Nie chciałabym Was rozczarować dzisiejszym postem. Dlatego pokuszę się o jak najwięcej detali próbując jednocześnie nie zdradzać zbyt wielu intymnych szczegółów. Jedno jest pewne – warto ten post potraktować z lekkim przymrużeniem oka ;-) Wszyscy jesteśmy żądni informacji, ale trzeba czasami trzymać język za zębami.
W końcu wypadałoby zostawić coś dla siebie, czyż nie? ;-)
Mój Mąż bardzo nie lubi, gdy piszę na te tematy. Zresztą jak każdy chyba samiec: strzeże tajemnic dotyczących tego, co jest mu bardzo bliskie. Ja mu jednak zawsze powtarzam: skoro jest Ci to tak bardzo bliskie, to pielęgnuj, czyść, tak aby pachniał i abym ja też miała czasami chwilę wytchnienia, a nie, że to ja ciągle latam koło niego i się o niego „troszczę”! Jak przystało na „przykładną żonę” z jedenastoletnim stażem ;-)
Jakiś czas temu obiecałam że ja będę się nim zajmować, bo mam całkiem spore doświadczenie w tej materii ;-) Nie jestem skromna, wiem. Wybaczcie! :* To znaczy on doświadczenie też ma, w końcu on mu towarzyszy, od kiedy tylko pamięta! Jak każdy chłopiec on początków dzieciństwa lubił korzystać z jego „uroków” i zapraszał do zabawy koleżanki. Za chwilę wrócę do mojej historii i moich doświadczeń, ale najpierw powiem Wam, skąd ten dzisiejszy temat.
Inspiracją do napisania dzisiejszego posta był mail od Gośki*, która napisała tak:
„Magda, wybacz, że pytam Cię o takie sprawy. Dla niektórych trywialne, a mnie w sumie ciekawość zżera, dlatego zdecydowałam się do Ciebie napisać. Jak odpiszesz, to świetnie, jak nie, to zrozumiem. […]
On jest strasznie duży! Kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam, to doszłam do wniosku, że nie ogarnę tematu! Powiedziałam do mojego obecnego Męża, że wręcz się go boję! Po Twoich niektórych archiwalnych postach wywnioskowałam, że też masz do czynienia z „większymi gabarytami”. Czy się mylę? […]
Czasami wolałabym, aby był mniejszy. Krócej by chyba to wszystko trwało no i mniej boleśnie, a ja już mam swoje lata i po porodach kondycja już nie ta. „
* za zgodą Gośki wycięte zostały niektóre fragmenty maila, aby mogły zostać użyte do tego postu.
Powiem Wam tak, będę zupełnie z Wami szczera: do niedawna uważałam, że zdecydowanie im mniejszy, tym lepszy! Mój Mąż strasznie się starał, aby był większy, ale ja mu zawsze powtarzałam:
„Spoko, zostawmy go takiego, jaki jest. Mi taki w zupełności wystarczy. Czy ja kiedykolwiek narzekałam? Przecież to nie rozmiar, to nie wielkość w końcu ma znaczenie! Co będziemy ryzykować, tym bardziej, że wszystkim nam jest tak dobrze! „
I rzeczywiście, jak to słusznie zauważyła Gośka – jak jest mały, to wszystko trwa krócej, a ja mogę po tych ceregielach wrócić do prawdziwych przyjemności!
Pewnego dnia jednak odezwała się w moim Mężu potrzeba i nie było zmiłuj. „Kompleks z dzieciństwa czy jak?” – myślałam. Nie posłuchał mnie i postarał się o to, aby był jednak większy. Czego on nie próbował! W końcu – po dwóch latach udało się! Teraz jest dwa razy większy! Nie skłamię, jak napiszę, że czasami nie mogę go objąć wzrokiem!
Powiem Wam jednak, że tak jak i Gośka – nie ogarniam. Czasami jest cholera za duży, a już po porodzie, kiedy człowiek ledwo się rusza a „te sprawy” nie poczekają, to szlag mnie trafiał!
Dlatego powiem krótko i bez owijania w bawełnę, i powtórzę to raz jeszcze –
– im dom mniejszy, tym lepszy!
W tym wypadku rozmiar ma znaczenie. Mniej w nim sprzątania, mniej meblowania. Kręgosłup się tak nie nadwyręża od „mietły” i mopa, i więcej mamy po jego ogarnięciu czasu na prawdziwe przyjemności! Mówię Wam, jak po ostatnim porodzie, a właściwie cesarce, miałam odkurzać w zaległych kątach, to szlag mnie trafiał. Ledwo się schylałam! [Gośka zresztą to samo mi napisała o poporodowych sprzątaniach. Przy okazji Gocha ma dom po rodzicach, prawie 300 metrowy. Nie zazdroszczę sprzątania!]
Żeby nie było – doceniam starania mojego Męża o to, że chciał, aby był większy! Szczególnie doceniam to teraz, kiedy od momentu wspólnego z nim zamieszkania rodzina powiększyła nam się dwukrotnie! W pewnym sensie w obecnej sytuacji rozmiar ma znaczenie :-) Mega ciekawa jestem Waszej opinii!
Reasumując: duży też jest spoko! ;-)
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤ Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
3 komentarze
Niekoniecznie. ?
Haha? moją pierwszą myślą też był samochód ?
Tego tam… ja to nawet nie wpadlbym, że samochód… A dom to już w ogóle ?