Zastanawiałam się kiedy ona nadejdzie. Zastanawiałam się czy ją rozpoznam. Zastanawiałam się także w jaki sposób będziemy jej zaradzać i jak długo będzie ona trwać. Teraz już wiem. Ona przyszła i się wygodnie rozsiadła. Jednak my wcale nie przyjęliśmy jej z otwartymi ramionami, jadłem na stole i popitą w kieliszku. My walczymy.
I am sitting in my comfy chair.
And old lamp is lighted just next to me. Ivo is asleep. He takes a deep breath from time to time while asleep – I bet he is dreaming about those bees he saw today, mingling among clovers. I adore those moments. I save them in my mind for good. I know they’re worth it.
Siedzę wygodnie.
Obok mnie świeci stara, abażurowa lampka. Iventy drzemie. Raz na jakiś czas lekko wzdycha – pewnie śnią mu się dzisiejsze pszczoły latające między kwitnącą koniczyną. Uśmiechnął się lekko. Uwielbiam dostrzegać te ulotne momenty. Zapisuję je sobie trwale w pamięci. Wiem, że warto.
Nie sądziłam, że dożyję czasów, w których to blogosfera będzie próbować odpowiadać na wszystkie moje pytania życia codziennego. Myślałam, że Wujek Google wystarczy. Urodziło nam się ostatnio spore grono ekspertów w każdej dziedzinie, wręcz krzyczących do mnie o swoim profesjonalizmie. Ponieważ wybrałam sobie sos, w którym się marynuję [ przyp.tłum. sos parentingowy] to głównie w tych rewirach się poruszam.