Umówmy się, że tego typu sytuacje to coś, co naprawdę nigdy nie powinno mieć miejsca.
Nie ma, że gdzieś się spieszymy. Albo, że nie mamy wyjścia, Albo, że tak już się przyzwyczailiśmy i w sumie to jest tak nam wygodnie, dlatego usprawiedliwimy każde tego typu zachowanie, które ułatwia nam życie a jednocześnie jest niewątpliwym zagrożeniem dla naszego dziecka (co skrzętnie próbujemy zamaskować i w głupi sposób usprawiedliwiać).
Przyznam się Wam szczerze, że doszłam chyba do punktu, w którym poziom ludzkiego absurdu zaczyna mnie tak mocno porażać, że jestem zmuszona wątpić w coś takiego jak racjonalizm myślenia, logika czy zdolność przewidywania. Mogłabym przejść obok tej sytuacji obojętnie, ale zawsze liczę się z tym, że jeśli osób podobnie w głupi sposób myślących jest więcej, to nie można tego tak po prostu zostawić. Że istnieje coś takiego jak odpowiedzialność społeczna i nie mogę tego zwyczajnie olać, bo to znaczy, że niejako na takie zachowanie przyzwalam.
A tak naprawę to się tym brzydzę, gwoli jasności!
Napisała do mnie Pani Ania (*imię zmienione). Pani Ania jest w potrzasku i nie wie, co ma robić. Jest codziennie świadkiem czegoś, co budzi jej sprzeciw. Ostrzegła pewną osobę, że nie puści jej zachowania płazem a jednocześnie obawia się, że zgłoszenie tego zachowania spowoduje atak w jej stronę, bo prawdopodobnie jest jedyną osobą, która się zorientowała o tym „procederze”.
Dla mnie sprawa jest jasna. Tego nie można zostawić. To prędzej czy później może zakończyć się jakąś tragedią a my, jako świadkowie, zostaniemy pociągnięci do odpowiedzialności za to, że pomimo posiadanej wiedzy nic z tym nie zrobiliśmy.
A niech mnie nazywają „kapusiem” albo „babą, która wtrąca się w życie drugiej osoby”. Nie jestem typem obserwatora, który „patrzy i tylko kiwa głową”. Ja patrzę i działam. Dla niektórych bezczelne, a dla mnie … logiczne!
Pani Ania* napisała tylko kilka zdań i zastanawia się, gdzie z tym się udać, bo rozmowa z matką dziecka nic nie dała. (wprowadzone zostały tylko kosmetyczne poprawki edytorskie)
” Jestem na emeryturze. Mam już dorosłe dzieci […]
Mieszkam niedaleko pani, która jest matką dwójki dzieci. Znam ją z widzenia. […] Rok temu opiekowałam się chłopcem, który chodził z jej synem do przedszkola i to wtedy ją na tym przyuważyłam. […]
Młodsze dziecko przebywa z tą panią w domu w ciągu dnia, a starsze jest zawożone do przedszkola. […] Codziennie o stałej porze ta pani wychodzi z domu i jedzie odebrać starszego syna z przedszkola. Zabiera też ze sobą młodszego, którego zostawia w aucie śpiącego. […] Przykrywa szybę pieluszką tetrową albo kocykiem, żeby go w środku nie było widać i nikt się tym nim zainteresował. W tym czasie jak zazwyczaj pewnie rozmawia z paniami przedszkolankami, ubiera dziecko i wraca do samochodu. Robi tak od ponad roku. Dziecko jest zostawione w aucie na ok. piętnaście albo dwadzieścia minut. […]
Wiem, co pani sobie zaraz pomyśli, że pewnie ją śledzę i nie mam swojego życia. Będzie miała Pani w pewnym sensie rację. Odkąd chłopiec, którym się opiekowałam, wyjechał z rodzicami z kraju, a ja zorientowałam się, że ta pani robi to nagminnie, to codziennie o stałej porze idę wyprowadzić psa na spacer i obserwuję zza sąsiedniego placu, czy dziecku zostawionemu w samochodzie nie dzieje się przypadkiem krzywda. […]
Pomyśli Pani, że jestem niespełna rozumu a ja naprawdę nie potrafię przejść obok tego obojętnie. Chcę mieć pewność, że to dzieciątko będzie bezpieczne. Rozumie mnie Pani? […]
Ta Pani zostawia tego malca i nawet czasami nie wie, że słychać jak ono w samochodzie płacze a później z tego płaczu usypia. […] Czasami zapomina nawet uchylić szybę. Tydzień temu zostawiła je na prawie pół godziny. Proszę sobie pomyśleć, że w naszym miasteczku było wtedy prawie 30 stopni w cieniu, jej samochód był w słońcu a ona tylko odrobinę uchyliła szybę od strony kierowcy. […] Nie wiedziałam, czy następnego dnia to dziecko będzie żyło. Ja bym sobie tego nie wybaczyła. Kiedy przyszła z przedszkola podeszłam do niej i zapytałam, gdzie jej rozum. Kazała mi proszę pani spieprzać i się nią nie interesować […]
Pani Magdo, rozmawiałam z tą panią trzy razy na osobności. Prosiłam ją, że nieodpłatnie zajmę się jej dzieckiem przez ten czas, kiedy przyprowadza syna albo zapytam się sąsiadki, czy ma czas jeśli mi nie ufa. Nie zgodziła się. Dostałam ostrzeżenie a właściwie to groźbę, że jeśli spróbuję to zgłosić i się od niej nie odczepię, to naśle na mnie kogoś i zrobią ze mną porządek. […]
Proszę mi poradzić, gdzie z tym iść. Jak to załatwić, żeby nie musieć mieć dziecka na sumieniu? Proszę niech Pani tylko nie mówi, że takie zachowanie matki jest pochwalane […]
Pani Aniu, nie jest w żadnym stopniu pochwalane! Powinno być punktowane i zgłaszane. Jeśli rozmowa nie pomaga, to miejmy nadzieję, że zgłoszenie na policję cokolwiek pomoże. Nie wiem, czy tylko moja wyobraźnia podsuwa mi scenariusze takie jak: kolizja na postoju, kradzież samochodu, zbyt wysoka bądź niska temperatura w samochodzie a co za tym idzie śmierć dziecka, i można by tak sytuacje wymieniać bez końca.
Naprawdę nie widzę problemu w tym, aby starsze dziecko odbierać z przedszkola z młodszym pod pachą albo śpiącym w wózku bądź w przenośnym foteliku samochodowym, co sama praktykowałam, nawet jeśli musiało zostać obudzone. Warto wybierać mniejsze zło i kierować się zdrowym rozsądkiem a nie tylko wygodą…
Zostawiane dziecka na pół godziny w samochodzie brzmi jak jakiś głupi koszmar. Szkoda tylko, że w niektórych przypadkach nie jest żartem, a jest faktem…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i jest on Wam bliski, to zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Jeśli macie ochotę puścić go dalej w świat, ku przestrodze – z góry dziękuję! :*
8 komentarzy
Kiedyś zgłosiłam taka matkę. Któryś raz z rzędu widziałam ze dziecko w aucie zostawia. No więc,zadzwoniłam i poczekalam na policje. Oni zostali i czekali na matkę, a mnie poproszono o przyjście nazajutrz na posterunek. Po kilku dniach miałam wybite szyby, groźby były na porządku dziennym. Masakrycznie się wtedy bałam
A ja za to nagminnie widzę idiotów, którzy wożą dzieci bez fotelików…
Głupota i bezmyślność ludzka nie zna granic. Przykre jednak lekko mówiąc, że cierpią na tym dzieci bądź krzywda może się stać dziecku. Trzeba to zgłosić jeśli robi tak non stop oraz to, że próbuje zastraszyć panią. Może jest ktoś kto czyta posty a zna ową bezmyślną matke i też pomoże w zakończeniu tego procederu narażania dziecka
A gdzie odpowiedź na pytanie, gdzie z tym iść?
W jednym z ostatnich akapitów. Proszę czytać uważniej.
Była kiedyś głośna historia o tym, jak matka pobiegała po córkę do szkoły i zostawiła dwóch malców w aucie. Chłopcy zaczęli się bawić zapalniczką, co skończyło się tragicznie.
Nie zostawiajmy dzieci samych przed sklepami w wózkach, w nagrzanych autach!
Bądźmy odpowiedzialni!
Bezmyślność pzecież są nosidełka krótka chwila na odczepienie pasów i dziecko jest z mamą śpi sobie spokojnie
Taka mama powinna sama posiedzieć pół godziny w rozgrzanym słońcem aucie. Kiedyś, w upalny dzień, z mężem i dziećmi pojechaliśmy do pralni. Uznaliśmy, że najszybciej będzie jeśli mąż odbierze nasze rzeczy, a ja poczekam z synami w samochodzie. Mąż odruchowo zamknął zamek i poszedł. Zostałam ja i dwójka maluchów w zamkniętym aucie z lekko uchyloną jedną szybką. Po pięciu minutach miałam wrażenie, że się duszę… ale wtedy mąż wrócił. Dłuższy czas byłby nie do wytrzymania!