Niedzielne przedpołudnie. Dzieciaki już na lekkim wykończeniu, bo pobudkę mieliśmy tuż pod 5-tej z minutami. Junior zarządził, że od 5.00 w niedzielny poranek to on spać nie zamierza. I nie zamierza również, żeby inni spali!
Nie wiem, czy wszystkie kobiety mają to we krwi. Raczej nie wszystkie, chociaż w moim najbliższym otoczeniu tendencja jednak jest trochę smutnawa i mam wrażenie, że nie idzie w najwłaściwszym kierunku.
Utrata takich „kilogramów” to jak gwiazdka z nieba, bo ja niemalże się już toczę! Powiedziałabym nawet, że jest to jeden z lepszych prezentów nie tylko przed samym porodem, ale na codzień. Jednak przed porodem ten prezent może się okazać naprawdę trafiony!
*post archiwalny 2017 rok
To, że jestem w ciąży wiecie. Tego, że ledwo się ruszam pewnie nie wiecie, ale właśnie Wam donoszę, że ani w pierwszej ani przy drugiej ciąży nie byłam tak mało mobilna w ostatnich tygodniach, jak to ma miejsce obecnie. Dramat! Zejście z łóżka jest nawet dla mnie problemem :D
Dzisiaj postanowiłam zrobić sobie takie moje małe podsumowanko. Założę się, że nie wniesie ono do Waszego życia nic specjalnego, ale prowadzenie internetowego pamiętnika ma to do siebie, że czasami trzeba się wyspowiadać samej sobie.
Tamtą sytuację pamiętam jakby miała miejsce wczoraj. Właściwie to najdokładniej pamiętam pewien wyraz twarzy, który zwalił mnie wtedy z nóg, a jednocześnie spowodował, że o mało nie wybuchnęłam szyderczym śmiechem.
Do mojego planowanego cesarskiego cięcia zostały niespełna 3 tygodnie.
Jakby to było dzisiaj pamiętam moment, w którym wykonałam test ciążowy, z którego dowiedziałam się, że jestem w trzeciej, upragnionej ciąży.
Miniony weekend. Powoli kończymy robić nieplanowane zakupy w jednym z krakowskich marketów. Gorączka kolejkowa daje się wszystkim we znaki. Ktoś tam zapomniał zważyć bananów. Kto inny zapakował na taśmę artykuł bez kodu kreskowego.