Nieba bym im uchyliła. Gwiazdkę z nieba skradła. Przeczytała wszystkie baśnie z tysiąca i jednej nocy i w ogień bym za nimi wskoczyła. Od ich narodzin robimy z Mężem wszystko co w naszej mocy, aby byli szczęśliwi. Aby każdy ich dzień był wart zapamiętania.
Aby poranki były wesołe i aktywne. Aby południa kończyły się sytym obiadem. Aby wieczory były zwieńczone przytulaniem i życzeniem sobie spokojnych snów. Aby życie w naszym domu, w naszej Polsce było takie, jakie próbowaliśmy sobie kiedyś wymarzyć.
Każdego dnia uczymy się jak być dobrymi ludźmi. Ludźmi, dla których rozmowa jest ważna. Ludźmi dla których dialog nie polega na wyrzucaniu potoku słów jak z karabinu maszynowego i udowadnianiu swoich racji wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi.
Nie krzyczymy. Nie stosujemy przemocy, w tym słownej. Szanujemy naszego rozmówcę. Zawsze i wszędzie. Emocje staramy się trzymać na wodzy.
Uczymy się również mówienia prawdy. Nie na kłamstwach chcemy budować naszą teraźniejszość i przyszłość. Nie na obietnicach bez pokrycia. Nie na mrzonkach. Twardo stąpamy po ziemi i kłamstwem się brzydzimy.
Uczymy się także budowania, a nie burzenia. Budowania z klocków pięknych budowli, wspaniałych zagród. Budowania marzeń, które będziemy mogli zrealizować. Budowania naszej przyszłości, która nie na słabych fundamentach będzie stała, a na solidnym gruncie i o silnych podstawach.
Uczymy się również, że nie zawsze warto burzyć coś, co ktoś kiedyś zbudował. Przecież można dołożyć swoją cegiełkę do tego, co już zastaliśmy w naszej piaskownicy życia. Czasami warto podpatrzeć u innych jak możemy udoskonalić nasze marzenia. Wiemy, że warto pożyczać dobre pomysły od innych, bo to one mogą nas prowadzić jeszcze dalej niż jesteśmy obecnie.
Uczymy się też tego, że zgrana drużyna to podstawa. Drużyna, która może sobie ufać w każdej chwili. Z kapitanem na czele, który nie myśli tylko o sobie, a o wszystkich jej członkach. Który wie, co to zasady fair play i jest przykładem dla wszystkich. Również dla innych drużyn.
Uczymy się pracy zespołowej. Nie w pojedynkę zdobędziemy to, co pragniemy, a z innymi, którzy nam ufają i wiedzą, że na nas się nie zawiodą.
Uczymy się życzliwości. To uśmiech i pogoda ducha otwiera wszystkie drzwi. Nie zacietrzewienie i surowość.
Uczymy się uczciwości. Uczciwości materialnej jak i słownej. Nikomu niczego nie zabieramy i dzielimy się z innymi tym, co mamy. Nieważne, że ktoś ma więcej a my mamy mniej. Albo odwrotnie. Każdego częstujemy tym, co sami możemy zaoferować.
Uczymy się również tolerancji. Tolerancji dla odmienności. Tolerancji dla ludzkich ułomności. Tolerancji dla wszystkich. Bo każdy na nią zasługuje.
Uczymy się także miłości do podróżowania i czerpania z wzorców innych krajów. Podróże otwierają oczy. Podróże inspirują. Podróże niwelują bariery międzyludzkie. Podróże uczą również tego, że nie na naszym czubku nosa świat się kończy, a jest o wiele szerszy i ciekawszy niż nam się mogło wydawać.
Uczymy się mówienia prawdy. Prawdy ponad wszystko i bez względu na okoliczności.
Uczymy się słuchania. Bo to co mają do powiedzenia inni jest ważne. Nie ignorujemy nikogo. Każdy dla nas jest równie istotny w tej naszej puzzlowej układance.
I gdy tak każdego dnia uczymy się o tym jakimi chcemy być i co chcemy robić, a także gdzie chcemy żyć i z kim chcemy dzielić to nasze życie, to my – rodzice tych naszych dzieci, dochodzimy do wniosku, że musimy zweryfikować naszą obecną sytuację i okoliczności.
Ponieważ, to czego jesteśmy świadkami od całkiem niedawna jest zaprzeczeniem tego jak, gdzie i z kim chcemy budować naszą wspólną przyszłość. Przyszłość naszą i naszych dzieci. Przyszłość w Polsce…
2 komentarze
Pięknie ujęłaś w słowa moje mysli… Choć w. Polsce juz dawno nie mieszkam, choć daleko mi do polityki to od jakiegoś czasu ogarnia mnie przerażenie …
Ostatni akapit – zgadzam się z nim w 100%.. niestety.