post archiwalny – sierpień 2017, kiedy to byłam w ciąży z moją córką
Za każdym razem kiedy jestem w ciąży [zabrzmiało to co najmniej tak, jakbym planowała zakładać drużynę piłkarską i była na dobrej drodze ku temu właśnie :D], zderzam się z pytaniami z mojego bliższego i dalszego otoczenia dotyczącymi tego, jak tam moje zdrowie i samopoczucie.
Następnie padają pytania, jak godzę ciążę z zajmowaniem się dwójką dzieci, a później jestem często pytana także o to, kiedy zamierzam zwolnić tempo. Za słowem „tempo” często ukryte są aluzje w stylu: czy daje radę bez zwolnienia lekarskiego L4 i polegiwania w domu oraz czy i kiedy planuję powrót do pracy po porodzie. Ci którzy znają mnie dłużej niż kilka dni wiedzą, że od niespełna dwóch lat to prowadzenie bloga jest moją pracą. Prowadzę działalność gospodarczą i moim pracodawcą jestem ja we własnej osobie. Dla niektórych sytuacja iście komfortowa, dla innych niekoniecznie. Ale dzisiaj nie o tym.
Jestem obecnie niemalże w połowie mojej trzeciej ciąży. Podczas pierwszej i drugiej czułam się znakomicie. Miałam zaledwie kilka krótkich epizodów związanych z pobytem na patologii ciąży, ale nie było to nic alarmującego. Samopoczucie moje było zazwyczaj dobre a kiedy skończył się etap mdłości, to podczas drugiego trymestru skakałam, szalałam, podróżowałam i co tam jeszcze. Dopiero w trzecim trymestrze zaczęły się moje problemy z rozejściem spojenia łonowego, które mnie właściwie unieruchomiły i poruszałam się głównie w obrębie mieszkania i najbliższej okolicy. Taki właśnie urok ciąży, że często nie mamy wpływu na to, co się po drodze będzie z nami działo i wiele planować nie można. To znaczy można, ale czy wszystko pójdzie po naszej myśli to już osobna historia.
Dlaczego dzisiaj piszę o zwolnieniu lekarskim L4 i o tym czy się na takowe zwolnienie lekarskie wybieram?
Otóż dwa tygodnie temu dostałam anonimowego maila z prośbą o poruszenie tematu zwolnienia lekarskiego L4. Czytelniczka, która do mnie napisała, była oburzona faktem, że kobiety podczas ciąży idą na L4 z bardzo prozaicznych powodów, jak np. mdłości, osłabienie czy drobne plamienie. A kiedy ona (bezdzietna) pracuje i bolą ją plecy, ma bolesną menstruację albo jest jej słabo, to przychodzi do pracy, bo nie ma sumienia zostawiać swoich kolegów i koleżanek samych „z całym tym burdelem”, który trzeba ogarniać kadego dnia w robocie.
Przyznam szczerze, że nie znam takich kobiet, które z byle powodu idą na zwolnienie lekarskie. A byle powodem dla mnie jest np. klasyczne lenistwo i chęć leżenia plackiem, by nadrobić zaległe seriale, mimo że czujemy się wyśmienicie. A już poważniejszym powodem, który może sugerować rozważenie L4, są np. zasłabnięcia, plamienia i poważne mdłości, bóle krzyża i podbrzusza, które uniemożliwiają normalne poruszanie się i wiele innych powodów, o których ja nie mam zielonego pojęcia a zdaję sobie sprawę, że istnieją.
Sama nie należę do leniuszków, którzy podejmują się obowiązku pracy w jakimś miejscu a później z lenistwa i bez innych zdrowotnych powodów decydują, że znajdą lekarza, który wypisze jakąś sensowną przyczynę, aby byczyć się przez resztę ciąży do góry nogami. To takie naginanie prawa i tylko te ciężarne, które tak postępują, wiedzą czy ściemniają czy nie.
Dla przypomnienia napiszę tylko, co to jest to zwolnienie lekarskie w ciąży, dawne L4.
Bo to nie jest kwitek zapewniający wakacje pod gruszą w egzotycznym miejscu, wydawany oficjalnie i z byle powodu w trakcie ciąży ;-)
Warto pamiętać, że ciąża sama w sobie nie jest podstawą do skierowania na zwolnienie lekarskie. Zasadność wystawienia L4 musi stwierdzić lekarz na podstawie oceny stanu zdrowia ciężarnej i wyników badań. Jeśli zwolnienie lekarskie ma swoje uzasadnienie, wtedy lekarz wystawi je na druku ZUS ZLA (kiedyś L4). Zostanie ono dodatkowo opatrzone kodem B, który oznacza, że zwolnienie wystawiono z powodu niezdolności do pracy przypadającej w trakcie ciąży.
Ale do rzeczy, ponieważ zadałam w poście pewne pytanie. Podczas obecnej, trzeciej ciąży czuję się wybitnie nieciekawie. Pisząc „nieciekawie” mam na myśli notoryczne osłabienie, zawroty głowy pojawiające się kilka razy w ciągu dnia i w nieprzewidywalnych momentach, spadki ciśnienia i senność, nad którymi trudno zapanować. Nie jestem narzekającym na zdrowie typem, ale przyznaję bez bicia, że ta ciąża daje mi w tyłek tak, jak żadna inna wcześniej. Gdybym miała codziennie dojeżdżać do pracy i efektywnie pracować przez 8h tylko przy biurku nie wiem nawet, czy doszłabym do samochodu albo na przystanek tramwajowy, bo moje samopoczucie nie pozwala mi czasami przejść 50 kroków.
Nie mam ciąży zagrożonej a moje wyniki badań są w normie. Mój organizm podczas tej ciąży reaguje tak a nie inaczej – totalnym osłabieniem całego organizmu. Czy te powody, o których napisałam wyżej, byłyby podstawą do wydania L4? Kiedy pro forma zapytałam o to moją lekarkę – powiedziała, że absolutnie tak. Jeśli często miewam spadki ciśnienia i czuje się osłabiona dla własnego i dziecka bezpieczeństwa powinnam zostać w domu. I sugerowałaby mi rozważenie zwolnienia lekarskiego.
Zatem, czy zamierzam pójść za zwolnienie lekarskie?
Nie zamierzam. Ale tylko dlatego, że sama jestem sobie szefem i mogę pracować wtedy, kiedy mam na to ochotę. Jeśli czuję się słabo, mogę zwolnić tempo. Mogę zrobić sobie dzień, dwa lub trzy wolnego. Ode mnie zależy czy i ile będę pracować. Mogę pracować w łóżku.
Jednak gdybym pracowała w klasycznej pracy np. pracując jako sprzedawca, lekarka, policjantka, nauczycielka – nie miałabym skrupułów i udałabym się na zwolnienie lekarskie. Obawiam się, że już sam dojazd do pracy mógłby okazać się dla mnie potencjalnie niebezpieczny nie wspominając o braku efektywności, kiedy zdrowie odmawia współpracy i człowiek ledwo siedzi na krześle.
A co na to mój pracodawca?
Ponieważ sama sobie jestem szefem, sama ustalam sobie warunki i dopasowuję czas pracy do tego, jak się danego dnia czuję. Jestem dla siebie wyrozumiała, choć mam wrażenie, że i tak momentami przeginam i powinnam odpoczywać, o czym często sam organizm daje mi znać. To długa historia, jednak blogowanie nie polega jedynie na pisaniu tekstów na sofie, ale może o tym kiedy indziej.
Czy kobiety powinny mieć jakiekolwiek skrupuły decydując się na zwolnienie lekarskie w ciąży?
Jeśli nie czują się na siłach a ich organizm sam daje im odczuć, że czas zwolnić, to nie powinny mieć żadnych skrupułów! Jeśli uczciwie podchodzimy do tematu zwolnienia, to same wiemy, na ile możemy sobie pozwolić i czy przypadkiem nie przeginamy i nie forsujemy się nazbyt. Jestem zdania, że lepiej zapobiegać niż leczyć, a tak naprawdę to lepiej zapobiegać niż stracić…
Cud, który nam rośnie pod naszym sercem…
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możesz też go podać dalej. Dziękuję!
29 komentarzy
Podczas pierwszej ciąży pracowała, poniewaz musiałam aby po urodzeniu ZUS wypłacal mi zasiłek macierzyński (umowa zlecenie, nie było wtedy 1000 zł dla każdej matki). Pracowałam i biurze i jak się źle czułam mogłam pracować leżąc w domu. W drugiej ciąży pracowałam w sklepie spożywczym i cała ciąże spędzilam na L4. Nie byłam wstanie nosić i rozkładać w szybkim tempie towaru, miałam potężne mdłości i wolałam nie zwymiotowac na klienta. Obie ciąże zagrożone ale inny charakter pracy. Dopiero będąc w ciąży i bojąc się o życie dziecka niektórzy są w stanie zrozumieć ciężarne na l4. W ciąży czesto „blacha dla innych dolegliwość to sprawa życia będąc w ciąży”
Wspomniałaś o rozejściu spojenia łonowego, zmagam się z tym samym w drugiej ciąży, czy ta dolegliwość jest wskazaniem do CC? Jak to było u Ciebie?
Powiem tak. Ja w dwóch ciążach czułam się wyśmienicie, żadnych mdłości, wymiotów, problemów itp. Wtedy też pracowałam w korporacji, gdzie byłam narażona na mega stres, nerwy przez 8 godzin i przynoszenie emocji z pracy do domu. Kto pracował lub pracuje w korpo ten wiem o czym mowa. I kiedy tylko dowiadywałam się o ciąży zaraz po wizycie u lekarza brałam L4 mimo, że samą ciążę znosiłam cudownie ale przez pracę. Nie wytrzymałabym w tym stresie.
W końcu sama się zwolniłam bo byłam wykończona psychicznie apropo.
A z innej beczki dotyczącej tego typu ” żal mi kolegów/koleżanek w pracy więc nie pójdę na zwolnienie”. Ja też tak robiłam ( gdy nie byłam w ciąży) chodziłam chora, często na antybiotyku, obolała, przemęczona czy osłabiona do pracy, nawet gdy dziecko chore było. Bo mi też żal było kolegów/ koleżanek, no co zrobią, bo będą musieli po 12 pracować itp. itd. Pomagałam wszystkim jak mogłam, robiłam coś ponad, zawsze do usług jak bym to nazwała, zawsze dobra, miła i uczynna. Aż przyszedł taki dzień gdy dostałam opierdziel ( delikatnie mówiąc) od szefa szefów, że rzekomo nic nie robię bo klientów w tym dniu nie umówiłam. Kiedy to właśnie na polecenie swojego szefa robiłam w tym dniu coś innego bardzo pilnego. Nikogo to nie obchodziło nawet szefa, który kazał mi to robić. Nie przyznał się, nikt się nie odezwał. Nie było nagle kolegów/koleżanek. To był właśnie ten punkt, ten czas kiedy powiedziałam dość. Nie tylko tamtej firmie ale i samej sobie. Nic dla innych, tylko dla siebie, w pracy nie ma kolegów i koleżanek są tylko współpracownicy. Po pracy co innego. To, że jesteś miły i uczynny nic dla nikogo nie znaczy i tak cię wycisną jak cytrynę a potem wyrzucą. Smutne ale prawdziwe. Jak to mówią „Życie”.
Dlatego kiedy jestem bardzo chora, moje dziecko jest chore itp. idę na zwolnienie lekarskie bo mam do tego prawo jeśli lekarz mi je chce dać bo ma do tego podstawy. I nie patrzę się na innych bo najważniejsza jestem Ja, moja rodzina, moje i ich życie i zdrowie.
W punkt! Mam dokładnie takie samo podejście.
Bardzo fajny wpis. Nie da się ukryć, że ciężarna na zwolnieniu w opini wielu osób zapewne swój stan wykorzystuje i nie pracuje bo jej się nie chce… Obecnie sama jestem w 27tc od kilku tygodni na zwolnieniu… czy mogłabym nadal pracować? Są dni że tak, bo czasem naprawdę dobrze się czuję, boli mnie kręgosłup, ale poza tym da się wytrzymać… są jednak dni, że ciężko wstać mi z łóżka, nogi mam spuchnięte tak, że butów nie mogę założyć, czasem zdarza mi się zasłabnąć lub mój żołądek daje mi wycisk. I co w takiej sytuacji? Co 2-3 dni wolne/urlop czy do lekarza po zwolnienie? Czy mój pracodawca może na mnie liczyć? Albo moi koledzy? Może lepiej kiedy sprawa jest jasna… jak jeszcze pracowałam, czasem musiałam kłaść się na podłogę żeby kręgosłup odpuścił, co chwila byłam przeziębiona a w weekendy nie byłam w stanie się ruszyć… ciąża to dziwny stan i nie należy nikogo oceniać, jak ją przechodzi. Trzeba też wiedzieć, że bardzo często kobieta wygląda zdrowo a jej ciąża jest zagrożona. Poza tym w czasie ciąży najważniejsze musi być maleństwo i czasem po prostu żeby prawidłowo się mogło rozwijać, mama musi zwolnić i odpocząć.
Miałam mdłości az mi żołądek na drugą stronę się wywracal ? od momentu otwarcia oczu do momentu zamknięcia a chodziłam do pracy, dwa razy byłam tak przeziębiona, że ledwo chodziłam, źle się czułam a chodziłam, kręgosłup tak mnie bolal, że czasami z bólu nie spałam już od trzeciej w nocy ale w pracy byłam, po pierwszym plamienia jak mnie lekarz wysyłał na zwolnienie to nie wzięłam i obiecałam, że będę uważać. Robiłam to bo przecież ciąża to nie choroba, bo żal mi było współpracowników, bo co pomyśli pracodawca itp. pierdoły więc dalej tyralam. Opamietałam się jak po raz drugi zaczęłam plamić i żałuję, że tak późno.
w praktyce często jest tak że lekarz daje L4 zeby chronić własny tyłek gdyby cos sie stało. Ostatnio gdy siedziałam w kolejce u ginekologa co druga dziewczyna była tylko po zwolnienie.
U mnie w pracy np. jest wręcz narzucone, że nie można pracować podczas ciąży. Jeżeli lekarz nie widzi podstaw do wpisania L4 to do danej placówki gdzie kobieta pracuje przyjeżdża osoba z działu BHP i wypisuje stosowne zaświadczenie.
Czesem jest też w drugą strone … czuję sie lepiej niż niektóre kobiety , które nie są w ciąży , pracuje do ostatniego dnia bo sprawia mi to przyjemnośc odstresowywuje i daje ogromną satysfakcje. I spotkam sie z ogromnym zdziwieniem,że sie da, że można, że można chodzić na fitness nie dla ciezarnych. Ze fitness dla kobiet w ciązy nie odbywa sie nigdzie po 18 …bo wszyscy zakładają że ciężarne lezą i pachną. Wiec jako pracująca i bardzo aktywna kobieta w ciązy czuje sie czasem dziwnie bo wszyscy zakładają że muszę się czuć źle i na pewno udaje :)
racja, zajęcia sa o głównie w godzinach pracy.. śmieszne…
Jestem w 7 miesiącu ciąży. Na zwolnienie poszłam miesiąc temu. Do 6 miesiąca pracowałam. Stojąc 8-9 h w pracy na nogach ponieważ pracuje w sklepie z odzieżą. Mój pracodawca jak przyniosłam zwolnienie bardzo kręcił nosem bo był przekonany że będę pracować do końca. Ale przepraszam, mimo mojego poweru w dzień jak wracałam z pracy , musiałam jeszcze pogodzić obowiązki domowe. Mimo że mąż Mi dużo pomaga (ale on też wraca z pracy i potrzebuje chwilę odsapnac ) czułam bardzo duże zmęczenie i padałam nie mając już siły np dziecka przygotować do kąpieli . Dlatego postanowiłam że to już jest chyba czas na pójście na L4. Gdzie każdy Mi się dziwił że jeszcze pracuje sugerując się że się dawno by odeszli i odpoczywali. Ja do 6 miesiąca nie czułam takiej potrzeby leniuchowania. Teraz mimo co raz większego brzuszka bardzo brakuje Mi pracy, ale siła wyższa. ?
Byłam na L4 od 7 tygodnia do końca. Dlaczego? Bo miałam takie mdłości, że nie potrafiłam wstać z łózka, a jeśli już, to biegiem do toalety. Z biegiem czasu to trochę zelżało, ale mdłości z wymiotami miałam do końca ciąży, potem z kolei jeszcze się przyplątały skoki ciśnienia. Nie wyobrażałam sobie tego, że miałabym pracować w takim stanie, bo jedyne co bym robiła w tej pracy, to siedzenie w toalecie… Chociaż jak planowałam dziecko bardzo chciałam pracować, zaczęłam nawet kurs na prawo jazdy… no ale nie dało rady. Czasem niestety ciąża nie przebiega kolorowo, no ale niektórzy i tak w kółko będą powtarzać, że ciąża to nie choroba… Czasem jednak nie mają racji, bo u niektórych przebiega super, u innych nie.
Witam
Ja aktualnie jetem w ciąży w 17 tygodniu. Jestem na l4 z powodów prozaicznych. Utrata pracy, ponieważ moja umowa opiewała na okres krótszy niż 3 miesiące, kodeks pracy mnie nie chronił. więc nie miałam wyjścia tylko uciec na l4. I nie żałuję, nie szukałam nowej pracy bo kto zatrudni ciężarną? Nie jestem typem leniwca, tylko kieruję się zdrowym rozsądkiem. Po co zawracać potencjalnemu szefowi głowę, narażać go na koszty wiązane z przeszkoleniem nas, kiedy i tak wiadomo że znikniemy z rynku pracy na dłuższy czas. Po za tym ostatnia moja praca nie była moim pierwszym zajęciem, zarabiałam już podczas studiów, płaciłam składki na prawdę wyższe niż podstawa, więc zus łaski mi nie robi wypłacając zasiłek. Z samopoczuciem w ciąży bywa różnie. Na prawdę czasami nie ma co oglądać się na innych , tylko patrzeć na siebie. Ja też zawsze byłam głupia i chodziłam chora do pracy bo coś tam.. A prawda jest taka, że nikt w pracy nie chce niewydajnego pracownika. A każdy kto nigdy nie był w ciąży albo poważnie chory nie wie jak to jest, więc powinien zamilknąć. Miłego dnia życzę .
Słuszna decyzja. Zostałam zwolniona w 6. miesiącu ciąży własnie dlatego, że nie przedłużyłam zwolnienia (umowa była „na zastępstwo”). Jak poszłam na zwolnienie w 4. miesiącu, to usłyszałam, że „skoro się dobrze czuję (bo tak odpowiadałam na pytanie o samopoczucie), to po co idę na zwolnienie? Przecież mogę pracować” Dodam, że praca była w gimnazjum (lekcje, dyżury na korytarzach itd.) Może fizycznie się nie narobiłam, ale jednak ryzyko: że jakieś dziecko we mnie wbiegnie, stresujące sytuacje, nerwy, owszem.
No to nie zostałaś zwolniona, tylko skończyła Ci się umowa.
To jest przestępstwo, a nie ,,zdrowy rozsądek”, nie wiem, czym tu się chwalić. Przestało mnie już dziwić i zasmucać, dlaczego pracodawcy nie chcą zatrudniać młodych kobiet. Ciekawe, ile z tak postępujących jak Ty, miało kiedykolwiek własną działalność i zatrudniało pracowników.
A na czym to przestępstwo dokładnie wg ciebie polega?
Prawda jest taka, że beznadziejny jest socjal w naszym kraju i żeby cokolwiek dostać trzeba kombinować. Od 14 lat pracuję, płacę składki do zusu, chora chodziłam zawsze do roboty, a teraz okazuje się, jak jestem w ciąży, to problem ze zwolnieniem, mimo że źle się czuję. Tyle lat pracy i kasy poszło i g… z tego mam. A po macierzyńskim nie ma gdzie wracać, bo umowa na czas określony rozwiąże się i heja. Będę z dzieckiem za to bez pracy i bez socjala, bo takie mamy prawo w Polsce. Rząd zachęca do rodzenia dzieci, szkoda że nie zapewnia warunków do wychowania i nie dba o młode matki. I to jest prawdziwe przestępstwo.
Nie zawsze to dolegliwości ciążowe są podstawą do wystawienia przez lekarza L4. Nie wiem jak to wygląda w świetle prawa ,ale ja takowe otrzymałam już w 4 tygodniu ciąży z powodu warunków panujących w pracy. Jestem nauczycielem terapeutą pracującym w przedszkolu z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo. Liczne sytuacje stresowe, praca fizyczna ( nie chodzi tu o dźwiganie ciężarów aczkolwiek dziecko rzucające się po podłodze w spazmach złości i rozpaczy waży chyba z 5 razy więcej niż zwykle ) , wszędobylskie zarazki (i to nie tylko w sezonach jesień zima ) oraz nieprzewidziane sytuacje, które mogłyby mieć dramatyczne skutki dla kobiety w ciąży. I owszem rozumiem fakt , iż pracodawca ma obowiązek zapewnienia lżejszej pracy , ale w moim przypadku musiałby mnie chyba zamknąć w izolatce żeby zapewnić mi komfort pracy.
Byłam na L4. W ciąży czułam się dobrze, choć były gorsze dni i tygodnie. Jednak pracowałam na budowie conajmniej 8h dziennie przy minusowej temperaturze (2-3 miesiąc ciąży wypadał zimą) wśród chemii budowlanej i szef nie mógł mi zapewnić odpowiednich warunków. Zdrowie dziecka było dla mnie ważniejsze. Gdybym miała inne warunki pracy, chętnie bym pracowała kilka miesięcy dłużej.
Całą ciążę jeździłam do pracy autobusem PKS, 40 km w jedną stronę, przeważnie stojąc. Pracowalam do 38 tygodnia ciąży. Urodziłam latem i ostatnie tygodnie ciąży przypadały na lato, gdy temperatura wynosiła 38 stopni. Była gruba i spuchnięta ale pracowałam. To było 23 lata temu. Nie było tylu udogodnień dla ciężarnych. Trzeba bylo pracować, aby potem móc wrócić do firmy.Urlop macierzyński trwał 4 miesiące. A potem albo na bezpłatny wychowawczy albo do pracy. Teraz kobiety maja dużo lepiej. I dobrze. Ciąża to nie choroba. Oczywiście, gdy istnieją uzasadnione przyczyny należy pozostać w domu. Ale znakomita większość kobiet traktuje okres ciąży jako wakacje, za które mają zapłacone 100% pensji. I nie ma co tu ściemniać, że jest inaczej. W moim otoczeniu jest dużo takich kobiet.
Jestem w 5 tygodniu ciąży, wizyta u ginekologa ustalona jest dopiero na przyszły tydzień. Powiem szczerze, ze trochę się martwię jeśli chodzi o rozmowę z pracodawca. Od dwóch tygodni czuje się nie za dobrze, bóle podbrzusza przypominające bóle menstruacyjne, bóle głowy, osłabienie, mdłości, ciągła senność która powoduje, ze w pracy czuje się jak na haju..nie mogę się skupić, mam dreszcze, jest mi zimno i czuje się nieprzytomna. Powiem szczerze, ze bardzo chciałabym dostać to l4, bo moja codzienna praca to nie stanowisko przy biurku, ale ponad 9 godzinna praca bez chwili na odpoczynek czy spokojne zjedzenie posiłku a tym bardziej odpoczniecie na 5 minut na krześle.. ostatnie dni są już tragiczne bo dostaje zgagi i kłuje mnie brzuch.. ciężko czytać komentarze o tym, ze kobiety wykorzystują możliwość pójścia na l4, kiedy tak właśnie pomyśli pracodawca. Pracuje w pracowni, w której pieke ciasta, wiec ciagle stoję nosze ciężkie blachy, rozpakowuje towar, w tym zgrzewki mąki, skrzynki nabiału czy owoców.. w dodatku ciagle pospieszanie, wyliczanie czasu ile co zajmuje danemu pracownikowi czasu wiec stres, czasem odzywki które tez stresują.. jak pokojowo przejść na l4?
Ja np. miałam zupełnie inną sytuację w pracy mianowicie nie pracowałam fizycznie, a umysłowo więc teoretycznie dla każdego powinnam być zdolna do pracy w trakcie ciąży. Ale będąc w 7 tygodniu poszłam do lekarza i dostałam l4 – wyniki badań miałam nie najgorsze, trochę nietypowe ale generalnie nie byłam w stanie się skupić na tym co robię, potrzebowałam drzemek, a w mojej pracy niestety nie mogłam sobie pozwolić na brak skupienia. Teraz jestem w 8 mś i cieszę się z tego że tak wyszło ponieważ faktycznie pierwszy trymestr prawie przespałam, nie miałam mdłości wymiotów itp. ale byłam zoombie. Koleżanki z pracy pytały mnie czemu poszłam tak od początku ciąży na L4 i zwyczajnie odpowiedziałam, że jest to decyzja lekarza – nie mamy obowiązku tłumaczyć się ze swojego samopoczucia bo nikt tego nie zrozumie jak sam się nie poczuje tak jak my. W Twoim przypadku dodatkowo dźwiganie – nie wyobrażam sobie aby dźwigać coś w ciąży. Mnie naprawdę wyręczają wszyscy w ciężkich rzeczach – wiadomo normalnie funkcjonuje, robię obiad, pranie, sprzątam, ale we własnym tempie i np. nie chodzę po duże zakupy i nie szoruje podłóg ma czworaka. Nie ma co szarżować bo odpowiedzialna jesteś teraz nie tylko za siebie. Co do pokojowego przejścia na L4 ja po prostu poszłam do swojej przełożonej i poprosiłam o rozmowę w 4 oczy i powiedziałam, że jestem w ciąży, że zdaję sobie sprawę, że poszłam na L4 tak z dnia na dzień i może to wyglądać nie w porządku ale zwyczajnie poszłam do lekarza i takie zwolnienie dostałam. I że mam nadzieję, że to nie będzie odebrane źle ponieważ nie mam innego wyjścia. Jeżeli ktoś na takie argumenty zareaguje źle no to widocznie jakiś ,,średni,, człowiek i nie warto się nim przejmować. Musisz być teraz spokojna i dbać o was. Wiem, że strach jest, ja też szłam na tą rozmowę jak na ścięcie ale mimo wszystko się cieszysz więc pracodawca to widzi i cóż może powiedzieć – normalna kolej rzeczy!!! Dodam, że też nie należę do osób które usiedzą w miejscu i kiedy w drugim trymestrze już poczułam się lepiej i że mogę góry przenosić to naprawdę udręką było pilnowanie się aby nie przesadzić. Teraz, na finiszu brzuch przeszkadza w wielu czynnościach więc łatwiej się pilnować ale to Ty sama najlepiej będziesz czuła co możesz, czego nie możesz i czy powinnaś iść na L4 czy nie. Jeżeli czujesz, że powinnaś to sama powiedz o tym swojemu lekarzowi. Jeżeli on stwierdzi, że złe samopoczucie to nie powód do L4 w ciąży – zmień lekarza :)
kobieta w ciąży może dźwigać 3kg! prawo pracy!
Jestem w 14 tyg ciąży. Prace zaczęłam 6 października, na pełen etat do 31 grudnia. 6 listopada trafiłam do szpitala, i do 15 listopada mam L4. Czy później mogę pójść bez obaw na ciążowe L4 jeśli lekarz zalecił? Czy mam się spodziewać problemów , ( przepracowałam równy miesiąc) .
Jestem w 21 tc.
Pierwszą wizytę u lekarza miałam 23.11.2017 r. (12 tc)
Wiedząc, że będę miała dziecko, chciałam jak najszybciej znaleźć w miarę dobrze płatną pracę, którą będę mogła pogodzić ze studiami.
12.12.2017 r. Podpisałam umowę o pracę na 3 miesiące.
18.01. 2018 r. Przedstawiłam kierownikowi zaświadczenie o ciąży – praca jest stojąca, non stop chodzisz, dźwigasz, itd.
Na razie dają mi lżejsze zajęcia, ale mówią, że normalnie mam 15 minut przerwy na 8h pracy – jak dla mnie to jest nierealne, bo z rozporządzenia o warunkach szkodliwych dla ciężarnych, wynika, że jest przerw więcej.
Jeszcze nie przedłużyli ze mną umowy do czasu porodu, a powinni, bo jestem pod ochroną (pow. 3 m-ca).
Kiedy mają to zrobić?
Kierownik straszy mnie, że ZUS uzna mnie za osobę, która wyłudziła zasiłek i nie będzie mi go płacił… Boję się. Nawet nie myślę o pójściu na L4, mimo tego, że boli mnie kręgosłup, cały czas stoję, a przerw nie ma w ogóle prawie… :( Proszę o pomoc, co mam zrobić, aby nie potraktowali mnie jako jakiejś wyłudzaczki. Chcę pracować aby moje dziecko miało wszystko i chcę mieć spokój…
„Cwaniaczki”- bo dziewczyna jest odpowiedzialna i martwi się o byt oraz bezpieczeństwo swoje i swojego dziecka? Żal mi Pani, pani Ewo. Cwaniaczek to z pracodawcy. Jak on straszy ZUS-em, polecam postraszyć sądem pracy. Ma obwiązek przedłużyć umowę do dnia porodu.
Nie chcę być niegrzeczna, ale śmieszą mnie trochę te komentarze o wykorzystywaniu pracodawcy bo ciężarna idzie na L4. Jak mam być szczera to przez 3 pierwsze lata mojej pracy zawodowej to pracodawca wykorzystywał mnie obiecując umowę o pracę, której od niego nie dostałam ,za to podsuwał mi do podpisania umowę o dzieło każdego miesiąca i zwodził mnie tak przez prawie 3 lata. Wreszcie po wielkich bojach i mękach „udało mi się” uzyskać zatrudnienie na etacie. W ciąży czuję się względnie dobrze, ale i tak zamierzam iść na zwolnienie i nie jest mi z tym źle. Ten chory system wykorzystywał mnie przez kilka lat, więc ja nie pozostanę dłużna. Może gdyby pracodawca traktował mnie jak człowieka miałabym inne nastawienie, ale tak nie jest. Więc to litowanie się nad pracodawcą mnie śmieszy, bo każdy z nich zbiera to co sam sieje.
Witam wszystkie Panie piszcie o zwolnieniu kiedy większość z was (nie wszystkie oczywiście) wykonuje prace biurowa lub administracyjna a co maja powiedzieć pielęgniarki, położne? Te zawody są obarczone wielkim ryzykiem zawodowym wiem bo sama przez swoją chora ambicje straciłam dziecko w 18tyg pracując wciąż na oddziale… w następna ciąża nie wcale tak łatwo już półtora roku mija i nic… system 12gdozinny,zmiany nocne-to wszystko burzy gospodarkę hormonalna kobiety… jak uda się nam zajść w ciąże kolejny raz od razu mam zamiar iść na l4 i nie sadze ze to naginanie prawa tylko np w takim zawodzie jedyna rozsądna decyzja… także nie oceniajmy wszystkich jedna miarka… są zawody gdzie dziecko może być naprawdę zagrożone, nie tylko zawody medyczne gdzie jesteśmy narażeni na promieniowanie, pole elektromagnetyczne czy wiele innych ale rozwinie z prace fizyczne i wiele innych zawodów.. dlatego bądźmy troszkę bardziej wyrozumiali ?
Trochę mnie rozśmieszył mail anonimowej czytelniczki.. „pracuje i bolą ją plecy, ma bolesną menstruację albo jest jej słabo, to
przychodzi do pracy, bo nie ma sumienia zostawiać swoich kolegów i
koleżanek samych „z całym tym burdelem”, który trzeba ogarniać każdego
dnia w robocie”
otóż… rozdzielmy możliwości prawne od sumienia. Moi drodzy, niektóre ciężarne chodzą do ostatnich dni przed porodem – bo tak chcą, a ile jest osób, które z byle kataru robią świńską grypę i unikają pracy przez kilka ładnych tygodni.
Do wypowiedzi anonimowej czytelniczki mogę tylko dodać – a co ma piernik do wiatraka?
z pozdrowieniami,
wczesna pracująca ciężarna ;)