Zacznę bez owijania w bawełnę. Temat przemocy damsko-męskiej jest mi dobrze znany z Waszych wiadomości. Przy czytaniu każdego takiego maila zaciskam pięści i nie mogę poradzić sobie z buzującymi we mnie emocjami.
Nie wnikam w jaki sposób pary organizują sobie życie i rozdzielają swoją bliskość, seksualność i godzą to z byciem rodzicem. Dochodzę do wniosku, że to wszystko naturalnie każdemu przychodzi.
Im częściej przebywam w niektórych skupiskach ludzkich, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ludzie są cholernie różni. To nie to, że ja mam zawsze rację. Bo nie mam!
Ostatnio znalazłam się w potrzasku. Serio :D Panika w oczach, pot na czole i te sprawy. Nie miałam zielonego pojęcia, co zafundować chłopakom na kolację. Nie skłamię, gdy napiszę, że lodówka była niemalże pusta, bo dostawę z jednego z marketów zamówiłam omyłkowo na dzień następny.
Gdy dostałam wiadomość od Aśki, pierwsze co poczułam, to ogromny gniew. Byłam tak zbita z tropu i nie dowierzałam temu, co Aśka mi opisała, że dopiero po kilku wymianach mailowych uznałam, że to nie jest żadna ściema na potrzeby wyrzucenia z siebie żalu.
Podobno lubicie ten cykl. Poprzednie posty znajdziecie tutaj i tutaj. Ja nie mam nic przeciwko wyjaśnianiu poniższych kwestii, bo zdecydowanie uszczupla to ilość maili, które od Was dostaję ;-) Przyjemne z pożytecznym, niech tak będzie.
Boję się. Naprawdę, pierwszy raz cholernie się boję! Nie mam w zwyczaju poruszać tych tematów publicznie, jednak dzisiaj muszę. Do tej pory wydawało mi się, że cokolwiek dzieje się w Polsce omija mnie szerokim łukiem, bo robimy z Mężem co w naszej mocy, aby być niezależni od jakiegokolwiek systemu. Do tej pory wychodziło nam to całkiem dobrze.
Jeszcze do niedawna była w Krakowie mała knajpka, w której podawano hiszpańskie przysmaki. Uwielbialiśmy to miejsce, bo nie trzeba było specjalnie na nic czekać. Na bieżąco były robione różne tarty, tortille, ciabatty i udawało nam się zjeść kawałki jeszcze ciepłe, wyjęte prosto z resturacyjnego pieca. Zazwyczaj braliśmy na wynosi i jedliśmy w domu.