Jeśli zainteresował Was tytuł tego postu, to jestem niemalże pewna, że przynajmniej raz walczyliście z zatkanym nosem Waszego dziecka i mieliście już (dosłownie i w przenośni) powyżej dziurek w nosie tego kataru, który skutecznie uniemożliwiał Waszemu dziecku bezproblemowe oddychanie.
Nie wiem, jak jest w przypadku Waszych dzieci, ale moje brzdące, jak tylko mają katar, to momentalnie stają się marudne, markotnieją i chodzą po domu wyraźnie osłabione. Z nosa się leje, oczy mają szkliste, denerwuje je wszystko i wszyscy, a na widok chusteczek do nosa uciekają w te pędy.
Zresztą, pewnie podobnie to odczuwacie jak ja, że katar u dziecka nie tylko męczy samo dziecko, ale w trybie błyskawicznym przenosi się na jego rodzeństwo, wytrąca z równowagi matkę i alarmuje ją, że oto jest szansa, że nocki będą przez jakiś czas męczące dla całej rodziny.
Zresztą! Nie trzeba daleko szukać! Jak ja mam zatkany nos, a np. w ostatniej ciąży zdarzało mi się to notorycznie w trzecim trymestrze, to myślałam, że zwariuję! Tak między nami – jak kładłam się na stół operacyjny przed cesarką, to gdyby nie krople do nosa obkurczające śluzówkę, które zaaplikowałam sobie na minuty przed wejściem na salę operacyjną, to chyba bym ducha wyzionęła nie mogąc porządnie oddychać w trakcie operacji.
O sposobie, którym chciałabym się z Wami podzielić dzisiaj, napomknęła mi pani dietetyk, z którą przed tygodniami zamieniłam kilka słów na korytarzu przychodni. Tak to jest, że od gadki-szmatki na tematy kobiece, przechodzi się na tematy „dzieciowe”, a później choroby (standard!) i zawsze ktoś sprzeda drugiej osobie jakiś patent, który warto sprawdzić.
Podczas tamtej rozmowy byłam mega zaciekawiona tym, co mi Pani Ania powiedziała.
Otóż zatkany nos u dziecka i uciążliwy katar można niwelować na wiele sposobów, ale jedną z metod, o której się zapomina, a świetnie wspomaga, jest odtykanie nosa i leczenie kataru przy pomocy diety!
Ma to zastosowanie przy katarze infekcyjnym, tj. takim przeziębieniowym. Nie alergicznym. Zanim jednak zastosujecie się do tych porad, skonsultujcie się ze swoim lekarzem.
Otóż, obkurczyć śluzówkę nosa dziecka (ale dorosłego również) możemy za pomocą diety, czego ja zupełnie nie wiedziałam!
A w szczególności powinniśmy sięgnąć po cynk i selen, które mają właściwości obkurczające śluzówkę i pomagające w skróceniu czasu choroby. Nie wiedziałam, że cynk jest tak istotny w walce z przeziębieniem i katarem, dopóki nie zaczęłam sięgać po tłumaczenia azjatyckich publikacji, gdzie podkreśla się rolę cynku w naszej diecie i walce z katarem czy zatkanym nosem. Niektórzy wspominają nawet o tym, że cynk jest w stanie skrócić czas trwania przeziębienia aż o 1-2 dni.
Gdzie zatem powinniśmy szukać tego cudownego cynku? W jakie produkty warto się zaopatrzyć?
Ja jestem z tej szkoły, że nie sięgam po wszystkie suplementy świata. Kiedy trzeba, podaję suplementy sobie i dzieciom, ale najpierw staram się przekonać je do naturalnych produktów, które zawierają substancje, na których mi zależy. Jak chłopcy odmawiają współpracy i grymaszą, jak np. przy naturalnych prebiotykach, to wtedy sięgam po suplementy.
Zynk podaję chłopcom w pestkach dyni, które oni uwielbiają (poza tym mają też działanie „pasożytobójcze”, to znaczy wypędzają z naszych organizmów robale wszelkiej maści). Jeśli Wasze brzdące nie przepadają za pestkami dyni w całości, to sprzedam Wam patent, który ja stosuję od dłuższego czasu. Mielę pestki dyni i dodaję je do pulpetów mięsnych, czy kotletów. One są wtedy niewyczuwalne nawet w sporych ilościach, a mają cudowne działanie.
Cynku szukajcie również w jajkach. Ja jajka również przemycam w kotletach czy pulpetach, ale kiedy robię chłopcom naleśniki to też im tych jajek nie żałuję. To jedyna okazja, kiedy mogę im je przemycić, bo jajka ani jajecznicy nie lubią. Także bywa, że robię naleśniki nawet z 5-6 jaj :D Wiem, wariatka jestem, ale cóż począć ;-)
Coś w tym cynku musi być, bo kiedy dwa tygodnie mój starszak dostał nagle kataru, to ja szczególną uwagę zwróciłam na dietę bogatą w cynk i nie wiem, z czego to wynikało, że po dwóch dniach kataru nie było! Byłam w szoku.
Oprócz cynku postawiłam też na inne naturalne sposoby na zatkany nos i katar i one razem „do kupy” rzeczywiście przyniosły rezultaty.
Co jeszcze podawałam chłopcom na zatkany nos i katar?
Rosół – zrobiony z dobrej jakości drobiu dostarcza przeciwzapalnej cysteiny, która rozrzedza wydzielinę. A kiedy podstawimy sobie pod nos parujący rosół i będziemy go jeść bardzo ciepły (moi chłopcy tylko taki piją, i to rurką o średnicy 1 cm :D , polecam takie kolorowe, grubaśne z Jyska, tam je znajdziecie) to pomoże odetkać nos i zmniejszy przekrwienie śluzówki nosa.
Kasza jaglana – tyle się mówi o właściwościach kaszy jaglanej. Ona naprawdę ma moc. Pisałam o niej tutaj. Nie wszyscy za nią przepadają, ale my ją uwielbiamy. Chłopcy lubią ją na słodko, np. z jogurtem owocowym, bądź w postaci naleśników jaglanych (tutaj przepis na nie)
Rozgrzewające przyprawy – kiedy chłopcy mają katar, to robię wtedy im zawsze ciasto marchewkowe z dużą dawką rozgrzewających przypraw. Cynamon, gałka muszkatołowa, goździki i imbir robią robotę a przemycone w postaci muffinki marchewkowej dają radę i smakują przede wszystkim! Przemycam je też przy cieście z buraków. Jest moc!
Chrzan – matko, jak on cudownie udrażnia nos! Moja babcia robiła mi syrop z chrzanu, który niemalże momentalnie udrażniał mój nochal i rozrzedzał katar. Myślę, że w tym tygodniu uda mi się podzielić z Wami przepisem na niego autorstwa mojej babci. Chłopcom daję po łyżeczce – może nie jest cudowny w smaku, ale każę im zatkać nos i połknąć. Działa u nich cudownie.
Woda – o tym chyba nie trzeba przypominać. Woda od środka działa cuda, ale i od zewnątrz, tzn. w nawilżaniu powietrza też pomaga. Ja dodaję do nawilżacza też kilka kropel olejku eukaliptusowego czy sosnowego. Na poduszkę czy na kołnierzyk koszulki dziecka też warto zaaplikować sosnowy. Od razu lepiej się oddycha!
Co jeszcze z naturalnych produktów podaję na zatkany nos u moich dzieci i uporczywy katar?
– wodę morską (tą przy infekcjach) i wodę termalną ( a tą przy tych lżejszych infekcjach, aby nazbyt nie wysuszyć wodą morską śluzówki)
– inhalacje z soli fizjologicznej przy użyciu nebulizatora (jeden z najlepszych zakupów ever!)
– wietrzę sypialnię przed spaniem (ale tylko wtedy, gdy smog odpuszcza…)
– maść majerankowa pod nos, która ułatwia oddychanie. Tania i dobra!
– aroma plaster, który przyklejam dziecku na noc
– ciepłe kąpiele z solą bocheńską lub iwonicką, i solą Epsom – pisałam o niej tutaj), z dodatkiem olejków eterycznych (eukaliptusowy i sosnowy)
To tyle. Mam nadzieję (mimo wszystko) że będziecie zdrowi a maluchy nabiorą takiej odporności, że katar będzie u nich trwał 2 dni max!
Zdrowia! :*
PS. Jeśli udało się Wam zobaczyć dzisiejszy post, zostawcie po sobie ślad na Facebooku czy w komentarzu ❤Możecie go też udostępnić swoim znajomym. Dziękuję! :*
4 komentarze
Ajjjjj…. A moi chłopcy znowu chorzy…. Zapalenie oskrzeli u 3 miesięcznego szkraba i paskudny duszący kaszel nocny u starszaka. Na szczęście tym razem bez kataru. Katar utłuklam maścią majerankową i olbasem. ?
Ja proponuję Isonasin. Rewelacja. Synowi (19 miesięcy) zapuszczam nie cała ampulkę ale po kilka kropli do jednej i do drugiej dziurki. 3 razy dziennie. Po kilku minutach odciągam katar i może oddychać nosem. I całkowicie naturalny syrop Prospan.
świetne informacje :) zapisuje odrazu ;)
O, ja też dietą leczę takie rzeczy :-) Na katar świetne są też grapefruity!