Kiedy przeczytałam te kilka zdań wysmarowanych do mnie zapewne na kolanie, to aż się zagotowałam. Przetarłam oczy raz, później drugi, próbowałam dostrzec między wierszami ironię, może namiastkę żartu, ale nie! Nie pomyliłam się.
Ktoś zupełnie poważnie zdecydował, że w jakimś tam moim wywodzie internetowym dostrzeże tylko to jedno słowo, którym będzie próbował definiować to, jaką jestem matką. A także to, jak podobno traktuję moje macierzyństwo i jak ogromną krzywdę wyrządzam moim dzieciom.
„Jak możesz nazywać swoje dziecko gałganem? Życie ci niemiłe?!!!!!! Czego ci jest ono winne, że tak bluźnisz?!!! Nienormalnaś?”
Długo nie musiałam czekać, bo za kilka godzin przyszedł kolejny mail w podobnym tonie, tym razem od innej osoby.
„Poważnie? Nie dało się inaczej nazwać swojego syna, tylko musiałaś go nazwać smrodkiem?”
Dlatego raz a porządnie wyjaśnię pewną kwestię tym bardziej, że wiem, że nie zwariowałam i nie jestem w tym moim myśleniu sama.
Tak, istnieją nienormalne matki, które nazywają swoje dzieci gałganami, bachorkami czy potworkami!
Są też takie, które nazywają swoje brzdące diabełkami, bźdźągwami, rozczochranymi smrodkami, pindusiami, dziubdziuśkami czy pieluchowymi kritersami. Tak, są takie matki, które te swoje największe słodycze życia nazywają ancymonami i innymi pierdzioszkami, a nawet bąkami. To tylko jedne z mało wyszukanych określeń! Znajdą się i takie, które powiedzą jeszcze dosadniej. No zarzućcie dziewczyny tutaj Wasze wersje pieszczotliwego ale podobno obraźliwego ;-) nazewnictwa małych brzdąców, bom sama ciekawa!
I każda z tych matek, w tym ja, nazywa te swoje maluchy tak nie dlatego, że tak im one zalazły za skórę (choć bywa, że mamy tych naszych smrodków dość, przyznaję). My nazywamy je dlatego gałganami, bo kochamy je najmocniej na świecie! Z miłości je tak nazywamy! Są momenty, w których brakuje nam słów i wtedy zapożyczamy sobie te wyrazy, które niosą ze sobą ładunek emocjonalny tylko nam dobrze znany! Albo tak nam dały popalić, że aby pozwolić naszym emocjom znaleźć wentyl, i stąd się bierze to pieszczotliwe nazewnictwo.
Moje dzieciory (tak, tak właśnie nazywam je momentami w przypływie matczynej miłości) nie mają nic przeciwko temu, kiedy nazywam je smrodkami. Bo za tym wypowiedzianym z moich ust „smrodkiem” idzie momentalnie matczyna miłość, często przytulenie, ukochanie tej małej istoty! Zatem uprasza się nie dodawać do tej mojej maniery ideologii. Nie ma takiej potrzeby.
Dodam tylko już tak na koniec, gwoli ścisłości. Oczywiście, że moje dzieci mają imiona. Ba, ja nawet odnoszę się do nich w większości przypadków po imieniu ;-) Są jednak momenty, w których nazywam je inaczej. Po mojemu, po matczynemu! Nie robiąc im przy tym krzywdy, a nadając temu mojemu macierzyństwu trochę dystansu. Dystans, …, dystans, bo inaczej wszyscy zginiemy! ;-)
Konkludując już – tak, tylko nienormalne matki tak nazywają swoje dzieci. Nienormalne i kochające!
Wy też z tych nienormalnych? ;-)
234 komentarze
Ja do mojej małej mówię: malpiszonku, golgusku i jakoś nie widzę, żeby z tego powodu miała mieć traumę do końca zycia :-) trochę dystansu do macierzyństwa nie zaszkodzi
Ja nazywam „ty mala dupo”???uwielbiam?no a matki co jedna to swiętrza
To ja chyba jestem najgorszą matką na świecie skoro potrafię powiedzieć do mojego synka że jest „pizdeczką” bo akurat „użala się nad sobą”
Tak, tak jestem nienormalna matka? Nazywam swego synka gałgan? Tajfunek też jest na porzadku dziennym, jest tak żywiołowym dzieckiem , ze to okreslenie idealnie do niego pasuje. Mało tego patrzac na jego apetyt zdarza mi sie powiedzieć, ze jest jak odkurzacz wszystko wciągnie. ? Nie widzę, zeby go to ranilo? wiec jak dobrze byc nienormalna?
Ja swoją nazywam prawie dwulatke „bandytka” i jest mi z tym dobrze :D
Jakoś nie zwracam na to uwagi :) Ani u siebie ani u innych. Po prostu nazywanie dziecka „inaczej” jest dla mnie tak naturalne że nawet nie przyszłobymi do głowy by było to nienormalne :)
Mam podobne zdanie w tej kwestii :)
Tak ja też z tych nienormalnych i kochających. U nas są smrody, smrodki, karaluszki, łobuzy, dzieciarnia, młodego często nazywamy draniem, gagatkiem albo huncwotem a starszą od imienia Kornikiem – szkodnikiem. I cała rodzina tak na nich mówi a wszyscy bez wyjatku w nich jesteśmy zakochani po uszy ?
Oj tam, ja swojego nazywam Łapserdakiem ?
Grubasinka, terrorystka, klocek, maruder nie pierwszej wody, szantazystka :) sa jeszcze mocniejsze, ale tylko jak sie wnerwie i tylko miedzy dorosłymi. Olej to ;) czasem przydał by sie profil „beka z mamuś na forach”, pieluszkowe zapalenie mózgu zbiera swoje żniwo
A ja razem z chłopakiem naszą ukochaną córeczkę nazywamy „Knurek” i kochamy tak do niej mówić:) Choć częściej pada jej imię Klara :) I nie czuje sie wyrodna matką:)
u mnie najczęściej pada „gnida” „gnidka”
Moja ma trochę ponad rok i uwielbia jak mowie „gnida” i próbuje nawet powtarzać i ubaw po pachy ;)
Jestem Mamą trzech Bachorków, Ogarów, Wrzaskunów, Dzikusów itp itd… w tym Małpiszona, Jacha, Kudłacza ?? trochę dystansu Kobietki ?
Ciekawa jestem jak te „idealne mamusie” nazywaja swoje dzieci. Moje dwie „paskudki”, „brzydalki”, „histeryczki” maja wszystko i mimo tego jak sie do nich zwracam w gniewie, badz podczas wyglupow i tak ciagle chca spedzac czas blisko mnie. Chodz moja 4latka ostatnio mi powiedziala, ze nie mam jej podsadzac, by cos zobaczyla, bo jestem „stara dupa” i beda mnie plecki bolaly.
Łobuz, dziecior, bąbelek. Jak komuś muwie coś na jego temat to łepek. Nie sądzę żeby takie nazewnictwo było obraźliwe. Myślę że mój łepek jest zadowolony z takiego stanu rzeczy :))
Pozdrawiam, matka Purchawki.
U nas jest ,,mały dupek,,? maruda,upierdas,czubus plus jakiś misiek,gwiazdek,mruczus itp.
mmm
Ja na moją córę też mówię „maruder” gdy marudzi, albo „buła” bo jest mały tłuścioch :)
Z największą miłością -Sraluszek, Owsik (bo jest chudzinką), Bandzioszek, Robalinka ?
u nas Gałgan to taki łobuziak- i też tak czasem nazywamy młodą. oprócz tego funkcjonuje Gizd i Niedobruch ;)
Szogunki, kluski, łobuzy, Jolki ( Olek i Julia więc skrót) Ancymony. Pamiętam jak mój tato na mojego syna mówił bolszewik lub kajtek:D i nigdy nie kojarzyło się to nikomu z czymś złym ;)
U nas idą bźdźiągwy, (c)huncwoty i hultaje, popierdółki i łobuziaki. I słyszę codziennie że jestem najfajniejszą mama na świecie?
Ooo ktos bardziej święty od Papieża chce być. Bez przesady. Nazwanie dziecka smrodkiem to nie koniec swiata. Magda… Chyba jakis troll chcial sie nakarmić. Daj spokój.
Melduje się nienormalna ;)
Szantażysta, smrodek, glutek, kluska, klocuś, terrorysta, kulka to tylko te najważniejsze :D
Jestem patologia. Moja córka to mongołek a syn kudłaty☺
Mój synuś jest moim słodkim pierdzioszkiem albo małą pupą czy Klingonem <3 i stosuje różne (wymyślone) odmiany jego imienia <3
ja też nienormalna – starszą nazywaliśmy koza, kozunia, kozulka itp itd oraz diabeł tasmański, bo robiła wokół siebie istną trąbę powietrzną albo inne tornado ;-) młodsza jest bźdżźgówą i śmierdzielkiem (gdy zapaskudzi pampersiaka) a była też kilka miesięcy temu kluseczką lub pyzą ;-) obydwie kocham i zdrabniam ich imiona na milion sposobów, ale co to szkodzi troszkę z dzieciaczkami (i z nich) pożartować??? niech nabierają do siebie dystansu ;-)
Ha
Mi zawsze podobało się określenie dzieciaków w pewnym polskim serialu: gowniarzeria ???? i nie widzę widzę tym nic złego
Moja córcia to „szantrapa”, zdrobnień synów nie zdołam wymienić, bo za dużo ? Kocham tą moją całą „szarańczę” , gdy cała piątka jest w domu, wtedy wiem, że jest komplet ?
Hehe, u nas jest Masakrator, Pipunia, Galganek, Łobuziara, Pieron i wiele podobnych . Chyba jestem nienormalna …. hehe
Haha – good one. Najlepsze są kobitki poprawiające inne osoby ;) – nie wierzę w sterylne słownictwo takich babeczek i zarzuty bluźnierstwa wobec potomstwa :D a mój dzidek… ;) <3 Mogą szczerozłote zgłoski spływać z ust "tych poprawnych" jednak gdy w sercu pustka i susza, to żeby skały srały dziecko odczuwa to co my czujemy do niego i gałganki o tym wiedzą :)
Moi to mendy :-) , nieboraki, bąble, dziubasy;-) wyrodnam matka:-)
Mój syn to : koza, czort, kluska, gagatek, bąbelaczczo ???. Mogłabym tak wymieniać do jutra. O ja nienormalna MADKA ???
Haha nieźle :P mój maluch to np. Pierdziuch , Owsik :D a czasem nawet i histeria ;)
Ja córeczkę nazywam klopsikiem, małą zarazą, kluseczką, bączkiem, wiedźmą…… A mój brat kilkuletni mówi na nią pupcia dupcia :D
Tata w dzieciństwie pieszczotliwie nazywał mnie Glista :D Wiedziałam co to jest i nigdy nie obrażałam się na tatę za to,bo on miał w głosie zawsze taką nutę miłości.
A chodziło zwyczajnie o porównanie mnie do glisty ze względu na jej gibkość,że tak to określę. Jak brało się mnie na ręce to udawałam,że moje kończyny mają niedowład i rozliuźniałam całe ciało,żeby mnie nie można było normalnie złapać.
Taka dziecięca zabawa.
Dziwna,ale dalej dziecięca… :D
No i co. Potem dorosłam do wieku około 10 lat to z Glisty stałam się Księżniczką. Przez zachowanie. I tu też nie było nic w tym złego, taki zwrot z przekąsem.
:) Ludzie nazbyt dosłownie biorą sobie do serca opowieści innych,bo nie znają emocji płynących przy tym doświadczeniu.
Nie ma co się burzyć,że kogoś to oburza. Ma prawo do oburzenia się, jak najbardziej ma.
:)
Gadzina, wredota ruda, bachorzątko, a w zamian słyszę oj matko sratko. Radochy u nas co niemiara :D
To ja jestem juz nienormalna po calosci trufel ,bachorek, szogun i wiele innych ale to z milosci do tego małego szoguna
Skunks, pimpek, smierdzielek, pimpidimpi, klusia, ogon, czort, gałgan i w sumie chyba długo by jeszcze wymieniać ?
Mój syn to troll, bo nas cały czas próbuje wkręcać… Nieznający slangu internetowego się oburzają ;)
Moja kanalia już dawno przywykł do tej pieszczotliwej nazwy ? ach ja wyrodna matka.
Charakter mojej Laleczki idealnie komponuje się z określeniem „złodupiec”. Bywa też Dupelkiem, Jęczybułą tudziesz Kartofelkiem.
Pieluchmistrz :-) Myszka, pierdziuś. Nieraz menczuś. I to z dużą dawką czułości.
ja moge nazywać swoje dziecko jak chce ono i tak wie że je kochamy no ale żeby teściowa mówiła na moje dziecko” Kaczanek” (SJP. Kaczan – głąb kapusty) to cios poniżej pasa (trzeba wiedzieć co to znaczy zanim się będzie tak nazywać dziecko)
Moja córa to: smerf maruda, pierdzioch smierdzioch, świnka, kurczak, łobuz, sierotka, pierdoła i nawet wymyslnie blyskawica xD
Robaczki, smrodki, kurdupelki, laseczki, wredotki, szataniki, męczypupki. I jeszcze wiele innych.
A niech się czepiają… ???
Ja mam w domu rojbra i smrodka, bobka i kocham te swoje paskudy??? A jak się komuś nie podoba to kij mu w d…
A ja mam dwa małe czorty. oj potrafią dać w kość hehe ale kocham ich najmocniej na świecie! Moje dwa małe Skarbeczki, iskierki i czorciki hehe
U nas oszołom ? , szogun , …tak na 4 letnią córkę mówię ?
U mnie kupka, grzybek, głupol, śmierdziel, pitolek, smrodek, gówniarz, pipunia, glutosław, bachor, kitek, bambosz, terrorysta o i jak coś z tego do niego mówię to mogę stwierdzić prosto od serca szczerze, ze dziecko w śmiech wpada a jak powiem, ze jest głupuś to powie, nie nie jestem głupuś jestem grzybek ? albo powie, ze gówniak bi tak też już słyszał. Wyrodna ja i pewnie to jest nienormalne i jak tak mozna! ?? pozdrawiam! ;*
Bo są nazwy zabawne, a są wulgarne, akurat gagatek to normalne, a smrodek obrzydliwe. Tak samo mówienie na dziecko dupcia, dupelek czy pipunia. Możecie uwazać to za śmieszne, ale brzmi to po prostu tandetnie.
purchaweczka, smrodek, karambolek, terrorysta, krzyczek, prosiaczek, prosciutto (od prosiaczka i szynki :D) no i purtuś.. to tylko niektóre :)
Tez mam prosiaka :D Hahaha ale my wyrodne :D
A ja mam małą terrorystke
O tak z nienormanlnych – mędziora, apacz.
Piona✋
Moje to dziady,dziadusie,rozdarciuch,krokiet,ziemniaczek :-)
U mnie jest psuja, żaba, terrorysta, zrzęda. Dość grzecznie ale to dlatego, że dość klnę i równowaga musi być ;)
Typowo nienormalna ? Tochu jest mendziochą, wrzaskunem, gnidkiem, piskaczem, gryzoniem, łobuzerką i wieloma innymi ? jest najukochańszy na świecie co nie wyklucza powyższego ? Nie wiem co trzeba mieć w głowie aby uczepić się czegoś takiego. Nie chcę generalizować ale często zdarza się później, że dzieci tych „oburzonych” rodziców nie mają dystansu do siebie i obrażają się gdy ktoś żartobliwie ich przezwie. Pozdrowienia dla innych nienormalnych i wielki buziak dla Ciebie Magdo ?
Pączek, bączek, buraczek i bąbelina:)
Mam 30 lat moja mama mówi do mnie zołza od zawsze jak pamięć daleko sięga. Nie ma znaczenia czy jesteśmy sam na sam czy przy innych. Pamiętam jak tłumaczyłam innym dzieciakom że to z miłości (ktoś powie chyba trauma) a skąd nigdy nie czułam się tak kochana gdy słyszałam swoje imię normalne czy zdrobniałe, słoneczka itp jak gdy słyszałam moje „zołza”. Co ciekawe w chwilach złości nigdy nie słyszałam tego określenia. I co mam swoje lata a moje dzieci też chodż różne określenia słyszały nie wyglądają na takie z traumą:D
ja jeszcze swoich dzieci nie mam, ale często do mnie siostrzeńcy przychodzą, to wtedy są draniami, dziadami, pajacami, baranami ( 7 i 10 lat, to dlatego), czubuniami, wariatami, kuchcikami (zawsze coś chcą w kuchni gotować, to dlatego), upierdliwcami… mogłabym tak wymieniać bez końca. ale kocham ich, no bo jak ich nie kochać? :D
My mamy „malego dziada” ?i glutka (bo mial katar lecacy) i zaplutka bo slina jest wszedzie ale i tak króluje Kubulek ❤ coz,, okreslen typu gowniarz gowniak czy inne tego typu albo bachor sama nie akceptuje.. wszystko z głową.
U mnie są bardziej pieszczotliwe zdrobnienia : perełka, misiaczek, skarby, słoneczko, aniołek, oraz przeróżne zdrobnienia imion moich dzieci :)
Mój roczny Borysek to kurczaczek, troll, pieszczoszek, smrodek, bąbelek, tuptuś, gryzoń, niegrzeczniuszek, pierdzioszek i pewnie jeszcze znalazło by się parę innych określeń ale jak tak myślę, to nawet ciężko mi sobie je przypomnieć, bo to głównie w zależności od sytuacji samo jakoś tak się wymyśla i człowiek nawet nie przywiązuję do nich uwagi :) To nie wygląda tak, że siedzę pół dnia i myślę, jak tu dziś nazwać mojego małego karakana. Po prostu z rozpędu i z ogromu miłości same te słowa się tworzą i cisną na usta, trochę po to, żeby w delikatny sposób sobie ulżyć, albo żeby się pośmiać z dzieckiem ucząc go właśnie w ten sposób dystansu do siebie. Wydaje mi się, że dziecko poprzez takie rodzicielskie przezwiska, też odczuwa miłość i taką indywidualną troskę, skupienie w danej chwili tylko na nim :) Ale to jest moje zdanie. Każdy ma prawo do swojego prawda? :) Moje dziecko w każdym razie lubi takie pieszczotliwe przezwiska :) Co innego, kiedy zauważy się, że jakiegoś określenia dziecko nie trawi albo sprawia mu przykrość. W takim wypadku, uważam, że trzeba dane słowo wyeliminować. Pamiętam, ja byłam nazywana przez mamę kaczy kuper :) Mam taki odstający tyłek :) Jako dziecko, nie podobało mi się to bardzo ale mama nie zwracała uwagi na moje sugestie i chyba przez to należy on teraz do moich kompleksów. A więc, myślę, że najważniejsze to obserwowanie reakcji dziecka na takie, dla nas rodziców, śmieszne określenia i branie pod uwagę również jego zdania. Ale w większości, takie gry słowne to powód do śmiechu dla naszych pociech i nie uważam się za złą matkę z tego powodu, może trochę nienormalną ale złą na pewno nie :D :)
Zdecydowanie jestem nienormalna. Piona. Kocham mojego bachora i czarownicę w jednym :-)
Moja to Kluseczka i nazywam ją tak z przymrużeniem oka bo urodziła się z wagą 1340 i cieszę się z każdego przybranego grama
Mój syn pytany o to, jak go nazywam odpowiada: „Synuś, padalec i dupinka” :)
Gapciuch, nicpoń, rozrabiak, gargamel.
z serii dziwnych – koczkodan, kiciszmalu, francuskipiesek itp :)
w pełni popieram, to jest: naturalne, zdrowe, sensowne w wielu chwilach i ani odrobinkę nie zmniejsza miłości- jeśli w ogóle ktokolwiek mógł wpaść na taką interpretację. Przepraszam za słowo, ale wieczne „słodkosrające” odzywki są wg mnie podejrzane. W miłości czy to do partnera czy to do dzieci nastrój to sinusoida, która zależy od wielu czynników, a miłość do dziecka to constans nieważne czy nazwiemy smrodkiem czy po imieniu. Ja dokładnie Ciebie rozumiem…A… i jeszcze jedno…najfajniejsze jest to jak dzieciak ma jeszcze z tego radochę:) A tym dziwnie-komentującym proponuję trochę więcej luzu i wszyscy będą szczęśliwsi.
zaryzykuję nawet, że sporo matek posuwa się dalej i nawet pomija formy zdrobniałe i zasuwa dzieciorami, bachorami, paskudami itp. i robią to z promiennymi uśmiechami pełnymi miłości i czułości bo wszak o to chodzi a nie o słowa! mój syn od urodzenia jest „grzybem” i choć na początku u niektórych budziło to kontrowersje, to i on i ja wiemy, że jest to wyraz ogromnej miłości i dystansu – i jest to nasze i wara komukolwiek od powierzchownej oceny :)
U mnie to glut,terrorysta i śliniak
Rozwydrzołek od samego początku przez kolki które miała ? a teraz przez okrągłości jakie posiada to Pani Bułka?
Grzyb, gamoń, lamus, brzydal, koczkodan, pokraka, nicpoń, niedojda, mameja, upiorek, smarkacz, gałgan, gówniak, dupal, pryszczol, fiutek, zaraza. :)
Teodor – Bączysław,
Wincenty-Klocenty
Rozczochraniec, szogun, bączek, pierdziulek, pimpuś, rojber (po poznańsku łobuz) śmierdziuch, śmierdzula? wszystko z miłości?❤
Moje dzieci to gluty :) też chłopcy i to w tym samym wieku co twoi.
Dziczek, łobuz, buczwinski, …
Ja mam czorcika chyba że naprawdę daje w kość to jest czorciszon :D
U mnie jest gadzina, dziad, łobuziak, bąbel, huba i pimpunia ?
Ja też z tych nienormalnych ;P Mój dwuletni synek najczęściej jest po prostu francą ;) a kiedy już „zasłuży” na to jakże obraźliwe określenie (podprowadzi pilot ze stołu, albo zwinie mi telefon żeby robić sobie selfie ;D) z ogromnym zawadiackim uśmiechem ucieka do innego pokoju aż się za nim kurzy ;D tak, rzeczywiście robimy im krzywdę.. Dystans.. Słowo-klucz! Idealne podsumowanie ;)
Bardzo przyjemny blog, trafiłam przypadkiem i napewno wrócę, pozdrowienia!
u mnie to małe mendy :P kiedyś mnie pan w lodziarni upomniał :P
I jeszcze apel do tych co mają ze wszystkim problem – zajmijcie się swoimi sprawami i nie zaglądajcie na żadne blogi, szkoda Waszego zdrowia ?
Młody jest glutem -mamutem , a młoda moją glajdą :)
U nas maly nazywany byl glizdą, śmierdziszynem czy dziabągiem. W takim razie nie znam „normalnych” mam xD
A ja mówie czasem pierdzioszku, osiołku, robaku, mówie że ma syruszki śmierdziuszki czyli jestem nienormalna ?
Oo aż odpowiem ? moja córcia bywa nazywana Robalkiem a na nóżki mówimy Nóżki Śmierdziuszki ? Poza tym mówię na nią Farfoclu Niemyty, demonku, Olka Demolka ? Mam się leczyć? Niech się leczą Ci, co całe macierzyństwo serio biorą.
Dziubal, dziubdziusiek mój…
Moja mała jest francką francowatą, śmierdziuszkiem, łobuzem, małpeczką, tuptusiem i smerfikiem. ?
Piątka! U nas jest Łobuziak, Smrodziuszek, Bączysław, Dzikus, a gdy za dużo wrzeszczy i ryczy, to mówię dumnie „Ryczard” ?
Do mojej córuni mowię moja kochana laleczka….po chwili dodaje czaki ? Diabełek czy pierdzoch tez sie zdarza, a pulpecik jest moim ulubionym ?
Ja mam w domu Smoczego Pogromce (ze względu na to jak rozprawia się ze swoimi smoczkami – tak, tak, daję synkowi smoczek :-) ) inne określenia na mojego maluszka to żaba, dzieciak , łobuziak i mój ulubiony podkołderniak jadowity (ze względu na puszczane smrodki pod kołdrą)….
Dużo chyba zależy od środowiska, gałgan czy łobuz, to dla mnie normalne, ale śmierdzioch to już trochę obraźliwe. Ja mam problem, gdy obcy zwracają się do moich dzieci „niunia”, w moim regionie to słowo jest lekko obraźliwe, a w Szczecinie to taka norma. Poza tym trzeba pamiętać, że dzieci mogą się nie obrazić z powodu niektórych określeń bo tak zostały wychowane.
U mnie jest gad i gadzina ;)
Pierdzibąk- to sama sobie wymyśliła ?
Czasami mowie na nią moje zlooo :) pulpecik,
U mnie są terrorysty i jędzony. Czym się przejmować?!Najważniejsze że kochamy nasze dzieci i dbamy o to by były szczęśliwe. Pozdrawiam.
Mały Gamoń, Pisklak, Tuptuś, Niedźwiadek, Misiorek…. Co sytuacja to nowa twórczość, ale zawsze kipiąca miłością do tego małego Skarba?
Starszy usłyszał ode mnie ostatnio określenie osioł.A młodszy(16 miesięcy) już od dawna nazywany jest Gumisiem :) My lubimy to określenie a jak komuś przeszkadza to jego problem.
Heh ostatnio miałam z przyjaciółą dyskusję nt. która matka gorsza, ja mówiąc nazywając 8latka Łachudra czy ona mówiąc Szmatnik. ;-)
Moje są gadzinami, gadziznami, kluskami, dzieciorami, pierdziochami…
Ło! To ja też do normalnych nie należę bo córa jest mychą, diabłem tasmańskim, babą jagą, wiedźminem, wredotkiem rechotkiem ? i jeszcze długo by wymieniać ? zależy czym zalezie za skórę. Ale niezmiennie kocham ją nad życie.
Dziecior, gadzinka, i Ahmed terrorysta :) i co w tym złego, nigdy nie obrażam go od idiotów czy mazgaji itp jak święte matki polki ( i ojcowie) w chwilach zdenerwowania, publicznie używający jedynie określenia skarb i kochanie
U nas tez gadzinka ;)
Moja niespełna dwu miesięczna córcia to Duperelek, Robaczek albo Żarłacz :) jestem nienormalna i kocham ją <3
to ja też z tych nienormalnych, bo syn czasami bywa Ciapolkiem, Dziabłem Tasmańskim, a córcia Pierdzipupka. A oboje to małe Bobliszony moje najukochańsze. :-)
Mam dwóch syn (różnica wieku ponad 5 lat) i mówię do nich przytulasy, zazdrościzmy, dzieciory, cholery, łobuzy, parówczaki i nie pamiętam jak jeszcze – wszystko przeważnie w tonie matczynej miłości :) też jestem nienormalna ;P
Do mojego 6cio latka mowie Pieron albo Cycu ?
Mój 5-o miesięczny syn nauczył się „wędrować” po łóżku. Łeb w materac, pampers w górę, nogi pod siebie i się czołga cholernik mały :) więc nazywam go czołgista. Czasami mówię do niego Gogus, albo inne wariacje słów z duża ilością litery G, bo go teraz mocno fascynuje, Smierdziuszku jak zrobi kupę (na mleku neocate wali jak zgnile jaka) i niech mi święte matki nie mówią, że własnego dziecka nie śmierdzi. Śmierdzi, tylko nie przeszkadza tak bardzo ;) mąż mówił na niego Bagietka, bo podobno jak był mały to się go trzymało jak bagietke na rękach. Myślę, że takie rzeczy są dobre. Nie można być ciągle poważnym, bo nasze dzieci wyrosną na ponuraki bez dystansu do siebie! :)
Moje też są śmierdzielkami, pierdziochami, małymi potworami i bachorkami. Oczywiście w przepływie matczynej miłości ?
My na córę mówimy dydolinka (od dydusia-smoczka ;D) i kluseczka, bo jest okrąglutkim 3miesięcznym bobasem ;)
Też zdażało mi się tak odnosić w podobnym tonie do swoich dzieci, kiedy kilka dni temu najpierw starsze (lat 6,5) kilka dni później młodsze (lat 4,5) uświadomiło mi że im to się nie podoba, i jest im przykro że tak do nich mowię. Zdębiałam, i choć czasem mi trudno trzymać język za zębami to obiecałam im i sobie, że nie będę takich niby pieszczotliwych, a jednak pełnych emocji i nie koniecznie pozytywnej energii „przezwisk” używać. Bo jakby nie ? to jednak przezwiska.
Mój syn jest małpiszonkiem
Oczywiście, że je nazywam! Z miłości je nazywam! Menda,glizda, ćmocha:))) bambaryly, rumburaki, pampuchy :) no kocham ich nad życie!
Moja mama zawsze zwracała się do mnie czule, z kolei tata… nazywał mnie odkąd pamiętam „małym trutniem”, a później po prostu „trutniem”, terminologia od tego wrednego owada, ale także od trucia mu tyłka. I muszę przyznać, że NIGDY nie odbierałam tego źle i do teraz, nawet po 20 latach, gdy tak do mnie powie, skutkuje to natychmiastowym uśmiechem na mojej twarzy! :)
Te wszystkie mamuśki powinny wyluzować, bo odrobina dystansu nikomu nigdy nie zaszkodziła!
Pierdółka. Bo nigdzie się bez mamusi nie rusza. ??
Pierdziszki i inne to normalność :) Ale moja teściowa ostatnio nazwała swoją wnuczkę „cipulką” zdrobnieniq od narządów płciowych to dla mnie przesada :)
Dziabąg i Bąk na porządku dziennym. ISIS i Mini Jednostka Terrorystyczna odkąd zaczął się bunt :P
Kurduple i Gady :-)
Młodsza córa to klusek,Godzia głodzia, pierdzioszek, a starsza Majkiszon, szogunek, małpiszon ? tak jestem nienormalna ?
Mój chrześniak – moja największa miłość – nazywany jest przeze mnie Bobkiem :D i jakoś się z tego cieszy
A moje to „Smrodasiki” :D Albo czasem „Smrodasy” i kocham je nad życie :D
Jakbym miała wymienić wszystkie „nienormalne” określenia dla mojego synka, to dnia by mi chyba nie starczyło, wenę mam nieograniczoną :P
Ja mam w domu Zarazę i Szkodnika. Oboje o tym wiedzą i jakoś nie zgłaszają pretensji :) Aha! Mąż też ma swoje tajne imię Konserwator, ale jemu o tym nie powiedziałam ;)
Ja mam w domu France, zołze, kluske. I mogłabym wymianiać dalej. Ale kocham ją nad życie!
Moi synowie to małe Gargulce :) sama nie wiem dlaczego :)
Na mojego syna często mówię z uśmiechem: ty Paskudo! Jak zrobi coś, za co nie mam siły go zganić, a jest jednocześnie śmieszne, lub nieszkodliwe.
Ja mam swojego Potworka ;-)
Moja 6-letnia Natalcia uwielbia swoje przezwiska z niemowlęctwa i sama sie upomina w przypływie wariackich harców ” Mamo! Tato! A jak mnie kiedyś nazywaliscie?!? Nooo powiedź TO”
Otóż na codzień mieliśmy Pisklaka (i do dziś nim chętnie bywa, a czasem Bączusia albo Purtusia-Srajtusia, nooo i Klusie- nie od wagi lecz od upodobań kulinarnych…
Zbrodnia? ;-)
A mój pieluchobakter słodko sobie teraz śpi :)
Ja mam w domu małego opryszka, sroszka, pierdzioszka, pampersiaka i wiele wiele innych i jakoś na każde z tych powiedzen reaguje ogromnym uśmiechem na twarzy a czasem i śmiechem ?
Ja mam terroryste, Binladena, szkodnika, habibi, glusia, pizglutka, szkieletora, zombiaka i mozna wymieniac bez konca :D
Akurat habibi to bardzo pozytywna nazwa, okreslajaca przyjaciela :)
A swoja droga, to niby dziecko jak zrobi kupe jest ksieciem z bajki? Zdecydowanie bardziej pasuje wtedy okreslenie smrodek :)
Moje to Pierdołki, Zarazki, Dzieciory, Szarańcza, Bączki, Hultaje, Gałanki…..równie często to Słoneczka, Skarby, Aniołki i Cudy Moje!!!!!
Jestem nienormalnie bo do córki mówię glisteczko, piposzko i mój mały szogunie haha aż strach pomyśleć co by bylongdyby ktoś doniósł do opieki że ublizam dziecku haha
Smrodek, Prytas, Bąk, Pielusznik, Zimna Stopa, Pupas, Grubas, Pączek, Kluska ☺️ Zgadzam się – te słowa to dlatego, że miłość się nie mieści w pozostałych i przelewa nawet na normalnie negatywne. Mój maluch bardzo się wtedy cieszy
A ja mam Zołze, pierdółke, kupemona, pierdzioszka… Oj duzo by sie tego znalazlo. Wyrodna ja… ?
Oczywiście :-) ja nazywam swoją corcie „pasożytkiem” :-)
U mnie Minister Kupy i Robaczek-Przystojniaczek ;)
Oo w tym temacie jestem bardzo kreatywna i co chwilę wymyślam inne przezwisko ?taka ze mnie wyrodna i nienormalna matka ?
To ja jestem dziwna nigdy nie nazywałam dzieci gałganami, bachorkami, potworkami. Akurat mnie irytuje tak nazywać dzieci. Ale potwierdzam mnie irytuje, za bardzo nie interesuję mnie jak Kaśka czy Baśka mówi na swoje dzieci. Każdy niech robi po swojemu i tyle.
Cóż moje córy często nazywam gnobiniami, potworaskami, bobinatorami… i żyją. Nawet na swoje imiona reagują :)
U mnie jest lelum-polelum. Nie wiem skąd ale jest. A po za tym też faflut, bączurek, śmierdzioszek.
Przede wszystkim nazywajac dzieci w taki sposob uczymy ich dystansu do siebie i poczucia humoru, ja nazywam moje dzieci w baaaardzo rozny sposob w zaleznosci od sytuacji rozne rymowanki mi przychodza do glowy, najczesciej „dzieciaki-robaki” i o ile moja 11 mc corka jeszcze tego nie rozumie o tyle 5 letnią to baaardzo bawi i nie zauwazylam zeby z tego powodu czula sie odrzucona przez matke- wrecz przeciwnie, dokladnie wie, ze za tymi powiedzonkami jest tona milosci☺ o i jeszcze bachorki-potworki, ale tych okreslen jest bardzo wiele, ksiezniczko i kochanie tez mowie jakby co ?
Gadzie mój, paskudniku kochany, bździuchu, dziku (starsza kocha dziki <3), babo moja, gryzoniu, brudasku, śmierdziuszku i wieeeeele wiele innych. Uwaga! Pod nosem zdarza mi się bąknąć również: Ty cholero. Wyrodna jestem.
A moi synkowie to poprostu szarancza. Wpadaja robia chaos i wypadaja. No i robaki, pierdzimaczki, gnomki. Ale oni to uwielbiaja i nawet czasem sami sobie ksywki wymyslaja.
Haah! No to jestem 'nienormalna matka’ do kwadratu!! :-D
Mam mnóstwo takich określeń – jak choćby Szogunie, Mały Paskudzie, czy Mały Szkodniku xD a kiedy zwracam się do córeczki po imieniu też nie mówię Weronika, ale Werek :):)
A moja córcia wtedy uśmiecha się zawadiacko i sama wymyśla jakieś śmieszne określenia pod moim adresem… :):)
Pozdrawiam wszystkie mamy 'nienormalne’ :)
No to ja już w ogóle podpadne ? gargulec, pierdzioch, gnom, a teraz moja niedobory jest w przedzkolu? pozdrawiam wszystkie nieformalnie normalne. ❤
Ja na moje mówię Skunksy albo Smrodziaki albo Małpy/Małpiszony albo Dzieciory :) Poza tym Zosia to Koza a Wojtas to Kalafiorek. Czasem do Zochacza mówię „cicho babo!” I moje dzieci to rozczula, bo wiedzą, że to z miłości. Zresztą moja Córa mnie też nazywa Kozuchą… ;)
Na innym blogu znalazłam zlotą myśl, z której uczyniłam swoje matczyne motto, a mianowicie: „wyciągnij kij z d..y. ” Tyż średnio poprawne, ale jakie w sedno! Dedykujmy ten tekst tym mamusiom, które walą potomnym na per Ferdynandzie Maksymilianie…
Mój Potfornicki vel Szczerbatek ma w klasie kolegę Maksymiliana…
Maksymilian piękne imię i sama swojemu chciałam dać ale do szkraba na pewno bym się tak nie zwracała.
he,he ja pamietam jak przyjmowali moja 6 tygodniową córke do szpital i rzuciłam żartobliwie „no i co narozrabialalaś mój nietoperku?”, pani doktor była niezwykle oburzona jak ja tak moge nazywać swoje dziecko…
Dlamnie nienormalne jest kreowanie się na idealną matkę ,która wychowuje swoje dzieci na ,,ą … ę” ?.
Dziecko potem niepotrafi sobie poradzić w życiu a każdy nawed drobny żart odbiera jak atak na jego osobę.
Daleko wam do idealnych mam drogie Panie bo idealnych mam niema!
Sama mówię nieraz do córki ,,mój osrołek czy trucień i robię to pieszcotliwie,niema w tym ani odrobiny złośliwości.
Moi rodzice tak do mnie mówili ja byłam dzieckiem i naczyłam z tego powodu negatywnych emicji a wręcz przeciwnie.
Też jestem nienormalna :) ja to mam terrorystów, grubaska, gluptoka i wiele innych określeń :) czasem nawet powiem że normalnie ich kiedyś pozabijam z wielki śmiechem jak wchodzę do pokoju a tam III wojna światowa :) a co oni jeszcze większą radocha :) starszy syn kiedyś mi powiedział że jego 'matka’ nie jestem tylko 'mamusia’ a ostatnio to zaczął mówić matulu :)
Ja mówię do swojego młodego – Psotnik, parówka ( lubi parówki i gdy codziennie się dopomina to za którymś razem się zgadzam i mówię – parowa dla parowy ?) a i gdy ktoś usłyszał że mówi na syna Filipa – Fiflak to uznał że to słabe i w ogóle tak nie można… Co jej do tego jak nazywam swoje dziecko??? Ważne że zrobię dla niego wszystko i że kocham Go najbardziej na świecie a nie jak czasami w żartach a czasami w nerwach do niego mowie o!?
mój to nawet oznakowany :D
mój młody to smrodek, brój, rojber, bąbel, bąk, robal, łobuziak, siusiak. Tak jestem nienormalna matką i dałabym sobie za mojego łobuziaka życie oddać. Bo go kocham najmocniej na świecie!
Ja do mojego synka mowie pindelski i smierdzielek ;P nigdy nie przyszlo mi do glowy ze jestem nienormalna ;p
O matko bo mi dzieci odbiorą :o moj synek to Fus, Lobuz, Robson, Wariat, Szarancza, Brojarz,skrzat, krasnal, Szkodnik, Misiu, a poza tym Perelka, Calusnik it’d. A corcia to krzyczek , gadula, smieszek, psotnica a na co dzien Zuzia albo Lula :) jestem nienormalna, prosze mnie na lewe zglosic ;)
Starszy sam się nazywa Głodomorrą więc młodszemu została Głodzilla. Oprócz tego jak muszę się zwrócić do któregoś z osobna to mam Glutosława i Gnomosława. Chłopcy sami się z tego śmieją i wymyślają przezwiska także dla nas;) Mają inwencję i dystans. Jestem nienormalna? Może ale za to mamy wesoło.
Karakan, Skrzat, Gnomisław, Gadzina, Śmierdziel :) Wszystko w pieszczotliwym tonie :) Pewnie znalazłoby się więcej tych określeń. Ooo jeszcze Zębacz, bo ma cudowną szczerbkę między jedynkami, przez co jego uśmiech jest uroczy :)
Ja raczej używam określeń glucie, dziabągu, ciamciaku albo brąbo ? rzadziej bąblu, potworze czy gugulu
Moja jest Klucha Dupolek smierduszek babolek glupolek serdelka. I śmieszka perełka serduszko rybka dziubolek Skarbek myszka niunia laleczka itd. Moze jestem nienormalna ale ja to kocham. I mojego dziubolka też: )
Lepiej Smrodku czy Gałganie w żartach, niż Brajanie czy Dżesiko na serio… ;P
hahaha. Zgadzam się !
Mam dwie córy jedna to Apokalipsa a druga Armaggedon :D
Ja mówię różnie np. Bąku, Ciamciaczku, Pierdzioszku. Jak mają katar to mówię Smaczysławki moje, a jak mnie czasem zdenerwują to mówię Bachorki-Potworki. Używam różnych określeń. Zazwyczaj są to żarty i jest kupa śmiechu. Nie uważam abym była jakaś nienormalna. Niektórzy są przewrażliwieni. Wolę do dziecka powiedzieć Smrodku niż głupku. Wolę ich gilgotać i krzyczeć przy tym ze śmiechu, że są bachorami niż bić pasem, albo w inny sposób.
Główne przezwisko syna wzięło się z tego, że gdy się urodził to panie pielęgniarki nie umyły go dokładnie i na włosach zasechł mu jakiś glutek poporodowy. No i został Bobkiem. Jak mnie wkurzy to jest Bobiszonem. Tudzież Franczesławem, Zdzisławem itp. U nas w rodzinie prawie każdy ma przezwisko i to jest normalne. Nie obrażamy się na to. Jak ktoś nie zna rodziny i jej przyzwyczajeń to cóż niech snuje domysły i uważa nas za nienormalnych. Pozdrawiam
Glutek czesto sie u nas pojawia :) wiecznie obsliniona przez zabkowanie
Hmmm… Ja to chyba jestem.. gorzej niż nienormalna, bo moje nie jest pieszczotliwie- odziedziczył „ksywke” z dzieciństwa tatusia- Szczajson, bo często w nocy robi siusiu w łóżko… Co prawda nazywam go tak tylko w nocy gdy muszę wstać i przebierać całą pościel albo nad ranem jak już jest „po wszystkim” :))) pieszczotliwie nie jest, ale z miłością.. nigdy złością :))
Znałam mame, która mówiła do swojej córki „Piz*eczko” :))
Moja jest zwana pieszczotliwie Karzełkiem :D
Gamoń, Bąbellus, Fałdini, Glutoplazma, Szkrabinek, Szkrababąk, Bebiczek, Bebilonek, Terrorysta, Wędrowniczek i inne tworzone na potrzeby chwili, z których wylewa się moja miłość do 6 miesięcznego syna :) Normalność jest nudna!!! :D
Żaba. Nazywam syna żabą…
Ja mowie do młodego rorobaczku, potwórku, złośliwcze, wściekaczko… Strasznie nienormalnie
U nas na topie ksywa Męczyslaw i PierreJoshua (pierdżoszuła)
Ja nie mam dzieci, ale mam trzy zwierzaki.
Za każdym razem upewniamy się z narzeczonym w sklepie czy „gnoje mają co jeść” lub czy to pora, żeby „kupić gnojom żarcie”. Nigdy przesadnie nie zwracałam uwagi na to, w którym dokładnie miejscu w sklepie padało to pytanie, aż nie zostałam zrugana przez starszą Panią, która najwidoczniej skojarzyła moją obecność przy alejce dla niemowląt z posiadaniem potomstwa…
BTW dla mojej Mamy zawsze byliśmy obwiesiami ;)
u mnie przewaga „gnojek” a jak zmieniam pełnego pampa to „szczochu”
jak mówię do synka np. „złapię gnojeczka” to się nie obraża tylko pokaże wszystkie zęby i już Go nie ma… to może jednak się obraził, że uciekł? :D
Mimo, że Lilka ma dopiero siedem tygodni już została mianowana małą Larwą, Dziamdziakiem, Plujem, Srajdą…lub dodatkowo przez jedną babcie jest nazywana Krupniokiem a przez tatusia „krzykliwą francą po mamusi”.
Nikt nie mówi tego złośliwie, ale z „specyficznej” miłości :)
Jeśli komuś nie podoba się w jaki sposób nazywamy naszą Perełkę, to już jego problem…może nas nazywać nienormalnymi rodzicami :)
Dla nas, nasza Larwa jest całym światem.
Ja będąc dzieckiem też otrzymywałam różnego rodzaju przezwiska od rodziców i jakoś mi to nie przeszkadzało, bo wiedziałam, że jestem przez nich kochana. :)
O tak! Larwa, Franca, i jeszcze Małpiszon ? Ale tak ogólnie to Perełka i Skarbiszon ?
Właśnie Małpiszon, Pierdzioch, Szarańcza;-) A jak było toto malutkim niemowlęciem to jeszcze Sraluszek.
Ja na swojego synka mówię terrorysta ?
A ja mam Igora Potfora (ten ortograf to celowo, bo jak go tak nazywam to właśnie z naciskiem na to „F”)
haha a może gówniak, pierdoła, kołtun lub wandal? ;D „gupek”, smrodek, krejzol lub pieron?
Bździągwa, smrodek, ancymon, srajdek, srajdolinda, cycolinda.
Znajomi mieli „małego paskudnego zielonego glona”.
Ja mówię do synka Grzdylek :) a mój mąż mówił do całej 3 jak byli mali : Obsrajdon
Moj synek przez dziadka jest nazywany krzykaczem, jeczkiem, darciuchem. Zawsze z usmiechem, lub smiechem ;) Za to u nas to po prostu Maly Diabel :D
Moją 5 miesięczna córeczkę nazywamy paskudnikiem, szkrabem czy psiokom?
Moje to wołki zbożowe, trutnie, bobki i łosie.
Ja na swoje dzieciaki wołam paskudy. Nikt jakoś z tym problemu nie miał jak na pytanie typu może wybierzemy się na jakieś babskie zakupy odpowiadam spoko tylko ulokuje gdzieś paskudy. Uważam że kwestia nazywania dzieci tak jak nam się podoba jest indywidualna i o ile w naszym rozmysleniu jest to pieszczotliwie i w pozytywnym znaczeniu to nikomu do tego. Więc idę ogarnąć moje PASKUDY. miłego popołudnia mamuśki
My na Różę mówimy Tadeusz albo Różewicz xD
U nas na starszą mówimy z mężem Patyczak bo jest bardzo szczupła i wysoka.Nogi i ręce ma jak u patyczaka?czasem udaje,że się obraża ale doskonale wie,że to tak z miłości,a nie po złości?
Olka jak była mała, to była Panną Żygolinką ? teraz jest małym szogunem bo wszędzie jej pełno
a ja mam smigolka, wombata i dziabąga :)
Ja też mam dziabąga :)
o matko miliony normalnych a raczej „nienormalnych” matek woła jakos „smiesznie” na swoje pociechy i dokladnie tak jak tu wyzej napisano ze z milosci gdy jakos tak brak slow pieszczotliwie a ludzie ktorzy naczytali sie jakis porabanych poradnikow najczesciej pisanych przez ludzi ktorzy nie wiedza co to milosc do dziecka pisza owe poradniki albo majacy problemy z miloscia :/ pozniej dramatyzuja …..ja tam tez wola na moja mala glizde mojego slodziaka i wtedy jest smiechowo w naszym domu i nikt nie bierze tego za wyzwisko hehehehe
Mój 13muesieczny to jęczy dupcia tak wiem wiem ale inaczej tego jego jeczenia nazwać sie nie da ☺ kocham go bardzo ?
Kleszcz:))
Ja na swoje mówię Trolle ?
A u mnie Glut, Pierdola, Kasztan, Misiak i Smród :)
Czort, Tochulec (od imienia Tosia), Żaba
Moja mala jest czasem GADEM :) czasem szogunem, czasem pchla :) a z reguły to po prostu dzidziocha ???
Pierdoła, piernik, Zochulec ?
A u mnie Perła , Potworek ,Łobuziak . pytam zawsze synka : „Jesteś Perła czy Potworek ? ” a on odpowiada : ” Perła i potworek ” :*:* Moje oczko w głowie ??
A ja nazywam mojego syna Szymona Szympansiatko prosiaczek feluś chuda dupa i takie inne……
Moj to tez Szymon. Robak, zaba, bączek pierdzioszek ?
Naszaq Jula to Robak, Bąbel, Smrodek albo Żulieta:)
No u mnie są Dziady pomazane jagodami ?albo szczypior, galgany sierotki, itd. Itp. I kocham najmocniej tych moich osobistych gangsterów i binladenow w jednym pozdrawiam nienormalne macochy. MACIORA 3 BALWANKOW.
Mój mąż Na córe woła „bączku” „grzdylku”. Ja natomiast po za określeniami wyżej wołam „smrodku” „srajdko kochana” „potworku” „luluś” to w dużej mierze od sytuacji w jakiej akurat jesteśmy. I nie uważam, że to ją obraża w jakikolwiek sposób.
Witam ja tez z tych nienormalnych ale kochających matek,i powiem tak że te panie które tak skrytykowaly są śmieszne dla mnie.. A swoją drogą to niech krytykują te co swoje dzieci wyzywaja i to w miejscach publicznych ciekawe czy wtedy krytykują..
U nas: dziad mały, dziadostwo, łoburziak, smrodziak, jęczydupa, trujodupiec i kilkanaście innych „nienormalnych” określeń ;)
Zdecydowanie ;-P z tych nienormalnych – pieluchowy kriters wygrywa!
Pracuje w przedszkolu i moich podopiecznych nazywalam Robaczkami/Robakami. Gdy konczylam zmiane, wychodzilam z sali i mowilam „pa robaczki!” a dzieciaki odpowiadaly: „pa robaku duzy!” i tulily sie i przyklejaly do nog ;)
O ja zla nauczycielka przedszkola;)
Takiej Pani przedszkolance z czystym sumieniem powierzyłabym dziecko?
o mamo to ja jestem też wyrodna matka :D szkodniki, potowry, pierdziochy, gady, łobuzy i co się napatoczy w danym momencie :D
U nas czesto jest gagatek, potworek, robaczek i mysza ;)
U nas to czort, czorcik, szogun, diabeł, laleczka czaki, kornik -Typowe zrobienia do imienia Kornelia ;)
Też mówię Kornik do mojej Kornelki ?
Ja nazywam „skunksikiem”. Bo czasami jak otwieram pampersa… to wydaje mi się, że wolałabym spotkać skunksa ?
A poza tym: Męczydupa, Guguś, Diabełek, Purtuś itp ?
Też jestem nienormalna – u mnie aktualnie gremlin i srajek :)
Mój synek po zrobieniu kupki jest zasrajduszkiem :) a jak długo wisi na cycu to jest kleszczem ? Fisiolkiem, Szymkiem-zadymkiem, siusiumajtkiem, pierdzioszkiem i to wszystko z ogromu miłości do niego ❤️ Zapomniałam o terroryście ;) a jak jęczy, bo nikt do niego nie mówi to jest królową dramatu ?
Mały bandzioro, szczególnie jak rzuca w ścianę jedzeniem, robaczek, cwaniaczek… Powinno się nam ograniczyć prawa rodzicielskie? Co Wy na to „również wyrodne matki”?
Ja też należę do tych nienormalnych. U mnie są pierdzioszki, smrodki, robaki-niedobraki, potworki, terroryści, Michaluszek-niedobruszek, Melucha-niedobrucha i wiele innych, ale dzieciom jakoś to nie przeszkadza.
Boze moj … Tu gdzie mieszkam, spokojnie mowia na dzieci – MONSTER , albo zartobliwie SAUSAGE … plus jeszcze milion okreslen o jakich zapomnialam. Jest to uzywane zartobliwie albo zwariowane malpy :)
u nas często potworki lub tyfusy, ale dzieciaczki wiedzą, że to pieszczotliwie
U mnie jest małpiszon.
Jak młody zrobi kupę w pieluchę to zaraz mu mówię bąku śmierdziąku ?
Moja córka to pipka, łobuz, baba jaga i wiele wiele innych ?❤
Moja mama nazywała nas i swoje wnuki: pachrusciami, szkodnikami, matołkami, dzieciorami. I wiedzieliśmy wszyscy, że to żarty albo że mamy przechlapane – zwłaszcza przy dzieciorach. Nie uważam, żeby to było w jakikolwiek obraźliwe. A osoba, która „rzuca się” o takie nazywanie, najwyraźniej nie ma dystansu do siebie ani do swoich dzieci.
Moja mama mówi o wnukach (czyli dzieciach moich i siostr) dzieciory i zawszr mamy z tego ubaw :-) a teściowa zawsze jak zjedziemy się wszyscy (mąż ma dwóch braci +synowe+dzieci) to mówi, że szarancza przyjechała ! I też nigdy nikt się nie obraził, bo wiadomo, że to forma żartu i uczucia :-)
(Mały) Terrorysta,Wrzaskun,Śmierdzioszek i wiele innych obok tych słodkich typu Misiu. Także jestem wyrodna matka :-D
To ja chyba dziś nie zasne :( bo dowiedziałam się ze jestem wyrodną matką. Czasami mowie do synka smrodku smierdzioszku brudasku. Ale kocham go ponad wszystko i jest dla nas najważniejszy najukochanszy i wgl wszystko naj
Moje ulubione to gołodupiec, łobuzek i hahar(nawet nie wiem jak to się pisze poprawnie)…. A najzabawniejsze w tym jest to że nie używam tych określeń w gniewie, wręcz przeciwnie, używam ich w chwili zachwytu nad genialnością mojego dziecka, bo gdy jestem naprawdę zła to używam pełnego imienia i nazwiska i to dopiero budzi grozę a nie jakieś tam pieszczotliwie wyzwiska