Jeszcze do niedawna sądziłam, że mój blog czytają wyłącznie kobiety, które mają dzieci bądź te dzieci już odchowały. Jak bardzo się wtedy myliłam!
Oglądam i ryczę. Pauzuję. Wycieram twarz w rękaw i oglądam dalej. Wiem, że będzie bolało. Ale chcę obejrzeć do końca, aby wiedzieć, na co mam zwracać uwagę w przyszłości.
To znaczy uściślając to: oczywiście, że sobie ten mój żywot bez nich wyobrażam, ale byłby on zdecydowanie trudniejszy! A życie na pewno nie jest po to, aby je sobie utrudniać.
Dzisiaj przed południem byliśmy całą rodziną świadkami jak ok. 8-10letni chłopiec wpadł w furię, kiedy na dziale z zabawkami jego mama odmówiła mu zakupu kolejnej zabawki.
Kończyliśmy nasz rodzinny pobyt w Górach Sowich. Zaliczyliśmy kilka świetnych miejscówek, którymi niebawem podzielę się z Wami na blogu.
Możliwe, że jestem w tym poczuciu odosobniona i okaże się, że ten temat zupełnie nie jest dla nikogo ważny. A wtedy podkulę się grzecznie i przyznam, że najprawdopodobniej jestem słabą jednostką, która szybko się męczy i brakuje jej hartu ducha.
Dawno, dawno temu (a tak naprawdę całkiem niedawno), w epoce ludzi, którym zaczęło się wydawać, że wszystko jest dostępne, zdrowe i smaczne, była sobie kobieta. Owa kobieta miała tyle imion, że trudno byłoby je nam wszystkie zapamiętać.
A teraz będziecie o tym wiedzieć jeszcze Wy! :-D Przyznam, że to zupełnie nic nie wnoszące do Waszego życia informacje, które mają potencjał sprawić, że poczujecie, że zdecydowanie jesteście w większości rzeczy ode mnie lepsi! :D