Zostawię Was dzisiaj z mailem, który tydzień temu przesłała do mnie Czytelniczka Agnieszka (imię zmienione). Jestem jej niezmiernie wdzięczna za wiadomość – Agnieszka poruszyła niezwykle ważny aspekt, a dotyczy on zdrowia dzieci i braku właściwych reakcji ze strony rodziców.
„Cześć Magdo,
Nie wiem, czy w ogóle odczytasz tę wiadomość, ale będę szczęśliwa, jeśli uda Ci się kiedyś opublikować mój mały apel. Proszę tylko o zmianę imion, jeśli można i zmianę kilku newralgicznych informacji, o których napiszę na końcu. Celem mojej wiadomości nie jest szkalowanie nikogo, a uzmysłowienie rodzicom, że szybkość podjętych kroków ma często bardzo duże znaczenie. […]
Odkąd pamiętam synek mojej kuzynki był zawsze radosnym dzieckiem. Szybko zaczął mówić. Składał zdania już jak miał półtora roku. Bystrzak nie z tej ziemi. […] Często odwiedzaliśmy ich z córkami. Niestety, kontakt nasz ustał odkąd pozwoliłam sobie na to, by zasugerować kuzynce wizytę u lekarza w obliczu tamtych zdarzeń. […]
To się stało z dnia na dzień. Dzień wcześniej byliśmy u nich i nic nie zwiastowało takiego obrotu zdarzeń. Nagle Mateuszek przestał mówić, a w ciągu dnia bez większych powodów krzyczał. Kuzynka zadzwoniła do mnie, że obudził się w niedzielę i od tej pory wyglądał na zlęknionego, przestraszonego i przestał odpowiadać na jej pytania tak jakby ich nie słyszał albo słyszał tylko trochę. […]
Podobno wieczór wcześniej, po naszym przyjeździe, poszła z nim jeszcze na spacer i wtedy spotkali sąsiadkę. Ona kilka miesięcy wcześniej straciła swoją pierwszą ciążę. […] To w tamtym spotkaniu moja kuzynka dopatrywała się problemów związanych z zachowaniem Mateuszka. Stwierdziła, że sąsiadka rzuciła na niego urok z zazdrości, że ona ma dziecko a sąsiadka go nie ma, i to po rzuceniu uroku na niego Mateuszek przestał nagle mówić. […]
Już w niedzielę wieczorem pojechała wioskę dalej do kobiety, która podobno odczarowywała dzieci. Nawet nie wiedziałam, jak mam to skomentować. Brała za to 100 złotych i w ciągu tygodnia problemy miały ustąpić. Nie było poprawy przez dwa dni i kuzynka pojechała do kolejnej kobiety, którą poleciła jej teściowa i tamta podobno też z sukcesami zdejmowała urok z dzieci. Przelewała kilka razy nad głową Mateuszka jajko i pocierała złotą obrączka. Robiła jeszcze jakieś inne akrobacje, ale szkoda na to naszego czasu, żeby o tym czytać……
Marlena nie dała się przekonać, że zabiorę ich do lekarza do Poznania, żeby to sprawdzić, bo to jest bardzo niepokojące. Twierdziła, że nie ma podstaw, żeby odwiedzać lekarza, bo Mateuszek jest zdrowy, nie gorączkował a to takie rzucanie uroków może wpływać na zachowanie dziecka. Jej Teściowa jej wtórowała… Przyjechałam nawet po nich, ale Marlena była nieugięta. […]
Magdo, nie przedłużając – niestety, moja intuicja mnie nie myliła wtedy. Mogłam zaciągnąć ich siłą do lekarza już w poniedziałek, choć chyba musiałabym wtedy użyć niemałej siły, bo w poniedziałek zostałam z ich domu wyproszona. Nie mogę sobie tego wybaczyć. […]
Wynik tamtej sytuacji jest tragiczny. Mateuszek stracił słuch w 100% w lewym uchu, i w 70% w prawym uchu. Jak się domyślasz jego zachowanie nie było efektem żadnego uroku rzuconego na niego. Aż głupio mi pisać o tym, ale pomyślałam, że ustrzegę innych przed tym. Mam nadzieję i głęboko w to wierzę, że nie ma wielu rodziców, którzy upatrują zmian w zachowaniu dziecka w urokach rzuconych na nie. To wierutne bzdury i ja rozumiem, że możemy wierzyć w jakieś pierdoły urozmaicając sobie przy tym świat, ale błagam – nie wtedy, gdy dotyczy to zdrowia naszego i naszych dzieci. […]
Po dogłębnym wywiadzie lekarskim i pobyciu w szpitalu, do którego na szczęście doszło, bo problem się pogłębiał, dowiedzieliśmy się, że utrata słuchu u Mateuszka była spowodowana ototoksycznością leku, który przyjmował, a dokładniej antybiotyku, który brał tydzień przed tym zdarzeniem. To był bardzo niefortunny przypadek i takie sytuacje są niezwykle rzadkie, ale niestety zdarzają się, że przyjmowany lek może powodować utratę słuchu. :( […]
Niestety, w przypadku utraty słuchu czas gra na naszą niekorzyść i to dlatego właśnie chciałabym uczulić innych rodziców, by zawsze w przypadku tego rodzaju podejrzeń, kierowali swoje kroki do lekarza i prosili o pilną reakcję na oddziale laryngologicznym. Natychmiastowe przerwanie przyjmowanego leku i inne dopasowane działania w tym m.in. komora hiperbaryczną są w stanie odwrócić proces utraty słuchu u dzieci i dorosłych. Na oddziale lekarz powiedział wyraźnie, że zwlekanie z wizytą sprawiło, że utrata słuchu jest tak duża. Są też odpowiednie ośrodki zajmujące się słuchem i jego dysfunkcjami. Oni wiedzą, jak działać. Dzięki takiej szybkiej reakcji moja znajoma z pracy odzyskała słuch i ma tylko lekki niedosłuch. Tutaj liczy się czas!
Cieżko mi to napisać, jednak gdyby Marlena zareagowała od razu, pewnie nie doszłoby do tak pogłębionej utraty słuchu. Tutaj prawie dwutygodniowe zwlekanie z właściwą reakcją pogorszyło sprawę, z czym nie możemy się osobiście pogodzić. :( […]
Pozdrawiam,
A.”
To bardzo ważny apel. Dlatego jeśli mogę zaapelować do innych – jeśli cokolwiek Was niepokoi w zdrowiu Waszych dzieci lepiej poświęcić nasz czas u lekarza badając temat i w rezultacie pomylić się w naszych przypuszczeniach, niż później do końca życia wypominać sobie, że nie zareagowaliśmy na czas.
Ściskam!
2 komentarze
Ja pierwsze co ide do lekarza jak Mnie coś niepokoi. Jestem przewrazlieiona na punkcie zdrowia Mojego dziecka, Wszelkie sugestie Pani neurolog (bo jest narazie pod kontrolą poki nie powie ze jest ok) wykonuję natychmiast. Jak mozna wierzyc w zabobony.
To mój syn zachowywałksiazkowo aż do momentu gdy zaczął chodzić. Nie chodzić,a biegał. W kółko.od ściany do ściany. Nagle zaczął uciekać od dzieci, przestał reagować na imie,na wszystko,przestał mówić mama tata itp. i mówię sobie coś jest nie tak.
Wszyscy dookoła mówili że dzieci tak mają,chłopcy dojrzewają później,blabla. Ale uparłam się zaczęłam szukać przyczyn. Gdy syn skończył 2,5 roku dostał diagnozę. Autyzm wczesnodzieciecy, spektrum autyzmu.
Moja rada to zawsze wierzyć sobie i słuchać siebie. Zwłaszcza jeżeli chodzi o nasze dzieci :)