Po dwóch godzinach lotu do portu przesiadkowego i 11 godzinach lotu do Fort Lauderdale na Florydzie, a następnie bardzo długiej procedurze imigration na lotnisku, która doszczętnie pozbawiła nas nadziei na check-in w hotelu przed północą, położyliśmy w końcu głowy na poduchy ;) 24 godziny bez snu robi swoje, ale przecież nikt nas do tego nie zmuszał. Poza tym: koniec z narzekaniem. To chyba moje pierwsze wakacje w połowie polskiej zimy toteż co chwilę powtarzam sobie wyraźnie i dosadnie: „Magda, shut the fuck up! I enjoy!”
Teraz pisząc tę notkę siedzę na przybasenowym leżaku na statku pasażerskim, który jeszcze kilka najbliższych godzin spędzi w porcie. Sączę dietetyczną colę i ledwo trzymam oczy otwarte. Panicz Iventy śpi w wózku i łapie Słońce na swoje słowiańskie lica. On też ma co odsypiać. Obudził się o trzeciej w nocy i próbuje sie oprzeć zmianie czasu. Podczas drugiego wielogodzinnego lotu miał już po dziurki w nosie tego całego samolotowego zamieszania i dał wyraźnie odczuć swoim rodzicom i współpasażerom, że to lekkie przegięcie siedzieć w jednej pozycji tak długo. Były i spacery po samolotowym decku. Były także wygłupy. I cały repertuar tabletowych bajek też był. Aż w końcu miarka sie przebrała i nastąpiły piski. Po tych piskach było mi już wszystko jedno. Grunt, że mamy to za sobą. Poza tym w porównaniu do innych małych pasażerów, Ivo zachowywał się wzorowo i tylko druga końcówka lotu była z dodatkiem wokalnych turbulencji wywołanych zmęczeniem. Tak poza tym to należy mu się duża porcja frytek, albo sorbet truskawkowy ;)
M. obecnie przebywa na wschodnim wybrzeżu. My natomiast w genialnym towarzystwie eksplorujemy drugą stronę Florydy. Nic nie chcę mowić, ale zostałabym tutaj. Głowa mi puchnie od pozytywnych wrażeń. Nie mogę przestać porównywać tego miejsca do naszego kraju. Jest przepaść. Pod wieloma względami. Przede wszystkim ten kraj jest dla ludzi i jest kreowany właśnie pod nich. Przestrzeń. Wygoda. Możliwości. Komfort. Te kilka słów przychodzą mi do głowy po krótkim namyśle.
Jestem już pod hamerykanckim internetem mobilnym toteż obiecuję popracować nad regularnością przesyłów ;)
Bawimy sie wyśmienicie. Gdybym mogła o cokolwiek poprosić to chciałabym, aby te wakacje trwały wiecznie.
Dmucham właśnie w Waszą stronę mnóstwo słońca z Florydy!
11 komentarzy
Chłonę te przesyłane słońce… i coraz bardziej mnie tam ciągnie ;)
super, bawcie się dobrze!
A mnie dzisiaj obsypał śnieg… Buuuu ;) bawcie się dobrze!
Czuję, że bym się tam odnalazła ;)
A moja teściowa mówi, że z dwulatkiem nad polskie morze nie dam rady albo w góry! Iwo jak widzę bardzo dzielny i zainteresowany tak samo jak mama :).
ale czad! ostatnio coraz częściej śnię o stanach. nigdy jakoś mnie nie rwało tam. chyba nie powinnam teraz tutaj wpadać, bo wyfrunę z kraju… no, ale i tak będę!
Bejbe chłon i odpoczywaj! Zazdroszczę i cieszę się Twoim szczęściem :*
Ooooo słodko, bawcie sie dobrze. Jak czytałam o Ivie to, identycze przeboje mieliśmy z Olkiem. A nie mówiłam, że tam jest super?
udanego pobytu w USA ;)
Oj zazdroszczę tego słoneczka i widoków! :-)
J.
Szczesliva za oceanem – to ja już wiem dlaczego ostatnio poziom szczeslivosci w Krakowie tak spadł na łeb, na szyję.