Od kiedy sięgam pamięcią, a na pewno od okresu nastoletniego, borykałam się z dość uporczliwym problemem, który wtedy wydawał mi się być czymś naturalnym, tymczasem dzisiaj wiem, że to nie był objaw dojrzewania, jak to niektórzy próbowali mi wmówić, a coś zdecydowanie bardziej poważnego.
Mniej więcej od trzynastoletniego roku życia byłam non stop śnięta. Zmęczona, padnięta, totalnie bez werwy. Ledwo budziłam się rano do szkoły, a gdy przychodziłam do domu jedyne o czym wtedy marzyłam, to pójść spać. I tak właśnie przesypiałam popołudnia budząc się wieczorem i nie ogarniając w ogóle rytmu dobowego. Totalna huśtawka nastrojów i zero energii do życia. Tak mniej więcej wspominam okres nastoletni.
Oprócz tego miałam wrażenie, że jestem non stop opuchnięta a moja twarz traci kształt i przypomina świeżuchnego pączka smażonego na smalcu. Nigdy nie miałam co prawda nadwagi, jednak zdecydowanie mogłabym śmiało powiedzieć, że tamte lata to były czasy bycia nabitą dziewczyną, która walczyła o swoją kobiecość i filigranowe kształty, ale chyba nie były mi one wtedy pisane. Oj nie były i nigdy nie będą :D ;-)
Kiedy wkroczyłam w „dorosłość”, a tak naprawdę rozpoczęłam 18 rok życia ;-), zaczęłam posiłkować się kawą. To ona trzymała mnie przy życiu, inaczej (daję słowo) – padłabym na sztywno z tej senności. Kiedy miałam na karku ok. 20 lat nagle odnotowałam spadek wagi. To było zdecydowanie niedojadanie, stres i próba schudnięcia za wszelką cenę. Ważyłam wtedy ok. 58 kilogramów przy wzroście 1,75 a przy mojej grubokościstości wyglądałam wtedy bardzo „biednie”, wręcz chudo. Co ciekawe – ciało schudło proporcjonalnie, twarz natomiast momentami nadal miała okresy „pucołowatości” i na zdjęciach było widać ewidentną dysproporcję. Zawsze mnie to zastanawiało, jednak zwaliłam to na geny. No przecież, że nie poszłam do lekarza – taki urok bycia knąbrnym i upartym człowiekiem na początku dorosłości ;-)
I tak mijały miesiące, a później lata. Magda – dziewczyna z „nalaną” twarzą, lekko przy kości, która non stop czuła się zmęczona i opuchnięta.
Aż … pewnego razu moje życie się odmieniło!
Ci z Was, którzy znają problem doskonale, już pewnie wcześniej wpadli na trop mojej bolączki, bo albo sami się z tym zmagacie, albo ktoś z Waszych bliskich ma dokładnie to samo. Czemu tak dokładnie opisuję moje początki? Abyście mieli pogląd, że początek tej choroby może dotyczyć nawet nastolatków, małych dzieci, których zachowanie i samopoczucie może budzić podejrzenie i warto, a nawet trzeba to zbadać.
Kiedy moje życie się odmieniło?
Kiedy mając dopiero 26 lat poszłam do internisty w celu zrobienia podstawowych badań tuż przed rozpoczęciem naszych starań o dziecko. To właśnie wtedy internista zlecił mi zbadanie hormonów tarczycy a później zdiagnozował u mnie niedoczynność tarczycy. Ta diagnoza to nie był wtedy dla mnie wyrok, jak to niektórzy to określają. To było jakby światełko w tunelu, które zaczęło cholernie intensywnie migać! Wszystko zaczęło mi i interniście składać się w całość, kiedy poprosił mnie on o opisanie mojego samopoczucia w ostatnich latach. Poczułam ulgę! Nie, nie byłam naczelną śniętą i leniwą mimozą kraju, jak mi się kiedyś wydawało. To najprawdopodobniej moja tarczyca dawała mi się we znaki i siała spustoszenie w moim organizmie.
Zapytacie, co się zmieniło po suplementacji i jak kontrola hormonów tarczycy wpłynęła na moje życie. Już po kilku tygodniach stosowania przepisanego euthyroxu, tabletki połykanej przeze mnie codziennie na czczo, czułam jakby namagazynowana woda ze mnie schodziła a twarz wreszcie przestała przypominać księżyc w pełni! A nabierała ostrzejszego, nie dziecięcego wyrazu. Energia życiowa zdecydowanie +1000%! I większa kontrola nad wagą!
Lata na to czekałam!
Jaki z tego morał? Że warto regularnie się badać i szukać przyczyn swojego złego samopoczucia. Oczywiście, że nie u każdego objawy podobne do moich skończą się taką sama diagnozą. Warto jednak mieć pod kontrolą zdrowie nastoletnich butnych dzieci, które może i weszły w burzliwy okres dojrzewania, w tym wielu zmian hormonalnych, ale nie warto tych zmian bagatelizować. W końcu pobranie krwi to zaledwie parę sekund a może odmienić im życie. Mój endokrynolog podejrzewa, że już jako nastolatka żyłam z niedoczynnością tarczycy, a kto wie czy nie wcześniej… Ponadto niekontrolowana czy niewykryta niedoczynność może utrudniać zajście w ciążę a brak regularnej kontroli np. TSH w okresie ciąży może mieć poważny i negatywny wpływ na rozwój płodu, szczególnie przy kształtowaniu się układu nerwowego.
Z doświadczenia wiem, że zmagając się z niedoczynnością tarczycy warto być pod kontrolą endokrynologa, który zna się na rzeczy i będzie potrafił dobrać nam odpowiednią dawkę. Bo lekarzy od siedmiu boleści znałam wielu w ostatnich kilku latach, niestety, którzy kolokwialnie to ujmując w dupie mieli moje samopoczucie i wizyta u nich kończyła się przepisywaniem „na pałę” tej samej dawki. Tymczasem dla przykładu u innego specjalisty okazywało się, że powinna być ta dawka co najmniej podwójna…
Co ważne – gdy stan naszego samopoczucia nie będzie ulegał poprawie mimo przyjmowanych leków, dobry endokrynolog będzie temat drążył dalej, ewentualnie skieruje nas do lekarza innej specjalności. Nie zostawi nas z tym samych. Zapomniałabym – nie dajcie się wypuścić z gabinetu endokrynologa bez skierowania na USG, tym bardziej jeśli to nasza pierwsza wizyta. USG może wiele wątpliwości rozwiać i wiele wyjaśnić.
Zdrowia! :*
9 komentarzy
Kochana mam pytanie… Do kogo chodzisz ze swoja tarczycą? Na niedoczynność choruje kilka lat, a wczoraj dowiedzialam się, że mam guzka. I teraz mam ogromnego „stracha”, bo moja pani doktor może mnie przyjąć dopiero za miesiąc… Szukam też alternatywy, kiedy mój dotychczasowy lekarz (nota bene z KRK) przestanie mnie „zadowalać”. Będę wdzięczna za odpowiedź :)
W Warszawie polecam https://www.znanylekarz.pl/wojciech-bik/endokrynolog-internista/warszawa
Dziekuję, ale za daleko dla mnie :(
U mojej 5 letniej coreczki przypadkowo odkrylismy niedoczynosc tarczy a pozniejsze badania wykazaly hashimoto.To juz 5rok leczenia euthyroxem i jest o niebo lepiej i zachowaniem i samopoczuciem.
A jakie córka miała objawy?
A czy oprocz leku stosujecie diete ?
Znam to aż za dobrze. Po 2 tygodniach brania leków poczułam jakby nagle mgła opadła mi przed oczami i wszystko stało się jasne i wyraźne:)
Też mam niedoczynność tarczycy o której nie wiedziałam :| Prócz dolegliwości o których piszesz u mnie występowało jeszcze pocenie się jak świnka przy wysiłku, bądź gdy było lato od razu byłam czerwona na twarzy czy spocona – tyle wstydu :|
ja włąsnie mam podobnie….jestem ciagle zmeczona….mam problem z waga iitd…eh te same objawy …. chyba czas sie przebadac