Minimalizm we mnie dojrzewa od dwóch miesięcy.
A dokładniej: zaczął dojrzewać od czasu napisania tego postu:
Szlag mnie trafił! Niech żyje Minimalizm!
Minęły niespełna dwa miesiące od kiedy ziarno minimalizmu zostało zasiane przeze mnie w mojej głowie. Ono kiełkowało, dojrzewało, aż w końcu ujrzałam pierwszy listek, który świadczy o tym, że czytacie ten post.
Dla mnie minimalizm to nie jest tylko ograniczenie przedmiotów, które mnie otaczają. Dla mnie minimalizm to jest stan umysłu. Stan, w którym czuję się dobrze:
- z tym wszystkim co mnie próbuje informacyjnie bombardować zewsząd – czyli minimalizm informacyjny [MI]
- z tym co znajduje się na przestrzeni, w której żyję – czyli minimalizm przedmiotowy [MP]
- z tym wszystkim, na co poświęcam czas – czyli minimalizm czasowo-organizacyjny [MC-O]
- z tymi, którzy szanują mój czas – czyli minimalizm osobowy [MO]
Dzisiaj chcę wziąć pod lupę minimalizm informacyjny [MI], na który to mam zarówno bezpośredni jak i pośredni wpływ. Szastam tutaj pojęciami, którym sama nadałam nazwy na poczekaniu, jednak myślę, że ułatwi mi to, co chcę przekazać.
Z każdej strony atakują mnie reklamy: prasowe, internetowe, uliczne; książki, filmy, strony www z wiadomościami ze świata i okolic, serwisy plotkarskie, blogi przeróżnej maści i źródła informacyjne bądź pseudoinformacyjne, które krzyczą do mnie i chcą być przeze mnie przyswojone / zmielone / liźnięte. Za wszelką cenę próbują wmówić mi, iż są najlepsze na rynku, jedyne w swoim rodzaju, że warto, abym poświęciła im kilka chwil mojego cennego czasu. I codziennie wrzeszczą do mnie bardzo głośno. Niektórym się opieram. Innym zupełnie bezsensu poświęcam kwadrans mojej doby. I gdy zsumuję te wszystkie informacyjne pokusy, które torpedują mnie każdego dnia, dochodzę do wniosku, że moja doba wyraźnie się kurczy. Że brakuje mi czasu na rzeczy naprawdę ważne. Na sprawy, które nie mogą poczekać a czekają, gdyż ja dałam sobie wmówić, że ta plotka / ten news / ta historia jest ważna. Po czym po jej przeczytaniu /obejrzeniu / wysłuchaniu okazuje się, że nie ma ona dla mnie żadnej wartości, a ja straciłam kolejne minuty swojego cennego czasu.
Pewne kroki ku powodzeniu tego procesu w kwestii MI poczyniłam już dawno temu.
Jednym z nich było wyeliminowanie telewizji z mojej codzienności. Oglądam tylko te filmy bądź seriale, które chcę oglądnąć. Nie jestem tasiemcowym typem, także nie boli mnie strata 1437 odcinka Barw szczęścia ani ominięcie finału X-Factora.
Kolejnym punktem było wyeliminowanie radia z mojej codzienności. Nie przekona mnie nikt, kto będzie usiłował mi wmówić, że radio ma jeszcze misję. Zarówno radio jak i telewizja misji nie mają. Już jej nie mają. Co kilkanaście minut blok reklamowy przerywa audycję. Przed panelem informacyjnym słyszymy tę samą reklamową papkę. Ja tego nie potrzebuję. Sama dokonam wyboru gdzie i kiedy będę chciała dowiedzieć się o aktualnościach z kraju i ze świata. Źródłem aktualności na pewno nie będzie ani radio ani telewizja.
Teraz do odstrzelenia mam wszelkie serwisy plotkarskie. Pudelki i brytyjskie dailymaile straciły właśnie jedną czytelniczkę. Im to nie zrobi żadnej różnicy. A mnie zrobi ogromną – zyskam kolejne minuty mojego cennego czasu. Właśnie do tego dążę.
Rozprawiam się także z reklamawi internetowymi. AdBlock moim przyjacielem. Wyskakujące okienka. Zapełnione boczne przestrzenie reklamowe, migające w moje zmęczone ślepia banery – nie, dziękuję.
Nie zabieram do domu gazetek promocyjnych. Niepotrzebne mi są ani dodatkowe pokusy, ani dodatkowa makulatura, którą i tak wyrzucę, ani też kolorowe produkty, które będą z owej gazetki do mnie krzyczeć i rozpraszać uwagę.
Robię przesiew w skrzynce mailowej. Odsubskrubuję się z miejsc, do których już dawno nie zaglądam. Pozgłaszam SPAM i wszelkie inne formy reklamy, które trafiają na moją skrzynkę.
Ogarnę temat dziwnych cyklicznych SMSów od marek, do których salonów już dawno nie zawitałam. -40% na wszystko [*****] i pierdyliard gwiazdek już do mnie nie trafia.
Zastanowię się na jakich portalach społecznościowych chcę się udzielać. Ask.fm idzie do odstrzału. NK.pl to samo. I zastanowię się co zupełnie nie jest mi potrzebne do szczęścia. Upewnię się, że moje dane na pewno zostaną usunięte z ich bazy danych.
Prasa kolorowa zostanie przeze mnie surowo wyselekcjonowana. Czasami dochodzę do wniosku, że wolałabym dopłacić za możliwość zakupu kobiecego magazynu bez reklam niż próbować bez powodzenia szukać artykułu, który nie byłby sponsorowany bądź nie zawierał 90% zdjęć lub reklam.
Robię przesiew także wśród blogów, które czytam i ograniczę udział w dyskusjach na nich. Lubię blogi. Lubię się inspirować. Lubię także wiedzieć co słychać u osób, których historię śledzę od dawna. Ale muszę przystopować i zdecydować czy ważniejsza jest dla mnie cudza fabuła, czy też moja rzeczywistość, którą mam zamiar usystematyzować.
[dropshadowbox align=”center” effect=”lifted-both” width=”200px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Teraz kolej na Was:[/dropshadowbox]
W jaki sposób Wy dążycie do tego, aby wprowadzić minimalizm informacyjny w życie i co jeszcze się na niego składa?
22 komentarze
Robię to samo :) tylko z Pudlem jeszcze walczę :( ps. Sprobuj mnie usunąć :)!
Ty jesteś jak przedpołudniowa kawa – bez TofLbyBS barrrdzo trudno ! :-D Toteż ja u Ciebie zostaję!
Mam podobnie. Od jakiegoś czasu, próbuję ograniczyć różne kanały komunikacji. Zwłaszcza te które, nic nie wnoszą do mojego życia.
nie żartuj!
Witam w klubie! Usunełam więkoszość newsletterów, zrobiłam listę moich blogów naj, minimalizuję czas kiedy jestem online, usunełam połowę „znajomych” z fb a wszystko kosztem maksymalizacji czasu dla siebie i dla innych. Skutkuje to samymi pozytywami więc z chęcią poszerzam listę tego co jeszcze muszę zminimalizować :)
Ja z portalami plotkarskimi pożegnałam się już jakiś czas temu. Z czytania blogów nie wyobrażam sobie zrezygnować, bo odkąd prowadzę swojego blogosfera wkręciła mnie totalnie i raczej dodaję kolejne do swojej czytelniczej listy niż odejmuję :)
Czekam na część z MC-O, bo sama próbuję coś takiego (na razie bezskutecznie) wdrożyć w życie :)
sama jestem ciekawa co z tego MC-O wyniknie ;-)
Ograniczenie radia?:) Nieee. Ja np w pracy często słucham radia Gdańsk i nie uważam tego medium za zbędne, a wręcz mam je za bardzo przydatne i użyteczne. Duża ilość zapraszanych gości, ciekawe dyskusje, bieżące informacje o tym co się dzieje w trójmieście, a do tego blok reklamowy, aż tak nie zaśmieca głowy:) Dlatego nie byłbym za tym aby wykluczyć radio, a walczyć o więcej dobrego radia i dobrych audycji.
Z całą resztą jak najbardziej się zgadzam. W sumie to kasacja stron plotkarskich by się mojej żonie przydała, gdyż jest to megaczasupochłaniacz:)
nie znam Radia Gdańsk. Może rzeczywiście to wartościowe medium?
Radio Kraków niestety nie powala ani treścią ani resztą ;-)
P.S. kciuczę za żonę! ;-)
a minimalizm informatyczny-chyba jestes uzalezniona od czestych postow
pudło. tutaj akurat praktykuję maksymalizm.
oj dziewczyno malo w tym konsekwencji
Zawsze dobrze znać skrajne opinie :) dzięki za Twoją.
Mój minimalizm to moja wolność, a ostatnio padł ostatni bastion informacyjnego chaosu w moim życiu. Mam taką „spamową” skrzynkę mailową, której używałam do zapisywania się na newslettery, logowania do sklepów internetowych itp. Nie czyszczona wieki, stała się zbiorowiskiem bzdur wszelakich i regularnie musiałam poświęcać sporo czasu, że odsiać ziarno od setek plew. Wreszcie powiedziałam dość. Poświęciłam prawie 2 godziny i wypisałam się ze wszystkich zbędnych list, newsletterów itp. itd. Nie było łatwo, oj nie. Ale warto. Teraz mam po prostu spokój, nawet tam.
szacun!
– TV u nas oglądamy wieczorami w ramach relaksu – oglądamy głównie filmy i seriale, ale wieczorową porą, w ciągu dnia staram się unikać TV, bo nawet włączona w tle pochłania cenne minuty.
– Radio – słucham tylko w samochodzie, a i tego czasem nie, bo muzykę mam zgraną na usb. Ostatnio odkryłam stacje internetowe w telewizorze – nie ma tam reklam, non stop muzyka i jest to dla mnie całkiem fajna alternatywa.
– Portale internetowe – z tym mam pewien problem, ale pracuję nad tym, głównie odcinając się od portali typowo plotkarskich.
– Portale społecznościowe – ograniczyłam daaawno temu, korzystam głównie z FB. Darowałam sobie twittera, nk itp. Za to raz w tygodniu odpalam pinteresta i raz dziennie przeglądam instagram.
– Poczta – och temat rzeka. Popieram ograniczenie newsletterów i wszelakiego spamu. Na bieżąco wywalam informacje które kompletnie mnie interesują.
– Kolorowe ulotki/gazety promocyjne – nigdy nie zbierałam, jeden problem mniej:) Jedyne co lubię przeglądać to katalog Ikea.
– Kolorowe czasopisma – to ograniczyłam już dawno. Jedyny tytuł jaki kupuję w miarę regularnie to SENS.
– Gry – lubię gry komputerowe, ale ograniczam je maksymalnie, zwłaszcza te na FB. Po prostu je wyłączyłam i zablokowałam możliwość zapraszania mnie do nich.
Minimalizm dobra sprawa, mam nadzieję, że uda mi się ograniczyć niepotrzebne bodźce i pożeracze czasu jeszcze bardziej, a Twoje posty o tym na pewno są dodatkową inspiracją dla działań tego typu:)
Dasz radę! :-)
Od razu po przeczytaniu tego wpisu wzięłam się za odsubskrybowywanie (czy jakoś tak). Co prawda robiłam już to wcześniej, ale okazało się, że kilka stron ominęłam :)
Prasę kolorową już dawno porzuciłam na rzecz blogów.
I usunęłam Pudelka z telefonu!
brawo!
Moje lokalne radio jest inne. Książka czytana, fajne reportaże. Mało reklam a jak już to kukurydzy albo nawozów. Lubię, słucham. A za gazetkami na wsi tęskno, bo tu nie ma takich rzeczy;]
Czasami to Ci zazdroszczę tego odludzia ;-)
Ale to nie wiejskie radio;] To Polskie Radio Białystok. Zetek, Rmfek dawno nie słucham;]