Wiecie co? Będzie dzisiaj krótko i na temat. Wkur…łam się dzisiaj nieprzeciętnie. Wręcz mną rzucało w niektórych chwilach, gdyż przyszło mi czytać (w komentarzach pod jednym z moich archiwalnych postów) wypociny kilku młodych dam, matek gwoli ścisłości, które weszły na te swoje pier… ne wyżyny zajebistości i zejść stamtąd nie chciały.
Otóż świata naprawdę nie obchodzi (kiedy chwalicie się gardząc resztą tłumu) jak idealne jesteście, jak bardzo ekologiczne kupujecie warzywka i ile razy je obmywacie zanim umyjecie je po raz ostatni, krojąc w równą kosteczkę i podając dziecku na złotym talerzyku z diamentowym grawerem, a inne matki robią to czasami na kolanie, bez talerzyka, miseczki czy nawet sztućców. Świata naprawdę nie obchodzi również to, że Wy macie oczy zawsze dookoła głowy i Wasze dziecko ani razu nie upadło, bo Wy jesteście zawsze na straży, a inne matki to jak Wy to określacie „patologia”, bo jak można dziecko puścić w brudnej bluzce na huśtawkę. Świata również nie obchodzi to, że Wy nigdy w legginsach ani dresach, tylko zawsze na wysoki połysk, z makijażem, wypsikane perfumami „limited edyszyn” i gotowe wieczorem rozłożyć nogi na każde zawołanie męża. Wszak Wy macie ochotę zawsze, a zmęczone jesteście tylko po 2 godzinach fitnessu w spodenkach za 500 złociszy bez jednego grosika.
Świata nie obchodzi to, że Wam się wydaje, że jesteście „lepsze”. Świat przyjmuje to ze zrozumieniem, że Wam jest dobrze i jesteście szczęśliwe w tym swoim macierzyństwie. Dopóki nie porównujecie się z innymi za wszelką cenę, nie punktujecie, jakie to Wy jesteście do przodu, a my jesteśmy do tyłu.
Szczerze? Wyluzujcie.
Macierzyństwo to nie żaden wyścig szczurów.
Tutaj nikt nam nie da za nic medalu, bo byłyśmy w naszym mniemaniu lepsze od innych. Jest szansa, że kiedyś dziecko nas mocno przytuli, gdy już będzie dorosłe, i doceni to, że się starałyśmy.
Dlatego zamiast punktować inne matki, że w jakiejś kwestii niedomagają, zajmijcie się sobą. Te matki, które w jakichś obszarach niedomagają, często mają świadomość tego, że w jakiejś dziedzinie nie wypruły sobie flaków tylko odpuściły. Ja jestem taką matką, która aby zachować zdrowie psychicznie, woli czasami odpuścić, by przeżyć jakiś dzień zamiast po raz n-ty pucować podłogę, zmieniać po raz setny brudną bluzkę czy malować trawę na zielono, aby otoczenie tę powierzchowną zieleń zobaczyło i przyznało mi kotylion względnie dobrej matki.
Co takiego chciałam powiedzieć każdej matce, ale jest dość niecenzuralne? Pieprzmy opinię innych. Co nas te opinie obchodzą? Zupełnie nic. Zajmijmy się sobą. Szkoda naszego czasu na to, aby brać udział w wyścigu, na który nigdy nie wyraziłyśmy ani zgody ani chęci.
Niech moc będzie z nami!
2 komentarze
Popieram!!! Do szału doprowadzają mnie te, które zamiast pilnować
potomków siedzą z nosem w telefonie!!! Wszystko inne jest OK. Dziecko ma
prawo się ubrudzić, a ja mam prawo nie ganiać za nim z zapasową, czystą
koszulką. Wychowałam 2 synów. Teraz mam wnuków. Jak jestem z nimi, to
są najważniejsi, ale z moją dyskretną opieką, aby nie czuli się
osaczeni. Jestem i ONI o tym wiedzą. A brud? Brud się zmyje i upierze we
właściwym momencie!!!
Mam wrażenie, że takie osoby same były kiedyś oceniane i krytykowane… dlatego teraz chcą się dowartościować kosztem innych. Bardzo popieram to co napisałaś, życie to nie konkurs!