Droga mamo, która patrzyłaś w telefon na placu zabaw. To był piątek 29 lipca.
Przyszłaś na plac zabaw ze swoim kilkuletnim synkiem. Zwróciłaś moją uwagę, bo w przeciwieństwie do mnie, ubranej w spodnie dresowe i tunikę (totalnie ufajdaną od robienia dżemu truskawkowego….), wyglądałaś świetnie. Pofalowane blond włosy, cudnie upięte z tyłu głowy, jeansy i nieskazitelnie biały top, który więcej odsłaniał niż zasłaniał. Szczerze? Nie dziwię Ci się, że go założyłaś, bo wyglądałaś w nim genialnie.
Piszę do Ciebie w bardzo ważnej sprawie. Może nie powinnam owijać w bawełnę i powinnam od razu przejść do sedna?
Patrząc na tym placu zabaw na Ciebie miałam wrażenie, że widzę siebie sprzed 8 lat, kiedy mój mój syn miał rok. Bardzo podobnie do Ciebie upinałam wtedy włosy – jeszcze wtedy miałam na to czas. ;-)
Piszę do Ciebie z siostrzaną życzliwością, troską. Martwię się. Mam nadzieję, że jesteś bezpieczna.
Wydawałaś się być przestraszona, choć za wszelką cenę udawałaś przed swoim synkiem, że wszystko jest ok.
Nie piszę do Ciebie, żeby Ci powiedzieć, że byłaś na tym placu zabaw nieobecna. Ty to wiesz. Twój synek co chwilę chciał zwrócić Twoją uwagę, ale Ty byłaś myślami gdzie indziej. I chyba nawet wiem, gdzie byłaś myślami. Zwrócił moją uwagę samochód, który czekał za rogiem i kilka razy zatrąbił na Was klaksonem. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że to na Was trąbił. Ty nerwowo wystukiwałaś wtedy coś w telefonie. Po chwili telefon dzwonił do Ciebie wiele razy, ale Ty cały czas odrzucałaś te połączenia – myślałam, że odgarniasz włosy z twarzy, a Ty pewnie wtedy wycierałaś nerwowo łzy.
Chyba wiem, dlaczego wybrałaś ten plac zabaw, oddalony od głównej drogi tak, że trzeba przejść szmat drogi pieszo i trudno jest tam dojechać samochodem.
Kiedy wycierałaś łzy ktoś z oddali krzyknął Twoje imię i dodał z agresją:
„K…wa, bo jak zaraz po Ciebie tam pójdę, to wp…dol Ci spuszczę i kudły Ci przy wszystkich powyrywam. „
Przepraszam, że dopiero wtedy, gdy samochód ruszył z piskiem opon, to zorientowałam się, że to było do Ciebie. Minęła chwila zanim poukładałam sobie w głowie tę układankę i połączyłam wszystkie kropki. Kiedy usłyszałaś tamten krzyk złapałaś swojego synka za rękę i pobiegłaś razem z nim do czekającego na Was samochodu. Zatrzasnęły się za Wami drzwi i samochód ruszył gwałtownie.
Chcę, żebyś wiedziała, że nikt nigdy do nikogo nie powinien zwracać się w sposób, w jaki ten mężczyzna zwrócił się wtedy do Ciebie. Myślę, że to, co wtedy usłyszałam, to tylko mały wycinek Twojej codzienności. Nie mam pewności, czy jesteś bezpieczna. Może będę w stanie jakoś Ci pomóc?
Spotkajmy się w ten piątek, w tym samym miejscu i o tej samej godzinie. Poznasz mnie po szarej czapce z daszkiem, takiej samej, jaką miałam w ostatni piątek. Uśmiechnęłam się do Ciebie dwa razy i machałam do Twojego synka, który bawił się wtedy z moim Juniorem – myślę, że możesz mnie pamiętać.
Pssst! Już JEST CIĄG DALSZY tej historii, który przeczytacie tutaj !
Pamiętaj, że nikt nigdy nie powinien traktować nikogo w taki sposób. Masz przed sobą całe życie. Można uwolnić się z takiej toksycznej i agresywnej relacji. Zrób to dla siebie i synka.
„Przeraża mnie nie przemoc nielicznych, lecz cisza wielu.”
– Martin Luther King
P.S. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
Brak komentarzy