Chwilę się zastanawiałam czy mam ochotę poruszać na blogu ten temat. Po pierwsze w najmniejszym stopniu nie zaliczam go do przyjemnych dywagacji, po drugie jest/był mi on na tyle bliski, że ciężko jest spróbować spojrzeć na tę sprawę obiektywnie.
Kiedy byłam piękna, młoda i wolna, ekhem… [podobno mój M. nie czyta wszystkich postów, toteż jest szansa, że i ten ominie, i upiecze mi się wspominanie starych dziejów ;-)] to randkowałam na potęgę. Mówiąc na potęgę, mam na myśli: POTĘGĘ.
Znam go doskonale. Tak mi się przynajmniej do tej pory wydawało. On ma niesamowitą siłę przekonywania. To właśnie on, nie robiąc zupełnie nic, 4 lata temu zmobilizował mnie do rzucenia palenia. I jestem pewna, że w tym wypadku było bardzo podobnie. Użył zapewne jednego ze swoich niezbitych argumentów, które popchnęły ją w tym kierunku, i zrobiła dokładnie to, na czym mu zależało.
Gdyby ktoś teraz zupełnie znienacka postawił przede mną kalashnikova z pełnym magazynkiem zaufajcie mi, że z łatwością znalazłabym zarówno osobę jak i byle pretekst do tego, aby ją zgładzić. Emocje, które mi towarzyszą od początku ciąży są pomieszaniem huraganu z tornadem, wichurą, powodzią i suszą w jednym.
Egoistycznie napisałabym tak: „Tak! Mają cholerny obowiązek zajmować się naszą latoroślą!”.
Wahałam się czy podzielić się z Wami tą historią. To jest moje dość intymne spostrzeżenie, które mogłabym zostawić tylko dla siebie. Pomyślałam jednak, że dotyka ono sfery, która nie tylko dla mnie jest ważna. Ważna dla mnie jako kobiety, jako żony, jako rodzica. Możliwe, że i u siebie znajdziecie pewien pierwiastek tej historii, z którą moglibyście się chociaż częściowo utożsamiać.
Jesteśmy bezpardonową rodziną mieszczuchów. Jednak dalibyśmy się pokroić za własny domek w pięknych rejonach i kawałek ziemi na własność. Serio. A ja to już na pewno dałabym się pokroić.
Mam dosyć tłumienia co gra mi w duszy. I tych nadmiernych konwenansów też już mam dosyć. Tych grzecznościowych uśmieszków. Tego ugłaskiwania. Tego niemówienia wprost. Tego owijania w bawełnę i udawania, że coś mi się podoba, podczas gdy jest zupełnie odwrotnie!