Pewnie dobrze wiecie, że wczoraj miałam ogromną przyjemność wystąpić w programie Pytanie na Śniadanie [i jeszcze bardziej ogromną tremę ;-)]. A wiecie o tym dobrze, bo trudno było przegapić moje „skromniuchne” zdjęcia wrzucane na Facebookowy FanPage wręcz krzyczące o stresie z tym związanym i pewnym wyścigu z czasem, który udało mi się wygrać ;-)
A mówili, żeby ćwiczyć mięśnie kręgosłupa przed ciążą? Mówili!
A mówili, żeby pracować nad kondycją na dobre przed planowaniem kolejnego potomka? Mówili!
A mówili, żeby już w tej ciąży będąc za wszelką cenę nie pozwolić, aby rzuciła się ona na głowę? Mówili!
Początki mojego blogowania były owiane wielką tajemnicą. Posty na blogu pisałam w ukryciu i wstydziłam się komukolwiek powiedzieć o istnieniu niejakiej Szczęślivej. Moglibyście domniemywać, że jedyną osobą, która wiedziała o moim wirtualnym alter-ego był mój Mąż. Bylibyście jednak w błędzie.
Synu, nadrabiam projektowe zaległości. Ostatnio dużo podróżujemy i w związku z tym mamy lekką obsuwę z naszym Projektem 26. Obsuwa obsuwą, ale Ty bijesz na głowę samego siebie! Codziennie zaskakujesz mnie nowymi umiejętnościami. Samego siebie także zaskakujesz!
Nie jestem powsinogą, lista nie będzie długa. Obiecuję. Chodzę własnymi drogami, jednak wybieram tylko miejsca sprawdzone, w których dobrze się czuję i spotykam ludzi, z którymi nadaję na podobnych falach. Zacznę od delikatnego spamu, ale nie bój się. To Ty decydujesz, czy zechcesz tam napić się ze mną kawy, albo czegoś mocniejszego. Stawiam na coś mocniejszego, okay? Ostatnio ograniczam podaż kofeiny.
Przy okazji, muszę pozdrowić bardzo mocno [!] kilka osób, których imion nie zdradzę, ale poznały mnie ostatnio [skubane ;-) podczas mojego krakowskiego szwędania się! ;-)]
*cudną blondynkę prowadzącą restaurację Kuchnia i Wino na krakowskim Kazimierzu [mule macie pyszne!],
*kolejną blondynkę, pracującą w krakowskim sklepie Flying Tiger [takie fajne i luźne 2 minuty rozmowy! :)
*blogera prowadzącego bloga dla rodziców, również spotkanego w sklepie Flying Tiger! Co za miejsce! :D
*pana kuriera, który ma mnie chyba dosyć sądząc po ilościach przesyłek, które dostarcza, a dzisiaj rzucił, że widział jedno ze zdjęć na moim FB z piwskiem w ręku i mnie poznał. Miłe to, ale dlaczego akurat to z piwskiem ;-)! ;-)
*dwie roześmiane dziewczyny, które poznały Teodora będącego na spacerze!
* kolejną blondynkę, która była w Japonii i zaraziła mnie lotem tamże! ;-)
*urodziwą i miłą pedikiurzystkę i podologa w jednym, która uratowała moje stopy od mega głębokich pęknięć i świetnie mi się rozmawiało [ kochana, miałam Ci coś wysłać, ale zgubiłam zapisanego twojego maila. Podeślij raz jeszcze, please!]
Pamiętajcie, że jestem wszędzie! ;-) Pałętam się np. tutaj:
- Jestem na Facebooku – [KLIK] – to mój główny kanał dystrybucyjny. Dawno powinnam go rzucić – moje posty trafiają tam do garstki osób. Zaledwie 1% fanów otrzymuje ode mnie informacje. Cóż. Nikt nie powiedział, że źródełko nie wyschnie. To tam poinformuję Cię najszybciej o novych postach. To tam pochwalę się z kim przystaję i dlaczego ze mnie taka gadżeciara. Polub mnie na FB, a ja polubię Ciebie podwójnie. I zrobię dobrą, gorącą czekoladę. Deal?;-)
P.S. A jak chcesz być pierwszą osobą, która dostaje śvieżutkie info ode mnie, to Obserwuj mnie, o tak. Obserwuj tę szczęślivą stronę, lajkuj, komentuj, udostępniaj jak głupot nie plotę – to wszystko sprawi, że algorytm facebooka będzie Ci pokazywać rzeczy od mnie! :-) A ja tak lubię nie być przez FB olewana! ;-)
- Jestem na Instagramie – [KLIK] – zakochałam się w Insta na zabój. Nie tylko dlatego, że filtry, których używam do zdjęć, robią ze mnie opaloną seksbombę. Także dlatego, że moje ulubione twórczynie internetowe wrzucają tam równie seksowne foty, z podobnymi filtrami, a ja lubię patrzeć się na rzeczy piękne. Tam spotkasz mnie pod prysznicem, nieumalowaną, z siniakiem pod okiem. Obserwuj mnie na Insta, a ja pokażę Ci jakiego żelu pod prysznic używam. Dorzucę kolor farby do włosów, która robi dobrą robotę. Mamy układ? ;-)
- Jestem na Twitterze [KLIK] – zobaczcie jakie mam tam balony na zdjęciu w tle! Nikt nie ma lepszych ;-P Zobaczycie, że niedługo będziemy mieli dość nachalnych facebookowych reklam i Twitter będzie naszym drugim domem. Achh, i jeszcze jedno. Zamiast Kim Kardashian, obserwuj Szczęślivą. Ja też mam co pokazać… ;-)
- Jestem na YouTube! [KLIK] – i mam tam już 2 filmy! Sic! :-D Będzie więęęcej :-) Pracuję nad dykcją i niepuszeniem włosów przed kamerą. Jak to ogarnę, to będę wymiatać.
To jak, gdzie się widzimy? I kto mnie jeszcze gdzieś widział? ;-)
Nie owijając w bawełnę i oszczędzając Wam przydługich wstępów powiem jedno: to czy nie zwariujesz z dzieckiem w domu [ i ze sobą również] zależy wyłącznie od Ciebie. W zależności od Twojej sytuacji zawodowej i rodzinnej, masz przed sobą 12 miesięcy, z którymi musisz coś zrobić. Im wcześniej zorganizujesz sobie codzienność, tym lepiej dla Ciebie. Jeśli Twój bamber jest wyjątkowo łaskawy i naśladuje Smerfa Śpiocha, to masz prawdziwe pole do popisu.
Bloguję sobie w swoim [szczeslivym;-)] tempie już ponad rok. Zaczęło się jak zwykle niewinnie – stan błogosławiony przyczynił się do moich uzewnętrznień, co z pokorą przyjął szablon CSS na tej blogowej platformie. Czytelnicy przychodzili i odchodzili. Duża część z nich została i nadal, z mniejszą lub większą chęcią, czyta moje wypociny, pisze maile i zadaje pytania.