Często dostaję od Was wiadomości, w których pytacie mnie jak to jest z tym blogowaniem. Czy warto zacząć, czy można coś na tym zarobić. I w czym tkwi sekret tego, że dany blog staje się poczytny.
Pamiętam, gdy Ania, mama cudnej trójeczki, twórczyni marki LaBaL, kiedyś także zadała mi takie pytanie drogą mailową. Pytanie bardzo ważne dla każdej mamy, która chciałaby dokładać swoją cegiełkę do domowego budżetu. Nie pamiętam dokładnie mojej odpowiedzi, ale pewnie brzmiała ona w stylu: „Tak, można coś na tym zarobić, jednak jest to droga żmudna i często wiele zależy od szczęścia, cierpliwości, pracy i naszej charyzmy”. Uważam, że o wiele łatwiej jest próbować swoich sił jako przedsiębiorca, jeśli mamy jakiś fajny pomysł na siebie, niż jako bloger. Ale to temat na osobny post.
Jeśli macie fajny, nieszablonowy pomysł i wpasowujecie się w jakąś niszę, jak Ania z LaBaLa, i nie zatrzymuje Was polska rzeczywistość [która potrafi równać nas z parterem, nie przeczę…!] to ja trzymam mocno kciuki, i zamiast blogowania, wkręćcie się w jakieś twórcze tematy ;-)
Pierwszy raz usłyszałam o podpupnikach właśnie od Ani! A Ivo je pokochał! Nareszcie wygodnie mu się siedzi z nami przy stole! Ale i małą gryczaną pufkę również pokochał, na której codziennie siada i zaczytuje się w Ulicy Czereśniowej <3 Ania tworzy również poduszeczki gryczane, które z kolei ja sobie upodobałam podczas leżenia z młodziakami na dywanie, i termoforki z pestkami – strzał w dziesiątkę, np. dla kolkowych maluchów. Niecała minuta w kuchence mikrofalowej i taki ciepły termofor potrafi ukoić bolący brzuszek.
Zresztą, sami obczajcie jej stronę i profil FB. Tam jest tyle wzorów, kolorów i rodzajów rzeczy, że przepadniecie!
Za tymi produktami stoi genialna jakość. Jakość i jakby to powiedział mój Dziadek: „pomyślunek”. Bo o to przecież chodzi w naszej przestrzeni, aby ją sobie dopasowywać do naszych potrzeb. I aby te rzeczy, którymi sobie tę naszą przestrzeń usprawniamy, były wysokiej jakości i łatwe w użytkowaniu.
A pranie pokrowców na podpupniki i pufki gryczane LaBaL jest banalnie szybkie! Poza tym schną one w mgnieniu oka. I posłużą nie sezon, a kilka sezonów, a pewnie przejdą na nasze wnuki. Ale tfu, tfu, do wnuków to ja jeszcze mam czas ;-) Na razie w tyłek daje mi moja dwójka, i na tym poprzestańmy ;-)
Tutaj więcej szczegółów: www.labal.com.pl oraz na FB
Ahh, bym zapomniała! Na hasło: szczesliva mam dla Was 10% rabatu na cały asortyment! A jest w czym wybierać :-) Zarówno dla tych najmniejszych, jak i tych większych ;-)
P.S. Przy okazji, Ania w końcu założyła bloga! Naprawdę nie wiem, jak ona to wszystko ogarnia. Chyba dlatego, że my – kobiety, mamy tę moc!! I również dlatego, że …
Siła jest … kobietą… :*
1 komentarz
Och fajnie, że napisalaś ten post, bo właśnie myślałam nad poduchą do siedzenia dla młodej. Super!
Btw bo kto jak nie my! :) ja akurat o swoim biznesie nie myślę, ale wróciłam do pracy, kiedy dziecię miało 7 miesięcy i przez ten rok wiele się zmieniło. Robię wszystko, żeby piąć się w górę i całkiem dobrze mi idzie ;) baba musi być silna, zawzięta i nie dać sobie w kaszę dmuchać. To dotyczy pracy w ogóle i własnego interesu.