiana np o 5.40 co dla mnie ciężarnej było środkiem nocy :D ale stopniowo stopniowo sie wydłużał jego sen.
Ja przed przeczytanie tak sobie pomyślałam kobieto rolety ? u mnie od zawsze ciemnia w sypialniach. Dzieci wszystkie (3) potrafily spać do 12 tej. Obecnie z trzecią wstajemy o 11tej. Na wakacjach jak nie bylo rolet to o 7 potrafiła sie obudzić
Czesc dziewczyny!Córka zaczęła przesypiac całą noc po 4r.ż,ma teraz 10 więc chociaż ona spi :-) A synek ma 2,5 roku to mogę na palcach jednej ręki policzyć że może przesłał 5 godzin w jednym ciągu.Zaslony,rolety gumowane zwykle nic u nas nie daja.Mała lampka,wietrzenie,ciepłe mleko nic u nas nie działa a zdrowy jak ryba :-*
Mam od zawsze i nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Tak samo nie wyobrażam sobie spania przy świetle czy zostawiania włączonej na całą noc lampki w pokoju dzieci. Sama nie mogę przy tym spać, podejrzewam, że na dzieci też to może wpływać.
Zabawne jest to, że położna w czasie wizyty domowej zrugała mnie za ciemne rolety, twierdząc, że one są niepotrzebne w pokoju dziecka. Co „specjalista” to inna opinia.