*post archiwalny
Serio. Rzygam jednym i drugim równie mocno. Ten brak naturalności, prawdziwości, spontaniczności, i to wyważone planowanie, strategiczne myślenie i cała reszta wychodzą mi uszami. Te życiorysy jak z obrazka, te zabiedzone historie i łzy po co drugim zdaniu. Te sztuczne emocje i frazesy rodem ze słowników. Te misiaczki u boku, skatowane plecy i dietki south-beach.
Cholera, rzygam tym wszystkim. Owijać w bawełnę nie potrafię. Rzygam, patrzę w lustro i wyję do księżyca. Za friko kupiłam bilet na to publiczne przedstawienie i dołączyłam do zacnego grona. Do grona idealnych rodziców. Seksem i szczęściem ociekających małżeństw. Do grona właścicieli wysublimowanych wnętrz, podłóg drewnianych sprowadzanych z Brazylii i kafli portugalskich. Do grona matek i ojców, którzy montessoriańskim zasadom ołtarzyk postawili, zatracili w tym wszystkim zdrowy rozsądek i zgubili własne zdanie, a dziecku kupują wszystko co drewniane i z certyfikatami. Noszjapierdolę. Wyrzucam to z siebie i nadziwić się swojej głupocie nie mogę.
Dlaczego tak długo, się pytam? Cholera, dlaczego tak długo tkwiłam w tym moim idealnym myśleniu by być perfekcyjną mamuśką, z seksownym tyłkiem, stojącymi na baczność piersiami i uśmiechem przyklejonym do twarzy? I po co ta poza? Po co ta poza zupełnie przecząca mojej naturze i moim potrzebom? Poza bycia najlepszą, najinteligentniejszą, najbardziej oczytaną i wybitnie wyedukowaną matką mojego dziecka? Żoną z nieustanną ochotą na seks, sekstyliardem zabawek erotycznych i scenariuszami na wieczór rodem z ostatniego Wprost…
Bo ja, do jasnej cholery, nie jestem idealną Ziuzią, którą mają naśladować tysiące. Która ma świecić przykładem i inspirować rzesze matek tym wymiotogennym idealizmem. Ja, siedząca właśnie w wytartym dresie matka i żona, z wybitnie odstraszającą kitą włosów zwiniętych gumką recepturką ściągniętą z kisielu. Ja, lekko zniechęcona poniedziałkiem i wkurzona na męża o jakąś pierdołę, chcę prawdziwości. To właśnie z tej prawdziwości i z tego realizmu będę rozliczać głównie siebie. I będę z tej prawdziwości rozliczać innych. A co!
Miarka się przebrała. Albo to zbliżająca się trzydziecha, albo słaba podaż kawy, albo jeszcze coś równie bzdurnego, skłoniło mnie do tych refleksji. Nieważne. Zdecydowanie wiem już, że chcę prawdziwego i naturalnego życia. Chcę sama tworzyć zasady, którymi będę się kierować. Poradnikami dyktującymi mi jak żyć też rzygam. Rzygam radami zewsząd co ja powinnam, a czego to ja nie powinnam.
Jestem jakąś tam Magdą. Cholernie daleką od ideału. Potrzebującą normalnych ludzi wokół siebie a nie marionetek z pozami niczym z TVN Style. Łaknę ludzi, którzy zamiast silić się na robienie czegoś pod publiczkę i pokazywać jacy to oni nie są biali, usiądą ze mną i powiedzą, że w życiu bywa zajebiście, ale są i gorsze momenty. Ale te gorsze pomagają wydobyć smak i esencję z tych lepszych chwil. Chcę usiąść w dresie z Wami, z plamą po pomidorowej z przedwczoraj, i powiedzieć Wam, że miałam parszywy dzień, ale udało mi się upiec genialny placek z jabłkami. Albo, że podniosłam patelnię na mojego kochanego Męża, ale następnego dnia przyniósł mi kwiaty. Nie chcę siedzieć przy kawie albo czymś nieco mocniejszym z kimś kto będzie mi liczył zmarszczki na czole i rozliczał mnie z bieli moich zębów i nie potrafił odnaleźć się w mojej najzwyklejszej i czasami nudnej prozie życia.
Selekcja. Słuchajcie, selekcja to słowo klucz. Zaczynam selekcjonować, wybierać, przebierać, odsiewać, wyrzucać. Zaczynam czytać to co bije po moich oczach naturalnością. Zaczynam oglądać to co naprawdę mnie inspiruje a nie jest kolejną kopią kopii.
Zazdrość wypleniam. Totalnie pozbywam się swojej zazdrości i szybkim cięciem olewam tych co mi próbują czegoś zazdrościć. A można mi zazdrościć jedynie zdrowia, bo to mam chyba jednak wyjątkowo dobre, gdyż z wielu opresji wyszłam bez szwanku. O, i marnego zarostu na łydkach w sumie też mi można zazdrościć.
Wzięłam do ręki miskę z tym wyplutym przeze mnie w bólach idealizmem i perfekcjonizmem i zaczynam nowy etap. Chcę być przede wszystkim prawdziwa. Prawdziwa w swoich jakże krytycznych oczach. Chciałabym opowiadać Wam MOJĄ realną do bólu historię, a nie tę na poklask wyidealizowaną. Bo zaglądam w osławione internety a tam świat 50-tym odcinkiem Dynastii stoi. Romanse, konwenanse, za 2 bańki dyliżanse.
Z dystansem. Z prawdziwością i dystansem. Takie życie mi się marzy. I bez maski zamiast twarzy.
207 komentarzy
Magda, postawię Ci ołtarzyk :) A tak poważnie to też zaczelam się dusić i zrobiłam selekcję, co mogę i co chcę a nie co muszę…
O, też się tym wszystkim zmęczyłam. Najbardziej tym, że zwykłe matki, które doskonale wiedzą jak jest same siebie oskarżają i oceniają boleśnie nawzajem. To przecież bez sensu!
Jestem sobie Jadźką w dresie, która od od początku tak próbowała. Nie siliła się, nie zmieniała, nie dopasowywała. W nosie ma trendy, nowinki i must heavy. Kocha tatuaże i klimat Jarocinu. Nosi podarte jeansy i tatuaże – bo może. Najchętniej spakowałaby się w torbę i zamieszkała w jakiejś jamie w Bieszczadach. Skoro nie może to ucieka do lasu weekendowo. Nie lubi ludzi idących za tłumem i disco polo. Lubi za to siebie, bo została wierna sobie. Jej dzieci chyba też to lubią. A na pewno Mojżesz, który jednak często ją wnerwia, bo wszyscy jesteśmy tyko ludźmi. Peace <3
Jadźka, jestem Baśka… czytam co napisałaś i to tak, jakbym czytała o sobie :)
Jadzka, siostro Ty moja!
Dobrze powiedziane!!! ;)
No. I to mi się podoba :)
:*
Wpadaj do mnie, ja hoduję kosmitów na kuchennym blacie a na dupie mam dres. I sweterek. Bardzo gustownie;]
Napiszę krótko. Jesteś zajebista. Siedzę właśnie w dresie, piję n-tą kawę i myślę, jakby napić się jej z Tobą.
Trzeba coś wykombinować. Ty z W-wy? :-)
Tak…Zapraszam na kawę w Warszawie:)
..ja ja chciałabym z wami wypić kawkę ..tylko ze ja z Gdyni ehhh..
a tak na poważnie …mam tak samo…
od 2 tygodni moja 2,5 letnia corka jest chora , ma zapalenie, uszu, gardła, nie spi nie ja, jest drażliwa, płaczliwa, ja razem z nią jestem siedzę i płacze z bezsilności,bo nie wiem jak jej ulzyc w bolu zeby nie denerwowała się, etc
padam na buzie, ale taki czas;):(..
zakupy mam robione raz, max dwa razy w tygodniu ehh
piękne jest życie gdy się nie ma do pomocy osób, bo wszyscy zajęci,
w domu sajgon nawet naczyń do zmywarki nie mam siły włożyć,
raczej mi się nie chce heh, kawę pije już zimna hah,
leże jeszcze w łóżku z piżamie,
bidula po nieprzespanej nocy jeszcze śpi,
matka polka przegląda instagram gdzie wszystkie mamy i ich dzieci są takie idealne nawet jak sa chore…
hmmm kiedys bym sie tym przejmowała ze nie jestem za grosz idealna,
teraz mam to w szerokim powazaniu…ot tak..
choć czasem boli jak mi mowia ze przeciez bedac mama można tyle rzeczy robić..
można zgadza się..
ale ja nie chce takiego życia na pokaz,
idealne podróże, mieszkanie, dom, pies, dziecko,mąż ja..
stresowania się czy dobrze wyglądam, ze nie mam męża przy sobie ze wszystko robię sama..
(ja mam meza kontraktowca, niestety nie bywa czesto w domu , wszystko robię zawsze sama )
ale jak jest wtedy córa dom pies obowiązki są tylko jego ja moge odetchnąć:)..mam wlasna działalność taka bez spinania sie,rozwija ja siebie na spokojnie w swoim tempie, na zasadzie polecenia, kiedyś się przejmowałam jej mam tylko 600like,a inni 12ooo bądź więcej trudno ja robię to swoim tempem, a odkąd córcia jest w żłobku, wysłałam ja gdy miała 2 lata, by była wśród dzieci nabyła nowych umiejętności i muszę przyznać to była moja najlepsza decyzja, je sama o dziwo szok przy moim nie jadku gada jak najęta rozwija się
a ja mam chwile by odetchnąć zając sie praca domem, psem, zakupami, spotkaniami z klientkami..byc lepsza Mama..taka bez spinki , czasem będąca w biegu ale idaca swoim rytmem,
Ja rzygam idealizmem u innych. To na pewno. I myślę, że takie nieprawdziwe, medialne życie na pokaz to jakaś domena autorek blogów tzw. parentingowych, gdzie dzieci ubrane pod kolor, filiżanki pasują do podłogi, makijaż do ubrania codziennego itp. itd. Ale jest też druga strona medalu, nie chcę oglądać czyichś brudów na blogu, nie chcę czytać o tych jakiego mają beznadziejnego męża itp. itd. Środek, jak zwykle wychodzi na to, że środek jest najlepszy :) Tak po ludzku poproszę :) U Ciebie akurat jest mi pod tym względem bardzo dobrze, ale jeśli chcesz się bardziej weryfikować tym lepiej dla nas, Twoich czytelniczek. Powodzenia!
o to to….i jeszcze smutne sprawy sa dla mnie bardziej prywatne, a szczesciem dziele sie ze znajomymi. smutki zostawiam dla garstki wybranych…
Ha! Właśnie siedzę sobie w dresie. Dzieci śpią (NARESZCIE). Wykończona po kilku dniach z infekcją ucha myślę sobie, że chyba jakąś parszywą matką jestem bo najbardziej moje dzieci uwielbiam jak śpią. No i masz – cała krępująca prawda :P
ja też najbardziej na świecie kocham je jak śpią :) i pewnie jak niejedna matka jestem ubrudzona serkiem bo mój synek uznał że można się o mamę wytrzeć :) ale co tam po trzecim już mi to nawet nie przeszkadza tylko śmieszy
Uff! Nawet nie wiecie jak mi ulżyło! ;)
Ja nawet nigdy nie siliłam się na bycie idealną bo zwyczajnie nie dałabym radę, za mały miki jestem ;) I chyba nawet intuicyjnie omijam takie miejsca w blogosferze z daleka, bo wątpię w zbyt piękne obrazki. W życiu realnym szybciej dokonuje się weryfikacja, więc mniej rozczarowań.
Ha, nie jestem idealną. Mam swoje wariactwa. W domu lubię chodzić w szortach i koszulce. Mam 3 słodkich, wkurzających gremlinów i w poszanowaniu mam opinie innych. Czasem mam bajzel czasem pedantyczny porządek (szczególnie, gdy mnie ktoś wkurzy
Matka Polka realistka LOVE!
Jestem Marta i dziś świętuję, nawet czysty dres na tę okazję ubrałam! ;)
Bardzo dobrze napisane!
Wszystko pięknie, tylko takim idealizmem to mogą rzygać te, którym wcale nie jest do niego daleko. I w dresie i z recepturką z kisielu wyglądają nadal kobieco, a nie jak worek kartofli. Ja staram się wyciągać z życia malutkie drobinki szczęścia, których jednak nie wystarcza, żeby z uśmiechem przetrwać dzień. I próbuję się nad sobą nie użalać, ale po ponad roku siedzenia w domu na dupie wcale nie jest tak łatwo. Najpierw w ciąży nie byłam w stanie się ruszać, potem dwóch płaczących na przemian Rozbójników nie pozwalało mi wyjść na spacer. Dopiero w Walentynki (swoją drogą chyba najpiękniejszy prezent, jaki mogłam dostać) nieco przedwcześnie przesadziliśmy ich do spacerówki i w końcu jestem w stanie sprowadzić wózek po schodach. I życie zaczyna się na nowo! Tylko cholernie zimno na dworze…
ja juz prawie 3 lata siedze w domu jeszcze tylko kilka miesiecy i bede wolna, bo dziecko idzie do przedszkola, tak wiec glowa do gory, dasz rade, poza tym mieszkam poza pl, nie mam do pomocy babci, dziadka, tak wiec wszystko na mojej glowie, spacerki, zabawy, obiadki, sprzatanie etc etc i jeszze sobie wymyslilam prace, ktora realizowalam po nocach, ale tego nie polecam, mimo szczerych checi i ambicji to wykancza na dluzsza mete wiec czekam, az dziecko pojdzie do przedszkola
No i po co? Ja wróciłam do pracy jak mój syn miał 8 miesięcy, on poszedł do zloba. To była moja najlepsza decyzja. Teraz ma 3 lata jest rozwinięty jak 5-ciolatek i mam z nim cudowna relacje bo nie pozwoliłam zabrać sobie swojego życia. Szczęśliwa matka szczęśliwe dziecko.
No ja pracowałam po urodzeniu dziecka i nadal tak jest ale troche żałuje ze nie spędziłam z nia troche wiecej czasu. Niby fajnie bo nie dolowalam sie w domu bo z pracy jest jakas satysfakcja ale druga strona jest taka, ze jednak nie spędza sie za wiele czasu z dzieckiem ktore tak szybko dorasta…
Do wszystkiego dojrzewa się z czasem. Chociaż znam takich co pomimo rozsądnego wieku jeszcze nie dojrzeli… Super się cieszę ze umiałam odkryć własny styl życia, który nie udaje bo mi się tez niedobrze robi na widok kobiet które udają ze wszystko w ich życiu jest takie cudne i idealne. Najgorsze jest to ze za tym idealnym życiem zawsze chowa się jakiś smutek. Co do mnie to uważam się za ideał ale na moich własnych zasadach i dobrze mi z tym a każdego kto próbuje negować co kolejek w moim życiu ( zwłaszcza moja matka) porostu ignoruje:/ Taka prawda…
Yyyyy, nigdy tak nie miałam. Znaczy potrzeby perfekcjonizmu.
Ale jak napisałaś o trzydziestce, to się skapnęłam, że po mojej 30-stce to już mi nawet przez łeb nie przeszło, że w ogóle kiedykolwiek mogłabym zamieć taką potrzebę :D
Ha! Wszystko, prócz wieku, to o mnie :-) siedzę w dresie, w poplamionej brakiem bluzce, z krzywą kitką na czubku głowy. Obok córka równie gustownie ubrana i poplamiona :-) tyle, ze bez kitki :-P mąż po pracy też siedzi w rozciągniętych porach od dresu :-D a co! Przecież nie może wyglądać lepiej ode mnie :-) w kuchni salon, po obiedzie nie chce mi się sprzątać, a gości się dziś nie spodziewam. Jedyne co, to mam makijaż, bez niego z domu nie wychodzę :-D
W kuchni sajgon miało być ;-) a na bluzce plama z buraka
heheh a to o mnie ja tez bez „mejkapu” w tzw. miasto nie ide, no i myslalam, ze.tylko ja taka zaplamiona siedze :D nawet o tym ostatnio myslalam, ze.chyba jestem w tym mega sterylnym swiecie ostatnia poplamiona heehehe ;) pozdrawiam wszystkich poplamiencow!
Nie jestem idealna, jestem w drugiej ciąży i nie uśmiecham się szeroko, bo samopoczucie mi nie pozwala. Pozwalam mojemu dziecku biegac po kalużach, przez błotko też nie raz przejdzie. Nie ubieram go u prady, chodzi w ubraniach „po kims”, lub z sieciowek a na spacerze, to on dyktuje warunki. Ma prawo do zabawy i szerokiego usmiechu, a nie do „dobrego wyglądania” bo ludzie patrzą. Sama też juz mam gdzies kto i co mowi, ja patrze na siebie i jest mi dobrze…:-) Moje dziecko jest szczesliwe i zdrowe, nie chowane a sterylnych warunkach i zyje mu sie calkiem niezle. Lubie miec porządek, ale często mam gorszy dzień…;-) i wtedy nawet w zlewie nic sie nie miesci, ale co tam, dobrze mi z tym….:-)
lepiej bym tego nie ujęła… :) widzę, że jest nas więcej :) to cudnie bo ja jestem taka sama. Mam 36 lat i od roku robię porządki w życiu, segregując i wypierniczając wszystko to co zbędne- łącznie z ludźmi tak zwanymi pseudo znajomymi. Uzdrawia to duszę, wyostrza spojrzenie i przede wszystkim pozwala być sobą.
Pozdrawiam Was drogie Panie.
Melduje się dresik i bluza męża! Joł :)
Joł! ;)
Nosz pasujemy do siebie, ja w sobotę napisałam o tym samym, choć zdecydowanie inaczej to ujęłam :-) https://nowakobieta.pl/dobrze-powiedziane/148-tracimy-tyle-czasu-na-rzeczy-pilne Pierwszy raz tu trafiłam i… podoba mi się :-)
Ewa, dzięki za link! Pozdrawiam.
Hell. W jakim świecie Ty żyłaś dotychczas? Czytam ten wpis i nadziwić się nie mogę, bo, hm … to wszystko czego tak bardzo i z zacięciem desperata pragniesz wydaje mi się, najdelikatniej mówiąc, normalne. I teraz pytanie zupełnie na serio – Kobiety, Matki wkręcają sobie takie jazdy na idealność/perfekcyjność w głowę, tak for real? Zaczytują się w poradnikach i wynurzeniach o tym jak spreparować Dziecko idealne? Kierują się jakimś kodeksami, zasadami i innymi pierdołami jak to być Pani Perfekcyjna (Żona, Matka, Gospodyni, Kucharka, Kochanka – dodaj co tam chcesz). Jeżeli tak, to lecę sprawdzić czy żyjemy na tej samej planecie, albo czy nie powinnam szerzej otworzyć oczu ….
Żyjemy na tej samej planecie. Jesteśmy tylko innymi ludźmi. I mi sue wydawało, ze mam zdrowe podejście do życia. A ponieważ staram sie nad doba pracować, teraz w tym kierunku idę i zmieniam odrobinę moje priorytety.
No to trzymam mocno kciuki za Ciebie. Wciskanie się na siłę w tysiące szufladek musi być bardzo męczące. Nie chcę tutaj trącić banałem, ale … nie ma czegoś takiego jak przepis na życie (chyba że w serialach), a wszelkie poradniki i „metody na” są wytworem bardzo niedoskonałych ludzi, którymś z jakiegoś dziwnego powodu wydaje się, że mogą innym mówić jak żyć. Trzymam więc kciuki za dystans, nowe priorytety, dużo luzu i pozwolenie sobie na błędy.
Annka, dzieki! :)
Kochana a to znaczy ze nie jestes zadowolona z życia ze swoim mężem? Czy zle zrozumiałam?
Wręcz przeciwnie. Jestem szczęśliwa w związku jaki tworzymy :) to ja sobie niepotrzebnie narzuciłam pewne schematy, w które brnęłam.
Pani kochana lepiej późno niż wcale! Dobre wnioski! Tak trzymać!
:*
Nareszcie! Nareszczcie ktos tez sie porzygal! Dzieki za ten tekst, bo myslalam, ze tylko ja nie chce byc idealna.
Witaj w klubie! Mnie zajęło to trochę więcej czasu, ale ważne, że jest tak, jak ja naprawdę chcę. Moje kryzysy, moje nirvany, moje radości, moje smutki. I wara innym od tego. A przyjaciół przez gęste sito przesiałam… I okazało się, że pusto się zrobiło… I miejsce dla innych …
Oj chętnie bym się z Tobą kawy napiła!
z mlekiem, bez czy cappuccino? :-)
Przy mojej dwójce cappuccino bywa za słabe ;) Zdecydowanie z mlekiem.
Wszystko się zgadza oprócza posiadania męża… bo mój wymiksował się z rodziny, znudziło mu się życie z żoną w dresie i codziennymi obiadkami, teraz On żyje pełną piersią będąc weekendowym tatusiem a ja… codzienna matka zaczynam wracać do żywych mimo wielu trudności :)
Codzienna matko, kciuczę za Ciebie! :***
Czy tekst inspirowany Radomską? Bo wg mnie to *Mam wątpliwość* niezły zamęt wprowadziła ostatnim tekstem … a ten wydaje się go kontynuować. Czy się mylę?
Nie czytałam tekstu Radomskiej, ale w wolnej chwili zapoznam sie z nim i skonfrontuje to w myślach :)
Właśnie Ciebie poznałam a Ty mnie chyba znasz od wczoraj, bo to, co napisałaś tkwi mi w głowie od miesięcy. Dziękuję
Kocham Cię „jakaś Magdo” i popieram w całej twojej prawdziwej niedoskonałej rozciągłości :)
No to ja moge sie uwazac za szczesciare. Mam wspanialych przyjaciol przed ktorymi nigdy nie musialam niczego ukrywac. Wrecz przeciwnie kiedy jest mi zle i z zyciem nie moge sobie poradzic to wlasnie oni sa pierwszymi osobami do ktorych pobiegne. Nikt sobie nie zazdrosci i nie wytyka bledow tylko wspiera najlepiej jak potrafi. Nie przeszkadza im czy mam obecnie makijaz czy nie i z kad pochodza moje ciuch (wszyscy lubimy ciucholandy ;)). Oni rowniez wiedza ze zycie w partnerstwie i z dziecimi nie zawsze uslane jest rozami, ale zawsze staramy sie wspolnie szukac rozwiazan. Nie wytykamy sobie bledow tylko wspieramy sie i motywujemy do lepszych dzialan. Co do zycia rodzinnego, syn moj wlezie gdzie tylko moze i dotknie praktycznie czego chce nie ograniczam go w niczym tylko probuje nakierowac i doradzic. Jedyne czego zaluje ze staralam sie zmienic meza pod swoje widimisie ale w koncu uswiadomilam sobie ze to inna osobowosc i teraz zyje sie nam o niebo lepiej. Dbam o siebie bo akurat jest to moja pasja i uwielbiam to. Wlasnie dobija mi 30cha i jestem poprostu szczesliwa
Dzis do takich konkluzjo Pani doszla? Widzialam wlasnie dziecko w ogrodzeniu z podpisem ze to aby mieszkania nie zapaskudzil.
*Konkluzji
Mary lou, masz mnie. Zamykam dziecko w takim ogrodzeniu i każe mu sie uśmiechać przez łzy. Obiad podaje mu przez szczebelki.
Nie jestem matką ale odczucia mam dokładnie takie same. Lubię czystość wokół siebie i w swoim otoczeniu ale gdy mam gorszy dzień z przyjemnością jedyną rzeczą, którą robię to wygodny dres, czasem łóżko, a niekiedy jedyną rzeczą którą chcę, jest „nic”. Świat ciągle wymaga tylko dostosowania, zrozumienia i postępowania tak jak to jest w jego ideale. Kilka krotnie mówiłam, jestem zmęczona byciem idealną dla świata, obcych ludzi, przechodniów na ulicy. Przede wszystkim jestem zmęczona byciem idealną dla bliskich. Bo ja nigdy idealna nie byłam, charakter też mam swój jedyny w rodzaju. Dlatego bycie idealną rani moje wnętrze, a bycie sobą w obecnym położeniu doprowadziło by do tego, że byłabym zdana na siebie, tylko na siebie. A głównym odczuciem jakie by mi towarzyszyło byłaby niekończąca się fala żali, pretensji i uwag od najbliższych.
Jak ja Ciebie szukalam! Wiedzialam, ze w tym calym cyrku pokazow I wyscigow musi byc ktos taki jak Ty! Dziekuje!
A w dresie nie chodze, do poludnia rzadza pizamy :-)
Nie chodzi tu o kompletne zaniedbanie siebie…..chodzenie w dresie czy z plama na bluzce…..to tylko przenosnia albo przyklad tego zebysmy byli soba i nie wsydzili sie tego. Dbac o siebie nalezy, ale kazdy ma prawo do tego,aby czuc sie wygodnie w miejscu w ktorym czujemy sie bezpiecznie- w domu. Chodzi tu o to zeby byc prawdziwa dla samej siebie….a nie zwykla marionetka z teatru……i grac role laluni nawet przy najblizszych- chodzi tu o dzieci czy meza. Nikt nie jest perfect dlatego zlamac sie glupia plamka na nowej bluzce nie prowadzi do niczego. Mama zawsze powtarzala ze „jak nas widza tak nas pisza” i tak chodzilo tu przede wszystkim o schludnosc i czystosc ale przez niektorych zostalo to inaczej odebrane…..inni nakladaja na siebie maske z pieciu pudrow czy markowe ubranka na ktore nie wszystkich stac….swoje wnetrze ukrywaja pod markowa szmata…..wlasnie to chcialam powiedziec…..w dzisiejszych czasach ludzie cenia bardziej rzeczy materialne i opinie od ludzi ktorzy nic dla nich nie znacza….zwyklych gapiow ktorzy i tak maja nas w dupie….. wiec tak naprawde badzmy soba, nie pozwolmy na to aby facebook stal sie naszym systemem nawigacyjnym…..po co wystawiac swoje zycie prywatne na pokaz… klamiac przy tym jakie jest perfekcyjne…..skupmy sie lepiej na upiekszaniu ciepla rodzinnego poswiecajac wiecej czasu dzieciom….zamiast wystawiac na pokaz zycie materiane bo gubimy w ten sposob to co naprawde wazne jest w zyciu….
Kama, dałaś czadu tym komentarzem! :-D
No i runęło przekonanie, że jestem wyjątkowa. ;)
Witajcie w klubie, drogie Panie.
Pozdro.
Brawo Kochana! Trzymam kciuki! Bardzo trafne spostrzeżenia. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz ale trochę żal mi Ciebie, że tkwiłaś wcześniej w plastikowym świecie, bo prawdziwość i naturalność czyni nas naprawdę szczęśliwymi. Życzę Ci byś wytrwała a nowy rozdział w życiu przyniósł Ci na tacy Twoje prawdziwe JA :) Pozdrawiam Monika
Mocne, ale prawdziwe! Oj jakże boleśnie doświadczyłam tego, że żyjemy w świecie wyidealizowanych ludzi. Moja ciąża – MASAKRA JAKAŚ! No ale gdy tylko człowiek się poskarżył, że jest źle to od razu fala krytyki i nienawiści, bo przecież co druga w ciąży była i swoje przeżyła no właśnie z tego powodu mi narzekać nie wolno.
A potem narodziny dziecka i każdy dookoła wie lepiej jak je wychować, bo przecież ja matką jestem po raz pierwszy i na pewno zrobię to źle. Piersią nie karmisz? Wyrodna matka z Ciebie. Słodycze dziecku dajesz? Uczysz od małego zła. Ubierasz za lekko, za grubo… Generalnie jak się nie obejrzysz d…pa z tyłu. ;)
Tak więc „selekcja” i teraz mam o wiele mniej „przyjaciół”, ale mogę z pełną świadomością powiedzieć, że jest mi z tym bardzo dobrze. :)
A dresy są w moim domu na porządku dziennym! :)
No doskonale! Powiem Ci, że to rzeczywiście może być spowodowane nadchodzącą trzydziestką,bo tez tak odczuwam. A trzydzieste urodziny już za tydzień. Normalnie kocham Cię za każde słowo. I zostaje u Ciebie na zawsze.
Czyli po trzydziestce to osiągniemy szczyty normalności i dojrzałości i innych -ości?! Chcę! :-)))
Monika, dzięki! ;-)
Ale pierdolenie.
Boże! To ja jestem jednak NORMALNA??? ;-) Dresik usmarkany katarem 2,5-letniego synka, kitka rozwichrzona na czubku głowy. Pięty nie zdrapane, nogi nie ogolone… Ech! Muszę się napić kawy! Trzeba jednak trochę się ogarnąć, bo pan gazownik przychodzi sprawdzać szczelność instalacji ;-)
Jeśli chodzi o selekcję to podałam niej „przyjaciół „. Miało być bez fałszu i zazdrości. Chyba byłam zbyt krytyczna bo zostałam tylko z mężem☺. Oczywiście nie mówię, że nie mamy jakiś znajomych, ale cytując mojego małża „wszystko na pokaz, fałsz i obłuda”. Jesteśmy szczęśliwi w naszym bałaganie z dwójką nie idealnych dzieci. Podoba nam się to, że już nikt nam nie mówi jak żyć.
Fajne ! Zgadzam się w 100%. Niby prosto,niby normalnie,tak właśnie powinno być,a zarazem takie to odkrywcze. Myślę,że nasze pokolenie zaczyna rozumieć,że perfekcjonizm,poradniki ,wskaźniki,super nianie i perfekcyjne panie domu zamknęły nam oczy na prawdziwe życie. I zamiast zastanawiać się na jakie kolejne zajęcia zapisać dziecko, albo siebie na kolejne szkolenie,zamiast myśleć czy jestem konsekwentna,czy nie popełniam błędu dając lizaka,czy powinnam teraz zakazać czy nakazać……przypomnijmy sobie jak było fajnie na trzepaku pod blokiem i zabierzmy rodzinę na spacer :-) Miłego dnia „dresowiczki :-)” Nie wiem czy jest takie słowo,ale czy to ważne ? :-D
W takich postanowieniach też jest nuta perfekcjonizmu, czyż nie? Męczy mnie bycie perfekcjonistką, muszę więc opracować perfekcyjny plan bycie nieperfekcyjną. Coś jest w tych naszych czasach co nie pozwala nam do końca być tu i teraz i tak jak jest. Może nadmiar bodźców, wzorów i ideałów? Nie wiem. Ale pozdrawiam i życzę szczęścia :)
Słuszna uwaga
kurczę to chyba przychodzi z wiekiem u mnie to się zaczęło 1,5 roku temu… I jestem bardzo zadowolona :) Odkrywam siebie i to czego naprawdę potrzebuję, co naprawdę myślę, nie wstydzę się swojego zdania i nie przejmuję się opinią innych ludzi, nie zazdroszczę, nie krytykuję, akceptuję. Chcę swojej harmonii i szczęścia :) Pozdrawiam ciepło :)
Tak na prawdę mam mieszane uczucia. Cieszę się, że dajesz sobie spokój z idealizmem i perfekcjonizmem (mi nigdy nie było z nimi po drodze). Naturalność jak najbardziej – względem siebie. Ale też nie bardzo wiem po co i jak chcesz tej naturalności szukać i egzekwować u innych. No chyba, że wiesz, że ktoś Ci kłamie w żywe oczy, ale jeśli tylko dzieli się tymi dobrymi wiadomościami to już jest nienaturalny? Nie ma co udawać, że jest źle jak jest dobrze ale też udawać, że jest łatwo jak jest ciężko. Ważne żeby być w zgodzie ze sobą. Jeśli coś brzmi idealistycznie to też niekoniecznie jest nieprawdziwe. Czasem coś oddaje nasz nastrój w danym momencie. Gdy jesteś szczęśliwa (czy też szczęśliva ;) ) tą samą sytuację życiową opiszesz w inny sposób niż w dzień, w którym masz doła. To, że ktoś pomyśli o pochwaleniu się nową podłogą, bo jest nią tak podjarany, że każdemu o niej by opowiadał, nie oznacza jeszcze, że jest nieprawdziwy, bo nie pokazał rozwalającej się kuchni. Ot może nie przyszło mu to do głowy? A być może nie piszę o złych rzeczach, bo o nich nie myśli lub stara się nie myśleć? Co rozumiesz przez naturalność? Dla mnie równie „nieprawdziwe” (w cudzysłowie, bo może ktoś na prawdę jest takim smutasem ;) ) jest w kółko użalanie się nad tym jak to ze wszystkim ciężko i wywlekanie wszelkich możliwych problemów na świat jak i pisanie przez różowe okulary. A z dwojga złego w zasadzie wolę te różowe okulary ;) Ale w 100% zgadzam się z tym, że nie ma co zazdrościć innym i że nie ma co być perfekcjonistą (bo to tylko frustruje, nie da się być idealnym). Ja jak widzę jakiś zupełnie idealistyczny wpis to myślę sobie, że o ktoś miał dobry dzień i uśmiecham się do siebie. Pozdrawiam, Justyna.
Mam 22 lata. Jeszcze wypłaty nie dostałam a już z jej połową muszę się pożegnać. Trzeba zrobic piekny prezent mamie, idealny wieczorek panienski przyjaciolce, miec cud sukienke na weselu, wpisywac polskie znaki piszac na telefonie. Teraz mam tłuste włosy, krzaki na nogach, bokserki w różowe buldogi i koszulke pachnąca moim ukochanym. Moj pokoj zarosl syfem bo nie mam czasu ogarnac wokol wlasnego tylka ale za 3 godziny będę siedziala w restauracji w szpilkach, sexy sukience z amerykanska fala na glowie. Cholera, chcialabym byc choc troche idealna, planowac posilki i prasowac ubrania przed wlozeniem do szafy. Miec telefon z niezbitym ekranem i codziennie makijaż podkreslajacy urode a wieczorem ultra nawilżająca maseczkę zamiast relaksujacego browara i peta w zębach.
Miala być odp do tematu nie komentarza. Sry.
Dobrze ujęte!
Dla mnie wszystko to , o czym piszesz to oczywistość, ja taka jestem, normalna, dresowa… ale… nie „rzygam” idealizmem, no bo po co mi to…? Mam swoje życie, takie jak lubię, zostawiłam męża idiotę, jestem matką dwóch wspaniałych synów i nie interesuje mnie jakaś tam „Dynastia”, czy marionetki z Tvn style… każdy żyje tak jak chce, jak mu pasi… Mogę się z czymś nie zgadzać, ale najważniejsze by żyć w zgodzie ze sobą, po co od razu „rzygać” wszystkim dookoła… Jeśli jestem zadowolona ze swojego życia i przede wszystkim szczęśliwa, to nie przeszkadza mi wypudrowana lala z Tv, bo jej zapewne dobrze z tym pudrem na twarzy… Każdy ma prawo żyć tak, jak chce – i ja tak żyję i nie „rzygam” otaczającą mnie rzeczywistością, bo na pewne rzeczy nie ma się wpływu i warto się z tym pogodzić i być zdrowszym psychicznie. Pozdrawiam…
wszystko super pieknie, podpisuje sie pelna gebą… ale po co te kuźwa fotki z seszeli czy Bóg wie jakiego innego raju? jak to sie ma do tego catharsis ktorego doznalas w tym poście?
Przemku, to tam doznałam katharsis. I tak to sie ma do tego postu. Nie pasuje? Trudno. Mi pasuje. Pozdrawiam
teraz juz rozumiem… :) pozdrawiam
Lepiej późno niż później :)
Cześć grupo, jestem Natalia. W zarzyganej bluzce, z kłakiem w niezidentyfikowanej formie, z tryliardem chusteczek w kieszeniach od dresu służących nie inaczej jak podtarcia dzieciowego smara. Aha. I ochotę na sex mam wtedy, gdy mam ochotę na sex.
” Aha. I ochotę na sex mam wtedy, gdy mam ochotę na sex.” LOVE YA! :-D
Ale fajne tu kobietki sa :-). Uwielbiam Was za prawdziwosc i ten piekny dystans do siebie i wszystkiego :-) ….kocham i uwielbiam moje rozrabiajace dzieciaki i meza wlasnie za to ze nie sa idealni :-). W zyciu kieruje sie swoja zwichrowana ( tak twierdzi mezu) intuicja i jestesmy w tym wszystkim szczesliwi bez markowych ciuchow tysiaca dodatkowych udoskanalajacych zajec dla kinderkow i bez codziennej setki zdjec na fb co dzis ugotowalam i jak piekna mam rodzinke….i nie ufam ludziom ktorzy twierdza ze nigdy nie zloszcza sie na swoje male i dorosle kochane powtorki :-) ….chce Was czesciej odwiedzac :-)
a ja już myślałam,że tylko ja w domu przesiaduje w dresie lub starych legginsach i koszulce ;p świetny tekst brawo za odwagę, prawdziwość, normalność i krytycyzm nawet względem samej siebie P.S piękne zdjęcia pozdrawiam wszystkie normalne kobiety i matki
tak. ja to już tylko kilka blogów czytam, bosz kuźwa cholery idzie dostać. te największe omijając. buźka
Matką nie jestem, mam 31 lat i na pytania o dzieci, odpowiadam, że kota wychować nie potrafimy, co dopiero dziecko! Ale pewnie, przyjdzie taki dzień, w którym zegar mi tykać zacznie. Pewnie myślicie: karierowiczka…. Aja, nie chcę zrobić kariery! Nie chcę mieć satysfakcji z pracy! Pracuję dla PIENIĘDZY!!! Kasa się w pracy dla mnie liczy, a nie satysfakcja czy rozwój osobisty! Aaaa, materialistka, niestety lubię spokój zapewniony przez pieniądze. Muszę zapier…ć, bo kredytu nie wezmę, taka szalona jestem :-) Rozwój osobisty mam jak sobie książki czytam, jak się czegoś nowego nauczę itd. Satysfakcję mam od czasu do czasu z mężem (jak sama sobie ją zrobię, z jego niewielką pomocą). PerfekcyjnąPaniąDomu też nie jestem! Nie potrafię czasami powiedzieć NIE, ale prawdę komuś w oczy powiem, ale z tą prawdą to się ograniczam… Fatalna ze mnie przyjaciółka, gubię przyjaciół po drodze, odcinam ludzi zawistnych, zazdrosnych i nieskromnych! Prawie codziennie mam jakiś trening, zumba pilates, 2 godziny tygodniowo z trenerem i pomyślał by kto, że „ta to ma dupę zrobioną”… Niestety ćwiczę, bo lubię słodycze, rzadko gotuję i często z mężem po restauracjach i barach chodzimy… Dopiero niedawno doszło do mnie, że ja zawsze mam inaczej niż inni, zawsze robię odwrotnie, od dziecka tak mam! I mój mąż też tak ma. Tacy pojebani jesteśmy, w małym polskim miasteczku na południu byłej Nowej Marchii… W klimacie plotek, daleko od przyjaciół, bo w Warszawie zostali albo ewakuowali się z kraju…
Podoba mi się to, co napisałaś i jest takie prawdziwe! Chociaż mi, 23 latce, nie jest łatwo odciąć się od swojego narzuconego perfekcjonizmu. Niestety, Mama perfekcjonistka i pedantka wbiła mi to wszystko głęboko w głowę :). Można powiedzieć, że każdego dnia zmagam się z jakimś perfekcjonistycznym gówienkiem, które wbija mi się do móżdżku i nie daje wybić w prosty sposób, niestety. Bo a to naczynia źle umyte, a to okruchy na podłodze, a to bluzka nieuprasowana i sprawia, że czuję się jak fleja cały dzień. Walczę z tym i jako przykład tej walki piszę, że właśnie mam na sobie stary polar mojego chłopaka, brudne leginsy i rozczochrane loki, które nie mają ochoty dać mi się rozczesać. Mam nadzieję, że wszystko przede mną i kiedyś uda mi się przejść obojętnie obok okruchów na podłodze :).
Pozdrawiam,
Słomka
Nareszcie!!! Oby Pani wypowiedź natchnęła innych do przyjrzenia się z dozą krytycyzmu temu, co się wyprawia! Ja na szczęście uniknęłam tego parcia na idealizm ale ja jestem produktem lat 60-tych i 70-tych. Pozdrawiam i życzę wszystkim wytrwałości w tym marszu do normalności!
Tak niestety nakazują dzisiejsze realia bycia matką/żoną/kochanką/przyjaciółką. Być sobą nie wypada w obliczu innych,a co gorsza pokazać swoje emocje, swój temperament. „Cicho! Nie krzycz tak. Zobacz ludzie się gapią.” A pros dzieci są „zwariowane”, bo „zwariowane” nastały czasy(technika), a nasze emocje wraz z nimi też są „zwariowane”, niespójne, nie określone, trudne do ogarnięcia. Mamy prawo się gniewać, złościć, uciekać w fotel w dresie i popijać 5 kawę, trzymać romans…Ale w tłumie, w oczach innych nie będzie to mile widziane. Bo to jest właśnie ten ich perfekcjonizm i idealizm, który nawiasem mówiąc jest udawany, ale jest w obliczu publiki. A nikt z nas nigdy nie jest IDEALNY ani PERFEKCYJNY(a już na pewno nie ten co tak sam o sobie powie). I jeszcze dodam na koniec , że zamiast wychowywać dzieci z sercem, wychowujemy je dla publiki, zamiast być sobą – żyjemy i staramy się tak żyć, aby ktoś przypadkiem źle o nas nie powiedział. Tylko po co? Pozdrawiam.
Dobre pytanie: „Po co?”
Jeśli na tych zdjęciach to jesteś TY, to faktycznie wyglądasz jak z żurnala wyjęta – typowa WAG – jakiegoś piłkarza. I ta Twoja opowieść tak autentyczna i ckliwa, że aż nieprawdziwa – czy to kolejny test o mądrości Polaków. A gdzie ta plama po pomidorowej – giętki język 20-latki z mnóstwem frazesów, proszę… Te zdjęcia, które zamieszczasz przeczą kompletnie temu co piszesz ;-)
I co z tym rzyganiem, bo akurat zetknąłem się z problemem bulimii w swoim życiu u mej byłej kobiety i wiem, że jest to problem, który nas wykończył, pomimo wysiłków obustronnych, szczerych i wieloletnich. Może faktycznie u Ciebie jest to tylko odruch fizjologiczny ;-)
Andrzeju, tyle mrużeń oka zawarłeś w swojej interesującej wypowiedzi, że zaczynam zastanawiać się, czy aby tik nerwowy nie przesłonił Ci jasności umysłu podczas formułowania każdego ze zdań. Szanuję jednak Twoj czas, który poświęciłeś na czytanie tych paruset dyrdymał. Więcej dystansu i zdrowia dla Ciebie rownież!
Dobrze to napisałaś! I jeszcze ten hip hopowy flow na końcu <3
Ale że jak to? Nie wstajesz rano w pełnym makijażu? Wczoraj zamieściłam bardzo zbliżony tematycznie wpis, choć nie tak bardzo bogaty literacko :-) Mam IDENTYCZNE refleksje. No i zazdroszcze nieowłosionych łydek.
Cud dziewczyna,takich ludzi kocham:)Szkoda,ze sie nieznamy :)
Nasuwa mi się jedno: WITAJ WŚRÓD ŻYWYCH! hi hi :D
Perfekcjonizm? Perfekcjonizm innych zabija nas bo walczymy by też tak funkcjonować, zazdrość zabija pokłady siły. Ja się nie nadaję bo wiecznie jestem na zakręcie:)
A ja wlasnie siedzew.porzyganej i obslininej bluzce :) nogi na.stole.dzieciatko.zasypia.a ja.zwyczajnie siedzebi nic nie.robie !!! Jestem wykonczona.stresujacym porankiem jaki zafundowal.mi.moj piecio.latek !!! Ooookropna.ze.mnie matka ;)
Cóż, jeśli takie życie Ci się marzy to takie wiedź i takie bierz. Bo któż to się każe pchać w bańki mydlane i to cudze? Ja tam wiecznie w drechu i z plamą i ze zwykłą podłogą z Castoramy, a nie jakąś sprowadzaną, srutututu. I mi fajnie. Co to znaczy zazdrość? Nie ma u mnie tego w słowniku.
Ja doszłam do tego wniosku dopiero jak mi się przelało po drugiej ciąży ;)
Nom ja wstaje coś tam na siebie narzuce i do dzieła mąż w pracy a ja pies dziecko i dom na głowie mieszkam w Polsce a mimo to nie ma kto mi pomóc od 2,5 roku sama jestem na siebie zdana wyjdź z psem nakarm przebierz ubierz dziecko potem kawa porządki często odechciewa się śniadania na widok tego syfu w domu i wiesz że samo się nie zrobi nikt Ci się dzieckiem nie zajmie dziadkowie pracują bo dopiero mają po 50lat i najchętniej szlak by Cię trafił bo wiesz że nic się nie chce masakra jakaś a tu trzeba o siebie zadbać choć trochę:) może uda się z mężem i synkiem wyrwać popołudniu na spacer poprawa humoru trzeba się dotlenić przed dalszymi zmaganiami w domu bo zawsze się coś znajdzie do zrobienia… ale mam nadzieję że już niedługo poślemy małego do przedszkola a ja do pracy muszę bo psychika siada jakaś odskocznia i fakt że pieniądze też się przydadzą :))
Strzał w dziesiątkę, od jakiegoś czasu myślę tak samo o swoim życiu.
Jestem daleką od ideału matka 2 synów … Żoną męża na emigracji…pracującą źle opłacaną pielęgniarką…zmęczona zyciem …40 letnia . z kedytem we frankach jeszcze na 15 lat… Statystyczna polka…pelnia szczęścia….jadzka 21 wieku…
Kilka lat temu zrobiłam selekcję. Odrzuciłam chwasty. Wypielęgnowałam mój własny ogródek. O ileż lżej się żyje! Brawo za ten tekst!
wiedzialam, ze Cie zemdli ….kocham Cie za spotkanie nad ta sama miska….i mam ochote przejsc sie z Toba kolejny , tysieczny raz po zatloczonym miescie i smiac sie bez zenady, ze inni slysza, najglosniej jak potrafie….bez wstydu za mnie w Twoich oczach :)))) <3
Sporo tego rzygania, radzę uważać na odwodnienia organizmu ;-)
Poczytałam sobie i myślę, że to przecież tak właśnie jest w prawdziwym życiu. Może po prostu miałam szczęście urodzić się i wychować w małej mieścinie i nigdy nie dałam się wciągnąć w wyścig szczurów. Skończyłam sobie studia w „wielkim mieście” i truchtem wróciłam do domu. Do tych nieidealnych, ale wspaniałych ludzi. Mam trójkę dzieciaków, które oglądają za dużo tv i za długo prześladują pod komputerem, czasem całą sobotę chodzą w piżamach, bo nie chce nam się sprzątać. Czy to źle? Nie robię makijażu, bo mi na to szkoda czasu, lubię fajne ciuchy, przy czym bardzo subiektywnie oceniam co jest fajne i mam w nosie modę. Czasem poprawię sobie humor, kiedy odstrzelę się jak jakaś laska i ktoś rzuci mi komplement, ale na co dzień: dżinsy i koszulka. Tak jest dobrze. Małżeństwo? Wiadomo: raz super, raz gorzej, jak to w życiu. Mam 36 lat i wyglądam na swój wiek. Cholera jasna, dlaczego miałabym się tego wstydzić? Nie wstydzę się swojego życia. Mogłabym jeszcze dużo napisać, ale kto to będzie czytał? Pozdrawiam was wszystkie. Nie dajmy się zwariować.
Ale na fotkach widzę właśnie „idealną” mamusię w bajecznych plenerach? W każdym razie zgadzam się, podpisuję pod Twoim tekstem wszystkimi kończynami i całym sobą. I wiedz, że takich ludzi jest więcej, nie daj się dyktatowi większości, bo większość to uśrednienie, najczęściej niestety „w dól”. Bądź sobą, ale nie wymagaj, ze średnia krajowa będzie Cię za to doceniać. Polub odstawac od średniej, nie staraj się zbierać wszelkich lajków i żyj na swoich warunkach, waszych (z mężem) warunkach:) I miej świadomość, że nie jesteś sama!
coś chyba jest z tą trzydziestką :) też tak miałam, ale ja jestem już po …i dres na stale zamieszkał w mojej szafie a na bycie idealną i perfekcyjną zwyczajnie szkoda mi czasu. tekst świetny.
co to za bełkot…?!
Idealnie to ja gram na nerwach, idealnie wkurzam męża i dzieci i idealnie jestem nieidealna… – właśnie sobie zdałam sprawę, że cholera jasna, Ja jestem idealna!!!
Piękny post.
Perfekcyjność dziś zabija, u mnie ciągle kompleksy powodują „idealne kreatury” co są fit, zdrowo się odżywiają i oglądają tylko ambitne i wartościowe filmy/programy. Ja chciałabym ćwiczyć i zabieram sie za to regularnie z każdym początkiem miesiąca, równie regularnie „pasję” porzucam. Zdrowo odżywiać też bym się mogła, ale co poradze, że schabowy kusi, a najlepiej smakuje kiedy w tle lecą trudne sprawy. I nie zrozumiem tego nigdy, bo to głupie, ale jakoś tak… do obiadu PROGRAM idealny….
O boże!! Cudowne, prawdziwe, nienaciągane! Oby więcej było Matek z takim podejściem do życia i własnego dziecia. Nie jesteśmy perfekcyjne i nie musimy być! Ufff! Tylko teraz to zdanie trzeba mocno wbić sobie młotkiem do głowy
No wreszcie! Jesteś moim nr 1 za ten wpis! i za chęci i za podejście!
Wyidealizowane życia sa na każdym kroku. #rzygamztoba
Mam to samo, mam dość nie bycia sobą. Przez 7 lat związku a potem małżeństwa tak żyłam, a teraz mówię stop.Zawsze musiałam być idealna, po porodzie musiałam szybko się ogarnąć bo co mąż powie, jak nie będę o siebie dbała, do seksu chciałam wszystko wrócić, żeby też był zadowolony, żeby nie znalazł sobie innej. Ciągle musiałam być nie naturalna, nie sobą, bo całe 7 lat bałam się że odejdzie, czemu? Nie wiem, mam niskie poczucie własnej wartości? Dlatego że ciągle robiłam wszystko pod wszystkich, żeby tylko wszystkich zadowolić. Nic dla siebie. Aż któregoś pięknego dnia, z dnia na dzień mój ukochany mąż, mężczyzna bez którego nie wyobrażałam sobie życie, powiedział mi : Przestałem Cię Kochać!) Wyprowadził się , a już 16 lipca (paradoks bo to pierwsze urodziny naszej córeczki) mamy sprawę rozwodową. I ot tak kończy się coś kiedy człowiek od początku nie jest sobą.
Nie mam dresów ale właśnie siedzę w letniej sukience przerobionej na styl domowy. Mam pięknie pomalowane paznokcie i cudny makijaż. Włosy prosto od fryzjera. Syn śpi a córa wcina chrupki. Obiad pyrka na gazie. Perfekcyjna w każdym calu. Niestety tylko przez chwilę i dlatego, że jeszcze godzinę temu latałam z tobołami po markecie w przerwie przed fryzjerem bo trzeba na chrzest dziecka jakoś wyglądać. Za kilka godzin bańka idealnej matki pryśnie i znów będą getry, sajgon w domu i rozwalone włosy. I w cholerę dobrze mi z tym. Doszłam do tego po narodzinach drugiego dziecka bo teraz wiem, że perfekcyjna to se może być Pani w telewizji a ja mam to w dupie :)
Szczerze, to ja rzygam reklamami,blogami,demotami i innymi takimi,które propagują karmienie piersią i jakie to jest piekne, niezapomniane i budujące niesamowitą wież z dzieckiem doświadczenie. A tak naprawdę jest to uwiazanie dla matki, wiecznie wiszące na cycku dziecko, wiecznie wolajace jeść, poszarpane i krwawiące sutki. Rzygam tym. I możecie mnie negować i krytykować,ale dla mnie nie ma w tym nic pięknego, a już na pewno piękne nie jest wywalanie cyca na środku centrum handlowego.
Jestem Andzia Wandzia… Taka całkiem zwyczajna, która dumna jest z tego, że całe życie idzie pod prąd i na przekór wszystkim…. I bardzo kocha swoje życie takie cudownie niedoskonałe, rażące innych w oczy…
maskara i nagle pojawia sie grono babeczek, ktore sie ocknely i widza po X latach, ze jednak nie trzeba wszedzie i wszystkim pokazywac, ze sie jest najlepszym i istnieje inny swiat poza ich wlasnym drogich marek i firm… biedny swiecie zszedles na psy…
Moim zdaniem jesteś nieszczęśliwa i zaklinacz rzeczywistośc.
Zaklinasz
A ja sądzę, że nic nie zmienisz, ale życzę powodzenia i trzymam kciuki.
Ja też któregoś dnia otworzyłam oczy (moja córka miała 4 lata) i stwierdziłam: o rany! coś nie tak! Dziś ma lat 12 i krzywda jej się nie stała, że nie poszłam z nurtem. A wręcz przeciwnie pod prąd :-)
Dobrze, że teraz już wiesz czego chcesz i co Ci przeszkadzasz. Wiedza czego nie chcesz jest równie cenna:)
Ja też jestem mamcią nieidealną (chuda, mało seksowna i małymi cycusiami ;P), ale coraz bardziej zaczynam lubić i akceptować siebie :-) To jest podstawa w życiu by w sobie samej mieć oparcie ;-* Buziaki i ślę ogrom dobrej energii i miłości
Magda ❤️ Ty to umiesz! ?
Kurcze nie mam dresu, ale siedzę w legginsach i napawam się tym, że jedno dziecko poszło dziś do przedszkola, a drugie bawi się samo po cichutku i niedługo wyląduje w szkole, i że nikt nic ode mnie nie chce. Do ideału mi tak daleko, że ja pier……ę. Dobrze mi z tym :)
Tak może powiedzieć kobieta ktora otarła sie juz o perfekcjonizm i stał sie jej codziennością, aż w końcu obudziła sie z letargu że nie musi być celem sam w sobie. Gorzej jest jednak wtedy gdy po przeczytaniu takiego tekstu jakaś chora w syf mamuśka znajdzie usprawiedliwienie, do swojego lenistwa i do oglądania 10 seriali na dzień, (nawet powtorek), i zaniedbywania siebie i rodziny w imię naturalnosci.. Inteligentni znajdą umiar jak w kazdej rzeczy, płytcy odkryją w sobie nienaturalny ped do samodestrukcji..
Nie wystarczy być po prostu sobą i żyć po swojemu nie oglądając się na innych? Wiele z nas się wkręca wędrując po blogach i kontach instagramowych, na których wszystko jest takie piękne i idealne. To z nich młode laski czerpią zyciową wiedzę, a autorki stają się guru. Na szczeście to po 30 zaczynamy być sobą, a im dalej tym lepiej:)
Ech. Nowy trend…bycie mama nieperfekcyjna…
Jak dobrze przeczytać o( nie) zwyklych babkach. Które noszą stare podarte dresy nie ćwiczą 5 razy w tyg na siłowni, do pracy nie biegaja w szpileczkach, mieszkania nie wyglądają jak z katalogu, mężowie nie sa ideałami niczym z serialu, dzieci jak z książek wszystko naj, ah i och. Czasami stoje przed lustrem i mam ochote wyć, czasami mam ochote wystawic moja rodzine na sprzedaż, albo kupic bilet w jedna strone na księżyc. Kocham ich strasznie ale jestem tylko człowiekiem a nie lala z okladki. Dziekuje ze ten tekst. Aaa oi zazdroszczę zarostu na łydkach :-)
Ja doszłam do podobnych wniosków jakiś czas temu…jaki tego efekt? Po odsiewie zostalo…zero.zero „przyjaciòł” i znajomych na dobre i na złe.pozerstwo zaczeło przyprawiac mnie o mdlosci dobre 7 lat temu i tak do dzis zyjemy sobie sami…przykre to ale wolę tak niż zyc w jakiejs ułudzie…
Dziewczyny nie jesteście same! Ja czasem to nie mogę się doczekać kiedy moi chłopcy pójdą spać! Może i spodni od dresu to nie noszę za często tylko jakieś stare do bólu poplamione czym się da leginsy. Często mam tak, że nie chce mi się posprzątać w domu! U młodych w pokoju BAŁAGAN na kółkach. Każdy potrzebuje wytchnienia. Świetnie, że jest jeszcze ktoś kto to rozumie. Świetnie, że tu trafiłam :-) pozdrawiam was
Jestem dokładnie taka mamuśką. Chodzę po domu w dresach bo mi tak wygodnie, na prawej nogawce mam wtartego banan młodszej córki, a na drugiej odbicie rączek starszej po kinder niespodziance. Super będzie na później jak zgłodnieje ;) Kiedyś nie byłam taka „wyluzowana” chciałam być perfekcyjna matką i kochanką, ale to wypala. Teraz jestem nie idealna ale szczęśliwa :) o!
Oj kobieto, ja nawet choinki nie ubrałam na święta bo się po prostu nie wyrobiłam ;-) witaj więc w domu i zapraszamy na wczorajszy rosół który dziś jest pomidorowa ;-)
Nagle wszystkie się tak strasznie z tym postem zgadzają a jutro i tak nie wyjdą na ulicę bez makijażu, bo „co ludzie powiedzą”… co za obluda…
Jestem identycznego zdania jak Twoje. Jestem mamą dwójki, mam męża którego kocham ale czasem mam ochotę zatłuc i tak jak ty nie lubię fałszu. Jestem kobietą prowadząca firmę mam dość poważne stanowisko. Gdy wchodzę do domu wkładam dresy i tak jak Ty mam upapraną koszulkę ? jestem normalna matka i żona ?
Dobry tekst, wyraz buntu i tęsknoty za wolnością. Mnie to cieszy, że jest coraz więcej osób, które mają odwagę rzucić cholerną maskę wizerunku i zacząć żyć po swojemu. Także moja droga jak chcesz chodzić w dresie z plamą po pomidorowej to czemu nie? Jako facet: trochę szkoda tyłka i piersi;) Ale to twoje i ty decydujesz. Pomyśl nad zazdrością i nie odrzucaj jej: to takie samo uczucie jak każde inne. Masz prawo do zazdrości tak jak do radości, miłości, smutku i nienawiści. Więc nie wypieraj jej, pozwól jej być, bacz tylko by ta zazdrość nie rozkwitła w zawiść. Pozdrawiam
Macierzyństwo jest przereklamowane!
Trzeba troche pozyc zeby dojrzec do takiego wniosku Jestem po 50 i od dawna chcialam to wykrzyczec ale juz nie musze nareszcie umie mowic NIE kiedy cos mi nie odpowiada mamy 5 dzieci i rozumie kiedy ma sie dosci chce sie chwile posiedziec we dwoje teraz juz mamy tych chwil duzo kazde z dzieci jest usiebie.Pokolenie 21wieku juz nie jest takie jak moje Kobiety wiedza co chca i mocno stoja na swoich nogach anie za plecami panow ,choc czasami denerwuje mnie to 'wyzwolenie’ kobiet bo czasami przesadzaja zta niezaleznoscia Uwazam ze kobieta musi byc przykladem dla swoich dzieci wiem z wlasnego doswiadczenia ale i musi miec dla siebie czas i odpoczynek inaczej szybko sie wypali i nie bedzie ani usmiechnieta ani mila a otym zeby miec chec na cos wiecej niech panowie zapomna
Czytajac Pani wpis można faktycznie domniemać, że zerwała Pani z nałogiem (modą) czasów dzisiejszych.
Tworząc nową modę bycia zbuntowaną kobietą wobec tego strasznego, wszechogarniającego zakłamania w telewizji, reklamie i prasie.
A potajemnie i często nawet podświadomie kupującą kremy do cery wrażliwej te z najlepszej marki, z najlepiej wyglądającym opakowaniem i po cenach ktore sugerują ze produkt powinien spełnić wymagania z reklam.
Nawet ja tak robie.
Co mnie zdenerwowalo to ta fala spracowanych „chcacychbycidealnymi” mamusiami ktore nagle sie odezwaly wspolnym krzykiem „przyznawajmy sie do bledow, koniec z perfekcjonizmem, tez mamy/chcemy plam na dresach”.
Znalazla Pani odbiorców.
Za niedlugo przeczytam: koniec plam, koniec bledow, badzmy perfekcyjnymi mamusiami z madrymi i pieknymi dziecmi ktore kochamy naszymi matczynymi serduszkami po wsze czasy!
Jestem jaki jestem, ideologii nie muszę tworzyć bo mam swoją natomiast dziwi mnie chyba nadmiar czasu autorki tekstu, ktora wypisując takie bzdury daje pożywkę nowej modzie w ktorej jest tyle samo zaklamania co w kazdej innej. Ale przynajmniej blog sie rozwija bo jest znowu o czym pisać.
Natomiast bardzo cenie kunszt literacki autorki, pięknie i chwytliwie napisane.
Z wyrazami szacunku
Święta prawda
Jak to dobrze, ze nie tylko ja tak mysle…wlasnie tez siedze w obsmarkanym przez moja core dresie ;) z nieladem na glowie ;) po ciezkim dniu…
Kobiety w dresach (i nie tylko, ja nie mam dresu ;- )GÓRĄ!!! – Pani Magdo-śwuetny tekst-dziękuję
przepraszam-świetny :-)
I super :-) Mądre słowa :-) A ja siedzę w piżamie i zaraz będę jadła śledzia :-) A mały się bawi. Chwila sam na sam dobrze mu zrobi. Toć całymi dniami nie musi się ze mną bawić. Kreatywne samotne myślenie też jest ok.
REWELACJA! Całe szczęście, że w tym całym idealnym świecie jest chociaż jedna matka, (sądząc po komentarzach jest nas więcej) która chodzi w dresach, z nieładem na głowie i jest szczęśliwa! :) Cieszę się, że nie jestem odosobniona! :)
Uwielbiam Twojego bloga/Twój blog… piszesz tak , że czytam jakby o sobie, buziaki gorące :)
Nic nowego i nic specjalnego. Kolejny post z serii „patrzcie jestem wyzwolona kobieta”. Każdy podąża za tym co jest dla niego odpowiednie i według swoich własnych zasad. Krytyka owego życia w poradnika itp jest bezsensu bo każdy ma te lepsze i gorsze dni. Ty żygasz tym a ja takimi osobami co narzekają na wszystko w okol bo ciągle coś nie pasuje i muszą o tym tak bardzo pisać zamiast rzeczywiście skupić się na sobie :) może lepiej właśnie podzielić się takim szarym dniem a nie kolejnym narzekaniem którego w naszym świecie jest pełno w telewizji, internecie, takich blogach jak ten czy na ulicy, a po co? By zwrócić uwagę na siebie i odnaleźć głosy mówiące „tak to superz też tak uważam że powinno być tak i tak”. Pozdrawiam i życzę bycia sobą :)
pier*olenie ;)
szukałam w necie czegoś pod hasłem „rzygam tym sztucznym społeczeństwem” i pierwsze co, to wyswietlil mi sie Twoj post. Piszesz wiele prawdy, ja tez mam juz dosc tego bycia fit, tych zdjec ze zdrowa zywnoscia gdzie wszytsko jest na pokaz, bo za plecami wszyscy jedza nie fit. te przechwalki ze sie cwiczy, uprawia sport. do cholery ! ile mozna ? czy w tym swiecie ludzie nie robią juz nic dla siebe tylko dla fotki na insta. kiedy ten swiat sie ogarnie ? kiedy ludzie zacznął przejawiać inne wartoci? dlaczego wszytsko jest tak „plastikowe” ? takie wykreowane. rzygac sie chce . pozdrawiam !
Piszesz tak prawdziwie i zarazem tak pięknie.Można by powiedzieć że jesteś ustami wielu z nas,a z pewnością wiele moich własnych myśli i odczuć jest u Ciebie na papierze.Dziękuję Tobie bardzo,dziękuję za to, że prawda nie jest dla Ciebie problemem.
Laska, post z tylka, o niczym, serio. Zaraz mozecie po mnie pojechac za krytyke ale popatrz Magda na siebie z boku. Nie musisz pracowac, nie musisz z zalem zostawiac niemowlaka w zlobku i biec na 8 h do pracy. Zyjesz ponad przecietna, to widac, po mieszkaniu, mezu, podrozach, drogich gadzetach, ktore malo dyskretnie polecasz innym mamom, ktore na to stac. Czy sprzedawanie prywatnosci swoich dzieci jest fair? Ocenia to po latach, bo moje nastolatki bywaja zazenowane trafiajac na blogi rodzicow. Kurna sama taka jestes, jaka nie chcesz byc. Ostatnio marudzisz niemiłosiernie, takie protest-posty sa niewiarygodne w wykonaniu kogoś, kto nie ociera sie nawet o przeciętne zycie matki-polki. I uwierz, nie przemawia przeze mnie zazdrosc :-)
Zgadzam się w 100%. Któryś z kolei post nawiązujący do tego jak mi to źle i jak niedobrze. Życie z dziećmi na karku nie jest proste ale to my same tego chciałyśmy więc czemu nagle mamy tym rzygać. ech…
Jula, nie trafiłaś tym komentarzem w moje klawisze. Po pierwsze: pracuje. Po drugie: z tym ponadprzeciętnym życiem tez pudło. Po trzecie: dzieki za komentarz.
A ja zrzygałam się tym postem i tą obłudą panny co to poklasku potrzebuje żeby oczy otworzyć!
Tylko jak to tak nagle z dnia na dzien zrobic. Wszytsko co nas otacza ludzie, bliscy znajomi pani w warzywniaku sa juz tym przesiaknieci, to juz nie jest walka z samym soba… To nieustanne oczekiwanie doskonalosci poglebia dolek pod nami a nam wydluza sie szyja od proby wystawania ponad to i idawania ze jest zajebiscie…. No szzzz motyla noga nie jest. Ostatnio zostalam prawie ukamieniowana za stwierdzenie ze milosc do dziecko w pierszych sekundach jego zycia jest wg mnie wymyslem tych idealnych, bo przeciez czlowieczka trzeba poznac napatrzec sie wycalweac i spedzic z nim troche czasu zeby sie zakochac. Trzeba sie oswoich i poznac i tu pojawia sie na koncu jak zwykle- a moze to jednak ja jestem ta zla i ze mna jest cos nie tak…
Wiesz co, ja powiem Ci szczerze, ze tak miałam, a do idealu brakuje mi i to bardzo ;) całą ciążę czulam sie jakbym nosiła aliena w swoim ciele, daleko mi było do jakiegokolwiek głaskania brzucha.. Do dzisiaj wywoluje to u mnie ciarki ;) ale gdy młoda wyszła z brzucha, ja zaczełam ryczeć jak szalona gdzie wszyscy mysleli ze to ze wzruszenia.. Ja plakalam ze szczescia ze w koncu koniec ciazy, koniec porodu! Ale gdy tylko polozyli mi ja na brzuchu… Przysiegam, pierwszy raz w zyciu poczułam coś takiego. Ja, totalna realistka. Poczułam najwiekszą miłość w moim życiu. Jakby mnie ktoś w glowe uderzył czyms ciezkim i zmienił calkowicie moj swiatopoglad.
Na dzien dzisiejszy uwazam, ze to po prostu zalezy od czlowieka.. każdy czuje inaczej ❤️ Wazne by uczucia byly prawdziwe, a nie na pokaz.
Ja niestety mialam tak tragiczny i traumatyczny porod i rekonwalescencje po nim, ze nie umialam dlugo wykrzesac w sobie uczuc do dziecka. Zajmowalam sie nim naklepiej jak umialam, umierajac z bolu spedzilam przy nim dwa tygodnie na krzesle w szpitalu na pediatrii itd, ale serce nie wylo mi z milosci. Dopiero moze po roku to poczulam. Pokochalam moje dziecko tak bardzo ze codziennie placze gdy zasnie a ja wtulam sie w niego bo nie ogatniam tych emocji, rozsadza mnie z tej milosci. I w tym idealnym swiecie nie wyobrazam sobie by mozna przuznac sie publicznie ze nie odrazu pokochalam swoje dziecko, ze podczas porodu po dwoch dobach znecania sie blagalam by je ze mnie wyszarpali. Kazda mama dookola rzuca teksty ze porod to nakpiekniejszy moment jej zycia. Wiekszej obludy niz takie teksty juz chyba nie mozna przytoczyc…
No to sie wyrzygalas kochana! Gratuluje! Nie ma to jak dobre samooczyszczenie! Teraz tylko wprowadzić w życie i będziesz wolna! Wolna od tego całego plastikowego świata! Mnie dopadły podobne refleksje w tym okresie życia i wprowadziłam zmiany o których piszesz. Muszę cie ostrzec, nie będzie łatwo. Ale za to warto! Satysfakcja gwarantowana! Zaimponowałas mi moja droga i zainspirowałas. Trzeba głośno krzyczeć NIE! Tylko wtedy mamy szanse żyć jak prawdziwi ludzie! Pozdrawiam i życzę wytrwałości w przedzieraniu sie przez plastikowy busz!!!
Ojj czuję to samo… Wlasnie mam juz napisany tekst o wspanialych blogujących mamach…ich zycie jest tak idealne i sztuczne…sama jedną znam i widzę jakie kłamstewka tam idą…rzeczywistosc jest skrajnie inna;)
Dodatkowe mdłości wywołują u mnie”idealne” dzieci opisywane ustami idealnych matek … A pani syn to jeszcze pieluchę nosi … Mój juz od roku nie … O a jeszcze nie mówi ? A mój to juz czyta prawie …. A córka to takie włosy czemu krótkie ? Moja to do pasa ma i na tance chodzi i to i tamto …
Niedawno spotkałam taką, dość bezczelnie porównywała swoje dziecko do mojego, na korzyść własnego syna rzecz jasna. Wpadłam na nią potem w mieście, była z mężem, który publicznie wulgarnie wydzierał się na nią za to, że za wolno wsiada do autobusu. A ona, wielka, wygadana baba – nic. Szkoda mi się jej zrobiło, bo być może jedyne co jej daje radość to właśnie to dziecko. Nic więc dziwnego, że tyle, i w taki a nie inny sposób o nim mówi.
Bez selekcji ani rusz w życiu :)
Co za pojebana laska. Zyje dla kogoś i pod kogoś (nie mylić z najbliższymi – dzieci, mąż rodzina). Dramat. Ta kurwa ciagła napinka i udawanie kogos kim sie nie jest. Na huj Ci to. Dobrze, że zrozumiałać to w tak młodym wieku. Ale niestety zmartwie Cie. Łeb masz już zryty w huj i niestety na to nie ma leku. Bo zajebistym człowiek sie rodzi a nie staje
Dziewczyno! !! W końcu ktoś pisze normalnie! ! Czytając blogi innych mam zbiera mi się na mdłości wszystko cukierkowo różowe , mąż kochający robiący niespodzianki, dom posprzatany eko produktami a na stole obiad oczywiście z bezkonserwowych produktów, ludzie!!! Litości, depresji można się nabawić. A to aż z lekkim ubawieniem się czyta. Dzięki! !!!!!
ŁŁŁŁŁŁŁAAAAAŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁŁ cieszę się i witam w strefie szarych, normalnych, niedoskonałych ludzi. Ogłupiają nas zewsząd – próbują. W młodych mamach pragnących być …….mało refleksji, aż tu nagle czytam Ciebie i aż micha się cieszy tym „przebudzeniem”. :)
Wielkie gratulacje za ten tekst i całego bloga! Czytam te teksty jakby o sobie. Ja chciałam być tak perfekcyjna, że kiedy moje dziecko miało „bunt dwulatka”, poczułam, że wszystkiego nie ogarniam tak jak bym chciała, nabawiłam się nerwicy. Niestety chcąc niechcąc jesteśmy bombardowani perfekcjonizmem, wystarczy obejżeć kilka reklam z udziałem m.in. olśniewająco pięknych matek uroczo uśmiechających się do swoich dzieci i tulących się do swojego mężczyzny. A już o mdłości przyprawia mnie zwykłe przejżenie Facebooka, gdzie wszyscy się wszystkim chwalą, dalekie podróże, wykwintne posiłki, wspaniałe ciuchy, bogate życie towarzyskie itp. I jak tu nie zwariować?
AMEN! Brawo. Lubie blogi mamusiowe oraz designerskie, ale po jakimś czasie zaczęły wpędzać mnie w kompleksy. jak to jest możliwe, że bialutki pokój trzylatka wygląda, jak z obrazka i nie ma na nim ani jednej tłustej plamy?? Dlatego, że to nieprawda! Gdybym ja chciała pokazać światu pokój mojego dziecka, to nie jedna stylowa Matka Polka padła by z miejsca na zawał. Może nie jest najbrzydszy, ale posiada ślady zabawy (i jedzenia) na każdym swoim centymetrze kwadratowym. I na pewno nie mam zamiaru tego zmieniać. oby więcej takich głosów.
Widzę, że ostatnio jest moda na pisanie o tym jak jest niby naprawdę. To kolejny wpis w ciągu tego miesiąca w blogosferze, który neguje idealizm, chwali dresy, plamy itp. Tak to przynajmniej odbieram. Potem setki mam, które oprócz dzieci nie mają innych zajec znajdują ukojenie i satysfakcję. Jasne, że chwile są różne, ale nie kupuje tego podejścia. Można wiele pogodzić : wychowywać, pracować i mieć posprzatane i dobrze wyglądać itp.
Super artykuł.
Ja już dawno zaczęłam selekcjonować i być naturalną robić to co dobre dla mnie o moich dzieci niech reszta gada kogo to obchodzi
A gdyby tak zachować równowagę w tyn naszym życiu? Nie chodzę w dresie po domu, bo nie lubię (jest mało kobiecy). Staram się dbać o wygląd (lubię mieć pomalowane paznokcie). Do pracy, w której pełnię ważne stanowisko, biegam często w szpilkach. Mieszkanie mam jak z katalogu i czuję się w nim jak u siebie. Ciężko na nie pracowałam i kupiłam jako ostatnia z paczki znajomych. Męża nie mam idealnego, nie pamiętam kiedy dostałam kwiaty. Synek ma zeza i jeszcze nosi pieluchę w nocy (wszyscy w jego wieku mają już to za sobą). Synek ma drewnianą kolejkę i plastikowy samochód zakupiony na odpuście. Obiad lubię przygotować od podstaw, ale jak mi się nie chce – kupuję mrożoną zapiekankę. W tym roku wakacje spędziliśmy na campingach.
Nie ma co popadać w skrajności. Równowaga najważniejsza.
Zdecydowanie popieram :) Najważniejsze żeby być sobą i czuć się dobrze ;)
Najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą Po co patrzeć się na innych i jeszcze z tego powodu sobie głowę zawracać. Ktoś ma idealnego męża niech ma, ktoś na idealne dzieci i gratulacje dla niego. Mnie interesuje mój własny dom i moje cztery litery.
Gratuluję. Widać rozum musi przyjść z wiekiem :) Tylko pamiętaj że jedni Cię za bycie prawdziwą pokochaja ale niektórzy znienawidza. Ja jestem nieco starsza i prawdziwa jestem od zawsze. Chcesz pogadać ? Zapraszam na priv :) pozdrawiam :)
Niezłe. Czuć normalnie tego wnerwa.
Polać jej! ;)
Świetne :) Powodzenia i wytrwałości Ci życzę
Ja też rzygam radami. Oczywiście tymi od obcych, którzy nie mają zielonego pojęcia jak moje życie wygląda. Przyjaciół uwagi zawsze cenię i tutaj nawet mogę się pokłócić :) Z obcymi nie ma mowy. Dzieci nie mam ale jak słyszę czasami jak panie na siebie warczą, bo jedna uważa, że dziecko tej drugiej nie powinno jeść kapusty, a ta druga dziecku daje tą kapustę i o tym mówi, to mam ubaw po pachy, choć to męczące jest dla wszystkich. I się zastanawiam co tą pierwszą obchodzi co je dziecko tej drugiej, a tej drugiej się dziwię, że w ogóle z tą pierwszą nadal rozmawia. No ale ewidentnie o coś ze sobą walczą. Ja się wycofałam. Nie mówię ludziom jak mają żyć i chronię przed nimi swoje życie. Rozmawiam, słucham, poznaję ale żyję po swojemu. Tego ludzie bardzo nie lubią. Także ostrzegam. Gdy wejdziesz kochana na etap gdy ze spokojem będziesz potrafiła nie reagować na zaczepki, komentarze to czekają Cię ataki innej treści. Już nikt nie będzie Cię na siłę uczył życia, nie powiedzą Ci że coś robisz źle, że powinnaś inaczej, zajmą się Twoją psychiką i zacznie się wyliczanie problemów, które ze sobą masz. Spokój i zadowolenie nie są mile widziane. A spokojne zaznaczenie, że nie wchodzisz w tematy, które nie są dla Ciebie, doprowadza do szału. Gdy wyjdziesz wpół czyjegoś zdania, gdy skłamiesz że się spieszysz i przerwiesz rozmowę będzie ok, ale gdy mówisz, że nie chcesz rozmawiać, że nie powiesz co uważasz stajesz się wrogiem. …jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one… ja mam nadzieję, że w którymś momencie wrony do mnie się poprostu przyzwyczają
powodzenia:) poczujesz się lepiej, tylko dobrze jest regularnie się wyzbywać:)
za 10 lat bedziesz sie z tego smiac. ja musialam skonczyc 40-stke zeby pewne rzeczy zruzumiec i zyc tak jak lubie. Wprawdzie cenie sobie zycie uporzadkowane i jak najbardziej eko ale to jestem ja…
Niestety mamy takie czasy, że wymaga się od nas tego byśmy wszyscy byli idealni. Piękni, szczupli,wiecznie uśmiechnięci, we wspaniałych nastrojach. Ludzie bez skazy. Bardzo dobrze wiem jak trudno się z tego uwolnić i zacząć oddychać ;)
Dziewczyno! Jak Ty mądrze napisałaś! Ja musiałam dożyć 40stki żeby zdobyć się na podobne przemyślenia:) Teraz wiem, że ciągłe napinanie się w życiu jest okropnie męczące. Warto zrobić taką selekcję- wszystkiego (że znajomymi włącznie). Fajnie było przeczytać Twój tekst. Pozdrawiam. Ania.
ha, dawno mnie i to przeszło, najważniejsze jest szczęście i rodzina, miłość, dziecko oraz Ja i to, czego pragnę Ja i inni, w nosie mam już dawno członków rodziny, którzy wytykają palcem moje życiowe decyzje i radzą albo wręcz obrabiają dupę, bo przecież Ja powinnam to czy tamto, tak jestem nieidealna, ale nikt nie jest ideałem, szkoda mi tych, którzy za tym podążają, ale z 1 się nie zgadzam, z ekologicznym jedzonkiem, bo to akurat pomaga mojemu dziecku w pokonaniu zagrażających życiu alergii, nie żartuję, reszta jak najbardziej odzwierciedla moje podejście do życia, skoro mamy takie czasy, należy się im przeciwstawić i głośno powiedzieć NIE!!! To my jesteśmy panami własnego losu, a życie łatwe nie jest, wszyscy znajdujemy sie na zakręcie i to nie trwa tylko chwilkę, życiowe dylematy, ach… dlatego powinniśmy iść za własnym sercem, i robić to na co mamy ochotę, pomimo, że inni będą nam to wytykać i „wskazywać ” odpowiednią dla nas drogę, haha jakiś żart, selekcja ludzi to jest najwłaściwsza droga, ktoś nie akceptuje mnie, moich poczynań albo i nawet mojego ziecka, niech z mojego życia idzie precz, kto by to nie był… wredoty i głupoty nie zniosę, a tacy ludzie są ograniczeni do stopnia takiego, że nic im nie pomoże, trzeba ich eliminować
Krok pierwszy. Odłacz internet lub chociaż usuń wszystkie konta społecznościowe jakie masz. Tam głównie zaczyna się zaraza „naj”…
I alleluja niech bedzie z Toba! Napieraj kobieto. Chce prawdy. Chce normalnosci. Chce wiedziec ze pisze czlowiek a nie cyborg. Czlowirk ktoremy tez sie czasem nie chce, a czasem to sie chce ale sil brakuje. A czasem i by sie chciało, i sily są, ale jakos tak sie wdupiema i o.
Dzialaj!
Kochana ja też rzygam i do księżyca wyję.
Ostro ale trafione w 100%.
Wiesz, mam córkę Magdę i choć jeszcze mała, to potrafi pokazać pazur, tak jak Ty w tym tekście.
Podpisuję się pod tym co napisałaś obiema rękami, jako kobieta, matka i żona nieidealna. Każdy czasem lubi pooglądać ładne obrazki, ale umartwianie się, i usilne dążenie do perfekcji to nie dla mnie.
Widzę narastający trend „nie idealności”. Na razie w formie żartów: singielki same wyśmiewają swój stan, grube śmieją się ze swojego tłuszczyku, matki „chwalą się” przypalonym kotletem. Ale moim zdaniem idzie to w dobrą stronę. Kobiety niby walczą o równouprawnienie, niby chodzą do pracy, same o sobie decydują, ale w wielu przypadkach nie umieją zmienić myślenia. Nie tylko one są odpowiedzialne za dom, dzieci i męża. Już nie muszą umieć, szyć, gotować, piec. Dom nie musi wyglądać jak z okładki magazynu wnętrzarskiego. A one mogą być zmęczone, mogą mieć dość. Jakoś tak jest, że kobieta po urodzeniu dziecka przestaje być kobietą, a staje się wyłącznie matką. Mam nadzieję, że to myślenie będzie zarażać kolejne.
Ło matko !!! Ja to nie jestem idealna od zawsze . I zawsze się śmieję z innych mam ,które za jedyne zmartwienie mają bycie spoko. Mieszkam na wsi ,małej,gdzie każdy zna każdego , młodych ludzi jest sporo i nas młodych mam też ( mam 33 lata?).Dwa miesiące temu zostałam po raz drugi mamą ?,drugiego synka ( planowany i w marzeniach już był chłopcem).Do sedna,bo o małym i o dużym mogę pisać dłłługo, u nas na wsi panuje głupia i to tak głupia,że aż mięsem bym chętnie rzuciła, moda na to że jeśli jest już syn to córka też musi i to musi być. Jak się dowiedziałam ,że ponownie będzie synek!!!!!! to praktycznie od każdej mamy czytaj pani dostawałam nie gratulacje tylko teksty w stylu ” Oj szkoda ?” , moje teksty po takich gratulacjami nie nadają się do opisu , ale kuźwa mać to ja tu produkuję małego człowieka i to mojeeeego a oni mi żale wylewają,ale nic straconego , po tamtym dialogu i moich podziękowania ja Panie nie chcą ze mną rozmawiać ? Idealna nie jestem nawet w rodzeniu dzieci o różnych płciach. Drugim , spędzających sen z powiek co niektórym była moja waga po ciąży, bo po 2 tyg po porodzie chodziłam dalej w ciążowych legginsach,o mój boże jak mi przykro,że nie spełniam kryteriów społecznych a i nie mam prawka ale mam działalność i mój 9 latek jest najwyższy w klasie a to źle bo jest z nim coś nie tak i nie maluję się i nie farbuję włosów i za głośno się śmieję i moje dziecko lata po lesie i tych i może być setki. A ja mam mimo to tylko jedno i . I tak ma być , po mojemu. Każdy niech ma swoje i . I tego wam wszystkim życzę ,swojego nieugiętego na społeczeństwo i. Pozdrawiam i pa
Ja tez miałam dokładnie tak samo :-) Dwóch fajnych chlopakow i tylko „o matko jaka szkoda…” A moja sasiadka która wlasnie przechodziła skwitowała do innej ze „szkoda to jest jak krowa w zboże wejdzie” Tak się śmiałam ze aż mi się brzuch trzasl i zapamiętał to do końca życia :-)
Człowiek po prostu z wiekiem dojrzewa do pewnych przemyśleń. I trochę przez nagonkę by być „naj”, dojrzewamy zbyt wolno. Ważne by to się jednak stało. Ja miałam 23 lata gdy powstał we mnie bunt a w moim otoczeniu zgorszenie. To nie było modne i z pewnością nie było fajne. Tylko że ja nie miałam ochoty stać się żoną ze Stepford. Człowiek to człowiek… Czasem ma tłuste włosy a w domu pierdoleum maximum ale ponieważ jesteśmy „człowiekami”, możemy się z tego śmiać i przejść nad tym jak nad kałużą… No i dalej do przodu. Najważniejsze jednak by nie przekazywać naszym dzieciom tej zarazy. Tego bycia „naj”.
:) brawo
Sama prawda. Kłaniam się i dłoń ściskam. Jakbym czytał rozwinięcie własnego tekstu: https://fotowentura.pl/2016/09/26/cala-prawda-o-zyciu-czesc-pierwsza-mroczna/
Pozdrawiam w piżamie, która nosi ślady śniadania mojego syna. Przez to, że ni huhu nie dorastam do ideału, ostatnio przepłakałam dwa dni. Do d…y z tym.
Magda, to masz problem :) Bo jesteś ładną szczupłą blondynką, masz piękne dzieci i ciekawy dom – i samo to już jest za bardzo idealne i nawet z tą kitką przewiązaną recepturką (już to sobie wizualizuję) musisz wyglądać całkiem interesująco) :). Trzeba byłoby trochę przytyć, zapuścić się, umeblować dom jak za czasów PRL (choć pewne elementy tego stylu są dziś bardzo modne).
Uwielbiam:) ta prawde o sobie w Twoich tekstach
Ja tez rzygam i jestem zmeczona .Zmeczona byciem sama ,radzeniem sobie ze wszystkim sama i byciem idealna matka…
Chodzbysmy na głowie stanęły i wszystkie włosy sobie powyrywaly to i tak jak ktos nie będzie chciał to zalet w nas nie zobaczy tylko same wady więc po co to robić dla kogoś jak wystarczy że bedziemy takie jakie bedziemy dla siebie i swojej wygody i dobrego samopoczucia psychicznego a komus jak sie nie podoba to niech nie patrzy no chyba że robimy krzywde jakąś innym człowiekom. Grunt to harmonia i komfort psychiczny i wtedy bedziemy szczęśliwe i szczesciem bedziemy sie dzielić i uśmiechem zarażać ? pozdrawiam