Im więcej wiosen mi przybywa na matczynym karku, tym bardziej czuję, że coraz mocniej stąpam po ziemi i już … nie odlatuję. :D Nie wiem, czy wiecie, co mam na myśli, ale chcę powiedzieć, że z każdym rokiem coraz bardziej widzę, że idę jako rodzic w dobrą stronę i coraz mniej się spalam po drodze, coraz trudniej jest mnie czymś zdenerwować i coraz łatwiej jest mi poruszać się po rodzinnym boisku. ;-)
Inspiracją do napisania tego postu był mail od Grażyny, oraz zdarzenie, które miało miejsce w naszej rodzinie.
Im jestem starsza, tym bardziej dostrzegam fakt, że niektóre kobiety baaardzo lubią oceniać inne kobiety. ;-) Niektóre nawet mają nawet takie hobby! ;-) Wśród mężczyzn jakoś nie widzę tego trendu oceniania, aczkolwiek mogę się mylić. ;-)
Ostatnio dość sporo czasu przesiaduję na kobiecych grupach facebookowych, na których poruszane są różniste tematy.
A poplotkujmy sobie na temat naszych dzieci. :-) Ulżyjmy sobie, jeśli trafiły się nam wybiórcze niejadki. ;-) A może wpadniemy przypadkiem na jakiś sposób, aby wrzucać na ich talerze rzeczy, których nie lubiły do tej pory, ale w końcu zaczną się nimi zajadać! :D
Zawsze mogłam liczyć na mojego Męża. Odpowiedzialny, kochający, przewidujący, mający oczy dookoła głowy. Zawsze zapewniał mnie, że on za mną w ogień wskoczy. Że mówimy jednym głosem zarówno przed nami obojgiem jak i przed naszymi dziećmi. To przecież jest tak ważne, aby dzieci widziały na co dzień zgodnych rodziców, trzymających ze sobą partnerską sztamę.
Czuły, kochany. Oddawał mi ostatnie gryzy swoich kanapek, te najlepsiejsze, wiecie. Dzielił się ze mną ostatnią kostką mlecznej z orzechami.
Mam za sobą cudowne 30 dni.
Nigdy nie sądziłam, że przez 30 dni pod rząd będę się wysypiać. Że będę codziennie rano popijać niespieszną kawę zjadłszy najpierw śniadanie przygotowane przez mojego Męża. Że kiedy ja o poranku będę otwierać lewe oko to, przy mnie będzie mój M. a dzieci będą już dawno po śniadaniu.
Dzisiejszy temat poruszam specjalnie na życzenie Czytelniczki Moniki, która poprosiła mnie o podzielenie się moim zdaniem w tym jakże „gorącym i bezwstydnym” :P temacie, który w jej rodzinie budził ostatnio mocno duże emocje. Pomyślałam, że to idealna okazja do tego, by zapytać Was o to, jak Wy traktujecie kwestie, o których za moment napiszę. ;-) Skrycie liczę, że myślimy podobnie, ale może się przeliczę! :D Kto wie! :D