Powiem Wam, że odkąd tylko pamiętam byłam święcie przekonana, że mam wzrok po moim dziadku, który przez większą część swojego życia miał sokoli wzrok, a pierwsze okulary zaczął nosić baaardzo późno. Zresztą, kochany dziadek do końca życia miał nawet wszystkie zęby, co jest chyba w naszym kraju wynikiem ponadprzeciętnym :-)
Miałam w swoim życiu dwa epizody „okularowe”. Pierwszy miał miejsce, gdy chodziłam do przedszkola. Pani okulistka, do której zabrała mnie i mojego brata nasza mama, zdecydowała, że mamy fatalny wzrok. Przepisała nam okulary. I przez kilka miesięcy nosiliśmy okulary ze szkłami wyglądającymi jak denka od butelek. Co się okazało po kilku miesiącach? Że pani okulistka musiała być co najmniej wstawiona, bo kiedy moja mama już miała dosyć nas skarżących się na notoryczny ból głowy, skonsultowała sprawę z drugim lekarzem, który jakiekolwiek wady wzroku wykluczył!
Drugi epizod „okularowy” miał miejsce, gdy miałam niewiele ponad 20 lat. Zaczynałam wtedy pracę w nowej firmie i za wszelką cenę chciałam wyglądać poważniej a wiedziałam, że okulary mają potencjał dodać mi powagi. Niby dodały mi powagi, ale w głowie nadal miałam „siano” :D, także efekt był pewnie komiczny ;-) Nie wytrzymałam wtedy w okularach zbyt długo – przeszkadzały mi podczas jazdy skuterem a podczas picia gorącej herbaty parowały. W rezultacie poddałam się i rzuciłam je w kąt ;-)
I tak dobrnęłam do 2017 roku, kiedy to jeszcze podczas wakacji chwaliłam się jednej znajomej, że ze świecą szukać drugiej takiej, która widzi tak dobrze jak ja. Podjarana na maksa podczas tamtej rozmowy chwaliłam się, jaka to ja jestem do przodu, że widzę wszystko i wszędzie. Słodziłam samej sobie, że wzrok to ja mam genialny, i zapewne po dziadku. Masakra. Życie pokazuje człowiekowi, gdzie jego miejsce w szeregu, co widać na moim przykładzie :D
Aż tu nagle nadszedł trzeci trymestr ciąży. Jeśli dobrze pamiętam, to był to początek grudnia, kiedy akurat pisałam jeden z blogowych postów i autentycznie patrzenie w monitor laptopa sprawiało mi olbrzymi dyskomfort. Próbowałam skupiać wzrok na edytorze tekstu, ale po kilku sekundach musiałam przerwać, bo czułam, że przez to wytężanie wzroku zaraz mi żyłka pęknie, jak to mawiał mój wujek ;-)
Prawda jest taka, że przez ostatnie 10 lat to ja przed ekranem komputerów czy telefonów pół życia spędziłam. Już samo blogowanie sprawia, że moje obecne życie kręci się wokół literek i ich czytania :D Posty, maile, komentarze. Bywało, że łapałam się na tym w zeszłym roku, że nie było dnia, abym nie miała przed sobą laptopa czy telefonu. Cykanie fotek chłopakom, uwiecznianie tych najdrobniejszych chwil. Pisanie smsów, głupoty o dupie Maryny na facebookowym Messengerze. Szaleństwo! :D
Ale jeszcze w trzecim trymestrze ciąży to ja się jakoś w miarę wzrokowo trzymałam. Największy cios miał miejsce mniej więcej w połowie stycznia. Rozkręciliśmy się z moim M. serialowo i właściwie każdy wieczór spędzaliśmy oglądając nasz ulubiony serial na Netflixie albo jakiś dokument. A że lubimy oglądać seriale z oryginalnym angielskim dźwiękiem, dorzucaliśmy tylko polskie napisy, aby nie gubić szczegółów. I pewnego dnia tak oglądamy Idealną Żonę a ja palnęłam do mojego M.:
– Ej, kurde, chyba im się spieprzyły napisy bo momentami wyświetlają się podwójnie. Nie przeszkadza Ci to?!
A on popatrzył na mnie jak na idiotkę :D Od słowa do słowa doszliśmy do tego, że napisy nie są podwójne tylko ja je przez kilka sekund widzę czasami podwójnie!
Dżizyż, jak ja się posr… przestraszyłam znaczy się! Pierwsze co, to oczywiście Dr Google i najgorsze wątki obczajałam. Później zrobiłam rundkę po lekarzach. Neurolog, okulista. Neurolog mnie uspokoił, bo to podwójne widzenie minęło, ale brak ostrości został i zlecił na świętego spokoju rezonans, który mam za kilka dni. A okulistka zbadała mi wzrok wzdłuż i wszerz i postawiła diagnozę:
– Astygmatyzm!
– Ale, że jak to, astygmatyzm?! – zapytałam.
– No starość! – odparła Pani okulistka i puściła mi oko ;-)
Także ten. Starość, ja pierdzielę! :D Teraz już z górki, jak to śmiejemy się z moim M. :D Także z okazji astygmatyzmu, jak ja to mówię, kupiłam sobie okulary. No i teraz jestem okularnicą! :D Dzieci już się przyzwyczaiły, choć na początku patrzyły na mnie spod byka i widziałam w ich oczach brak ufności :D
No nic. Idę przeczyścić szkła, które non stop paćkam paluchami, i lecę kąpać dzieciarnię!
Znajomi pytają, co się stało, że noszę okulary. Jak to, co się stało?! Starość się stała, kurde :D
9 komentarzy
Magda, pociesze Cie! Mam 24 lata i nosze okulary chyba od 7 lat! I tez mam astygmatyzm! Starosc? Moze jeszcze nie ;D okulary dodają uroku :D fajnie Ci!!! ;)
Pasują Pani :) Swoją drogą, mój wzrok też sie pogarsza a mam tylko 34 lata ;)
ja miałam to samo! za dzieciaka okulary, których nienawidziłam. potem okazało się, że nie muszę ich nosić, jakieś 2 lata temu poszłam do optometrysty, o przez pół roku bolała mnie głowa. diagnoza? astygmatyzm :) odkąd mam okulary jest super :) i nawet zaczęłam się sobie w nich podobać, gorzej jest z faktem, ze po 2 latach w okularach widzę gorzej niż bez nich :D
Ja pierdziele, nie wierzę to już! Starość! OMG. Do twarzy ci w tej różowej starości ?
Astygmatyzm nie ma nic wspólnego ze starością. Zazwyczaj jest to wada wrodzona i dziedziczna (radzę zbadać dzieci), ale w połączeniu z prezbyopią, która rzeczywiście ujawnia sie koło 40 r. ż. może spowodować podwójny niewyraźny obraz. Mam wielu pacjentów zaskoczonych, że „to już ta starość”. W naszym gabinecie nazywamy to peseliozą :)
Dziekuje za wyjaśnienie! :)
Wyglądasz świetnie! Witaj w gangu okularników :))
MÓJ MĄŻ MÓWI ŻE DOPADŁ MNIE SKS ( STAROŚĆ K…WA STAROŚĆ). : ) TYLKO ŻE JA NOSZĘ OKULARY OD 20 RŻ. ALE PRZYSZŁA KRYSKA NA MATYSKA I TERAZ ON TEŻ NOSI – BO RĘCE JUŻ MA ZA KRÓTKIE….. :))))))
ha! mam to samo! tylko po każdej ciąży lekko się poprawiło ale teraz w trzeciej ciąży jest fatalnie! i właśnie wybieram się do okulisty. Bo jazda autem jest straszna…. I obawiam się że też mnie czekają okulary. Ale nic. Taka jest starość;)