Żeby jednak nie przeginać w żadną stronę, to rozwinę kwestię tego, że się „nie pocimy”. My się nadal pocimy, bo niemożliwym by było zablokować wszystkie gruczoły potowe na naszym ciele. Też nie przesadzamy z tą metodą, jednak kiedy sporadycznie są takie dni jak dzisiaj, to ratujemy się nią, aby się nie rozpływać ;-)
To by było nawet bez sensu blokować nasze gruczoły potowe, bo pocenie się jest nieodłącznym elementem termoregulacji naszego organizmu. Jednak dzięki jednemu trikowi, o którym przypomniałam sobie kilka dni temu, znanemu naszym babkom i prababkom na 100% [!], nasza potliwość i to całe „klejenie się” zdecydowanie zmalały. A w przypadku mojego juniora powiedziałabym, że zmniejszyła się o co najmniej 90%!
Jego problemem były klejące okolice pieluszki, plecy, szyja i kark, a nawet brzuch. Wystarczył kwadrans na spacerze albo sekunda w upale, jakie nawiedziły Polskę obecnie, i koleś cały się kleił… Wykluczone zostały niedobory witaminy D3, co czasami może być powodem sporej potliwości u dzieci.
Aż do wczoraj chłopaczysko tak się pociło!
Przypomniałam sobie o tym znanym sposobie kilka dni temu, kiedy wspominałam wakacje w Tunezji za czasów mojego singielstwa, które spędziłam z moją angielską znajomą – Keilly. Przed każdym wyjściem z hotelu Keilly puszczała do mnie oko i mówiła:
– Mags [tak mnie właśnie nazywała], give me a sec, okay?! [Magda, daj mi sekundę!]
Mijały 2-3 minuty i Keilly wychodziła z łazienki rześka i pachnąca. Tak między nami, że tak pozwolę sobie na nieowijanie w bawełnę, to myślałam wtedy, że to była jej standardowa „kibelkowa sprawa” przed wyjściem ;-)
Po tych kilku minutach w łazience wychodziłyśmy na plażę albo spacer i … skubana, nigdy się nie pociła, to znaczy nie była mokra. A ja zawsze, dzień w dzień wyglądałam jak mops! Cała klejąca, spocona i miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę. Durna ja, dopiero pod koniec naszych babskich wakacji ogarnęłam, to znaczy zapytałam ją, co ona robi w tej łazience przed wyjściem. I sprawa się w końcu wyjaśniła!
Przyznam się Wam, że nie miałam i nadal nie mam szczególnych problemów z poceniem się, chyba że są masakryczne upały, ale lubię być po prostu … sucha. Nie lubię się świecić. Lubię pachnieć i czuć komfortowo, ot co.
No i kilka dni temu nastąpiła eureka!!!! Eureka wszystkich eurek, że tak to określę! Babo jedna, głupia ze sklerozą – powiedziałam do siebie. A gdzieś podziała zasypkę dla dzieci, hę!!! I wyciągnęłam z czeluści moich kosmetycznych zbiorów zasypkę, tzw. puder, który dostałam kiedyś w prezencie, który również ratował tyłek Keilly w Tunezji.
I to był strzał w dziesiątkę! Przed naszym ostatnim wyjściem z dzieciakami z domu zgarnęłam chłopców i siebie do łazienki. Rozłożyłam na środek łazienki biały ręcznik i każdego po kolei wysmarowałam zasypką.
Jaki był efekt? Po spacerze żadne z nas nie kleiło się tak, jak dotychczas. Skóra na całym ciele nadal była sucha, no może z wyjątkiem moich pleców, na które zarzuciłam sobie torebkę podczas upału i sama sobie byłam winna.
Zaraz zapytacie:
„Ale jaką zasypkę warto kupić?” i co zrobić, żeby się nie pocić?
Nie pocić się nie da :-) Pocenie służy naszemu ciału do termoregulacji i pozbyciu się toksyn z organizmu. A co do zasypek, to:
Jest kilka rodzajów zasypek. Większość z nich jest na bazie talku albo różnych skrobi. Część osób jest niepotrzebnie uprzedzona do zasypek na bazie talku, bo naczytali się badań, które rzekomo udowodnić chciały rakotwórczość talku (więcej informacji po angielsku tutaj). Po tej plotce o rakotwórczości zaczęły krążyć opinie, że może i talk nie jest rakotwórczy tak do końca i w sumie nie ma związku z rakiem jajnika, ale ponieważ jest wydobywany w okolicach miejsc, gdzie wydobywany jest azbest, to woleli dmuchać na zimne. Obecnie na rynku są talki kosmetyczne, ale są one czyste i nie zawierają azbestu.
W każdym razie ja mam w domu kilka rodzajów zasypek, jak się okazało po moim wczorajszym wertowaniu moich kosmetycznych złóż, które ponownie powinnam uszczuplić ;-)
Mam te na bazie talku, które są bardzo łatwo dostępne i znajdziecie je w wielu aptekach i drogeriach. Mam również te na bazie skrobi ziemniaczanej, tapioki, pszenicy, ryżu czy kukurydzy. Każda z nich jest świetna, uważam, i spełnia swoje zadanie, czyli absorbuje wilgoć z naszej skóry.
Tę na bazie skrobi kupicie np. tej firmy (jest przeznaczona dla dzieci – absorbuje wilgoć dzięki skrobi kukurydzianej, lenek cynku chroni skórę przed otarciami, a olejek rumiankowy i alantoina łagodzą podrażnienia.
Mam również tej firmy, jest niby z przeznaczeniem do okolic intymnych, ale można śmiało stosować ją do całego ciała. Ma w składzie skrobie z tapioki, pszenicy, ryżu i kukurydzy, które pomagają utrzymać skórę suchą i miękką a wyciągi z nagietka, malwy i lipy działają łagodząco i odświeżająco.
Jeśli macie spory problem z potliwością, to warto jednak dodać jeden prysznic w ciągu dnia i powtórzyć sekwencję z talkiem :-)
Ale, słuchajcie, śmiało możemy sami zrobić taką zasypkę, która kosztuje 2 złote jak nie mniej!
Ja dzisiaj zmajstrowałam moją i jestem zachwycona, a za tydzień, kiedy olejki eteryczne przenikną do całości skrobi, będzie cudnie! Do zrobienia zasypki/pudru potrzebujecie:
- 200 gramów skrobi ziemniaczanej (można dodać część mąki ryżowej, wg upodobań)
- 4-5 kropel ulubionego olejku eterycznego (ja użyłam cytrynowego, bezpieczny od drugiego trymestru ciąży)
Mieszamy całość w szczelnym naczyniu, zamykamy je i po kilku dniach olejki przenikną do skrobi. P.S. Już po kilku godzinach jest efekt i ja jej użyłam od razu :-)
UWAGA: olejków eterycznych nie należy stosować w pierwszym trymestrze ciąży. W drugim i trzecim trymestrze tylko część olejków jest bezpieczna. Bezpieczny jest np. cytrynowy (nie mylić z cytronelowym). Przed zakupem olejku, sprawdzić, czy ciąża nie jest przeciwskazaniem do jego stosowania. Niektórych olejków eterycznych nie wolno stosować u niemowląt i dzieci.
Za bezpieczne olejki dla dzieci dzieci uważa się: lawendowy, pomarańczowy, mandarynkowy i z rumianku lekarskiego.
Niektórzy uważają, że dla młodszych dzieci (poniżej 2-3 roku życia) niewskazane są olejki: z drzewa herbacianego, geraniowy, eukaliptusowy, tymiankowy, i rozmarynowy.
P.S. Pięknego lata w takim razie! Bez mokrych pleców naszych bąków i klejących ud, kiedy wstajemy z ławki w parku :-)
PS. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Uściski!
M.
5 komentarzy
Madzia, na końcu dwa razy eukaliptus wpisałaś. Ogólnie wpis świetny :)
Dzięki, już poprawiam! :-)
Dobry pomysł jednakże czy skóra nie będzie biała? Pod ubraniem to ok ale tam gdzie jesteśmy odkryci to będzie widać chyba co taki puder.
A apropo pudrów czy zasypek to uwielbiam zapach pudru zasypki dla dzieci firmy Johnson & Johnson. Kiedyś kupę lat temu używałam przy pierwszym dziecku bo dostałam z USA.
Normalnie dziewczyno nie wiem jak ty to robisz ale uwielbiam twoje wpisy i nie mogę się doczekać nowości
Bardzo fajny pomysł! Zastanawiam się tylko nad tym czy to nie zaburza termoregulacji ciała gdy blokujemy pocenie się na większej powierzchni niż np pachy. Możemy wtedy mocniej odczuwać gorąco bo ciało nie ma jak się bronić