Jeśli dzisiaj logowaliście się na Facebooka, to jest duże prawdopodobieństwo, że zobaczyliście zdjęcie moich dzieci bawiących się w błocie. Zdjęcie to zobaczyło bardzo wiele osób, bo wg moich wewnętrznych statystyk o ile dobrze pamiętam, to dotarło do ponad 500.000 odbiorców, generując przy tym ponad 5.000 polubień i serduszek, i setki komentarzy.
Nie skłamię, jeśli napiszę, że u większości osób to zdjęcie wzbudziło pozytywne skojarzenia. :-) Możliwe nawet, że przypomniało się Wam Wasze dzieciństwo bądź chwile Waszych dzieci, które również miały frajdę podczas zabawy w błotku. ;-)
Chciałam odpisać na część komentarzy od Was, gdy nagle na mojej aplikacji Facebooka pojawił się komunikat z ostrzegającym mnie żółtym trójkątem. Od razu zrobiło mi się gorąco, bo panicznie boję się tego, że ktoś włamie mi się na konto mimo zabezpieczeń, co przytrafiło się kilku moim znajomym.
Co było na zdjęciu (którego nie chcę Wam w pełni pokazać, gdyż obawiam się, że również ten post zostanie skasowany)?
Otóż na tle zieleni, w błotku i z uśmiechami na twarzach bawiła się trójka moich dzieci.
Czy moje dzieci były na zdjęciu nagie?
Mój Starszak miał na sobie t-shirt i podwinięte spodnie. Mój Junior miał na sobie slipki, a Gaia miała na sobie białe spodenki przypominające majtki typu panty. Najmłodsi nie mieli na sobie górnej części ubrania. Teodor i Gaia, którzy nie mieli na sobie górnej części ubrania (bo była wcześniej cała w błocie i było im w tym niewygodnie) byli dodatkowo ubabrani w błocie od stóp po mostek, za wyjątkiem ramion i twarzy. Ale po pół godzinie to się zmieniło i już nic nie było czyste…. :D
Czy moje dzieci były przedstawione na zdjęciu w sytuacji wstydliwej?
Wg mnie nie. Zdjęcie przedstawiało normalną zabawę trojga rodzeństwa. Podobna zabawa odbywa się np. na plaży, z tą różnicą, że tam raczej nie ma błota i dzieci tym samym nie przyjmują na ciele barw wojennych. ;-)
Dodatkowo, tak między nami, to zanim opublikuję jakiekolwiek zdjęcie przedstawiające moje dzieci, to pytam je o zgodę. :-) One już rozumieją, czym zajmuję się na co dzień – w szczególności Ivo i Teodor, którzy swoją drogą chcieliby założyć własny kanał na Youtube, i jesteśmy z moim M. błagani o to już prawie każdego dnia… Na razie jednak decyzja nie została przez nas podjęta i jest w zawieszeniu. Napiszę o tym jeszcze post. Może i dla Was będzie kiedyś przydatny.
Często pod publikacjami na szczesliva.pl, gdzie są ich zdjęcia, czytamy wspólnie komentarze. Mają oni też możliwość usunąć jakieś zdjęcie ze swoim wizerunkiem, jeśli im się nie podoba. Czasami wolą np. inne ujęcie. :D Mają po prostu świadomość, że ich wizerunek pojawia się na moim blogu i kanałach mu towarzyszących i mają na to wpływ. Nie muszą brać udziału w sesjach zdjęciowych choć oni zawsze bardzo chcą i mam odwrotny problem: czasami muszę ich od tego odwodzić, bo sesja fotograficzna nie wymaga ich obecności. :-D
Jedno jest pewne – bardzo dbam o to, by ich wizerunek pojawiał się na blogu w pozytywnym kontekście, nie ośmieszającym ich.
Wiem, że każdy może mieć na ten temat inne zdanie.
Co zatem nie spodobało się Facebookowi, że po zgłoszeniach usunął to zdjęcie?
To że zdjęcie zostało usunięte z powodu (co najmniej) kilku zgłoszeń – to jest pewne. Wiem o tym z dwóch maili od Czytelniczek, które napisały mi, że wg nich to zdjęcie było niewłaściwe i mogło być pożywką dla pedofilii, i dowiedziałam się o tym również z jednego komentarza pod poniższym postem.
Facebook usunął zdjęcie, na którym moje dzieci bawiły się w błocie… Ktoś uznał, że moje dzieci były na tym zdjęciu…
Opublikowany przez szczesliva.pl Niedziela, 14 sierpnia 2022
Czy wg mnie to jest fair, że osoby te zgłosiły to zdjęcie?
Miały do tego prawo. Nie chcę tego oceniać, chociaż nie zgadzam się, że zdjęcie to było intymne/gorszące bądź było potencjalną pożywką dla pedofilów. Ale…
No właśnie – „ALE”. Ja nie wiem, co jest pożywką dla pedofilów. Wielu zdjęć z naszej codzienności nie publikuję, bo staram się nasze fotki odpowiednio „filtrować” przed publikacją. Przy tym zdjęciu nie zapaliła mi się lampka. Wydawało mi się, że zdjęcie było typowym uwiecznieniem spontanicznej dziecięcej zabawy w ubraniu, w jakim zazwyczaj dzieci podczas takiej zabawy są (choć często są też zupełnie nagie, ale takiego zdjęcia bym nie opublikowała).
Szkoda, że Facebook nie reaguje tak szybko i skutecznie przy innych postach na Facebooku, gdzie jest mowa nienawiści, przemoc czy pornografia.
Jednak standardy Facebooka w temacie ochrony dzieci są zerojedynkowe i muszę to zaakceptować. To dla dobra dzieci Facebook przyjął standardy w zakresie nagości dziecięcej, których jako twórca muszę się trzymać, jeśli chcę na tym portalu cokolwiek publikować. Moje zdjęcie podpadło pod jeden z punktów, który zaznaczyłam niżej na czerwono.
„Usunęliśmy nagie zdjęcia dzieci, aby uniknąć ryzyka nadużyć ze strony innych osób.
Usuwamy zdjęcia, które:
- Przedstawiają genitalia dziecka lub dziecko rozebrane od szyi do kolan.
- Ukazują dzieci, seksualnie je uprzedmiotawiając lub nakłaniając do czynności seksualnych wobec nich.
- Przedstawiają czynności seksualne z udziałem dzieci. „
Odwołałam się od tej decyzji, ale nie sądzę, aby moja prośba została pozytywnie rozpatrzona. Biorę to na klatę – dla dobra sprawy, dla ogółu. Dostałam też ostrzeżenie, że moje treści mogą być dla moich odbiorców ograniczane – dlatego jeśli nie chcecie by były przed Wami ukrywane zostawiajcie pod moimi publikacjami np. kciuki albo serca. To jedyne wyjście, by treści były pokazywane na bieżąco bądź w ogóle pokazywane…
Wiem jedno – nie chcę na blogu publikować wymuskanych obrazków rodem z telewizyjnej reklamy. Dla mnie takie spontaniczne chwile są niezwykle ważne – to z nimi chcę się z Wami dzielić. One są prawdziwe, radosne, spontaniczne…
Brak komentarzy