*post archiwalny 2017 rok
To, że jestem w ciąży wiecie. Tego, że ledwo się ruszam pewnie nie wiecie, ale właśnie Wam donoszę, że ani w pierwszej ani przy drugiej ciąży nie byłam tak mało mobilna w ostatnich tygodniach, jak to ma miejsce obecnie. Dramat! Zejście z łóżka jest nawet dla mnie problemem :D
Ograniczam każdy możliwy ruch, bo robię w portki na myśl, że przyspieszę sobie poród, czego bym nie chciała. Bo Młoda (zresztą jak i jej bracia) będzie raczej małym dzieckiem. Jeden niecałe 2500 gramów, drugi niewiele ponad 2000 g. A ta tydzień temu przekroczyła podobno magiczne 2 kilo. Także tuczę ją, ile mogę ;-)
Ale do rzeczy. Bo ja tu chciałam o pozycjach partnerskich, a znowu na temat dzieci schodzi.
Temat pozycji partnerskich można by omawiać szeroko, długo i namiętnie. A ponieważ ja mobilna nie jestem a swoje potrzeby mam, a grudzień to tak się składa, że jakoś jest takim miesiącem, że te moje potrzeby rosną wraz z każdym tygodniem, to chciałam się podzielić z Wami i Waszymi partnerami pozycją, która sprawia mi największą przyjemność.
Zachwytów moich nie ma przy niej końca. Wręcz bym powiedziała, że „ochy” i „achy” uskuteczniam wtedy tak, że prawdopodobnie i sąsiedzi je słyszą. Niby niegrzecznie, ale ja Wam powiem, że mam to w głębokim poważaniu. Mój cyrk, moje małpy.
Wierzę, że zimą Wasze potrzeby też w tej materii nie są małe, także zdecydowałam się podzielić z Wami tą naprawdę doborową pozycją. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że kobieta właściwie NIC nie musi robić! Nie do wiary, co nie? Ano właśnie. My sobie leżymy a wszystko prawie samo się dzieje! Aż człowiek musi z wrażenia czasami oczy przetrzeć i wziąć łyk wody, bo zasycha w gardle.
Otóż ja ostatnio zawołałam mojego M. i wtedy był ten pierwszy raz, że mówię do niego:
– Skarbie, Ty tam. Ja tu. – pokazałam paluszkiem, co ma zrobić. On zrobił wielkie oczy, ale raczej nie oponował. Spojrzał na mój wielki brzuch, ja spojrzałam w jego wielkie oczy i wszystko było jasne. Nie mógł mi tego odmówić.
Dałam mu do ręki płyn, taki co to ułatwia wszystko, przygotowałam ręczniczek, i mówię szeptem:
– Zrobisz to dla mnie? Prrrroszę. – wymiauczałam niemalże niczym ociężała kotka, która zaraz ostatnie tchnienie wyda z siebie.
– Nie ma problemu. – powiedział to tak, jakby robił to codziennie, co tydzień co najmniej, a wszyscy wiemy, że tydzień to było kiedyś, a teraz jak się raz na rok zdarzy, to uważam, że normę wyrobiliśmy.
Patrzę na niego tymi swoimi oczyskami i po raz kolejny poczułam, że dobrze trafiłam z facetem. Że on nie tylko kocha, ale wie również jak zabrać się do rzeczy praktycznych.
No to daję mu zielone światło, że jestem gotowa. Położyłam się na sofie jak długa i patrzę na niego jak stoi do mnie tyłem i rusza ręką zamaszyście. Cudowny widok. Mam mu nawet zasugerować, żeby ściągnął t-shirt, bo po co ma się chłopak spocić nadto, a tak to przynajmniej popatrzę.
Mówię Wam, cudowne doznania dla każdej kobiety! Szczególnie te wzrokowe!
I myje mi najpierw jedno okno, później drugie. Spryskuje szybę płynem do szyb i wyciera te wszystkie smugi, które narobiły dzieciaki.
Także okna mam już umyte. Jutro mu szepnę o frontach szafek kuchennych :D
To zdecydowanie najlepsza pozycja, jaką mogę polecić każdemu mężczyźnie szczególnie w grudniu, przed świętami. Oni przy szybach a my, kobiety, na sofach z rozprostowanymi nogami pokazujemy paluszkiem, gdzie jeszcze trzeba powycierać ;-)
Polecam serdecznie. Doznania niebywałe. Efekt końcowy – miodzio! Jak dla mnie – mógłby tak robić codziennie. Nawet co tydzień by wystarczyło ;-)
Piąteczka!
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
7 komentarzy
Dobre hi hi
Też tak lubię!
Super? mogę dodać jeszcze od siebie, w celu ułatwienia tym mężczyznom naszym sprzatania, że zamiast tych wszystkich „psikaczy” do mycia polecam ścierkę do mycia okien firmy Tuperwere. Wystarczy tylko woda, dobrze wycisnąć i okna czyste bez zacieków i innych dziwnych rzeczy?. Przy dzieciach mega wygodne i pomocne? pozdrawiam Cię i szczeslivego rozwiązania?
Zimą okien bym nie myła :P
Ale facet zawsze powinnien angazawac sie w prace domowe a nie tylko wtedy jak kobieta jest w ciazy I nie moze.
Mężowi gratulujemy żony, nie dość ze kolejną ciążą jest pretekstem żeby się spasla (oficjalnie tuczy dziecko) to jeszcze ma poczucie humoru :)
Czytając początek byłam przekonana, jak pewnie wszyscy czytający ten początek, że będzie o czymś zupełnie innym … i byłam wręcz ciekawa jak się to skończy … a tu taka, hmmm, niespodzianka, bo to tylko okna …
Ja mam podobnego męża, który kocha i zrobi wszystko o co się go poprosi. Czasem tylko trochę za głośno westchnie … przy robocie, ale jest to do zniesienia ;).
Do pozycji też się bardzo chętnie dostosowuje ;)