Nie wiem, czy należymy do tej samej drużyny, czy jesteśmy na zupełnie innych biegunach. Głęboko wierzę jednak, że jesteśmy fajnymi, życzliwymi sobie osobami, bo … dlaczego by nie, prawda? :-)
Tak naprawdę to jest to mało istotne w tym momencie, jakie jesteśmy, bo postanowiłam wprowadzić Was w coś, co zostanie między nami i mam nadzieję zaiskrzy tutaj. To tylko przez chwilę zostanie między nami, bo następnie potajemnymi korytarzami zostanie przekazane dalej. Taki jest plan, o którym za chwilę ;-)
Wyobraźcie sobie, że siedzimy teraz w sali pełnej kobiet. Każda z nas siedzi na swoim krześle, na którym powiesiła swoją torebkę. Nie znamy się. Jeszcze się nie znamy, bo za moment nastąpi pewien przełom. Jest względna cisza, niektóre z nas raz po raz próbują zagadać do drugiej osoby, aby przełamać tę cichą niezręczność. Podoba mi się to, chociaż też czuję się skrępowana. Wiem, że za moment wstanę, żeby zrobić coś niestandardowego.
Przez ten cały czas przyglądałam się Wam długo i wnikliwie i nie mogłam się doczekać, aby zrobić ten pierwszy, najważniejszy krok.
Jesteście trochę zniecierpliwione tym, że nic się jeszcze nie dzieje. Siedzimy jeszcze chwilę na krzesłach. Każda z nas zawiesza gdzieś wzrok. Jedna z nas patrzy na kogoś trzy krzesła dalej, druga koncentruje wzrok na swoich stopach. Jeszcze inna grzebie w telefonie, aby udawać zajętą. To normalne. Nagle ja wstaję i podchodzę do każdej z Was, po kolei, żeby szepnąć Wam coś na ucho.
Najpierw podeszłam do Ciebie. Tak, właśnie do Ciebie :-) Delikatnym szeptem mówię ci Coś, co sprawia, że delikatnie się uśmiechnęłaś. Popatrzyłam na Ciebie raz jeszcze i powiedziałam, że zupełnie nie żartowałam. Ty uśmiechnęłaś się jeszcze szerzej a ja już wiedziałam, że jestem na dobrej drodze! Wydawałaś się być trochę zmieszana, ale poczułaś się mega komfortowo, co mnie ucieszyło.
Za sekundę podeszłam do drugiej z Was. Tak, tej która patrzyła przed sekundą w telefon. Podeszłam, nachyliłam się nad jej uchem i wypowiedziałam 3 zdania, które sprawiły, że najpierw ona nie dowierzała temu, co mówię, aby później nabrać pewności, że ja nie żartowałam na potrzeby sytuacji, tylko powiedziałam jej to, co miałam właśnie na myśli :-) Ona też się uśmiechnęła.
Wow – pomyślałam. Zaczynam się w to wkręcać, bo to mnie wyjątkowo rajcuje.
I tak podchodziłam do każdej z Was, po kolei, już bez skrępowania i mówiłam Wam te kilka zdań, które totalnie odmieniały wyraz Waszej twarzy. To było wspaniałe uczucie patrzeć, jak nagle z nieśmiałych dziewczyn, rośniecie, prostujecie plecy i macie uśmiech na twarzy. Każda z Was w przeciągu chwili urosła kilka centymetrów a ja po wyszeptaniu tych paru słów, miałam ochotę zrobić jeszcze jedną rundę szeptów :-) Doszłam jednak do wniosku, że teraz kolej na Was! :-)
Od paru miesięcy regularnie szepczę coś do ucha spotykanym przeze mnie kobietom. Czasami zamiast szeptu wypowiadam te słowa na głos, tak aby każdy mógł je usłyszeć. Pewnie zastanawiacie się, co takiego mówię i dlaczego wydaje mi się to cholernie istotne. Bo rzeczywiście wydaje mi się, że jest to mega istotne, aby szeptać drugiej kobiecie o rzeczach, które często zostają przemilczane a w zasadzie wcale przemilczane zostawać nie muszą! Zdaję sobie sprawę, że to co chciałybyśmy, aby było wypowiedziane przez naszych mężczyzn, często nigdy nie jest werbalizowane. Dlaczego więc my nie miałybyśmy obdzielać się tego typu komentarzami?
Kiedy Wy siedziałyście na krzesłach a ja podchodziłam do Ciebie i do innych kobiet, szeptałam Wam samą prawdę. Pierwszej z Was szepnęłam, że chciałabym mieć tak piękne i naturalne włosy jak ona. Były lśniące, naturalne i zwiewne. W trakcie wypowiadania tego zdania poczułam od niej piękny zapach perfum i dodałam, że jak skończymy rundę szeptów, to ona zdradzi mi później, czym pachnie :-)
Drugiej z Was szepnęłam, że ma genialny kolor pomadki i wybitnie koresponduje on z jej cerą. Dorzuciłam jeszcze, że siedząc na krześle i krzyżując nogi robiła to lepiej niż Sharone Stone w nagim instynkcie a ja dałabym się pokroić za takie łydki. Ona myślała, że żartuję, ale ja upewniłam ją w kolejnym szepcie, że mówię to zupełnie serio :-) Zarumieniła się. Było jej miło – widziałam to po jej szklistych oczach :-)
Trzeciej z Was szepnęłam, że jest pierwszą osobą, którą poznałam, mającą tak zgrabne palce i dłonie, którymi przesuwała po ekranie telefonu. Ile ja bym dała, aby moje takie były! :-) Podziękowała za ten komplement a ja zorientowałam się, że powiedziała do mnie jednym z najbardziej kobiecych i miękkich głosów, jakie słyszałam. Dodałam, że jej facet zapewne uwielbia, kiedy ona mu takim głosem szepcze na ucho. Trochę się zmieszała, jednak nie zaprzeczyła ;-) Kto wie, czy tego właśnie nie chciałaby usłyszeć od swojego partnera?
Co powiecie na to, że będziemy sobie tak szeptać codziennie? Że zrobimy z tego rytuał? Taki rytuał życzliwości i odkrywania w drugim człowieku cech, o których on nie wie, albo o nich zapomina, a mogłyby zrobić mu dzień? To nie ma znaczenia, że niektóre szepty będą dotyczyć powierzchowności. Jeśli znamy kogoś dłużej i lepiej, będziemy mogły szeptać o rzeczach bardziej intymnych, o tych wewnętrznych, które widać dopiero wtedy, gdy człowieka znamy już dobrze?
Tydzień temu spotkałam się ze znajomą, której dawno nie widziałam. Ucieszyłam się na nasze spotkanie, bo byłam ciekawa co u niej. To mega żywiołowa dziewczyna. Poza tym tego wieczoru wyglądała mega świeżo! Wiedziałam, że muszę jej o tym powiedzieć, że wygląda dzisiaj fenomenalnie! Chyba nie mogła uwierzyć, że mówię prawdę, ale byłam z nią naprawdę szczera. Musielibyście zobaczyć jej uśmiech i entuzjazm +1000% , którego nie było końca!
” Komplementy to tylko kilka niepozornych słów, które jednak potrafią zdziałać cuda. Zmieniają nastawienie do drugiego człowieka, a także do samego siebie. Potrafią zmienić okropny, deszczowy dzień w ciepły i pełen radości. Działają niczym balsam dla duszy, kojąco. Kilka ciepłych słów, wyszukanych i trafionych, zapamiętuje się na długo.. „
– Gabriela Gargaś
3 komentarze
Ja tak szpetam do dawna:) Rozszerzam je do mężczyzn i cech charakteru, zachowania, postawy, wiedzy itd. Ludzie czują kiedy dostrzegamy i prawdziwie chwalimy wartości, które posiadają:)
Moj syn od jakiegos czasu tak mi szepcze komplementy :) az milo sluchac :) moze z wiekiem mu to nie minie i kiedys bedzie szeptal tak swojej zonie ;)
Moj 6cio latek ostatnio prosil zebym powiedziala pani w sklepie ze jest bardzo ladna, a sam sie zawstydzil i schowal za polkami. Jej twarz po tym jak jej to przekazalam rozpromienila sie, prawie ucalowala mojego syna z radosci:)