Mogę się domyślić się, że przeczytawszy tytuł tego posta powiecie: „Szczęśliva, Ty głupia kobieto. Co to w ogóle za pytanie! Idziesz do fotografa, wyciągasz kapuchę i fotograf robi zdjęcie Twojemu dziecku. Proste? Proste!”
Przyznam szczerze, że odwiedzenie Antarktydy nie było nigdy w moich marzeniach. Nie dlatego, że nie chciałabym postawić tam swojej stopy, a chyba dlatego że nie byłam aż tak odważna podczas kreacji moich marzeń, aby wymienić właśnie to miejsce!
Synu, my tu sobie układamy klocki i podlewamy kwiatki, a Tata tymczasem obserwuje świat w Obserwatorium Mauna Kea!
Nie jestem typem kolekcjonerki pamiątek wakacyjnych. Zupełnie nie kręcą mnie pocztówki, figurki, muszelki i inne mini monumenty, które możnaby przywieźć z wojaży. Ja stawiam na praktyczne rozwiązania, ot co. Nie kupuję niczego na siłę. Jeśli coś skradnie moje serducho, a najlepiej aby było vintage, retro i za grosze, to ja wchodzę w to jak w masło. Czasami zdarza mi się przywieźć przedmioty, których w Polsce nie uświadczymy, a znalazłoby się kilka takich marek, których bardzo mi brakuje.
Dublin zaskoczył mnie tym razem. Po pierwsze piękną pogodą, po drugie przewracającym mnie i urywającym kapelusz wiatrem, po trzecie mewami, które w parkowych stawach udają kaczki, aby otrzymać kawałek suchej bułki i kwaczą jak najęte ;-)
Kolejnym przystankiem naszych sierpniowych wakacji była Norwegia. Czekałam na ten etap podróży z ogromną ekscytacją. Norwegia zawsze była dla mnie odległa, chłodna i niedostępna niczym Królowa Śniegu. Od wielu lat miałam jej obraz w głowie dość wyraźnie nakreślony – była dla mnie miejscem, które nie ma w sobie spontaniczności, jest poukładane, idealnie dopasowane względem ludzkich potrzeb i dumnie pręży się na europejskiej mapie, zupełnie odmiennie do naszej Polski, która jawi mi się skryta, z kompleksami i brakiem pewności siebie – na marginesie zupełnie niepotrzebnie.
Jest naprawdę niewiele miejsc w Polsce, które robią na mnie tak duże wrażenie jak Kamienne Kręgi Gotów w Odrach. I to nie dlatego, że trudno mnie czymś zakoczyć [ choć i może w tym tkwi pewna tajemnica braku zachwytu nad każdą pospolitą atrakcją turystyczną], ale dlatego, że Kamienne kręgi są po pierwsze pięknie położone [w samym centrum rezerwatu przyrodniczego], po drugie stoi za nimi wyjątkowa, stara historia, która przyciąga swoją magią, po trzecie nie są miejscem popularnym, odwiedzanym przez setki turystów. I po czwarte razem z moim mężem poczuliśmy, że to miejsce jest niezwykłe i wspólnie doświadczaliśmy tego spokoju, tej błogiej ciszy i oazowego charakteru.
Wszyscy dobrze wiemy, że podróżowanie samolotem kosztuje. Czasami kosztuje mniej niż zwykle, w przypadku gdy załapiemy się na promocje klasycznymi liniami lotniczymi, bądź też uda nam się upolować wyjatkowo tani bilet lotniczy w liniach tzw. budżetowych, czyli „tanich”.
Jest też trzecia możliwość – jeśli regularnie i z uporem maniaka śledzimy kompilacje lotnicze na takich stronach jak www.kayak.com bądź www.skyscanner.com, mamy okazję rzutem na taśmę wstrzelić się w błąd systemowy, który może się zdarzyć, i polecieć do Ameryki Południowej za niespełna 300 dolców, jak to miało miejsce kilka lat temu. Jednak na taki fart losu nie liczmy ;-)