To chyba jakaś plaga, że kiedy dzieci zbliżają się do bardziej ogarniętego wieku, powiedzmy 3–4 lat, to dywagacje otoczenia schodzą z problemów smoczkowo-wózkowych i wchodzą na wyższy stopień wtajemniczenia.
W chwili obecnej u nas na tapecie jest kwestia posiadania przez nasze dzieci zwierzaka. Komuś tam rozmnożyły się po raz kolejny kociaki. Jeszcze innym pojawiły się pieski. A w dalekiej rodzinie okazało się, że do rozdania są chomiki i świnki morskie. Nic tylko „braść”, normalnie. :D I co jakiś czas jesteśmy szturchani i nieudolnie przekonywani do tego, że to już najwyższy czas, abyśmy kupili naszym dzieciom psa albo kota. A świnka morska to takie minimum, bo dziecko bez świnki morskiej jest podobno ubogie emocjonalnie i będzie bało się wchodzić do lasu. :D
Żarty żartami. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że posiadanie przez dzieci zwierzaków je niejako emocjonalnie ubogaca. Jakby kreuje u nich nowe pola wrażliwości i emocjonalności, pomaga dostrzegać więcej i uświadamiać im, że nie tylko człowiek jest istotą, o którą należy dbać.
Ja to wszystko doskonale rozumiem. Jednak oprócz tego, że mam świadomość powyższego, to wiem, że posiadanie przez nas psa albo kota zupełnie nie idzie w parze z trybem życia, który prowadzimy. Coraz częstsze podróże, brak bliskiej rodziny w pobliżu, która w razie naszej niedyspozycji przejęłaby część obowiązków, któreś tam piętro, na które nie da się wjechać windą, intensywny tryb życia. Mogłabym wymieniać te przeszkody, które są dla mnie naprawdę ważnym powodem do tego, aby nie fundować ani nam, ani zwierzakowi niepotrzebnych niedogodności. Dla mnie posiadanie czworonoga to decyzja, która wiąże się z ogromem kompromisów, na które w chwili obecnej nie mam ochoty pójść. Ponadto ja jestem ewidentnie z tej „szkoły”, która nakazuje mieć co najmniej lichy ogródek, aby posiadać psa. A takowego my nie posiadamy. Narażę się może niektórym, jednak kiedy widzę duże psiaki zamknięte w blokowych klitkach, to serce mi się kraje! Po co, na co i wtf?! Ale to moja osobista opinia i rozumiem, że zbyt hermetyczna jak na XXI wiek.
Ba! Nawet pal licho nasz tryb życia, który nie idzie w parze z posiadaniem zwierząt. Ponieważ ja mam uczulenie na psią i kocią sierść, nie mam najmniejszego zamiaru zostać ofiarą decyzji, której skutki będę odczuwała do końca życia jakiegoś psiaka albo kociaka. Nie widzę powodu, dla którego miałabym na dzień dobry fundować sobie zupełny dyskomfort przez to, że ktoś chce na siłę i z dobrego serca wcisnąć moim dzieciom czworonoga. Jednak nie zamykamy naszych dzieci na zwierzaki. Jeździmy do zwierzęcych zagród, chodzimy do zoo, odwiedzamy naszą rodzinę, w której zwierząt nie brakuje.
Zaczął się już sezon „bagażnikowy” – tak ja go nazywam. Sezon, który polega na zapakowaniu czworonoga, z którym nie dajemy sobie już rady albo którym znudziły się nasze dzieciaki, i wypuszczeniu go w środku lasu, pola czy drogi. Tak jak tutaj stoję, tak obiecuję, że każdemu, kogo namierzę z takim zamiarem, nogi z dupy powyrywam, a następnie oplakatuję okolicę jego wydrukowaną facjatą. Serio? Tak łatwo jest niektórym zapakować zwierzę do bagażnika i powiedzieć: „no, to nara”. To świadczy o wyjątkowej niedojrzałości emocjonalnej.
I już na koniec: dlaczego rodzic kategorycznie nie powinien swojemu dziecku kupować czworonoga. Pozwolę sobie przytoczyć słowa weterynarza, z którym miałam przyjemność rozmawiać kilka lat temu. To będzie moja ich interpretacja:
„Proszę Pani. Rodzice małych dzieci pytają mnie często, czy mogą już kupić swojemu dziecku psa albo kota. Czy to już jest ten właściwy wiek, aby kupić im czworonoga. A za jakiś czas kupiwszy jednego, dzwonią do mnie z pytaniem, czy znam kogoś, kto by go od nich wziął, bo zwierzak jest jednak już ponad ich siły.
Nóż w kieszeni mi się wtedy otwiera i od jakiegoś czasu zadaję wszystkim to samo pytanie:
Chce Pani kupić dziecku psa? Kupić to może Pani mleko albo chleb. Pytanie brzmi, czy Pani, jako rodzic, i pani dzieci, jako jego przyszli opiekunowie, jesteście gotowi, aby takiego psa zaadoptować! Przygarnąć na zawsze. Przyjąć do rodziny. Od początku traktować jak przyjaciela. Posiadanie psa nie ma nic wspólnego z klasyczną transakcją płatniczą. To decyzja na całe życie. Zatem jest Pani gotowa przyjąć nowego członka do Waszej rodziny?!”.
Amen.
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post i zgadzacie się z jego przesłaniem, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu. ❤ Możecie też go podać dalej. Dziękuję!
19 komentarzy
U nas córka jako najstarsza 5 latka w domu od roku marudzi o piesku powiedziałam kategorycznie że jak pójdzie do szkoły to wtedy pomyślimy a póki co chodzić może do dziadka i bawić się z pieskiem. Sama byłam wychowana z psem i też przygarne dla dzieci kiedyś bo póki co troje dzieci w wieku 5 lat 3 i roczne plus miałby być pies równa się matka w oddziale psychiatrycznym.
Kupić dziecku to można lalkę, samochodzik a nie żywe zwierzątko!Nigdy nie zrozumiem matek które szczycą się tym że dziecku kupiły PIESKA a jak się znudzi to won w najlepszym przypadku do schronu grrrrr Ja dostałam od męża suczke żadna rasa ma dziś piętnaście lat jest głucha i jedzie jej z paszczy a kochamy bezgranicznie i zabieramy na wczasy. Lata temu na proźby mych córek o zwierzątko zawsze tłumaczyłam że to nie zabawka a obowiązek. Pełna podziwu byłam dla znajomej która na tydzień zaopiekowała się młodym pieskiem przyjaciółki tylko dla tego aby jej dzieci wiedziały co to opieka nad pieskiem i po trzech dniach entuzjazm pociech prysł ?.
Mamy Psa od trzech Lat I trojke (jak kupywalismy Psa dwojke) dzieci. Jest to ogromny obowiazek I idpowiedzialnosc!!!! I takze koszty!!!! My dlugo nad tym myslelismy I do tego mieszkamy za granica, czyli bez rodziny. Byla to najlepsza decyzja, ale naprawde trzeba sie Sto razy zastanawic!!!! Niestety nie brakuje ludzi nieodpowiedzialnych!!!
Mam 16 lat. Moi dziadkowie przygarnęli psa, kiedy miałam 2 miesiące. Ona sama była szczeniaczkiem. Mimo, że teraz jest prawie ślepa i przy głucha, kocham ją najmocniej na świecie. Pies mieszka u babci, 15 min piechotą od mojego domu. Nie mogłam jej trzymać u siebie, ponieważ jeżdżę co roku na wakację, a moja druga babcia prowadzi biuro rachunkowe, więc by szczekała na klientów. Przynajmniej w domu mam 6-letnią kotkę. I 10-letniego brata…
Wszystko super, ale z tym ogrodem się nie zgodzę. Myślę, że takiemu psiakowi w bloku (który wychodzi na spacery, ale nie ma ogródka) jest znacznie lepiej niż burkom zamkniętym na całe życie „bo ma się gdzie wybiegać”.
Zgadzam się! A już na pewno lepiej w mieszkaniu niż w schronisku. Ruch powinno się zapewniać w odpowiedniej ilości wychodząc z psem na spacery a nie wypuszczając na kawałek ogródka albo co gorsza trzymając przez całe życie w kojcu.
Ja kupiłam córce na urodziny psa, ale tylko dlatego że sami z mężem dwa lata o nim marzylismy i wiedziałam, że wszystko co się z psem wiąże będzie na mojej głowie. Tak też jest. Córka przytulać to i owszem ale na spacer iść to niekoniecznie a ma prawie 10 lat. Najważniejsze, że cała rodzina Belle uwielbia?
To prawda pies to członek rodziny nasz pudelek jest z nami 12 lat natomiast od 2 lat również wychowuje sie przy niej moja córeczka. W ciąży miałam wiele wątpliwości czy poradzę sobie z psem i z dzieckiem czy pies nie bedzie zazdrosny o dziecko, czy Amelka nie bedzie męczyć naszego pupila. Mimo tych wątpliwości nie wyobrażałam sobie domu bez naszej psiny i z biegiem czasu uważam ze dziecko lepiej rozwija sie przy zwierzetach. Ja osobiście jestem na tak aby dzieci juz od najmłodszych lat mialy możliwość opiekowania sie zwierzętami jednak to rodzice powinni sprawować nad tym zwierzęciem opiekę i przy tym uczyć dzieci ze to nie zabawka ale z tego co sie słyszy to nie dzieci powinni dorosnąć do posiadania psa tylko dorośli. Wszystko można pogodzić ale trzeba być odpowiedzialnym i kochać zwierzęta a nie zapewniać dobra zabawe dla naszych pociech.
Miałam psa i kota jak miałam podwórko. Kot zwykły dachowiec, pies owczarek niemiecki długowłosy, wielkie bydle kochane ? Niestety sytuacja zmusiła mnie do wyprowadzki z domku do bloku. Olbrzym w domu? Żal psa, też jestem zdania że pies musi mieć przestrzeń, powietrze… Z bólem serca pies został oddany do bardzo dobrego domu. Chciałabym go zobaczyć bo brakuje mi go strasznie ale nie chcę mu mieszać w głowie. Kot poszedł z nami na mieszkanie ale ze względu na ciążę moją i wysokie ryzyko zachorowania na toksoplazmozę chciałam dodać moja Luśke na trochę do znajomej, ale ta uciekła i już jej nie ma. Za nią też tęsknię bardzo, chociaż tak w zasadzie to ja nie lubię ani psów ani kotów, ale to były moje ?
Radzę się dokształcić, choć na to już za późno bo kot przepadł… Toksoplazmoza to nie tylko kot czy pies przenosi, można się zarazić próbując surowe mięso, jajka, grzebiąc w ziemi, z brudnych (nie domytych) warzyw i owoców.. A tak w ogóle skoro miała Pani kontakt ze zwierzętami i ziemią i całą resztą to na pewno już tą chorobę Pani przeszła. Jest bezobjawowa.. Też byłam w ciąży i cala masa matek i zwierząt się nie pozbywała.. Trzeba być bez serca by tak zrobić!!! Zresztą pisze Pani że nie lubi kotów, więc to był pretekst by się go pozbyć…
A pies? Czy wprowadzając się do kawalerki oddalabys dziecko, bo nie będzie miało swojego pokoju, wiec będzie się męczyło? Ja wiem, że dziecko to nie to samo, co pies, ale ani jedno, ani drugie, nie jest czymś, co można oddać, przekazać. Tak się robi z rzeczami. No dobra, możesz oddać chomika, bo on raczej nie nawiązuje spektakularnej więzi emocjonalnej, grunt, żeby miał jeść. Ale pies kocha Cię równie, jeśli nie bardziej nieprzytomnie, co kilkuletnie dziecko. A Ty go oddajesz. Bo mieszkanie w bloku.
zapomniałam dodać że wystarczy zachować higienę !!!!!!!!!!
My mamy psiaka od trzech lat ponad, a dziecko od 18mies. Syn reaguje histerią kiedy pies na krótki pobyt np przy okazji remontów wyjeżdża do babci a pies odmawia jedzenia kiedy dla odmiany dziadkowie zabierają wnuka na weekend. Ale już decydując się na psa wiedzieliśmy, że w końcu będzie też dziecko i że będzie chwilami „wesoło”. Najważniejsza jest świadoma i przemyślana decyzja.
Nasz piesek jest członkiem naszej rodziny. Jest z nami prawie od dwóch lat, a córeczka od 9 miesięcy. Mała uwielbia psa, a on ją. Nie wyobrażam sobie naszego życia bez psiaka – oczywiście czasami bywa ciężko – pies piszczy, córka płacze, ale nie zamieniłabym się. Nawet śmiejemy się, że mamy dwójkę dzieci, tylko na drugie nie chcą dać 500+ :-)
My psa przygotowywaliśmy na pojawienie się dziecka – przywoziliśmy ciuszki ze szpitala, potem pokazywaliśmy małą, żeby je obwąchał, a teraz mała ma swojego osobistego obrońcę ;-)
Bardzo mądre słowa weterynarza. Dosłownie wczoraj pojawiła się na Facebooku informacja, że dziecko wydłubało zwierzakowi oko :/ masakra :(
Zwierzak to odpowiedzialność, 3-4 letnie dziecko nie jest w stanie tej odpowiedzialności udźwignąć, a rodzice zabiegani, zapracowani nie dopilnują i tragedia gotowa, zarówno zwierzę może ucierpieć, jak i dziecko.
Pies to nie towar, nie kupuje się psa komuś , tak jak nie kupuje się dziecka czy babci , psa się adoptuje czyli przyjmuje do rodziny jako pelnoprawnego członka , przyjaciela najwierniejszego na świecie z pełna świadomością obowiązków
Całe życie mieszkam w blokach.Do ubiegłego roku mieszkały z nami dwa schroniskowe psiaki (niestety 17letnia sunieczka odeszła).Psy są z nami od zawsze i oboje z mężem nie wyobrażamy sobie życia bez zwierząt.Nie mamy ogródka ani rodziny,która by sie psiakiem zaopiekowała.Mamy za to 2 letnią córę dla której duża sunia mix labradora i amstaffa jest najlepszym przyjacielem ( drugi Potomek w drodze).Na wakacje jezdzimy z psiakiem.Dla chcącego nic trudnego jak się na prawdę kocha zwierzęta.Dziecko się pięknie rozwija przy psiaku,uczy się odpowiedzialności,szacunku,miłości,przyjaźni,jest wrażliwa.Same pozytywy.
Benny nie znasz mnie więc mnie nie oceniaj. Nie wyobrażam sobie żeby ogromny pies męczył się w bloku, pies od małego miał wolność i podwórko po którym biegał. Co do kota to nie ratowalabym jej życia gdy była ciężko chora po ciąży tylko pozwoliła zdechnąć gdybym jej nie kochała. Ale sorry dziecko było dla mnie ważniejsze niż kot.
My kupiliśmy psa dopiero jak Młody miał prawie 4 latka, wg mnie to idealny wiek, bo dziecko dużo rozumie i można znaleźć chwilę dla zwierzaka. nigdy nie ogarnę kupowania zwierzaka jako prezentu…