Czytając ten tekst pamiętajcie proszę, że nie sugeruję tutaj nikomu, jak każdy powinien się zachować w stosunku do swoich byłych partnerów. Opowiadam jednostkową historię o tym, jak zachował się mój mąż z moim pełnym poparciem w tym konkretnym przypadku. Wsród naszych bliskich znajomych mamy byłych partnerów, jednak nie takich którzy po X latach próbują kontakt wznowić, akurat wtedy, gdy ich życie jest na zakręcie.
Zanim przejdę do pewnego rodzaju instrukcji, jak wg mnie powinien postąpić nasz mężczyzna, gdy po wieluuu latach odezwie się do nas nasz ex partner, to nakreślę Wam obraz sytuacji i powiem po krótce, kim są dla mnie moi ex. A było ich sztuk kilka.
Zupełnie nie umniejszając roli moich byłych partnerów w tym moim „dorastaniu” do bycia kobietą taką, jaką jestem obecnie, to muszę sprowadzić towarzystwo odrobinę na ziemię. Każdy z tych mężczyzn miał pewien wkład w to, kim jestem obecnie. Nie przeczę. Powiem jednak więcej – całe życie uczę się na błędach i niewątpliwie zaliczam moje epizody z przeszłości do pewnego rodzaju biegu przez płotki. Każdy z tych płotków był lekcją, którą musiałam odrobić. Odrobiłam i … poszłam dalej.
Niektórzy zaraz mogliby mi wypomnieć:
Ale Magda! Nie traktuj tamtych facetów i sytuacji jakby ich nigdy nie było! Nie wolno tak! Przecież byliście sobie bliscy! Nic już do nich nie czujesz, naprawdę?
Byliśmy bliscy – dobrze powiedziane, i zupełnie nic do tych osób nie czuję. I to są właściwe słowa, którym nie dodaję dodatkowego znaczenia. Dla mnie każdy z tych facetów, z całym szacunkiem do ich osoby, ale jest takim słupem przy drodze. Mieliśmy kiedyś świetny czas, ale on już minął. Obrałam kiedyś pewien kierunek w poszukiwaniu optymalnego i jednocześnie największego szczęścia. Po drodze do tego szczęścia minęłam wiele słupów i już za cholerę do niech nie wracam. Dlaczego nie wracam? Bo nie mam takiej potrzeby, ochoty ani nie wiążą mnie już z tamtą sytuacją żadne emocje. Wyzbyłam się ich wraz z nowymi okolicznościami. Ci mężczyźni to dla mnie obcy już ludzie, na których nie zwracam uwagi. Traktuję ich dokładnie tak samo jak mijających mnie na ulicy przechodniów. Jestem im po prostu życzliwie neutralna.
Muszę podkreślić pewną bardzo dla mnie istotną sprawę: nie jestem jedną z tych kobiet, które swoje byłe związki będą w serduszku pielęgnować i przy chwilach zwątpienia czy w czasie trudów życia będą je rozpamiętywać i na nowo reaktywować w myślach. Po latach doświadczeń wyrobiłam sobie pewien nawyk, który bardzo mi służy i jest moim świadomym działaniem: każdy związek, który się zakończył, niejako grubą krechą oddziela stary etap od nowego etapu mojego życia. Nie ma wspominek, nie ma pamiątek, nie ma żadnego wzdychania czy dreszczy. Jestem „kobietą bez serca” w tym względzie, jakby to mogli niektórzy powiedzieć, i cholernie się z tego cieszę, bo to ułatwia budowanie życia na nowo.
Moi byli partnerzy wielokrotnie próbowali odnawiać kontakt ze mną, choćby tylko pro forma, zagajając „A co tam Madzia u Ciebie? Wszystko gra i buczy?” Jak się okazywało póżniej zawsze byli wtedy na jakimś życiowym zakręcie i szukali „pocieszenia”, a ja z twarzą pokerzysty odpowiadałam wtedy, że nie mogę być bardziej szczęśliwa niż jestem obecnie, co zwykle demotywowało tych meżczyzn do dalszych wynurzeń.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Często podsyłacie do mnie historie i pytacie, co bym zrobiła na Waszym miejscu, gdy na horyzoncie pojawia się Wasza miłość sprzed lat. Nagle po 10 czy piętnastu latach odzywa się zbłąkany facet, któremu akurat źle w życiu i oczekuje, że może spotkacie się z nim na kawę. Poza tym jestem również świeżo po mailu od jednego z moich ex, który wyczaił mnie gdzieś przez przypadek w jednym z internetowych mediów, i postanowił do mnie napisać po ponad 10 latach pytając „Co u mnie słychać?”.
Co zrobiłam po otrzymaniu maila, w którym odezwał się mój były i dopytywał o moje losy, swoją drogą bardzo neutralnie i życzliwie? Przeczytawszy te kilka zdań, zdecydowalam że w tym konkretnym przypadku nie zignoruję tego. W ramach wyjątku pokazałam tego maila mojemu Mężowi. Po czym mój mąż widząc, że nie wiem, co robić, zapytał mnie, czy może na tego maila odpowiedzieć. Przystałam na jego propozycję. Miałam pewne opory na początku – nie chciałam, aby kierowały nim żadne emocje. Jak się okazało zupełnie bezpodstawnie się o cokolwiek martwiłam. Widzę, że oboje stoimy po tej samej, stabilnej stronie. Oto treść maila:
Cześć ABCD,
Tutaj XYZ, mąż Magdy. Magda poinformowała mnie, kim jesteś. Nie chcę wchodzić w jakieś daleko idące argumentacje więc napiszę Ci krótko. Nie widzę żadnego sensownego powodu na odnawianie kontaktu z Tobą. Życzę powodzenia na własnej ścieżce życia.
Cieszę się, że oboje stoimy po ten samej stronie i nie mamy oporów, aby załatwiać temat krótko, kulturalnie i bez zbędnego owijania w bawełnę. Co zresztą spotkało się z absolutnym zrozumieniem drugiej strony.
Bo „Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr” ;-)
21 komentarzy
Znakomita odpowiedź męża. Krotko i na temat. U nas działa to podobnie. Nie ma zadnych tajemnic odnosnie tego, ze ktos tam napisał. Fajnie;)
mam wrażenie, że to, że pokazałaś wiadomość Mężowi i pozwoliłaś mu odpisać, to trochę taka forma kontroli, która niekoniecznie jest dobra. Nie chciałabym, żeby mój Mąż czytał moją korespondencję, załatwiłabym to raczej sama. Ale bardzo podoba mi się jak opisujesz swoje obecne relacje z byłymi, co było to było. Ja też nie utrzymuję z byłymi żadnego kontaktu – i w ten sposób raczej się zabezpieczam, bo bywam sentymentalna, a takie powroty do byłych zawsze kończyły się u mnie źle. Wyciągam wnioski:) Pozdrawiam!
A gdzie Ty widzisz kontrolę? W tym, że z własnej woli pokazała mężowi JEDNĄ wiadomość? W tym, że mąż grzecznie zapytał, czy może odpowiedzieć? Ręce opadają, jak czyta się takie „mądre” komemtarze osób, które lubią sobie dopowiadać drugie dno do cudzych historyjek. „Co miał na myśli autor” chyba nie było Twoją mocną stroną w szkole, nie?
I to jest właśnie zaufanie!
Mój mąż na szczęście jest moją największą i patrząc z perspektywy czasu – jedyną miłością, dlatego oddzielanie grubą kreską poprzednich związków przychodzi tak łatwo.
Najważniejsze to być dla siebie przyjaciółmi, którzy są że sobą szczerzy w każdej sytuacji.
Gdybym dostała wiadomość mailową czy też sms od byłego nie powiedziałabym o tym obecnemu.Taka wiedza nic by nie zmieniła w naszym życiu i związku.Ja odpisałabym grzecznie byłemu, że u mnie ok, ale nie życzę sobie kontaktu.I na tym by się temat zakończył.
ja zrobiłabym tak samo…
Droga Magdo, zaskoczyłaś mnie tym wpisem ogromnie, bo od jakiegoś czasu czytuję Twojego bloga i widzę, że w wielu kwestiach (ale oczywiście nie wszystkich) opisujesz to, co ja mam w głowie. A tu nagle taki strzał!!! Twój mąż odpisuje na Twojego prywatnego maila!?!?! Nie rozumiem tego w ogóle… na smsy też odpisuje za Ciebie? w restauracji też zamawia dania za Ciebie? u lekarza też za Ciebie tłumaczy co Ci dolega? To Twój mail, Twój ex chłopak do Ciebie pisze, i to powinna być TYLKO I WYŁĄCZNIE Twoja decyzja czy i co mu odpisać. Nawet jeśli miałaś potrzebę podzielenia się tym ze swoim mężem, w czym nie widzę nic złego, ale też nie widzę takiej konieczności, skoro swoich ex oddzieliłaś tak wyraźnie grubą krechą, to za żadne skarby nie powinnaś pozwolić mężowi odpisywać na tego maila. I szczerze mówiąc, trochę kłócą mi się dwie rzeczy: najpierw piszesz, że wszystkich ex zostawiasz w tyle „jak słupy”, a następnie nie wiesz co zrobić, gdy któryś z nich do Ciebie pisze i oddajesz sprawę w ręce małżonka… Nie wyobrażam sobie sytuacji (poza chyba jakimś ciężkim wypadkiem czy zdarzeniem losowym), w której JA odpisywałabym na smsy mojego partnera, maile, czy odbierała jego komórkę. I zaufanie na tym właśnie polega, że wiem, że nawet jak odezwie się jakaś jego ex dziewucha (nawet ta piękna z figurą klepsydry) to on sam będzie wiedział, jak w grzeczny ale zdecydowany sposób dać jej do zrozumienia, że kontakt z nią nie jest mu do szczęścia potrzebny.
Ta sytuacja pokazuje, że każdy z nas jest inny. I to co mi się nie podoba, nie pasuje nie oznacza, że będzie przeszkadzać innym. Każdy ma prawo żyć po swojemu. Gdyby autorce to przeszkadzało zapewne ten post by nie powstał bo byłoby jej wstyd. A jak widać nie przeszkadza.
Nie widzę powodu aby odpisać w taki sposób. Pokazalas ze Maz toba rzadzi, druga sprawa skoro jesteście wobec siebie szczerzy i lojalni to czemu właśnie jego osobą znalazła się w mailu.uważam ze gdybyś dopisała ze prowadzisz szczęśliwe życie i ze razem odpisujecie na wiad byłoby ok. Co było i nie jest….więc po co ta spina!??
Nie rozumiem tych komentarzy o kontroli ;) Wiecie dziewczyny warto sobie przypomnieć taką złotą zasadę, którą widzimy w wielu przypowieściach – inni ludzie są jak lustra. Jeżeli wytykacie tutaj formy kontroli to może warto się zastanowić, co w Waszym życiu Was boli w tym temacie?
Dla mnie mega, że na tyle sobie ufacie z mężem :) Pozdrawiam Was serdecznie!
Do* odnawiania kontaktu, ale poza tym zgoda w 100%.
~Agu
Lubie Cię czytac☺ale ta historia, dla mnie, trochę obciachowa. Dla ciebie samej. Ale generalnie fajnie piszesz!
Czyli ten jeden facet musiał zostawić po sobie większy „ślad” niż inni ex. Nie wiem po co to zamieszanie z mężem. Ja sama bym odpisała, że nie potrzebuje z nim żadnych kontaktów bo jestem mega szczęśliwa itp,itd. To bardziej by zabolało tego ex niż wiadomość od męża, teraz może pomyśleć, że to twój mąż zdecydował o tym, że nie odpisujesz a tak było by jasne kto podjął decyzję.
Beznadziejna odpowiedz.
Ty powinnaś odpisać na tego maila.
Biedak pomyślał ze pewnie Żonka nie ma nic do powiedzenia i maz nawet jej E mail kontroluje.
Żenada i obciach.
PS nie jestem hejterka z zawodu;))
Dla mnie to również dziwne, że Mąż odpisał. Rozumiem, że sobie ufacie i powiedziałaś mu o mailu od ex, ale Mąż powinien w to ingerować gdyby ex Cię jakoś mocno nagabywał, był namolny itp. A tak nie rozumiem po co to?
Chciałabym, żeby mój mąż tak właśnie się zachował. W tym liście jest zawarte coś więcej… odpowiedzialność za rodzinę, miłość, jaką Was darzy. On jest prawdziwym, chciałoby się powiedzieć rycerzem. Serdecznie Wam gratuluję.
Hahaha! Nieźle się uśmiałam czytając te komentarze o kontroli, rządzeniu i ośmieszaniu się. Jak ktoś nie rozumie o co chodzi, to raczej już nie zrozumie. Po prostu nie ten level!!
Pozdrawiam :)
kurde, już myślałam, że naprawdę jestem jakaś nienormalna :D ;-)
i dobrze zrobiliście, przynajmniej facet zrozumiał, że nic tu po nim, mąż wie, że mu ufasz 100%, a Ty sama nie musisz się tłumaczyć z podejrzanych korespondencji z byłymi
Najważniejsze jeśli wam to pasuje to nie widzę powodów krytykować.
A co za różnica kto odpisał? Dobrze zgrana para bez porozumiewania się reprezentuje to samo stanowisko, pana ex na pewno wbilo w fotel ?… kiedyś mojego męża napastowala jego ex, nie było końca tych smsów i telefonów do czasu gdy ja odebrałam jego telefon i sobie porozmawialam z tą Panią…od tej pory zamienne używamy telefonów, mamy te same kontakty w tel, nie ma różnicy czy zabieram swój tel czy męża…nie widzę w tym obciachu…nie wstydzimy się paradowac przed sobą nago a mamy sie wstydzić odebrać telefon męża/żony…?