Nie będę tutaj publicznie nikogo oskarżać. Nie będę też wieszać psów na nikim. Umówmy się, że każdy jest dorosły i wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że każde nasze poczynania wiążą się z konsekwencjami.
Jeśli dodam, że konsekwencje te ponoszę ja i moja rodzina, to nie będzie to niespodzianką. Na 100% Wy też ponieśliście kiedyś konsekwencje tego typu zachowanie, tylko albo nie zdajecie sobie z nich sprawy, albo dopiero za jakiś czas dostaniecie z tego powodu po tyłku.
Za momencik odezwą się tacy, którzy powiedzą, że wyolbrzymiam. Że robię z igły widły i przesadzam, jak to kobiety mają w zwyczaju. Nie zdziwię się jeśli odezwie się za moment jakiś pan, który powie, że „Zamknijcie się w klatkach i z domu nie wychodźcie!”. Spoko. I to biorę na klatę. Przytoczę Wam jednak dwie sytuacje, które mam nadzieję zmienią perspektywę sceptycznie do sprawy nastawionych osób.
Jakiś czas temu jechałam tramwajem. Usiadłam sobie wygodnie na jednym z krzesełek i wpatrywałam się w szybę. Tramwaj z przystanku na przystanek zaczął się zapełniać i robiło się coraz tłoczniej. W pewnym momencie poczułam ewidentnie odczuwalny ścisk. Stojący obok mnie facet coraz bardziej napierał na mnie. Jedną ręką trzymał się drążka a drugą grzebał pod płaszczem. Co chwilę zmieniał te ręce i napierał. Raz lewa ręka na drążku, raz prawa. Grzebał pod tym płaszczem i grzebał napierając na moje lewe ramię coraz bardziej. Otyły i śmierdzący facet w średnim wieku.
Aż w końcu postanowiłam sprawdzić, jaka jest przyczyna tego naporu. A ponieważ jechałam starym tramwajem, w którym siedzenia nie były na standardowej wysokości, tylko bardziej przypominały takie przedszkolne ławeczki, to kiedy obróciłam się w lewą stronę centralnie moim oczom ukazał się nabrzmiały i mokry męski członek. Bez odzienia, oczywiście. To żadna prowokacja, co teraz czytacie tylko klasyczny przykład #StoryOfMyLife. Narobiłam w tramwaju wrzasku a facet schował przyrodzenie wycofując się pospiesznie do tyłu tramwaju i za kilka sekund wysiadł już na przystanku. Zanim się otrząsnęłam minęła chwila. Nie zdradzę jeszcze, do czego prowadzi ta historia. Proszę Was o chwilę cierpliwości.
Druga historia jest zgoła inna. Nie dalej jak półtora miesiąca temu mojego męża w pół poskładał rotawirus czy norowirus. Nie wiemy dokładnie, czy to był przypadeczek na R czy N. W każdym razie wizyty w łazience były tak częste, że chłopaczyna ledwo uszedł z życiem. Aby nie zaraziły się nasze dzieci ani ja, wprowadziliśmy do domu preparat, który zabija rotawirusy, tak aby nie dopuścić do zakażenia wśród nas i nie zrobić w domu szpitala. Starszak był zdrów. Juniora trochę złapało, ale potrzymało go tylko pół dnia. Chłopcy byli odizolowani od mojego męża, któremu przydzieliłam pokój, z którego nie wychodził (za wyjątkiem potrzeb fizjologicznych.) Dezynfekowaliśmy klamki, myliśmy ręce specjalnym preparatem. Niestety, po czterech dniach poskładało i mnie. Ale na amen. Tak, że myślałam, że skonam, odwodnię się i na nowo się urodzę w nowym wcieleniu. Przypomniałam sobie później, że po przyniesieniu posiłku mojemu mężowi i zabraniu od niego naczyń, raz jeden nie zdezynfekowałam rąk. I miałam tego przeklęty rezultat!
A teraz już koniec dwóch historii. Dojdę w końcu do przeklętego meritum. Wyobraźcie sobie teraz ilu ludzi trzymało tę samą poręcz w tramwaju, co koleś, który się wtedy przy mnie masturbował. Ile komórek swojego nasienia zostawił na tych metalowych poręczach i ilu ludzi jeszcze to dotykało. Ilu przyniosło to nieświadomie do domu zapominając, że należy przychodząc do domu umyć ręce. Fuuuu! Bo zaraz zwrócę dzisiejszą kolację.
I jeszcze z drugiej strony. Ilu ludzi przychodzi do Was do domu i nie myje rąk. A Wy później dziwicie się, że dziwnym trafem nagle całą familię zaraża rotawirus, który dla wielu dzieci może skończyć się szpitalem i poważnymi konsekwencjami. Składa Was wszystkich w pół a Wy dochodzicie po nim do pełni zdrowia przez kilka miesięcy. Tak, my dalej odczuwamy mega osłabienie po nim. Przeklęty rotawirus, który jest totalnym mordercą, bo jest jedynym albo jednym z niewielu wirusów, którego zakaźna dawka to tylko 10-100 wirusów! Czyli tyle, co nic! A wystarczy, aby ktoś raz przyszedł do nas, nie umył rąk i zostawił nam w prezencie biegunkę z wymiotami level hard, zostawiając kilka wirusów np. na naszym kubku.
Dziękuję, postoję!
Myjmy te przeklęte ręce! Bo mam odruch wymiotny, jak pomyślę, że w moim domu pałętałyby się komórki jakiegoś zboczeńca czy jakieś fekalia, które przyczłapały się do domu z tramwaju. Fu, fu i jeszcze raz fu. Niemycie rąk to jedna z najbardziej obrzydliwych rzeczy, jakich może dopuścić się gość, który wchodzi do czyjegoś domu. Zaczynam pomału instruować gości po przyjściu do mnie, jak tylko ściągną płaszcze.
„A jak chcesz umyć ręce, to łazienka jest tutaj.” Drobna aluzja a zmienia całą perspektywę!
Piąteczka!
38 komentarzy
Bardzo dobra „drobna aluzja”, gorzej jak usłyszy się odpowiedź „A nie, dzięki”. A tekst bardzo obrzydliwy, ale może swoją wymową nauczy ludzi myć ręce. Jak ja nie cierpię brudnych łap. Udostępnione!
Dobry tekst i przestroga
Zgadzam się. Dodam od siebie jeszcze, że zawsze myję rece nie tylko po, ale także przed skorzystaniem z toalety. ;)
Mydła antybakteryjne są skuteczne przy 30min szorowaniu…
W domu to jedno, a w pracy? Kilka osob pracyjacych w jednym biurze, na jednym piętrze, korzystających z jednego wc…..a niektorzy po wizycie w wc nie myja rak!!!! Wiem z obserwacji :(. Opanowalam do perfekcji otwieranie drzwi „łokciem”;), odkrecam kran przez papierowy recznik….mize schizuje, ale wole to od chorob przenoszonych na brudnych łapach ;)
mamy preparat w łazience na umywalce opisany- po umyciu rąk a przed wyjściem z łazienki siknij na ręce (nawet ładnie alkoholem pachnie)…..
Przed wyjściem z łazienki siknij na ręce. Padłam ?
Ja po urodzeniu Małej wręcz prowadzilam gości do łazienki ? Było „proszę umyjcie ręce” i tyle – nie ma tematu ? Sama tez dopiero od tego czasu mam odruch mycia rak po powrocie do domu ? Najbardziej chyba otworzył mi oczy tekst na mataja.pl o najskuteczniejszym sposobie walki z chorobami dzieci, którym okazało sie częstsze i dokładne mycie rąk ?
Mam taką manię mycia rąk, nauczyłam też tego moje dziecko, mąż nadal jest łapany na gorącym uczynku. Myślałam że jestem zakręcona z tym myciem rąk przed, ale uff widzę że nie tylko ja tak mam :-) Niestety obserwuję wśród bliskich brak takich tendencji po skorzystaniu z toalety, masakra,
obrzydzenie mnie bierze, że ktoś tą ręką szykuj jedzenie ciasto kawę. Łapiemy te same kubki i inne rzecz, fujjjj. Myjmy ręce!!! 11 PRZYKAZANIE
no cóż, miałam dziś dyskusje z kolegą a propos paciorkowców. Wyśmiał mnie (za podobne podejscie) i stwierdził, że baby teraz chorują na przewrażliwienie. Tym sposobem chyba nas nie odwiedzi przez dłuższy czas.
Jakiś czas temu wprowadziłem wdomu mydła w typie „zabijam 99% bakterii”.zastanawiam się czy to ściema czy faktycznie coś to daje?
Jak wracam do domu to pierwszy odruch – umycie rąk :) a jeśli chodzi o wirus powodujący biegunki i wymioty to polecam stosowanie probiotyku dla wszystkich domowników na czas występowania wirusa w domu :)
Przekonywujące….
U mnie mania pojawiła się wraz z zajściem w ciąże, a później pojawieniem się dziecięcia w domu.Moja obsesja dotyczy również mycia rąk przez odwiedzających. Wstyd mi, ze wcześniej tak bardzo tego nie pilnowałam, ale jak to mówią – Lepiej późno niż wcale! Pieniądze, komunikacja miejsca, wózki sklepowe i klucze…strach pomyśleć, co na tym wszystkim się gnieździ :/
Magda – fuuuu! ;) Też ostatnio dwa tygodnie panowała u nas jelitowka. Wszyscy po kolei. I nawet nie chce myśleć jaka była jej droga.
A nie wpadł nikt na pomysł, że to właśnie od takiej chorobliwej izolacji od bakterii jesteście na nie tacy nieodporni, że po jednym kontakcie z chorym już sami chorujecie? Przecież Was wybije pierwsza awaria wodociągów.
Ania na pasożyty ludzkie człowiek nie jest odporny!
wirusy a bakterie to róznica szanowna pani
…idę umyć ręce
Umycie rąk po wejściu do domu to jest dla ciebie Anno chorobliwa izolacja? Jak dla mnie i pewnie większości to podstawy higieny!
Dodam, że kiedyś, jak jeszcze studiowałam, studenci weterynarii w ramach zajęć z parazytologii, zrobili takie badania za pomocą zwykłej taśmy samoprzylepnej, którą przyklejali w różnych publicznych miejscach, poręcze, klamki, deski sedesowe itp. a potem oglądali pod mikroskopem co się przykleiło. Rezultat – całe mnóstwo jaj pasożytów wewnętrznych typu owsik i nie tylko. Dlatego też popieram apel, myjcie ręce po przyjściu do domu
Ja się nie chrzanię tylko każdemu bez Ogródek mówię idź umyj ręce. Mój syn ma tracheostomię, respirator, rurkè do brxucha, którą je. Nosz qwa!!!! I nadal są osoby, które są w stanie się niemalże obrazić, że ja im każe umyć ręce, bo przecież oni są czyści. Ja nie jestem za tym, żeby dezynfekować dzieci jak szalona. Ale po przyjściu z zewnątrz myję się ręce. Przed jedzenie mmm myję się ręce. Po skorzystaniu z ubikacji i myję się ręce. Znam ludzi, którzy nie myją bo tylko sikali. To za przeproszeniem trzymał penisa w ręce i może się nawet oszczał i on nie idzie umyć rąk. Mnie trafia!!!
Higiena to podstawa, jednak należy pamiętać, że zwykle mydło nie usuwa z naszych rąk żadnych bakterii, jedyne zabrudzenia i przetrwalniki bakteryjne. Tylko antyseptyki usuwają bakterie.
Jaki preparat wprowadziłaś do domu który zabija wirusy? nie slyszalam jeszcze o takim czyms. mozesz sie podziellic informacja?
Ja zawsze myję ręce, bo wiem co to znaczy mieć takie zatrucie lub wirusa. Właśnie, jakiego preparatu używasz do dezynfekcji ? :) Pytam, bo mam zawsze pecha i często choruję.
Dołączam się do pytania :)
Dziewczyny, to jest Skinman Soft od Ecolab
Nie powinno sie stosować mydeł antybakteryjnych. To opinia nie moja ale lekarza. Niszczą nie tylko wirusy ale całą florę potrzebną nam do ochrony przeciwko wirusom. Jeśli Pani często choruje to trzeba wzmacniać system immunologiczny poprzez prawidłowe odżywianie a mydło na pewno sytuacji nie poprawi.
Szczegolnie odkad mam dziecko w domu karze wszystkim myc rece po przyjsciu do domu – od tego czasu malo ludzi mnie odwiedza i uwazaja mnie za dziwaka :-(
Ja też bardzo często myje ręce ,ale są tacy co uważają to za przesadę.
Moje dzieci są nauczone myć rączki po powrocie „z dworza” od małego
:) Zresztą podobnie jak z myciem rąk wszyscy w rodzinie robimy z tzw. wierzchnią odzieżą (spodnie, bluzy itp.), bo też sobie pomyśleliśmy kiedyś, gdzie to my nie siadamy na tym świecie :) I tu obrazek z życia. Przyszłam kiedyś do przyjaciółki z moim synkiem (jeszcze wtedy przedszkolnym). W progu moje dziecię pyta: Proszę pani, gdzie jest łazienka, bo ja chcę umyć rączki. Moja przyjaciółka (też matka 2 synów) długo zbierała szczękę i odparła, że u niej bez warczenia chłopaki rąk nie myją :D Ot, tresura mojego męża przyniosła rezultat :)
Ja nie rzucam gościom aluzji w stylu “a jak chcesz umyć ręce, to łazienka jest tutaj.”. Ja po prostu od drzwi, na Dzień dobry ciskam w nich zdaniem – „Umyj ręce!!!” gdzie po 2 minutach pytam „Umyłeś/-łaś te ręce czy nie??” ;D
W stacjonarnym sklepie stomatologicznym, dostępny od ręki.
Wspomniałabym również o tym, że warto myć ręce po przyjściu do pracy. Naprawdę niewiele osób to robi… lepiej nie myśleć jakim siedliskiem bakterii jest klawiatura komputera…
Gorzej, jak gość aluzji nie zrozumie i podziękuje, nie myjąc. A i tacy się zdarzają.
Ja również mam tendencję, że od razu po przyjściu z dworu idę umyć ręce i nie wyobrażam sobie tego nie zrobić właśnie chociażby z takich względów, jakie podałaś w artykule. Okropieństwo. Na samą myśl o brudnych łapskach robi mi się niedobrze. Bleee.
Bardzo dobry tekst. Niestety muszę w domu gościć ludzi, którzy nie myją rąk wcale albo prawie wcale. Po powrocie z dworu, po głaskaniu psa, po siku, po kupie. A potem prosto z WC siadają do stołu. Rzygać mi się chce (celowo nie napisałam wymiotować)! I do dziś niestety nie umiem powiedzieć im wprost, żeby myli łapy, bo nie mam ochoty złapać bakterii z ich genitaliów :(
Wlasnie goszcze tesciow od ktorych 2 tyg temu moj partner przywiozl jakies chorobsko, oni byli chorzy potem on, potem ja. Niestety teraz sa u nas na 2 tygodnie. Kazdy z nas byl na tyle chory ze musial isc do lekarza i dostal rozne leki i antybiotyki, tesciowa do tej pory jest chora (kaszel, katar na maksa), a ja mialam taki kaszel,ze zrobiono i mi bardzo duzo testow, bo podejrzewaja krztusiec. Tescie przyjechali, tesciowa nadal mocno chora, ja moge miec bakterie od krztusca, mowie do nich – kupilam TRZY mydla antybakteryjne w plynie, sa w kazdej lazience i kuchni, prosze myjcie rece czesto, bo bedziemy sie wzajemnie zarazac, poza tym przydzielilam sobie dwa kubki (bo jesli mam krztusiec to powazna sprawa) i powtarzam w kolko , nie pijcie z zielonych, z kazdego innego mozecie, tylko nie z moich. I co – ANI RAZU nie widzialam,zeby myli rece nawet jak wyjda na caly dzien i wroca to nie racza rak umyc, dalam im nawet chusteczki antybakteryjne – nie i koniec, tlumacze,ze jestem chora i ze tesciowa jest chora i zeby nie pogarszac sprawy, Pozniej przylapalam tesciowa dwa razy (myslala,ze nie widze!!!) jak pila z mojego kubka zielonego bo to byl taki ladny z porcelany (dostalam w prezencie) i jej sie podobal (pozostale kubki tez nowe i ladne, tylko nie z porcelany…). Normalnie rece opadaja, nie rozumiem jak w ogole mozna caly dzien gdzies chodzic i nie umyc rak po przyjsciu. W toaletach ich nie szpieguje,ale oni maja jak moj chlopak taki pecherz ze w ciagu dnia 1-2 razy tylko chodza, przed jedzeniem tez rak nie myja. Naprawde nawet potrafily mi nerwy puscic i im kazanie robilam,zeby myli rece dla wlasnego dobra, to jak grochem o sciane… Jeszcze tesciowa mi po szafkach grzebie w kuchni, przestawia szklanki i kubki, a jest naprawde bardzo chora. Jakbym miala dziecko to bym ich chyba pogonila.
Wszystko ok ale nie dajmy sie zwariować. Myje ręce często ale żadnych
mydeł antybakteryjnych nie stosuje i nie szoruje rąk 30 min, jak tu ktoś
zasugerował. Mydło antybakteryjne odradził mi lekarz mówiąc, że niszczy
nie tylko bakterię ale całą florę, która na rękach przebywa dla naszej
ochrony. Nasze dzieci nie będą żyły w kosmosie ale w normalnym świecie
pełnym bakterii i wirusów, czy tego chcemy czy nie. Oczywiście nie
znaczy to, że mamy nie myć rąk. Mamy budować system immunologiczny
poprzez właściwie odżywianie i inne takie co to wszyscy wiedzą jak. W
domu nie powinno być jak na sali operacyjnej. To się prędzej czy później
zemści np. w żłobku, przedszkolu czy szkole. Dlatego myjmy ręce ale nie
popadajmy w przesadę bo więcej bakterii i wirusów można przynieść na
ubraniu niż na rękach chyba, że ktoś posiada dla gości gustowne
kombinezony aseptyczne.