*post archiwalny
Patent ten sprzedała nam pani fizjoterapeutka, która w pierwszym półroczu mojego juniora wyprowadzała go ze wzmożonego napięcia mięśniowego. Najpierw ta metoda posłużyła nam do ćwiczeń, a poźniej okazało się, że jest zbawienna nie tylko dla jego mięśni.
Już Wam o niej kiedyś wspominałam, ale dzisiaj opowiem Wam o niej ze szczegółami. Właściwie to jej właśnie zawdzięczamy w dużej mierze fakt, że młody lepiej znosił napady kolkowe a wieczorne usypianie przestało trwać godzinę i trwało zaledwie parę minut. Przy okazji metoda ta wpłynęła również na moją sprawność fizyczną, bo przeniosłam ją na grunt ćwiczeń fizycznych, które pomogły mi w pozbyciu się nadprogramowych kilogramów po drugiej ciąży.
A do tej metody potrzebujecie tylko jedną … piłkę!
W sumie to nie wiem, dlaczego jeszcze się tym z Wami nie zdążyłam podzielić na blogu. Wszyscy znajomi widzieli już nas w akcji i część nie mogła wyjść z szoku, bo było dla nich to coś nowego.
Dla kogo jest ta metoda?
Powiedziałabym, że jest zdecydowanie dla dzieci od urodzenia aż do momentu, w którym nie potrzebują już tego typu uspokajacza. Jest dla dzieci, które mają problemy z zasypianiem, potrzebują wyciszenia, bliskości, kolkują, trudno się uspokajają, są wymagające i niemalże „nieodkładalne”. Co ciekawe, w sytuacjach kryzysowych nadal stosujemy ją na moim 3 letnim Juniorze i uratowała nam tyłek wielokrotnie. Choćby podczas jednego z pobytów w szpitalu, kiedy chłopaka zmęczył rotawirus doszczętnie i płaczu było co niemiara. A mój M. wziął ze sobą piłkę i na niej właśnie uspokajał naszego synala. Kobiety, z którymi dzielił szpitalną salę miały oczy jak pięciozłotówki :D
Dla kogo jeszcze jest ta metoda? Również (a może przede wszystkim?) dla rodziców, którzy mają już wszystkiego dosyć, odpada im kręgosłup, chcą skakać z okna i nie mogą się doczekać aż ich maluchy wreszcie „znormalnieją”, to znaczy dadzą żyć ;-) Zupełnie jakbym opisywała siebie sprzed dwóch lat!
Co potrzebujecie do tej metody?
Potrzebne jest Wam Wasze marudzące dziecko i piłka do fitnessu. Jaka piłka? Jak największa, to znaczy taka, która wytrzyma Waszą wagę i kiedy na niej usiądziecie, to między udami a łydkami uda Wam się uzyskać kąt prosty. Z praktyki wiem, że te o średnicy 75 cm i 85 cm sprawdzają się najlepiej. Te mniejsze niestety za bardzo obciążają nasz kręgosłup i trudno jest się z nich podnieść. A musicie wiedzieć, że ja z tej piłki korzystałam już półtora miesiąca po cesarskim cięciu i ona pomagała mi między innymi delikatnie rozpracować bliznę po cięciu, nad czym pracowałam też po trzeciej ciąży.
Ja mam 175 cm wzrostu. Mam taką piłkę (średnica 75cm) i taką (średnica 85cm). Nie potrzebujecie wypasionych piłek za zylion złotych. Moja kosztowała ok .50 PLN i świetnie służy nam już ponad 2 lata.
Na czym ta metoda polega?
Bierzecie brzdąca na ręce i układacie go na leżąco na Waszych rękach, jeśli chcecie położyć go do snu. Albo kładziecie go sobie np. na ramieniu podtrzymując mu główkę, kiedy chcecie go uspokoić i np. ukoić ataki kolkowe. Tak naprawdę to tak układacie malucha, jak Wam i jemu jest najwygodniej [a nie jak Szczesliva napisała ;-) ]
A następnie Wasz szanowny zadek umieszczacie na piłce tak się na niej dopasowując, aby było Wam wygodnie i byście czuli grunt pod nogami. Proponuję Wam rozpocząć pierwsze testy bez obuwia i skarpet, abyście złapali najpierw balans i poczuli, na czym to polega.
Co jest bardzo ważne – musicie stabilnie siedzieć i mieć kontrolę nad piłką za pomocą Waszych stóp. Jeśli czujecie, że ucieka Wam grunt pod nogami i jesteście za wysoko, to spuśćcie odrobinę powietrza z piłki. Z kolei jeśli czujecie, że jesteście zbyt nisko, to podpompujcie piłkę odrobinę. Dopasujcie jej wysokość do Waszej wagi i wygody, bo to jest najważniejsze w tej metodzie. Ona ma służyć Wam i Waszemu dziecku. Ja byłam dodatkowo na tyle sprytna, że na moje uda kładłam jeszcze rogala do karmienia i tak było mi najwygodniej, bo nie musiałam podtrzymywać ciężaru dziecka, tylko rogal robił to za mnie, dlatego wtedy mój kręgosłup najlepiej odpoczywał. Rogal do karmienia, poduszka – świetnie się sprawdzają. Ja tak też często berbecia karmiłam piersią bardzo delikatnie go bujając, nadają tylko takie mini kołyszące ruchy.
Jak bujać malucha?
Można bujać się delikatnie. W przód i w tył. Albo na boki. Zorientujecie się, że czasami Wasz brzdąc potrzebuje gwałtowniejszych ruchów, a czasami może się okazać, że tylko delikatne kiwanie pomaga. Sami zobaczycie, co u Was działa najlepiej.
Jak wyglądało nasze pierwsze bujanie na piłce?
Kiedy po raz pierwszy wzięłam młodego na piłkę, to odpłynął chłopak po kilkunastu sekundach :D Patrzę na niego, a ten już kima! Ja w szoku. Otoczenie w szoku. Dziecko spokojne. Cudowności! Razem z szumami i ciasnym owijaniem dziecka to były najlepsze metody, które sprawdziły się u nas skutecznie. W pewnym momencie owijanie i szumy poszły w odstawkę, a bujanie do spania zostało.
Na Gaię piłka też cudownie działa!
P.S. Mam nadzieję, że chociaż garstce osób ta metoda da względny spokój i sprawi, że Wasze brzdące będą spokojniejsze, a Wasz kręgosłup wreszcie odpocznie! ;-)
P.P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
8 komentarzy
U mnie bylo tak: pierwszy syn spokojny bardzo, taki jest do dzis,ale ja cala ciaze bylam taka nacpana,druga ciaza corka bylam dopalana za 10 lacznie z tym ze zaliczylam dzwona bo bylam taka szybka ze nie zdazylam przed chlopem zahamowac.Corka ma dzis 9 lat i daje do wiwatu od urodzenia.Teraz urodzil nam sie syn zlote dziecko grzeczny tylko je spi i sie smieje.Sprawdza sie zasada jedno spokojne drugie dopalone,trzecie spokojne,ale nie bede sprawdzac jakie byloby czwarte
Super, że Ci się Madziu, przypomniało.Plusy fizjoterapii. Też przerabialiśmy tak do półrocza Janka. U nas działało góra- dół. Boki średnio. Znajomi się dziwili ale fak piłka była niezastąpiona. Teraz służy synowi do zabawy.
No patrz! Ja piłkę kupiłam młodemu żeby się turlal na niej, a tu takie myki są ;) Powiem tak, mam parke i dziewczynka potrafi pokazać pazurka (a ma zaledwie 7msc:p) tak, że ten…życzę Ci aby Wasza była Aniołkiem :)
Potwierdzam, też zaczęłam stosować tę metodę usypiania w sumie przez przypadek bo syn miał kolki i ciężko mi było go nosić więc przysiadłam na takiej piłce na której ćwiczyłam w ciąży. Byłam w szoku jak szybko się uspokoił. Do 7 miesiąca życia praktycznie tylko tak zasypiał ale to trwało dosłownie kilka minut za każdym razem i potem bez problemu był przekładany do łóżeczka. Polecam
Drzemki w dzień to katorga, więc przed chwilką mi mąż nadmuchał piłkę i poszłam usypiać. Wszystko fajnie, tylko piłka mi skrzeczy na gołej podłodze. O ile przy usypianiu jednostajny dźwięk nie przeszkadza i trwało to chwilkę, to przy podniesieniu otworzyła oczy, po dojściu do łóżeczka już miała zamknięte, no ale trzeba było odłożyć. No i właśnie to odkładanie do łóżeczka. Samo zaśnięcie na rękach to pikuś, ale młoda ma alarm zbliżeniowy w standardzie i się rozbudza przy próbie odłożenia. Niemniej będę próbować – zawsze to jakieś ćwiczenia dla mnie, a że nie lubię bez sensu oddawać swój wolny czas na ćwiczenia, to zawsze jakiś sposób xd
Ta piłka to super sprawa. Znajoma korzystała. Mi akurat najlepiej sprawdziło się łóżeczko z funkcjś bujania…. ale nie sądziłam że jeszcze będę w ciąży i je sprzedałem także chyba odkurze piłkę:D
Mam pytanie czy Pani dzieci lubiły jeździć samichodem i chodzić na spacery leżąc w wózku?
Od 2-3 miesiąca do o 1 r.ż. jazda samochodem była koszmarem. Za wózkiem jakoś nie przepadały, ale nie było dramatów.