Nie wiem, jakie Wy macie plany na rok 2019 i rok 2020, ale my pomału i zupełnie na poważnie przygotowujemy się do tego, aby w końcu być na tzw. „swoim”. Kiedyś marzyło nam się własne mieszkanie, a teraz, kiedy mamy trójkę małych brzdąców, które rozsadza energia, marzymy o posiadaniu własnego domu. Czytaj dalej
Mam dla Was dzisiaj 5 zdań, które – moim zdaniem – warto, aby znało każde dziecko. Są one niezwykle przydatne! Oczywiście mam na myśli takie dziecko, które już potrafi formułować zdania i używać ich zgodnie z ich znaczeniem.
„Jak ukryć cienie pod oczami” – to było chyba pierwsze hasło, jakie wpisałam w Google po serii nieprzespanych nocy z moim pierworodnym! :D Jak te cienie pod oczami skutecznie zakryć za pomocą makijażu, aby były niewidoczne i by oczy w końcu wyglądały na „wyspane”? Świetne pytanie!
Śpią. Słyszę ich miarowe oddechy i zastanawiam się, kiedy ten czas zleciał. Do dziś pamiętam te dni, w których każde z nich przyszło na świat. Ten moment, w którym po raz pierwszy dotknęłam ich skóry, złapałam za ich maleńkie dłonie i powiedziałam w myślach:
„Witaj, Skarbie! Od dzisiaj będę Ci towarzyszyć w Twojej życiowej przygodzie!”.
Powiem tak: ja nawet żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Mogłam już ogarnąć temat po pierwszym porodzie, ale nie! Udawałam, że nie trzeba. Że to nie przystoi. Że jak bym mogła, skoro większość kobiet jednak udaje się temat ogarnąć.
Dzisiejszy wpis będzie idealną okazją do tego, aby podzielić się z Wami moimi odkryciami, patentami tudzież przepisami, które tego lata mnie zachwyciły i zmieniły moją codzienność! Jedni za moment powiedzą: „Hej, Szczęśliva, Ty próżna istoto! Wielkie mi tam odkrycia!”, ale ja wiem, co mówię (a właściwie to „piszę” :D), bo każdy, kto moich propozycji spróbuje, ten zapewne przybije mi piąteczkę! ;-)
To chyba jakaś plaga, że kiedy dzieci zbliżają się do bardziej ogarniętego wieku, powiedzmy 3–4 lat, to dywagacje otoczenia schodzą z problemów smoczkowo-wózkowych i wchodzą na wyższy stopień wtajemniczenia.
„(…) Pani Magdo, dlaczego moja żona jest taką zołzą?! Ona nic nie robi poza tym, że cały dzień narzeka, opowiada wszystkim wokół o swoim nieszczęściu i próbuje sprowadzić mnie do parteru. Do niedawna jeszcze się trzymałem i nie reagowałam na te zaczepki, ale ostatnio coś we mnie pękło. Podczas jednej z jej furii o pierdołę o mało nie brakowało a trafiłbym ją krzesłem, którym miałem ochotę rzucić o ścianę. Nie poznaję siebie… To wymyka się nam spod kontroli!