Nie wiem czy Wy to widzicie, ale wiosna się zbliża! A wraz z wiosną zwiększam doustrojową podaż owoców i słodkości! ;-) Oczywiście słodycze stanowią jedynie ułamek tego co wchłaniam z lubością w siebie.
Narrreszcie temperatura oscyluje powyżej 10’C! Odgrzebałam już część mojej wiosennej garderoby. Odgrzebałam także moje stare pół-sportowe buty i … zamarłam! To nie były już buty, to były buty-denatki! Zmartwiłam się, łza w oku się zakręciła.
Chętnie wróciłabym do tego miejsca, ponieważ … słychać tam błogą ciszę! Ciszę, której przez ostatnią godzinę nie udało mi się usłyszeć. Mój Syn postanowił naśladować dzisiaj jakieś indiańskie plemię i nieustanny krzyk przeszywa od rana mój mózg. Krzyk ten wychodzi mi uszami, aby ponownie zawibrować w głowie! Liczę jednak na to, że mój Jedyny i Niepowtarzalny Synal przestanie kopiować dźwięki plemienia Mojave i zlituje się nad skatowaną matką. Takie tam moje małe pobożne życzenia wieczorową porą.