5-10-15 zaraz się zacznie sezon gołych dziecięcych tyłków na plaży. I może jeszcze jakiś czas temu wybaczyłabym takie widoki nad morzem, jeziorem czy w innych piaszczystych miejscówkach. Jednak dzisiaj już nie wybaczam. Dojrzałam chyba.
Wieczór. Godzina 20 z minutami. Chłopcy już dawno powinni spać, a jednak jeszcze nie śpią. Ja ledwo patrzę na oczy, cierpliwość moja jest na wykończeniu. Mglistymi oczami patrzę również na nich i zastanawiam się, kiedy wszyscy walniemy się na wyro.
Powiem Wam zupełnie szczerze, że jeszcze całkiem niedawno byłam jednym z tych rodziców, którzy samych siebie sprowadzali do parteru biczując się zupełnie niepotrzebnie.
Nie dalej jak 5 dni temu dostałam pewną wiadomość, której treść za moment Wam przytoczę. Napisała do mnie Marcela. Historia przez nią opisana przypomniała mi o pewnej sytuacji, która miała miejsce niespełna dwadzieścia lat temu w mojej rodzinie, a główną bohaterką tej historii była moja mama. Ale o tym za moment.
Przed kilkoma dniami byłam z Juniorem u lekarza. Takie tam standardowe mierzenie, ważenie i sprawdzanie, co chłopak już potrafi.
Do tej pory z uśmiechem podchodziłam do tych wszystkich zabobonów na temat dzieci, o których dowiadywałam się na bieżąco odkąd zostałam mamą. Nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek do tego podchodzi na serio. Jak bardzo się myliłam! ;-)
Obiecałam sobie, że będę się powstrzymywać w moich zachwytach i nie zwariuję na jej punkcie. Przyznaję jednak bez bicia, że nie dam rady! Jeszcze nigdy moja skóra nie była tak gładka i jeszcze nigdy nie miała tak zdrowego kolorytu.
Nigdy nie byłam fanką pozbycia się pieluch u dziecka na siłę. Z zaciekawieniem przyglądałam się rodzicom, którzy z uporem maniaka sadzali swoje trzymiesięczne maluchy na nocnik.