Pewnie wiesz, co mam na myśli. Od małego patrzyłaś na te dwie kobiety jak na wzór do naśladowania. Nieważne, że kazały Ci zakładać rękawiczki, gdy wcale nie było Ci zimno. Karmiły pomidorówką, mimo że za nią nie przepadałaś. Piłowały wieczorami niczym piła mechaniczna o to, czy masz odrobione lekcje i jesteś spakowana do szkoły. Sprawdzały czy kurz, który miałaś wytrzeć z półek, starłaś w każdym miejscu, czy może próbowałaś się wymigać.
Tam już mnie nie ma i nie przypuszczam, abym pojawiła się tam w takich okolicznościach:
Zadymione bary – w których ledwo słyszysz swoje myśli. Z przypadkowymi ludźmi o twarzach zmęczonych od alkoholu. Szukającymi „niewiadomoczego”, opowiadającymi na miejscu wymyślone historie.