Do niedawna wydawało mi się, że widziałam już wszystko w temacie przewożenia dzieci samochodem. A jednak. Tak bardzo się przeliczyłam.
Wyobraźnia ludzka nie zna jednak granic i zawsze ktoś znajdzie sobie wymówkę dla swojego zachowania, które poparte jest często tylko „widzimisię!”, bo z racjonalizmem nie ma nic wspólnego.
Niektórzy jeszcze będą się głupkowato silili na tłumaczenie, że dwadzieścia lat temu nie było takich możliwości i gatunek ludzki nie wymarł, dlatego nie ma co panikować. Ja zawsze wtedy dodaję: gatunek nie wymarł, ale dzięki tym błędom popełnianym w przeszłości mogliśmy się właśnie na tych tragicznych przypadkach wiele nauczyć. Bo bez tragedii nie byłoby w wielu dziedzinach postępu, niestety.
Wiecie, znowu uderzam w te takie moralizatorskie tony, ale liczę, że chociaż garstka ludzi się opamięta. Może ktoś komuś delikatnie coś przekaże, szepnie do ucha, nakłoni do myślenia. To są tematy, w których edukacji nigdy za wiele.
Inspiracją do napisania tego postu była sytuacja z życia. Miała ona miejsce przed kilkoma dniami, kiedy ja czekałam w przychodni w kolejce z moim Juniorem, a obok mnie rozmawiało przez telefon młode małżeństwo, któremu dopiero co urodziło się maleństwo.
Nieładnie tak podsłuchiwać, gdy ktoś sobie rozmawia przez telefon, powiecie. I będziecie mieli rację. Ale kiedy ktoś robi to wybitnie głośno, nie da się niestety zatkać uszu i udawać, że słychać morza szum i ptaków śpiew.
Młode małżeństwo przyjechało zapewne na kontrolną wizytę u pediatry ze swoim noworodkiem. Mógł mieć niecałe 3-4 tygodnie, na moje oko. I nagle Tata maluszka odbiera telefon:
– Nie, nie. W sumie nie potrzebujemy.
A po drugiej stronie słuchawki słychać kobiecy głos:
– Ale możemy Wam pożyczyć, żaden problem.
– Nie, nie. Nie trzeba. Malutkiej tak wygodnie, a przecież ile my tym autem jeździmy. Poza tym to całe zapinanie, budzenie jej. Bez sensu. A tak sobie śpi w gondoli i jest spokój. Fotelik jej kupimy jak zacznie siadać.
– Ale to wiesz, że niebezpiecznie? – dodała kobieta.
– A Ty zawsze siostra musisz panikować?!
I ja zaczęłam w tym momencie jarzyć fakty! A fakty na dobre ogarnęłam, jak po wyjściu z przychodni zobaczyłam owe małżeństwo pakujące dziecię do samochodu. W czym to dziecko było pakowane na tylne siedzenie?
Ano mama dziecko wsadziła na tylne siedzenie w … gondoli. Czyli w tej górnej części wózka głębokiego!
Postawmy sprawę jasno! Gondola w żaden sposób nie zabezpiecza dziecka w razie wypadku, nawet jeśli w gondoli są zamontowane jakby szelki! Gondola nie jest bezpiecznym rozwiązaniem w temacie przewożenia małych dzieci. Wyłącznie odpowiednio dobrany i zapięty fotelik, najlepiej tyłem do kierunku jazdy, jest w stanie ochronić dziecko w przypadku uderzenia. Nawet przystosowane do przewożenia gondole, dostępne na rynku, nie zabezpieczą dziecka przed uderzeniem tak kompleksowo, jak zrobi to fotelik!
Za moment powiedzą niektórzy, że przecież można wozić dziecko w gondoli w samochodzie, bo prawo dopuszcza takie rozwiązanie, jak to sugeruje art. 39 prawa o ruchu drogowym, że dziecko ma być „przewożone w foteliku lub innym urządzeniu służącym do przewożenia”.
Powiem Wam, co mi powiedział kiedyś biomechanik zderzeń, który widział skutki wypadków, w których udział brały dzieci przewożone w takiej gondoli.
Co wrażliwsi mogą ominąć trzy następne zdania.
Z dziecka przewożonego w gondoli został dżem podczas uderzenia czołowego z drugim pojazdem. Jego głowa została odłączona od ciała. Natomiast dziecku, które było w drugim pojeździe i było w foteliku tyłem do kierunku jazdy NIC, kompletnie nic się nie stało!
Skąd zatem na rynku tzw. car beds, czyli gondole do przewożenia dzieci w samochodzie?
Zostały one zaprojektowane pierwotnie, aby zapewnić jakiekolwiek zabezpieczenie dla maluszków, które z racji stwierdzonych medycznie problemów z oddychaniem, nie mogą podróżować w pozycji innej niż leżąca.
Oprócz dzieci, które mają problemy z oddychaniem w pozycji półleżącej te gondole dla niemowląt mocowane na tylnym siedzeniu samochodu stosowane są np. w USA w przypadkach orzeczonych medycznie takich jak:
– wcześniactwo z bardzo niską wagą i o bardzo małych wymiarach
– arytmia serca w pozycji półleżącej,
– łamliwość kości
– syndrom Pierre’a Robina,
– rozszczep kręgosłupa
oraz przy innych, specyficznych orzeczonych wskazaniach ortopedycznych.
Warto pamiętać! To, że prawo dopuszcza warunkowo jakieś rozwiązanie nie znaczy, że my wyłącznie z naszej wygody powinniśmy z tego korzystać!
Jeśli macie znajomych, którzy nie do końca rozumieją, jak interpretować pewne kwestie, warto ich odwołać do niektórych historii. Dla mnie opowieść o wypadku, w którym jedno z dzieci zostało totalnie zmiażdżone z racji nieświadomości jego rodziców podziałało więcej jak tysiąc słów…
A jak dzisiaj rozmawiałam z moją znajomą przewożenia zdrowego dziecka w gondoli w samochodzie wcale nie jest takie rzadkie jak mi się wydawało. Podobno to częsta praktyka wielu rodziców!
Nie wierzę… Powiedzcie, że Wy jesteście po tej rozsądnej stronie!
Bezpiecznej jazdy! Uściski!
24 komentarze
Bez 2 zdan. Pierwsze zaplanowane zakupy to byl fotelik wlasnie i wozek. Moi rodzice 18 lat temu siostre ze szpitala tez na rekach wiezli a nawet moja mama mowi „tylko pomyslec do jakiej moglo dojsc tragedii”. Wiec moze i kiedys nie bylo tylu mozliwosci, ale nie skorzystanie z nich teraz to po prostu zbrodnia !
Proszę zobaczyć Jane Matrix Light 2 – gondola, która może być jednocześnie używana jako fotelik, która moim zdaniem jest o niebo bezpieczniejsza niż niektóre psuedo-foteliki za 100 zł kupione na bazarze…
Obejrzałam crash testy tego fotelika montaż tyłem i bokiem w poz leżącej- nie wiem czy dziecko miałoby szanse wyjść cało ze zdeżenia. Z tego typu fotelikow jeszcze dziecko miałoby szanse w foteliku marki Romer. Moje dziecko od urodzenia jeździ w fotelikach RWF montowanych na bazie izofix.
Ja jestem po tej rozsądnej stronie… W tej i wielu innych kwestiach, które dla wielu oczywiste nie są. Widuję od czasu do czasu takie praktyki przewożenia dzieci samochodem w gondoli, jak takie, że skoro jadą „do cioci czy dziadka na drugą ulicę”, to biorą dziecko na kolana, a sami w zasadzie zapinać się nie muszą… Tak, niestety – w mojej rodzinie bardzo bliskiej taki ciemnogród, ale wybić z głowy się nie da… Cóż zrobić, jak to wszystkie rozumy pozjadało :( Wiele takich, aż się włos na głowie jeży! Oby się co poniektórzy opamiętali…
Słów mi brakuje więc może filmik uświadomi tych którzy nadal powtarzają „Bo kiedyś fotelików nie było i ciebie w gondoli matka Maluchem woziła” Poniżej test ADAC i PRZYPIĘTA pasami gondola
Słów mi brakuje więc może filmik uświadomi tych którzy nadal powtarzają „Bo kiedyś fotelików nie było i ciebie w gondoli matka Maluchem woziła” Poniżej test ADAC i PRZYPIĘTA pasami gondola
Dzieci zawsze w fotelikach, my zawsze przypięci pasami ???? bezpieczeństwo na pierwszym miejscu. Niestety nie każdy zdrowo do tego podchodzi, często słyszę że „przecież ja bezpiecznie jeżdżę” i wtedy ręce mi opadają, bo to że ty uważasz na drodze to nie znaczy że inni są tak samo uważnie i skupieni. A przecież wystarczy tylko chwila.
Paranoja jakas tez bylam swiadkiem takiej sytuacji . Zagotowalo sie we mnie wszystko . Ja bym nie miala sumienia narazac dziecka na takie niebezpieczenstwo . Pewniej parze rowniez proponowalam moj fotelik z atestami itp ale stwierdzili ze maja po corce no tak tylko ze sprzed 13lat bez atestow sprawdzonych pasow itp . Probowalam tlumaczyc ale ich decyzja ja moje dziecko przewozilm I przewoze bezpiecznie nie w antymandatach . Dla mnie tacy ludzie sa bardzo nieodpowiedzialni . Jestem po tej rozsadnej stronie :) Buziaki:)
Młodszy (11 miesięcy) ma fotelik typu RWF, a starszemu (11 lat) ostatnio zakupiliśmy „fotelik dla dużego dziecka”. Jak nikogo nie dziwił zakup fotelika dla młodszego, tak większość się dziwiła z zakupu dla starszego.
Kiedyś pisałam do Pani w tej sprawie, niestety bez odpowiedzi. Znajomi przewozili tak dziecko, moje zdanie odmienne wywołało ostrą awanturę. Dziecko urosło i gondolę zastąpiła spacerówka!!! Tyle z moich słów.
Ja nawet nie wiedziałam że możnaby było tak w gondoli przewozić niemowlę. Nie przeszłoby mi to przez myśl.. Nie dość że i bez drastycznych przykładów wyobraźnia sama podsuwa obrazy będące skutkiem takiego przewożenia w gondoli to przecież w foteliku jest znacznie wygodniej. Bo możesz malucha z całym fotelikiem wziąć do przychodni czy gdziekolwiek bez rozbudzania go. Zresztą nieskromnie powiem że wydaliśmy majątek zarówno na pierwszy jak i drugi fotelik. Sprawdzalismy dosłownie wszystkie rankingi i testy. W głównej mierze dzięki mojemu mężowi który zawsze mówi że na bezpieczeństwie nie można oszczędzać.
Moje dziecko ma prawie 9 lat i nigdy nie jeździ w niczym innym jak przystosowany fotelik. Żadnych podstawie i itp. Natomiast często spotykam się z tym, że rodzice pomimo posiadania fotelika zapinana w nim niemowlaka źle. Np zapuka pasy nie na ramionach tylko pod paszkami. Dramat. Po co w ogóle zawracać sobie głowę posiadaniem dzieci jak Cię się je wystrzelić z katapulty podczas wypadku.
Nie zaskoczył mnie zbytnio Twój wpis, wystarczy pół godziny na parkingu pod dużym marketem i okazuje się że masa rodziców przewozi tak dzieci. Choć mają foteliki to nie umieszczają w nich dzieci i nie zapinaną im pasów, sama byłam świadkiem co najmniej 5 takich sytuacji. Ostatnio jak stałam na światłach na jednym z głównych skrzyżowań we Wroclawiu, obok zatrzymało się auto na czerwonym. W aucie mama na miejscu pasażera, tata prowadzi, a z tyłu tak na oko dziecko 1,5 roku dosłownie szalalo po aucie. Przychodziło z tylniej kanapy do bagażnika i spowrotem. Zgroza. Potem tragednia i pretensje do całego świata, a nie do siebie.
na szczęście nigdy nie spotkałam sie z taką sytuacja ale znając siebie napewno bym cos powiedziała tym rodzicom i ewentualnie zastanawiała bym sie czy nie zadzwonić na policje. Głupota niektórych rodziców jak widać nie zna granic. Przykre
Ja widzialam mawet jal tatuś – policjant pakował w taki sposób swoje maleństwo do samochodu. Masakra jakaś !! ?
Niestety w naszym kraju w sprawie przewożenia dzieci panuje ciemnogrod. Do 4. roku życia powinno się wozić tylem do kierunku jazdy (fotelik RWF). Fotelik przodem w ostateczności.
Ja bym zadzwoniła natychmiast na policję widząc tak skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie. Kiedyś obejrzałam materiał o wypadku w Australii. Dziecko 16 miesięczne jechało zapięte w foteliku i nastąpiło zderzenie z innym autem. Dziecko doznało wewnętrznej dekapitacji czyli odrwania kręgosłupa od głowy, ale cudem bez uszkodzenia rdzenia. Wniosek był taki, że gdyby jechało w foteliku ale tyłem, to skutki wypadku były by znacznie mniej groźne.
Fachowcy od tematu zalecają przewożenie dziecka jak najdłużej tyłem do kierunku jazdy. Wspomniany wyżej wypadek i widok dziecka całego unieruchomionego w szynach trzymającego smoczek w buzi podziałał na wyobraźnię i od tamtego momentu przewożę swoje dziecko tylko tyłem do kierunku jazdy.
Link do artykułu ( niestety w ang wersji) żeby nie było że wyolbrzymiam…
https://www.thedailybeast.com/doctors-reattached-toddlers-decapitated-head
Świetny artykuł :) zgadzam się w stu procentach jak najdłużej tyłem do jazdy :),ale dodała bym jeszcze że nie wolno przewozić dziecka w kurtce to także bardzo niebezpieczne.
Świetny artykuł :). Zgadzam się w 100% ,dodała bym również że bezpieczniej jest by dziecko nie miało założonej kurtki podczas jazdy to także jest bardzo niebezpieczne
Od urodzenia wozimy córeczkę (teraz ma 3 i pół miesiąca) w foteliku tyłem do kierunku jazdy, ale dopiero wczoraj przekonaliśmy się jak ważne to jest. W tył naszego samochodu uderzyło inne auto i dziecku nic się nie stało. Co ważne – uderzył w nas kiedy wjeżdżaliśmy w bramę na nasze podwórko, co utwierdziło nas w przekonaniu, że ZAWSZE trzeba zapiąć dziecko w foteliku, nawet kiedy Twoja podróż to ma być 300 metrów od najbliższego sklepu do domu. To bardzo ważne, żeby o tym mówić – nawet przy największej naszej ostrożności nie mamy wpływu na zachowanie innych kierowców.
Też myślę że tylko w foteliku i zawsze. Miałam różne dyskusji że znajomymi, które przewożą dzieci na kolanach na przednim siedzeniu. Ale teraz mam to gdzieś. Dlaczego Ja mam myśleć o bezpieczeństwie tego dziecka. Każdy ma głowę na karku. Ja wiem że tak nie będę robiła i mam to gdzieś jak to robią inni.
Przewożenie noworodka w foteliku jest bardzo niezdrowe. Noworodki powinny być ciągle w pozycji leżącej, a pozycja półleżąca jest nienaturalna, a niestety taka gwarantują foteliki. Dlatego dużo rodziców decyduje się na przewożenie dziecka w gondoli. Niestety oba rozwiązania w tym przypadku nie są idealne :/
Karolino, czyli lepszym rozwiązaniem jest „martwe” dziecko, ale ze zdrowym kręgosłupem? Przepraszam za obrazowość. Fizjoterapeuci z tego co wiem dają zielone światło na przewożenie dziecka w foteliku przez 2-3 godziny, jeśli jest taka konieczność.
No właśnie :/ nie ma na to złotego środka. 2 godziny to maksimum, a bywa tak że rodzice całymi dniami trzymają dzieci w tzw. Fasolkach. Najlepiej jak najmniej jeździć autem z dzieckiem, a jeśli już trzeba no to oczywiście tylko w foteliku