Nie ogarniam czasami świata. Momentami mam wrażenie, że ten dualizm czy trualizm, czy jak go tam zwać, ta złożoność ludzkich charakterów, zdaje się mnie przerastać.
Ostatnio świat czepia się mężczyzn, którzy są ojcami a przy tym nie zauważają tego, że ojcostwo to nie tylko przynoszenie do domu kasiory i kilkukrotne przytulenie dzieciaka w ciągu dnia.
Wahałam się, czy poruszyć ten temat na blogu. Doszłam jednak do wniosku, że jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że problem ten nie dotyczy tylko mnie. Nie zdziwiłabym się, gdyby dotyczył większości z nas!
To drugi już post z cyklu: „Inteligentny i kochający facet rozumie to, że …”. Poprzedni przeczytacie tutaj.
Jestem jedną z tych mało finezyjnych gospodyń ;-) i gdy mam naddatki jedzeniowe i nie mam na nie pomysłu, to czasami załamuję ręce, zamykam oczy i ruchem koszącym probuję te resztki wyrzucić. A wtedy przybiega mój M., karci mnie swoim spojrzeniem kata i każe myśleć ;-)
Ostatnio na blogu zrobiło się damsko-męsko. Odkąd za Waszym pozwoleniem inspiruję się Waszymi historiami, dostaję lawinę maili dziennie dotyczących wielu aspektów związku, rodzicielstwa i bycia kobietą w ogóle. Za wszystkie bardzo Wam dziękuję. Muszę od razu zaznaczyć, że zaczynam mieć poważne problemy z odpisywaniem na te wiadomości – momentami muszę liczę je w grubych dziesiątkach.
Miałam to ostatnie tytułowe słowo napisać dosadniej, aby odzwierciedliło ono mój stosunek do sprawy. Jednak powstrzymałam się. Może i dobrze.
Po pierwsze, podobno marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia! A po drugie, sukces w ich spełnianiu polega m.in. na ich wizualizacji. Nie będę skromna w tej kwestii. Wybaczycie? Wizualizacja jest tym, co pozwala mi na ruszenie z czymś z kopyta i doprowadzenie tego aż do samiutkiego końca.