Zawsze staram się pakować kompaktowo. Jednak za każdym razem, gdy wyjeżdżamy, mam ochotę teleportować całą zawartość mojej łazienki, w której każdy kosmetyk jest na wagę złota i wydaje się być niezbędny. I gdyby nie zdrowy rozsądek oraz ograniczona pojemność bagażnika a także limity wagowe bagażu lotniczego, to zapewne wzięłabym ze sobą wszystko łącznie z frezarką, plastrami do depilacji i świecami zapachowymi. O, zdrowy rozsądku! ;-)
Od ostatniego odcinka [ LINK ] minęło już 6 tygodni. To było wyjątkowo intensywne półtora miesiąca. Nie tylko dlatego, że byliśmy poza domem w tym czasie. Także dlatego, że Iventemu rosną wymagania w każdej dziedzinie, a naszym zadaniem jest je weryfikować i w miarę rozsądku spełniać. Toteż dostajemy w kość, a głównie to mi się ostatnio obrywa.
Gdyby nie moje podpunkty z „Jak nie zwariować na macierzyńskim” to pewnie zakopałabym się w tym marudnym nastroju, który dostaję w sporej dawce od mojego Syna, i który mi się udziela. Walczę z codziennością i się nie poddaję – to jedyna metoda na to, aby nie wpaść w przesileniowy marazm ;-)