Robiłam dzisiaj podstawowe zakupy chemiczno-kosmetyczne w jednej z drogerii, wnet usłyszałam w jednej z alejek zdanie, które już bardzo dobrze skądś znałam.
Pewna mama próbowała wyperswadować swojemu dziecku zakup kolejnego batonika. Dziecko zaczęło wchodzić na wyższe tony (zupełnie jakbym widziała mojego juniora chcącego mnie przekonać do tego, że ciastko jest lepsze na obiad niż zupa), wrzuciło batonik do koszyka i zaczęło ze swoją mamą zabawę w kotka i myszkę. W rezultacie jego mama znowu położyła batonik na półce (podziwiałam ją za cierpliwość, bo ja za piątym razem już bym chyba wyszła z siebie…) i poszła do kasy.
Dziecko ponownie wrzuciło batonik do koszyka. Mama nie wytrzymała i wypaliła:
– Zaraz zabierze Cię pan policjant i zobaczysz, co się stanie!
Dziecko struchlało i odłożyło batonik na półkę ze łzami w oczach. Miałam wrażenie, że tamta kobieta już miała dosyć tej szarpaniny i postanowiła zakończyć ją w sposób, który jest (jeszcze) skuteczny wobec jej dziecka.
Są momenty, w których jako rodzice chwytamy się wszystkiego, aby nie postradać zmysłów, ale jeśli posiłkujemy się pewnymi metodami notorycznie, to brniemy w ślepą uliczkę. Mam wrażenie, że tamta mama była rozsądną kobietą i na szczęście raczej nie nadużywała tego zwrotu.
W tym samym momencie przypomniałam sobie głupkowate teksty, którymi raczyła mnie pewna osoba z mojej rodziny opiekująca się mną czasami podczas wakacji, gdy chodziłam jeszcze do przedszkola.
– Nie rusz tego, bo dziad Cię zabierze!
– Nie zabieraj mu tego, bo zawołam pana!
– Jak nie zjesz, to zadzwonię do pana policjanta i on zrobi z Tobą porządek!
Tak mniej więcej kończyła się każda sytuacja, w której robiłam coś nie po myśli tamtej osoby. Dziad, pan i policjant to były trzy dyżurne osoby, którymi byłam nagminnie straszona i w moich oczach urosły one wtedy do rangi jakiegoś potwora, który czyha na moje życie i w końcu zamknie mnie pewnego dnia w piwnicy i zrobi to, na co zasłużyłam.
Z perspektywy czasu wiem, że tamte durnowate straszenie wcale nie było takie niewinne i niosło za sobą co najmniej dwa poważne skutki. Po pierwsze – osoba, która mnie w ten sposób straszyła zraziła mnie do samej siebie i do tej pory jawi mi się jako ktoś, to nie nie ma żadnego autorytetu w moich oczach, bo sam nie potrafił niczego wyegzekwować, tylko posługiwał się fikcyjnymi postaciami, których czynów nigdy na własne oczy nie zobaczyłam. Po drugie, co chyba równie ważne – te gadki sprawiły, że przez naprawdę długie lata myślałam, że ten dziad i pan naprawdę istnieją, i kiedyś dobiorą mi się do skóry! Ba! Aż do czasów nastoletnich na widok policjanta robiło mi się słabo i jestem pewna, że w sytuacjach zagrożenia nigdy nie poprosiłabym policjanta o pomoc właśnie z uwagi na tę projekcję, która w dzieciństwie powstała w mojej głowie.
Dopiero w momencie, gdy poznałam kilku pracowników policji, z którymi miałam zajęcia na jednej z uczelni, to zmieniłam na ich temat zdanie i zrozumiałam, że to właśnie w dzieciństwie byłam niepotrzebnie do nich uprzedzona. Dopiero wtedy ogarnęłam, że to były moje stare demony z dzieciństwa, z którymi musiałam sama się rozprawić.
Dlaczego o tym piszę? Kilka tygodni temu usłyszałam coś podobnego w stosunku do mojego starszaka i struchlałam:
– Jak nie będziesz słuchał mamy, to Cię dziad zabierze.
Usłyszałam to i o mało nie spadłam z krzesła. W jednej sekundzie wróciły wspomnienia. Postanowiłam wziąć byka za rogi:
– Ale że jaki niby dziad go zabierze, do cholery? – zapytałam zupełnie poważnie oczekując dojrzałej odpowiedzi od dorosłego człowieka.
– No dziad, nie znasz? Tak się mówi do dzieci. – dukająco odpowiedziała ta osoba.
– Nie znam. Tak mówią do dzieci ci, którzy rozmawiać z dziećmi nie potrafią.
I nastała wtedy cisza jak makiem zasiał. Pewnie wyszłam na przewrażliwioną paniusię, która czepia się niuansów. A niech tak sobie niektórzy myślą. W moim dzieciństwie tego typu straszenie dzieci dziadem, panem czy policjantem to nie były niuanse. To były moje lęki, z którymi musiałam później się mierzyć.
Obiecałam sobie, że moje dzieci z takimi lękami walczyć nie będą. Napisała to przewrażliwiona pancia, która głupoty nie toleruje ;-)
Piąteczka! :-)
18 komentarzy
Popieram!!! Podobne teksty słyszałam w dzieciństwie, m.in. nie ruszaj tego bo przestanę cię kochać (@#$%^&^%$#@), a kilka dni temu na wyjeździe minęła nas grupka osób i jedna mateczka do swojego kilkulatka wypaliła: przestań już bo cię oddam na narządy!!! Nosz…………
Ukłony :) I pisz dużo :) :*
Szok!
Ja też pamiętam jak kiedyś ktoś mnie straszył „Panem”, widocznie mało skutecznie bo nawet nie pamiętam kto ;) :)
Ale kilka lat temu moja ciotka straszyła „Panem” moją (wtedy) ok. 3 – 4 letnią córkę (ciotka nie miała jeszcze swoich wnuków i strasznie „pałała” miłością do moich dzieci). Moja D. była (i jest) tak naprawdę grzecznym dzieckiem (obecnie skończyła 9 lat) i nie piszę tego dlatego, że jestem jej matką, tylko słyszałam tę opinię od innych dalszych i bliższych członków rodziny oraz znajomych. Żadnych większych wychowawczych problemów z nią jak dotąd nie miałam, ale dziecko (jak to dziecko), akurat w tym momencie próbowało „przeforsować” swoje racje i ciotka bywała u nas bardzo często i po raz pierwszy wyskoczyła z tekstem: „nie wolno, nie rób tak bo Pan przyjdzie…”. Błędem moim było to, że nie zareagowałam wtedy w żaden sposób, moja D. chyba nie zrozumiała najpierw o co chodzi, albo nie usłyszała, ale później przy różnych okazjach znowu słyszałam tekst z „Panem” w roli głównej, szlag mnie trafił i zwróciłam szanownej cioci uwagę, i delikatnie poprosiłam, żeby nie straszyła w ten sposób mojego dziecka bo D. już wtedy miała minę nie tęgą. Szanowna ciotka nic wtedy nie powiedziała, ale też już więcej D. nie straszyła.
Kilka lat później urodził się cioci wnuczek, który od samego początku daje wszystkim (w tym ciotce) ostro popalić (ciotka siedzi z nim 5 dni w tygodniu przez co najmniej 8 godzin dziennie bo oboje rodzice pracują), trzęsie całym domem, rządzi rodzicami i robi z nimi co chce (dał popis na rodzinnej imprezie, jak przy wszystkich gościach rzucał się na ziemię, nie dał matce posiedzieć 5 minut przy stole, tylko mamusia z tatusiem zasuwali na zmianę przy nim, babcia już się nie rwała, bo ma go serdecznie dosyć, tylko nie powie tego wprost). Pytanie dlaczego wtedy babci nie przyszło do głowy postraszyć go „Panem”? Przecież tak łatwo przychodziło jej straszenie mojego dziecka, a własnego wnuka to co? Nie wolno?
Dobra rada-niech zabiorą się za wychowywanie młodego a nie tylko jego hodowanie. To już ostatni dzwonek. Bo potem um starsze ciężej będzie zapanować nad nim,a rówieśnicy nauczyciele itd będą musieli obracać sie w towarzystwie rozpieszczonego bachora. A taki dorasta i zamienia się w roszcz3niowego dorosłego, który zdziwiony jest,ze ludzie mogą coś od niego wymagać i nie odrazu dostaje się kierownicze stanowisko
Mnie i brata mama straszyla jak bylismy niegrzeczni, że nas odda do domu dziecka..
Niestety, ludzie nie mają oporów przed straszeniem nie swoich dzieci. Ostatnio jedna ze sprzedawczyń straszyła mojego synka. Mnie straszono babą jagą, która mieszka na.końcu ogrodu. A straszenie policjantem to już szczyt braku wyobraźni i przewidywania konsekwencji.
Najlepsze jest to, ze straszą nasze dzieci najczęściej zupełnie obcy dla nas ludzie.Uwagę też najczęściej zwracaja przypadkowi.To zadziwiajace jak wiele „cennych” uwag i rad można usłyszeć na temat swojego dziecka od ludzi, którzy nas w ogóle nie znają i co ciekawe najczęściej nie maja dzieci (albo te dzieci daaaaawno juz wyrosly). Gotuję sie za każdym razem jak słyszę takie uwagi.Kiedys na ulicy obca kobieta (starsza pani)zlapala mojego syna za reke i powiedziala: ja cie zabiore! No co to w ogóle ma być? P.S. Straszą też cyganka np. Albo jakaś baba. Masakra
no własnie to jest racja, u mnie w rodzinie spotkałam sie że babcia i mama swojego wnuczka/synka straszyły jak nie chcial się ubrać. „Ubieraj się bo jak nie to cie baba zabierze” jak to slyszałam to mi sie słabo robiło ale nie miałam odwagi zwrócic uwagi bo te kury na mnie by naskoczyły:) ja swoje dzieci nie strasze lekarzami policjantami dentystami bo to chore a tym bardziej dziadami i babami. Ucze tylko ze jest mozliwosc ze dzieja sie na naszej planecie zle zeczy ze dzieci sa porywane ze obcym ludzia nie mozna ufac ze jesli czestuja trzeba pytac rodzicow o zgode, trzeba mowic gdzie sie idzie, ale straszyc no way
Moja mama była świadkiem jak pewna pani straszyła swoje dziecko ze ja moja mama ( czyli baba )zabierze jak nie bedzie sie słuchać. moja mama sie zdziwiła podeszła do tej kobiety matki tego dziecka i powiedziała zeby nie straszyla ja dzieckiem i odpowiedziała” niech pani tak nei mowi bo ja nie jestem zła ani brzydka i w zyciu bym pani dziecka nei wzieła” wiec ciesze sie ze mam taka mame:)
Ja raz byłam świadkiem jak matka straszyła swojego 4 latka policjantem,że jak będzie niegrzeczny to go zabiorą do więzienia.Chłopczyk bardziej zaciekawiony niż przestraszony zaczął zadawać pytania.W ten podjechał radiowóz policyjny i wysiadło dwóch funkcjonariuszy i ten dzieciak podszedł do nich i zapytał czy go zabiorą bo mama mu tak powiedziała.Policjanci zdziwieni o co chodzi i matka im powiedziała co wymyśliła.Dostała opierdziel ,że nie wolno straszyć dziecka służbami ratunkowymi,bo dzieci ich znienawidzą i będą się bać.A jak by musieli kiedyś ich potrzebować to dopiero była by tragedia.Na koniec ten chłopczyk do mamy. Widzisz mamusi nie trzeba się bać policji ;) oni nam pomagają!
A mojej siostrze się upiekło. Młody (2,5 roku) zaczął rozpinać pasy w foteliku! Wiec mowi mu ze jak Pan policjant zobaczy ze jesteś bez pasów i niegrzeczny to mamie mandat wystawi (w sumie powiedziała prawdę ;) ) ale młody nie słuchał wiec ona w domu mu tłumaczy że nie można że może się krzywda stać. No i znowu Pan Policjant sie pojawił że zaraz przyjdzie i porządek zrobi. Traf chcial ze.kolo jej domu zastrzymala sie policja (drogówka) coby za prędkość polapac. Wiec ubrala małego, zaprowadzila pod radiowóz powiedziała jaka sytuacja (ze mały rozpinał pasy i żeby mu Policjant uwagę zwrócił) no i o ile młody na początku przerażony byl to policjant specjalnie do „kontroli” zatrzymał dużą ciężarówkę (chyba tylko dla picu dokumenty sprawdził kierowcy) powiedzial ze nie można pasów rozpinać pogroził palcem a później porzegbał. Maly od tej pory w foteliku anioł ❤
U mnie w pracy rodzice – klienci strasza Panem z ochrony (przemilym starszym panem). Dziecko patrzy wystraszone,a Pan Z. nie wie gdzie sie schowac.. Dzis kochana mamusia uderzyla przy mnie synka w pupę..BO CHCIAŁ WEJŚĆ NA LADĘ…oczywiście zamurowalo mnie i nic nie powiedzialam… synek za to byl zawstydzony i oburzony „zwrócił mamie uwagę”…MAAAMOO!
Mnie pare razy postraszono cyganami i Frankiem(byl taki sąsiad na wsi u babci) Nie balam się, ale niesmak pozostał.
Jestem pielęgniarką rodzinną. Przychodzę do domu chorego, robię zastrzyk i słyszę jak, do dziecka, dzieci, ktoś z dorosłych wali- jak będziesz niegrzeczna-y to pani tobie też zrobi zastrzyk. I jak myślicie, co dziecko robi jak trafiam do niego, albo idzie na szczepienie? Ludzie, myślenie nie boli. Pozdrawiam wszystkich zdrowo myślących. Jakoś tak medycznie wyszło ;) Eh, zboczenie zawodowe ?
Ja swojej mówię że jak nie będzie się pilnowała rodziców i będzie uciekała to może ją ktoś ukraść bo nie wszyscy ludzie na świecie są mili.
Tak to i ja mówię bo tak uważam i wiem że takie rzeczy sie zdarzają.
Ja byłam straszona chyba wszystkim. Diabłem (bo cię weźmie na widły), Panem Bogiem (bo ukarze za złe zachowanie), zabierze baba/dziad/cygan/policja. Nie chciałam czegoś zjeść – będą cię w szpitalu sondą karmić, a jak to nie pomoże to umrzesz i na cmentarzu wylądujesz, chcesz tego?! Nauczycielami – dostaniesz linijką po łapach. Burzą za oknem, piorunami (Bozia ci grozi, popatrz co narobiłaś!), domem dziecka, więzieniem… Wszystkiego nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Chyba nie muszę mówić, że mama to dla mnie żaden przykład rodzica? Ojciec nie lepszy, bo słysząc nie reagował. Dziś mam 28 lat i połowy nie jestem w stanie zapomnieć :/
Też miałam taką osobę w rodzinie. Jak moja mama po latach usłyszała co tamta do mnie mówiła to była na siebie wściekła ze mnie z nią zostawiała. Bo przecież nie wiedziałam że powinnam się o to poskarżyć , dziecko wierzy dorosłemu nawet jak gada głupoty. Najczęściej słyszałam że przyjedzie taki samochod co zabiera niegrzeczne dzieci i mnie sobie weźmie ? albo że wyjdzie diabeł który mieszka w studni [sic!] i mnie wciągnie do środka .
Ulubiony tekst mojej siostry – przyjadą cygani, zawiną cię w dywan ukradną!
Ps. Do dziś odczuwam dyskomfort jak idzie cygan, także coś w tym jest :)