Dzisiejszy post jest inspirowany mailem, który dostałam od Martyny. Z Martyną znamy się co prawda jeszcze ze studiów, ale kontakt nam się urwał od czasu mojej wyprowadzki z Wrocławia i na ten moment tylko internet utrzymuje naszą znajomość :-) Gdyby nie ten internet to ja nie wiem, kurczę, co by to było z moimi starymi znajomościami!
Zarówno ja jak i Martyna mamy obecnie trójkę brzdąców, z tą różnicą, że … Martynie od razu trafiły się trojaczki :-) Szacun dla niej, bo każda z jej córeczek była typowym dzieckiem „high need baby”!
Ale ja dzisiaj nie o tym. Martyna napisała do mnie kilka tygodni temu maila, którego fragmenty miałam opublikować jeszcze przed świętami, tuż przed całym tym zakupowym ferworem przedświątecznym, ale nie udało się, dlatego dzisiaj nadrabiam! :-) A ponieważ Martyny cuda są wcześniakami i jest ona z nimi w stałym kontakcie z ich zaufanym pediatrą, często podrzuca mi porady, które sama otrzymała i są naprawdę zdroworozsądkowymi rozwiązaniami, które warto puścić w świat dalej. Dlatego też to czynię!
Martyna napisała (pisownia oryginalna):
„Madziulek, druga w nocy na zegarku, ale moje kochane gałganki dopiero teraz zasnęły! Oczy mam na zapałki, ale jak teraz tego nie napiszę, to pewnie za rok to dopiero napiszę. Sama wiesz, jak jest. Cały dzień na wysokich obrotach a Majeczka znowu cała zaglucona, czekam tylko aż do kompletu wszyscy się od niej zarazimy. […]
Pamiętasz jak Ci pisałam o naszych alergiach i notorycznych infekcjach, że w końcu doktor K. ten od cesarki wziął mnie kiedyś na spytki, jak byłam z dziewczynami na kontroli i polecił, żebym się udała do tego pediatry i alergologa w jednym, co też bawi się ziołami? W końcu się do niego umówiłam. Na termin czekałam ponad dwa miesiąca i szlag mnie jasny trafiał, ale doczekałam się. […]
Jestem pod wrażeniem, ale nie tylko, że jako pierwszy zrobił tak szeroki wywiad, że spędziłam na pierwszej wizycie z dziewczynami ponad półtorej godziny. Dobrze, że teściówka ze mną pojechała, bo bez niej to bym tam zginęła z nimi. Raz że będziemy robić cały panel testów alergicznych, ale powiedział mi, że na jego oko to wystarczy na ten moment, że ogarnę ten bajzel, którym już kiedyś miałam się zająć, ale nigdy nie było motywacji.
Mam wyprać wszystkie pluszaki, bo to siedlisko drobnoustrojów o jakich nie mamy pojęcia podobno i zapomina o tym ponad polowa rodziców. Ile tam jest w nich bakterii i wirusów, które tylko czekają na atak, to podobno szkoda gadać. A moja Julcia tylko śpi z jej ulubionym króliczkiem. Nie prałam go chyba z rok. Jak wrzuciłam go najpierw do miski, żeby go odmoczyć a później wodę wylewałam do klozetu to woda czarna była to sobie wyobraź. Kazał mi też wygotować te pluszaki, które moja mama w lumpkach kupiła i do płukania dodać olejek herbaciany. Pościel mam zmienić na taką, którą można prać w pralce w 60 stopniach. A jak nie mogę zmienić w tym roku, to mam pamiętać, że co roku zmieniać poduszki trzeba jak są z tych, co to prac ich nie można, bo wydzielin w nich jest od groma i szkoda gadać co jeszcze. Codziennie wietrzenie mieszkania przynajmniej 3 razy dziennie a później oczyszczacz na full jak jest smród na zewnątrz. Do nawilżacza też kazał dolewać kilka kropel olejku herbacianego. I spacery. Nie znoszę spacerowania z nimi, bo weźże tu upilnuj trzy gagatki, które uciekają jak na komendę, ale nie ma, że boli. najwyżej schudnę :D
Mam wrócić do niego w marcu, już się umówiłam nawet i powiedział, że zobaczę poprawę. Od wiosny zaczynamy wprowadzać ziółka, ale stopniowo i tylko jeśli będzie potrzeba. Trzymaj kciuki, żeby to pomogło, bo katar nam się ciągnie od września. Jest nadzieja!
Dobra, idę spać. Zdzwonimy się jakoś na weekend, jak J. wróci. Buziaki i napisz dziewczynom może, że z tymi infekcjami i ciągnącym się katarem, to trzeba podobno zacząć od naszego mieszkania, bo to w nim jest co najgorsze a jak powietrze zimą stoi i nie wietrzymy, to najgorzej w ogóle. Tylko ten smog, ale u nas czasami odpuszcza i wtedy wietrzę wszystko.
M. „
Zapomniałam ostatnio o olejku z drzewa herbacianego a dodawałam go kiedyś do wielu płukań i zawsze był na wierzchu w kominku aromaterapeutycznym.
Zdrówka, kochani!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :)
1 komentarz
Cud i odkrycie stulecia. To raczej naturalne, że się regularnie pierze dziecięce zabawki, kocyki, pościel.