Przy okazji archiwalnego postu podlinkowanego dzisiaj przeze mnie na moim fanpage’u dotyczącego związku ze starszymi mężczyznami, w jednym z komentarzy poruszony został bardzo ważny i jednocześnie wrażliwy temat.
Nie zdarzyła mi się jeszcze sytuacja, podczas której musiałam się posiłkować się telefonem na pogotowie. Już na samą myśl o takim telefonie drętwieję, wiem jednak, że takie drętwienie w danej sytuacji niewiele by pomogło.
To będę prawdopodobnie pierwsze święta, przed którymi udało się mi się z każdym z gości osobno porozmawiać na bardzo dla mnie drażliwy i jednocześnie ważny temat.
Odkąd zostałam mamą byłam świadkiem bardzo ciekawych sytuacji, żeby nie powiedzieć: „dziwnych”. Na samym początku odrobinę krępowałam się stawać z nimi twarzą w twarz i wywoływały one u mnie poczucie winy, ale po pewnym czasie zrozumiałam, że nie tędy droga!
Temat poniekąd kontrowersyjny, jednak wcale nie taki mało powszechny, jakby się mogło wydawać. Już od paru lat wibrował mi w głowie, bo znam kilku mężczyzn, którzy właśnie o to podejrzewali swoje byłe lub obecne partnerki.
Byłam odrobinę zbita z tropu, kiedy przeczytałam wiadomość od Edyty. Na początku nie dowierzałam temu, co czytam. Jak już ochłonęłam zaczęłam badać wiarygodność tych wiadomości. Po kilku wymianach mailowych i rozmowie telefonicznej wiem, że sytuacje opisane poniżej to nie prowokacja na potrzeby wywołania sensacji, a raczej twarde fakty.
To niewątpliwie jeden z najważniejszych i najtrudniejszych tekstów, jaki przeczytacie w tym miejscu. Tekst napisany przez jedną z nas, Anię. Jego siłą jest prawda, której boimy się na codzień. Jego siłą jest również niewyobrażalna miłość i wola walki. Każde zdanie wibruje mi w głowie… dosłownie każde. Czytam i łkam.
…
Postanowiłam podzielić się z Wami historią moją i Matyldy. Co prawda każda z nas kwestię opiekunki do dziecka inaczej rozwiązała, jednak obie w pewnym momencie musiałyśmy się zmierzyć z rzeczywistością i stanęłyśmy przed decyzją dotyczącą tego, czy potrzebujemy pomocy w opiece nad naszymi dziećmi, czy też będziemy radzić sobie inaczej.